Hm.
Powiem tak - że gdybym czegoś nie chciała, nie lubiła, to jeszcze się taki facet nie urodził, dla którego mogłabym tak drastycznie zmienić swoją naturę, charakter, upodobania. Choćby tylko seksualne.
Bycie z kimś w związku to przede wszystkim szacunek do całokształtu partnera. Do jego osoby, ale też osobowości.
To akceptacja. Tego jaki jest i kim jest.
Nie można traktować związku i całego wspólnego życia (a przecież takie jest założenie, prawda?) jako marchewki i kijka.
Dostosujesz się do jego potrzeb, oczekiwań ... a w nagrodę masz dostać pierścionek zaręczynowy ?
Podziwiam za odwagę w podejmowaniu tak wielkiego ryzyka - bo przecież na szali leży Twoje życie.
Ja podziękowałabym panu. Stanowczo.