żarcie ponad wszystko

Problemy związane z uzależnieniami.

żarcie ponad wszystko

Postprzez Innuendo » 13 lip 2009, o 23:34

W sumie to nie wiem gdzie to napisać, ale niech będzie tutaj,
szukam kogoś kto ma podobne doświadczenia ale równiez bardzo mi zalezy na opinii, sugestiach, spojrzeniu każdej osoby której zechce sie to przeczytać..

jestem dorosła, a chodzi mi o moją mamę, nie mieszkamy od wieeelu lat razem, bywam tam - w innym mieście i coraz bardziej mnie przeraża to co ona robi, mianowicie chodzi o obsesję na punkcie jedzenia:
- czasem wydaje mi się że jej sensem życia jest nakarmic wszystkich wokół
- wciąż stoi w kuchni przy garach zamiast pobyć jakoś inaczej ze mną, wnuczką, innymi osobami
- wydaje niezły majatek, spory rzekłabym na kupowanie żarcia
- pełna lodówa i pełna kuchnia, żarcie wszelkiego rodzaju wylewa się z każdego kąta, zgroza mnie ogarnia, naprawdę
- podaje mi obiad, obfity, niezdrowy jak cholera, w ilościach jak dla słonia, protesty i odmowy żadne asertywne, sposobikiem a nawet agresywne jej nie powstrzymają przed wniesieniem żarcia na stół, ale gdy nawet się skuszę i zjem - natychmiast podjeżdża następne żarcie, ja wiem, że wiele osób ma taki styl goscinności i chyba nie potrafię opisać jak to jest to przegięte - ale naprawdę jest, mam porównanie
- po nastepnym żarciu jest nastepne, itd..
- zawsze jak tam jestem zaczynam chorować na niestrawnośc, spędzam potem kilka dni w kibelku na rozwolnieniu
- z lodówy sie wysypuje - wszystko, kilka razy w życiu odważyłam się zrobić remanent i pod jej nieobecność przejrzeć te wiktuały, i zgroza!!! niektóre były przedawnione z datą ważności nawet o 3 lata!!
wniosek z tego m.in taki że ona siebie i innych podtruwa
- jak ja łapię na tym że ten serek jest nieświeży od jakiegoś miesiąca - najpierw zaprzecza - nie noc ocs ty, to niemożliwe, potem zaczyna głupio tłumaczyć że musieli jej w sklepie wtrynić, nie przyjmuje do widomości że przechowuje stare żarcie, nie i koniec!
- jest bardzo otyła i ma kilka chorób związanych z otyłością a na pewno jej otyłość przeszkadza w leczeniu tego i owego, schorowana straszliwie
- ojciec również otyły, powinien z racji swojej choroby być na permanentnej zdrowej diecie ale nie jest - bo matce - u nich taki jasny model jest kto za co odpowiada, ona za kuchnię - matce mianowicie nie trafia żaden argument zdrowotny, żaden głos lekarza, mój nikogo...
- im bardziej tłusto i obficie tym lepiej jak dla niej
- temat żarcia pojawia się wciąz i wciąż - nie da się już tego wytrzymywac spokojnie - a może zjesz jeszcze... x 1000, a muszę coś kupić bo nic w domu nie ma - o święta cierpliwości!! - kuchnia pęka w szwach, wszystkie szafki, lodówa, stół, pod stołem, skrytki,itp
- odkrywam, że miewa chyba potajemne skrytki w innych pokojach - ze słodyczami i ciastami kupnymi, chyba to podjada? albo tylko chowa? nie wiem nie złapałam za rękę...
- ręcę mi opadają, nic do niej nie trafia, rozmów nie podejmuje, leci do kuchni coś pichcić,
to musi byc choroba, obsesja, psychiczne zaburzenie... w sumie zawsze miała z tym na bakier ale to się chyba nasila z wiekiem...
albo mi się oczy bardziej otwierają
znacie coś podobnego?
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 00:10

No ja znam ...
Siebie...

A powiedz mi- Oprócz upierdliwości tego, zę jest sie karmionym, mama ma jakieś problemy zdrowotne? No- np chorobliwa otyłość, cukrzyce, albo zatrważająco wysoki cholesterol?

Ale zanim odpowiesz na pytanie to powiem Ci tak: mnie się zdaje, że mama chce się czuć potrzebna- nie wiem, może pisałaś, w czasie, kiedy ja sobie wzięłam urlop od Psycho- mama jest samotna? Moze właśnie czuje, ze tak się spełnia? Bo mi to trochę wygląda tak, jakby chciała zapełnić jakąs pustkę...
Czasem jeszcze tak się zachowują ludzie, którzy przeżyli prawdziwy głód ( np moja zmarła babcia histeryzowała, jak miała mniej cukru niż 10 kilo- musiała mieć conajmniej tyle, bo inaczej panikowała, ze z głodu umrze.)
I dalej sobie gdybam- ale moze namowić ją, zeby robiła przetwory z myślą o "sąsiedzkiej" odsprzedaży?

A jesli tą nabardziej palącą niedogodnością jest konieczność ruszania twarzą- to nalezy stanowczo ( acz bez kłotni) się sprzeciwić. I twardo się trzymać.

Na razie tyle...

Pozdrawiam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez caterpillar » 14 lip 2009, o 00:18

Witaj innuendo!

Ja nie mam doswiadczenia z czyms takim ale od samego przeczytania zrobilo mi sie ciezko i niestrawnie heh mysle ,ze mozesz miec racje z tymi zaburzeniami,obsesja itd.

Ale obawiam sie ,ze jedyne co to proba namowienia rodzicow (mamy) do wizyty u jakiegos specjalisty, to to co mozesz zrobic :bezradny:

mam troszeszczke podobny problem z babica ,dotyczy on zlych nawykow zywieniowych.Kazde zwrocenie uwagi traktuje jako atak i bardzo ciezko jej wytlumaczyc,ze jej metabolizm juz nie nadaza za takimi porcjami i takim jedzeniem.Gdy jej cos proponuje innego natychmias neguje wymyslajac tysiace problemow :?

Jestem bardzo rzadko u niej wiec przyjmuje taktyke unikania tematu..co moglam to zrobilam...no moze jeszcze zostaje pokazanie jej jak przygotowac inny lekki posilek. :idea:

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Innuendo » 14 lip 2009, o 00:29

---------- 00:24 14.07.2009 ----------

Agiku - mama jest z mężem, z mężem przeżyła moim zdaniem koszmar wieloletni - alkohol, przemoc, teraz nieco spokojniej, bywaja okresy większego szitu ale ona się nie przyznaje, informacje dochodzą gdzieś z boku,
dzieci mieszkają na swoim, odwiedzamy ją, ja rzadziej, brat często, praktycznie co dzień

z problemów zdrowotnych - tarczyca, cukrzyca, cholesterol, dna moczanowa, nadciśnienie, zwyrodnienie kręgosłupa, otyłośc ogromna, kłopoty z poruszaniem się, i kilka dolegliwości niezdignozowanych...
przy ludziach prawie nigdy nie je, wpiera że ona jak ptaszek jada, ale wydaje mi się że wciąż podjada, cuekireczki, czekoladki, ciasta....

ona głodu wielkiego nie przezyła, pewnie lata komuny wystawania w kolejkach i załatwianie mięska na obiady dla rodziny, ale to los całego pokolenia

a jak piszesz o przetworach - co dziwniejsze mam nie robi przetworów zadnych, właściwie ona nie lubi gotować! wiem, to może zaskakujące co piszę, ale ona nie pichci swojego, nie szuka smaków, przepisów, nie kombinuje, nie kreuje...
ona kupuje
na potęgę
karmi głownie kupnymi rzeczami, ma kilka dań w swoim wykonaniu, ale nie robi z tego sztuki, czesto zapomina przyprawić, ale przesala, nie dba o szczegóły, ma byc duuuużo!

dla przykładu - jak wigilia to dla 5 osób kupuje całą wannę karpi, sztuków ze 30, na głosy zszokowane odpowiada - no co, powinno starczyć,

to jest jakaś fiksacja i wyczuwam że inna niż was dziewczyn pasjonatek gotowania, moja mama nigdy pasjonatka gotowania nie była, chodzi o zaabsorbowanie tematem, o niezdrowe jedzenie, i o to zbieractwo...

sprzeciw sobie trenuję, tu raczej myślę i próbuję zrozumiec w czym rzecz? co się dzieje z nią? boję się że tym jedzeniem wpędzi się do grobu

---------- 00:29 ----------

dzięki caterpillar,
z bratem uznaliśmy że potrzeba psychiatry, ale juz to przerabiałam kilka lat, próby przekonania jej do terapii współzuależnienia, była ze dwa razy na spotkaniu (przynajmniej tak mówi, nie wiem, bo ona nierzadko po prostu kłamie) i zamilkła na ten temat
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 00:35

No nie- to ja jednak zupełnie inaczej podchodze do gotowania...
Ale dalej mi to wygląda na jakieś problemy z poczuciem bezpieczeństwa...
( ja np jak się boję to chowam się w rosół- gotuję rosół, bo zapach kojarzy mi się jakos tak bezpiecznie. Najczesciej potem wylewam, alo daję tacie- ogromne słoiki- zresztą mniejsza o mnie)

Pytałas mamę- czemu to robi?
Zbieractwo - to jedno
Obzarstwo- to inna sprawa. Kompulsywne obżeranie się? Rekompensata braku miłosci?

Jak najbardziej- specjalista
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Innuendo » 14 lip 2009, o 00:44

no z pewnościa masz inaczej agiku :D

próby zagajenia, rozmowy spełzają na niczym podobnie jak cat.. wyżej pisze - odbiera to jako atak, ucina temat, wychodzi, i jajo....

jest taka choroba?

bo problemów emocjonalnbych to ona ma na pewno, bez liku, jak pomyślę o mojej mamie to pewnie całe życie tęskniła za milością mężczyzny, może nawet sobie wmówiła że ją ma, musiała się więc nauczyć zaprzeczac niewygodnym faktom, niepasującym do jej obrazu wielkiej miłości - a że bije, a że wyzywa, a że nie dba, a że przepija kasę, a że wyżywa się na dzieciach, a że nie można na niego liczyć... - nie rozeszła się i do tej pory kultywuje przekonanie o rodzinie pełnej miłości, zacięła się i już, mgła na oczach, bielmo,
a to wszystko nie mogło zostac bez śladu, swój dom rodzinny dzieciństwo przedstawia jako idealne, dziadków wspominam dobrze ale jak znam mamę to i tu zapewne mija sie z prawdą...

myślę że ucieka przed przyznaniem się do porażki, do pustki, do wlasnej złości, a jest jej pełna, niekiedy jej sie wylewa po trochu a jednocześnie jakby nieświadoma, ma tak nikły kontakt sama ze sobą!!!
bywało że próby poważnych rozmów kończyły sie jej bolącym dramatycznie sercem, jak babcię kocham - histeryzowała jakby ją ktos aktorstwa uczył,
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 00:57

Hmm
To pozostaje Ci pogodzić się z tym, jaka jest...
W końcu jest dorosła- swoim magicznym mysleniem robi krzywdę tylko i wyłacznie sobie.
No niestety- czasem tylko to pozostaje...

A jesli jedynie w tym swoim wyimaginowanym świecie czuje się szczęśliwa?
Widzę, zę próbowałas i prośbą i groźbą- zostaje Ci zaakceptować...

I tak samo, jak rodzicom czasem serce pęka, kiedy patrza co ich wychuchcane i wypieszczone dzieci robią ze swoim zyciem- tak samo czasem jest z dziećmi, kiedy patrzą na swoich rodziców. I tak samo jak rodzice nie moga do nieczego zmusić dzieci- tak samo dzieci rodziców.

Moze jak będziesz zapewniać swoją mame, zę jest najwspanialszą i najlepszą mamą na swiecie- to moze wtedy ta jej wielka potrzeba miłości znajdzie swoje ujście?

Przyglądam się podobnej sytuacji od drugiej strony obecnie- nasz tata ( tata lubego, ale mój tez ;) ) twierdzi, zę najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby mógł swojemu synowi, który tydzień temu próbował popełnić samobójstwo- żeby mógł mu wsadzić podczerwień do dupy i sterowac go na pilota ( słowa taty).
Ale tak się nie da.

Pozdrawiam.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Innuendo » 14 lip 2009, o 01:08

no się nie da, choć rozumiem waszego :D tatę, trudno mi sobie nawet wyobrazic jako matce co się dzieje w rodzicu którego dziecko odbiera sobie życie...

mojej mamy nie zmienię, ojca też nie, ich zycie (ich cyrk ich małpy), a jednak odczuwam normalnie przerażenie, poza złościa i wspólczuciem to własnie przerażenie...

moze ten na krótce skreślony obraz mojej mamy, kobiety leciwej już, będzie przestroga dla tych z was które nie potrafia zdobyć się na odejście z destrukcyjnego związku, to są konsekwencje tego tkwienia za wszelką cenę,

to chyba jest ta cena, cena zdrowia, szacunku do siebie i zaburzeń, a miłość i tak nie przybywa jakoś na białym koniu, strasznie to smutne i niezmiennnie dla mnie przerażające...
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 01:10

:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Innuendo » 14 lip 2009, o 01:13

dziękuję agik, duzo dziś dla mnie ciepła wysłałaś, wielkie dzięki kochana
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 01:41

Hmmm
Myslałam nad jakąś inteligentną odpowiedzią...

No nic wprost powiem :) - bardzo mi miło, jeśli mogłam w czymś pomóc...

czemu nie spisz jeszcze? Czyżbyś była Nocnym Innuendo? ;)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Innuendo » 14 lip 2009, o 01:47

jakoś lubię noc ostatnio, dobrze mi z nią,
może być Nocne Innuendo :D
a ty tez jakos nie śpisz? Agik?
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez agik » 14 lip 2009, o 02:01

Jakoś mi sie nie chce...choć zrobiłam wszystko, żeby mi się chciało- wstałam rano, odgoniłąm szatana, który podpowiadał mi, zebym zajęła się netem :) i odgoniwszy szatana- pilnie pracowałam, potem poszłam na zakupy, potem przygotowałam skromną strawę dla mnie i lubego, potem pomyłam mopem wszystkie podłogi, a potem je wypastowałam- aż mi kapało z twarzy, z łokci i zewsząd, a potem jeszcze zrobiłąm kilka rzeczy, któe mnie czynią znów kapłanką domowego ogniska- i powinnam padać na twarz, a tu nic :) głupoty mi w głowie i jakos mnie rozrywa :)
Chyba mam za dużo energii...

Ale anegdotka- wybierałam się do sklepu, a że luby coś robił przy aucie- to poszłąm się go zapytać, czy czegoś nie chce. Akurat rozmawiał ze znajomym. I podchodze is ię pytam, czy coś chce ze sklepu a on, ze nic. A ja czy na pewno nic? że moze lodzika, albo coś słodkiego...
No i powiedział, z ejak tak bardzo chcę to moge mu kupić wafelka ;)

A potem mi mówił, ze ten jego znajomy, powiedział, zę jak żyje to nigdy nie usłyszał od "swojej starej" zapytania czy chce lodzika- już obojętnie jakiego...
Luby mnie dziś chyba lubi ;)

Dobranoc Nocna Innuendo :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Innuendo » 14 lip 2009, o 02:05

hihi dobranoc Nocna Agiku :) zasypiajmy w objeciach naszych lubych
cieszmy się szczęściem które mamy
z lodzikiem czy bez :D
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez Szafirowa » 14 lip 2009, o 08:51

Innuendo ...
Problem który opisałaś przywiódł mi na myśl życie moich dziadków.
Pamiętam z dzieciństwa, że nasza kuchnia, zamrażarka, lodówka i spiżarnia, były w takim stanie, jak w Twoim opisie.

50 kg zapasy cukru, mąki.
Zamrażarka pełna.
Szafki pełne, nierzadko produktów, które już dawno były przeterminowane i nie nadawały się do spożycia.
Kuchnia zawsze na smalcu. Wszystko bardzo tłuste, lub bardzo słodkie.
Wmuszanie jedzenia w każdego.

Moi dziadkowie przez całe swoje dzieciństwo i młodość, cierpieli głód.
Głód wielodzietnej, biednej rodziny.
Głód wojny i przymusowej pracy.
Głód obozów koncentracyjnych.

Po śmierci dziadka znaleźliśmy pod jego poduszką kromki chleba.

Kiedy opowiadał mi o swoich przeżyciach z czasów dzieciństwa i młodości - płakał. Pamiętam, że zawsze po tym robił sobie kanapki z kiełbasą. I pił tę swoją słodką jak ulepek herbatę.

Może w życiu Twojej Mamy również wydarzyło się coś takiego, co sprawia, że pełna lodówka, kuchnia ... że jedzenie daje jej poczucie bezpieczeństwa ??
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 102 gości

cron