Beznadziejnie.
Wszystko się wali.
Odebrałam dziś wyniki badań; pozostawię to bez komentarza...
Kolejne po weekendzie, potem pod koniec tygodnia i najważniejsze badanie prawie za miesiąc...
W pracy same problemy, na które nota bene nie mam żadnego wpływu.
Atmosfera nie do zniesienia. Szefowie dwóch działów prowadzą swoje gierki, a po dupie dostają pracownicy i klienci...
Matka ma pretensje, że nie potrafię pomóc jej przez telefon w wypełnieniu formularza, którego nigdy nie widziałam na oczy i nie znam się na prawie spadkowym. Zanim włączyłam komputer, żeby poszukać czegoś w necie rozłączyła się wielce obrażona...
Tabletki, które zapisał mi psychiatra, mimo zwiększonej dawki, niewiele pomagają. Przez krótki okres było ok, a teraz znów dół za dołem, łzy i tak co wieczór...
Mam ochotę rzucić wszystko, wyjechać do innego miasta (np. do Krakowa) i zacząć wszystko od nowa... Odciąć się od wszystkich i od wszystkiego, zapomnieć... Po prostu zapomnieć...