Witam wszystkich.
(z góry przepraszam za ortografię jestem dyslektykiem)
jestem z kobietą od 3 miesięcy, zaangażowałem się już w ten związek.
lecz jest jeden mały problem. jest jeszcze mężatką ale chce się rozwieść i jest na to zdecydowana w 100% przynajmniej tak mówi. rozpad małżeństwa nastąpił jakieś 7 miesięcy temu, po tym jak ją pobił, kontrolował telefon i nie pozwalał nigdzie wychodzić, spotykać się ze znajomymi nie mając do tego żadnych podstaw. Około miesiąca temu spotkała się z nim po około 6 miesiącach nie utrzymywaniu ze sobą żadnego kontaktu aby porozmawiać o rozwodzie. I nagle wróciła do niego miłość do niej. dzwoni kilka razy dziennie pisze non stop smsy lecz ona nie uświadamia go w tym że chce się z nim rozwieść. odpisuje mu na smsy i odbiera gdy on dzwoni, rozmawia z nim oschle bez zbędnych czułości ale w zasadzie normalnie. Tłumaczy się tym że nie potrafi powiedzieć mu wprost tego że chce się z nim rozwieść i nie potrafi krzywdzić ludzi, którzy nawet ja skrzywdzili ale że i tak się z nim rozwiedzie.Mam wrażenie że się go poprostu boi. Po wakacjach ma zamiar złożyć pozew do sądu. Ślub wzieli w lipcu ubiegłego roku po około roku znajomości, mówi ona że zgodziła sie na niego pod wpływem zauroczenia.
Mam pustkę w głowie
Nie wiem co robić...
proszę o jakieś wskazówki.