zastanawiałam sie nad tym co piszesz Szafirowa,
przejmujący jest przykład twoich dziadków
nie wydaje mi sie by mame dotknął tzw. wieli głód, w zadnych przekazach rodzinnych nic sie takiego nie pojawia, w domu miała skromnie ale nie głodowo chyba... albo nie mówi o tym...
to dziwne bo jej rodzeństwo też sobie jakoś kiepsko życie poukładało, alkohol, depresje, próby samobójcze, nieudane te związki jakieś...
ale nie mogłam dociec skąd, gdzie tkwi źródło ich cierpienia, ich niepowodzen,
na pewno natomiast lęk w zyciu dorosłym związany był z mężem, ojcem moim, pisałam, aniołkiem nie był, odpowiedzialnościa zbytnia nie grzeszył, nie moge tylko zrozumiec czego mamie zabrakło by odejść od niego, zawalczyć o lepsze życie, bo bytowo mogła sobie na to pozwolić, jest bardzo życiowo zaradna, pracowita, finansowo dawała i daje radę dobrze, więc czego zabrakło? gdzie przycvzyna? ja jej nie znam,
mama zawsze udawała że to co jest czarne jest białe, wybielała ojca, aż do granic absurdu, może już odnośnie rodziców musiała takie zabiegi czynić?