Dlaczego jestem taki słaby?

Problemy związane z uzależnieniami.

Dlaczego jestem taki słaby?

Postprzez jogi » 15 lip 2009, o 19:21

Witam wszystkich. Piszę tego posta, bo chcę opowiedzieć komuś o moim problemie. Niestety nie mam komu o tym powiedzieć w realu.

Mam 22 lata i uczę się dziennie (3 rok). Przez kilka lat zanim zacząłem studia brałem narkotyki. Przestałem brać kiedy to w lipcu 2007 r. trafiłem do poradni uzależnień. Zostałem skierowany na grupę gdzie poznałem bardzo fajnych ludzi i udało mi się utrzymać abstynencję. Dzięki wsparciu grupy i mojej mamy oraz studiom byłem czysty przez rok. Niestety po roku grupa się rozpadła ze względu na brak funduszy oraz uczestników. Ze względu na różne sprawy i brak czasu urwał mi się kontakt z ludźmi z terapii i zaczęła doskwierać mi samotność.

Minęły wakacje i wróciłem na uczelnie z silnym postanowieniem nawiązania bliższych kontaktów z innymi studiującymi. Nie udało mi się to za bardzo na pierwszym roku, bo nie umiem tak swobodnie nawiązywać kontaktów. To był dla mnie zupełnie inny świat a poza tym raczej stroniłem od imprez. Mimo wszystko przez pierwszy rok trzeźwości nabrałem pewności siebie i umiejętności interpersonalnych. Na 2 roku udało mi się w sumie bardziej otworzyć i wiem, że raczej jestem lubiany. Poszedłem nawet na kilka imprez jednak to już nie to samo. Po prostu nie potrafię już się tak beztrosko bawić. Alkohol mnie już nie kręci a niestety to jest główny element wszystkich imprez.

Pomimo tego, że nie mogłem narzekać na brak towarzystwa czułem się cały czas samotny. To i nawał obowiązków doprowadziło mnie do stanów depresyjnych pod koniec tego roku. Mimo wszystko udało mi się zaliczyć semestr z całkiem niezłą średnią. Wakacje zaczęły się dla mnie wcześnie i w końcu miałem dużo wolnego czasu dla siebie. Niestety nie umiałem albo nie chciałem tego dobrze wykorzystać.

Sam nie wiem kiedy to się stało. Myślę że pod koniec semestru zwątpiłem w siebie. Zacząłem coraz częściej popijać alk (wcześniej nie piłem ani kropli przez ok 7 m-cy). Potem samotność zaczęła doskwierać mi tak, że postanowiłem odświeżyć znajomość z kumplem z terapii. To był dla mnie nie lada wyczyn, bo pojechałem sam na imprezkę gdzie nikogo nie znałem (po za tym kolegą). Niestety znowu się zawiodłem, bo nie dość, że zostałem przez jego towarzystwo przyjęty bardzo chłodno (a nawet z agresywnie) to jeszcze on sam namawiał mnie żebym zapalił trawkę.

Ponownie zwątpiłem czy kiedykolwiek poznam kogoś wartościowego... No i zaczęły się wakacje. Wybrałem niestety najgorszą opcję i poszedłem starymi schematami. Zacząłem spotykać się ze starymi koleżkami i po jakimś czasie znowu się naćpałem.

Byłem czysty przez 23 miesiące i wszystko spieprzyłem.


Mam teraz strasznego doła i czuję, że zdradziłem sam siebie. Byłem pewny, że już mnie to nie dotyczy. Teraz już nie wiem jak mam żyć.

Dzięki za przeczytanie i fajnie by było jakby ktoś napisał coś dla otuchy...
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez impresja » 15 lip 2009, o 20:04

Podnosi sie kilka razy ,aż będzie se wiedzialo jak wstać ,zeby nie upaść .Wybacz sobie i zacznij od poczatku,to normalne i ludzkie
impresja
 

Postprzez oliwia » 15 lip 2009, o 20:26

jogi chyba nie warto tego rozpamiętywać. Ćpanie pociąga, ale pewien tearpeuta powiedział kiedyś, że bardzo rzadko spotyka się z osobami, które po pierwszej terapii żyją do końca w abstynencji. Wcale nie twierdzę, że to, że zaćpałeś było z góry przesądzone, ale cóż, po prostu zdarza się. Chyba najwazniejsze jest to żebyś nie zatracił się w ciagu. Domyślam się, że po takich przeżyciach trudno jest nawiązać kontakty z innymi ludźmi i tak beztrosko isć np. na imprezę, bez żadnych obaw i wspomnień. Radzę Ci odnowienie kontaktów z ludźmi z grupy, tymi, którym najbardziej ufasz. Jeżeli to nie możliwe to może warto zgłosić się do poradni. Jestes bardzo samotny, mimo studiów i tych wszystkich ludzi, którzy Cię otaczają. Musisz nauczyć się kontrolować siebie, bo to Ci się przyda na resztę życia.
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez jogi » 15 lip 2009, o 21:10

Dzięki dziewczyny za odpowiedź. Wiem, że wpadka nie jest jeszcze tragedią. Trochę musiałem się wyżalić ale nie jest tak źle.
Ogólnie muszę się chyba przyzwyczaić się do samotności, bo jestem raczej dużą indywidualnością. Teraz sobie wszystko przemyślałem i zrozumiałem w czym tkwi problem. Proza życia szybko mi się nudzi. Niestety normalne życie nie często jest tak ekscytujące jak narkotykowy haj. Cały czas myślę sobie, że jak zrobię coś rewolucyjnego i super-kozackiego to zmienię się w tego bohatera z moich marzeń i będę żył odtąd długo i szczęśliwie. Miałem już pomysły żeby zostać zawodowym żołnierzem, bokserem albo wyjechać do pracy na platformie wiertniczej :). Potem z kolei mam przemyślenia, że tak na prawdę sam nie wiem czego chcę i jestem niekonsekwentny (co z kolei jest takie niemęskie).

Przez to, że przećpałem parę ładnych lat mam wrażenie, że młodość przeleciała mi przez palce. Z drugiej strony czuję się niedojrzały porównując się z moimi rówieśnikami.

No cóż, czasu już nie cofnę.

Uświadomiłem sobie, że właściwie nie mam na co narzekać. Pomimo dziwnych pomysłów, które od czasu do czasu wskakują mi do głowy tak na prawdę cały czas konsekwentnie realizuję swój cel. Na początku studiów postanowiłem, że będę specjalistą w swojej dziedzinie i jak na razie pilnie się uczę i mam całkiem niezłe oceny. Od przyszłego roku rusza nowe koło naukowe do którego będę należał i aktywnie uczestniczył no i w okolicach czerwca egzamin dyplomowy. Po za tym mam w planach uczyć się angielskiego i w końcu nauczyć się dobrze pływać (zacząłem pływać dopiero na studiach na zajęciach z wf). Po za tym zorganizowałem sobie domową mini siłownię i od marca przybyło mi już 5 kg masy mięśniowej 8)
W sumie prowadzę całkiem ciekawe życie po za tym, że nie mam swojej "paczki" przyjaciół.

Jednak cały czas mam jakiś kompleks, bo jak ćpałem nie miałem za bardzo zainteresowań czy hobby. Teraz z kolei wszystko co robię wydaje mi się takie pospolite i nudne dla innych ludzi i że nie mam się czym pochwalić. To jest oczywiście bzdurą i teraz to widzę. Niestety czasem wydaje mi się to moje życie trochę monotonne i wtedy nachodzą mnie głupie myśli.

No nic. Nie będę się już użalał nad sobą. Nie ma innej opcji niż pójść do przodu.

Ps. Jestem pewny, że nie wpadnę w ciąg, bo już mnie to nie kręci. Na terapię też nie mam zamiaru pójść, bo to byłby krok wstecz. Muszę poznawać normalnych ludzi a nie byłych ćpunów i terapeutów.

Pozdrawiam.
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez oliwia » 15 lip 2009, o 22:28

no cóż jogi skoro nie chcesz iść na terapię, to spoko, szanuję to, każdy ma swoją drogę w życiu, a to o czym piszesz świadczy, że masz wielkie aspiracje i za wszelką cene chcesz nadrobić stracone lata. Trzymam kciuki i oby tak dalej :wink:
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez caterpillar » 16 lip 2009, o 11:42

Jogi witaj!

(przepraszam ,ze tak na szybko ale wlasnie wychodze..rzuce pare uwag)

"Jestem pewny, że nie wpadnę w ciąg, bo już mnie to nie kręci. Na terapię też nie mam zamiaru pójść, bo to byłby krok wstecz. Muszę poznawać normalnych ludzi a nie byłych ćpunów i terapeutów."

Jogi gratuluje pewnosci aczkolwiek ja nie byla bym tego taka pewna ..zreszta sam piszesz o swoich "wpadkach" co znaczy ,ze jak kazda osoba z problemem uzaleznienia masz klopot z silna wola (czyli z kontrolowaniem swojego nalogu ) .

Piszesz ,ze terapia jest nie dla ciebie bo nie chcesz spotykac sie z cpunami , natomiast Twoi kumple (tez cpuny) jakos ci nie przeszkadzaja?

A roznica jest taka,ze z tymi pierwszymi mozesz pomoc sobie natomiast Ci drudzy jedynie posowaja Ci dragi pod nos...

Terapia moze Ci pomoc oraz konfrontacja z ludzmi ,ktorzy przezywaja podobne rozterki ale CHCA wyjsc z nalogu..pomysl o tym.

Jeszcze jedna "zlota rada" ktora dzieli sie tu nasz forumowy kolego pukapuk.

Skoro masz problem z silna wola (a masz) omijaj swojego wroga jakim sa narkotyki oraz to wszystko co jest z nimi zwiazane.

Kumple cpaja? omijaj kumpli od lufki,kreski... whatever .

lepiej rozwijaj swoje hobby bo to przynajmniej na przyszlosc zaprocentuje w pozytywny sposob.


A i jeszcze jedno..skoro najwiekszym problemem sa dla ciebie "ciagi" to czemu sobie robisz wyrzuty z tej jednej wpadki??

chyba troche siebie oszukujesz.
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Marika18 » 16 lip 2009, o 18:00

Jogi.
piszesz, że ćpałeś kilka lat. Podziwiam Cię, że wytrzymałeś 23miesiące na czysto,a jedna wpadka nie przekreśla tego, co osiągnąłeś. Ja ćpałam ciągle tylko pół roku i waleczę z tym od 3lat. Jestem czysta, pewnie ze 2miesiące. Ja ulegałam i brałam mimo wlaki rodziców i interwencji psychologów i innych. Wiem jak się czujesz, bo pamiętam siebie jak po pół roku czystości wzięłam. Ale mimo wszystko trzeba walczyć. Nie można się w tym problemie poddać.
Jesteśmy tylko ludźmi,a narkotyki równają się diabłu. To jest nielada wyczyn wygrać z diabłem. A Ty wygrywasz, codziennie. Jedno przegrane starcie. Pomyśl ile dni jest w 23miesiącach i one są Twoje,a tylko jeden dzień jego.
Trzymaj się.:)
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez prince » 16 lip 2009, o 22:06

Jogi,ja Ci gratuluje tych 23 miesiecy,przegrałeś jedną małą bitewkę,ale zrób wszystko by wygrać całą wielka wojnę.A masz do tego siły,sam je pokazałeś-bo 23 miesiace to nie w kij pierdział;)
prince
 

Postprzez anna maria » 17 lip 2009, o 10:20

Uzależnieni mówią ,że upaść można wiele razy ale najważniejsze to podnieść się.
Myślę że dasz sobie radę. Trzymam kciuki za Ciebie.
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Postprzez jogi » 17 lip 2009, o 12:00

Dziękuję wam za zainteresowanie.

Caterpillar, wiem że z mojej wcześniejszej wypowiedzi może bić brakiem pokory i zbytnią pewnością siebie. Znam jednak siebie na tyle, że jestem pewny że nie wpadnę w cug. Te 23 miesiące bez brania to nie jest początek mojej zmiany. Wcześniej przez ok. roku walczyłem z tym jednak cały czas się oszukiwałem. Dopiero kiedy poszedłem do specjalisty i poznałem bardzo fajnych ludzi na grupie udało mi się zerwać z tym.

Nie mam jednak ochoty znowu przeżywać tego chodzenia po psychologach (niestety nie każdy jest kompetentny), opowiadania historii swojego życia
i sikania do kubka żeby udowodnić że jestem trzeźwy.

Przestałem brać nie tylko dzięki psychologom czy terapeutom ale przede wszystkim dlatego, że sam tego chciałem i miałem wsparcie grupy ludzi, która mnie w 100% akceptowała.Mogę znaleźć takich ludzi nie tylko na terapii.

Moim najgorszym posunięciem było odnowienie znajomości z koleżkami z osiedla. Zgadzam się w 100%, że to pierwszy stopień do piekła i jedyną możliwością żeby zachować abstynencje jest trzymanie się z dala od tego środowiska. Dzięki, że mi to przypomniałaś.

Nie jestem taki żeby się poddawać po jednej porażce. Ten epizod przypomniał mi dlaczego wybrałem życie na trzeźwo.

Marika ja też motałem się sporo czasu zanim załapałem. Pamiętaj, że są wzloty i upadki ale co by się nie działo trzeźwość jest teraz najważniejsza!

Pozdrawiam
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez caterpillar » 17 lip 2009, o 13:06

Jogi

ok Moja wina ,moja wina... czytalam troche w pospiechu i teraz na sokojnie to widze :wink:

rozumiem o co Ci chodzi z kumplami nie cpunami i rozumiem ,ze byles juz na terapii.

Ja tez uwazam ,ze 23 miechy to kawal czasu a mowiac "nie badz taki pewny" mialam na mysle to,ze z tym cholerstwem trzeba bardzo uwazac i czasem huurra optymizm moze zgubic.

A! i przestales brac ZWLASZCZA dzieki SOBIE i to muisz pamietac..bo nawet najlepszy terapeuta nic by sie nie zdal bez Twojego chcejstwa.

Kiedys tez bralam duzo dragow ..i rozumiem Twoje rozterki dotyczace "nudnego" zycia jednaz z czasem nauczylam sie docenia realne emocje.

zycze Ci powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Marika18 » 17 lip 2009, o 14:56

Ja się nie poddaje. Wiem, że warto z tym walczyć, bo teraz czuję się wolna z dala od tych wszystkich psychotropów.
Wiem, że Ty już wygrałeś i ja również, ale walczyć trzeba całe życie.
Tylko ja teraz stoję w innym miejscu. Wiem, że źle myślę i zdaję sobie sprawę, ale cóż... Bo ja niby jestem czysta, a coraz częściej nęka mnie myśl: "przecież jeden raz to nie będzie uzależnienie tylko rozrywka od codzienności". Walczę z tym. I nie zmiernie mi ciężko. Dlatego podziwiam Cię. Naprawdę. Jesteś dla mnie autorytetem jeśli chodzi o te 23miesiące.
Marika18
 
Posty: 115
Dołączył(a): 17 paź 2008, o 23:29
Lokalizacja: Toruń

Postprzez jogi » 17 lip 2009, o 15:46

Marika: "autorytet" - no nieźle. Nikt mi nigdy czegoś takiego nie napisał. Dzięki.

Jesteś na jakiejś terapii? Bo szczerze Ci powiem sam dokonałem wyboru o życiu na trzeźwo ale bez wsparcia nie przeszedłbym przez ten najtrudniejszy okres. To nie jest tak, że przez 2 lata codziennie się budziłem mówiąc O! kolejny dzień walki. Muszę być dzisiaj trzeźwy za wszelką cenę!. W taki sposób daleko się nie zajedzie. Może przez pierwsze miesiące odlicza się każdy czysty dzień i tydzień. Jednak po jakimś czasie dostrzega się po prostu, że takie życie jest lepsze i ile złego zrobiło się wcześniej. Po prostu po jakimś czasie wiesz, że nie chcesz brać i zaczynasz myśleć o bieżących sprawach. Pamiętam jak z każdym miesiącem odkrywałem siebie samego i życie na nowo. Czułem się jak dziecko, które uczy się świata. To było trudne i jednocześnie piękne i niezapomniane przeżycie. Emocje były bardzo silne i wydawały się wręcz nie do zniesienia. Potem huśtawki nastrojów się wyciszyły i nawet nie wiem kiedy zauważyłem, że nie myślę już o narkotykach.

I nagle grupa przestała istnieć. Ja zaliczyłem pierwszy rok i znalazłem pracę na wakacje. Kontakt z ludźmi się urwał.

To było dość twarde lądowanie chociaż byłem czysty już przez rok. Uznałem, że trzeba zostawić przeszłość za sobą i zacząć żyć jak "normalny człowiek".

Tylko, że tak na prawdę nikogo nie obchodzi jaką masz przeszłość. Życie stawia wymagania i nie daje taryfy ulgowej. Nikt mi nie bił pokłonów za to, że jestem trzeźwy. Dla mnie to wielkie halo a inni ludzie mają to gdzieś. Niestety ludzie tacy jak ja mają już skazę w głowie i wszystko idzie trudniej. Chyba właśnie to mnie skłoniło do pójścia dawnymi drogami. Wszyscy dookoła prześcigają się w szalonych wyczynach, chodzą na imprezy itd., a ja ciągle nauka, praca, dom. Dla ludzi wygląda to na zamulanie a mi właśnie takiej normalności brakowało w dawnym, pokręconym życiu. Najwyraźniej dochodzenie do normalności trwa dłużej niż 23 miesiące.

No nic. Znowu się rozpisałem o sobie.

Caterpillar: jak długo już nie bierzesz?
jogi
 
Posty: 48
Dołączył(a): 25 sie 2008, o 22:28

Postprzez caterpillar » 17 lip 2009, o 18:48

Jogi ja jestem troche inny przypadek,bo ja (na szczescie) zatrzymalam sie w polowie drogi(a moze 3/4) do totalnego uzaleznienia.
Ostre imprezowanie zajelo mi jakies 3 lata a poza tym to z roznym natezeniem.
zwolnilam kiedy zdrowie zaczelo mi dokuczac i kiedy stwierdzilam ,ze studia sa dla mnie wazniejsze,potem zmienilam kraj i styl zycia...
A nie bralam ze 3 lata.

pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez bunia » 17 lip 2009, o 20:24

Najgorzej jest chyba uwierzyc,ze zycie bez cpania potrafi byc atrakcyjne ale to dosc dluga droga aby poczuc jego smak.....zycze wytwalosci ....no i apetytu :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 72 gości

cron