W sumie to nie wiem gdzie to napisać, ale niech będzie tutaj,
szukam kogoś kto ma podobne doświadczenia ale równiez bardzo mi zalezy na opinii, sugestiach, spojrzeniu każdej osoby której zechce sie to przeczytać..
jestem dorosła, a chodzi mi o moją mamę, nie mieszkamy od wieeelu lat razem, bywam tam - w innym mieście i coraz bardziej mnie przeraża to co ona robi, mianowicie chodzi o obsesję na punkcie jedzenia:
- czasem wydaje mi się że jej sensem życia jest nakarmic wszystkich wokół
- wciąż stoi w kuchni przy garach zamiast pobyć jakoś inaczej ze mną, wnuczką, innymi osobami
- wydaje niezły majatek, spory rzekłabym na kupowanie żarcia
- pełna lodówa i pełna kuchnia, żarcie wszelkiego rodzaju wylewa się z każdego kąta, zgroza mnie ogarnia, naprawdę
- podaje mi obiad, obfity, niezdrowy jak cholera, w ilościach jak dla słonia, protesty i odmowy żadne asertywne, sposobikiem a nawet agresywne jej nie powstrzymają przed wniesieniem żarcia na stół, ale gdy nawet się skuszę i zjem - natychmiast podjeżdża następne żarcie, ja wiem, że wiele osób ma taki styl goscinności i chyba nie potrafię opisać jak to jest to przegięte - ale naprawdę jest, mam porównanie
- po nastepnym żarciu jest nastepne, itd..
- zawsze jak tam jestem zaczynam chorować na niestrawnośc, spędzam potem kilka dni w kibelku na rozwolnieniu
- z lodówy sie wysypuje - wszystko, kilka razy w życiu odważyłam się zrobić remanent i pod jej nieobecność przejrzeć te wiktuały, i zgroza!!! niektóre były przedawnione z datą ważności nawet o 3 lata!!
wniosek z tego m.in taki że ona siebie i innych podtruwa
- jak ja łapię na tym że ten serek jest nieświeży od jakiegoś miesiąca - najpierw zaprzecza - nie noc ocs ty, to niemożliwe, potem zaczyna głupio tłumaczyć że musieli jej w sklepie wtrynić, nie przyjmuje do widomości że przechowuje stare żarcie, nie i koniec!
- jest bardzo otyła i ma kilka chorób związanych z otyłością a na pewno jej otyłość przeszkadza w leczeniu tego i owego, schorowana straszliwie
- ojciec również otyły, powinien z racji swojej choroby być na permanentnej zdrowej diecie ale nie jest - bo matce - u nich taki jasny model jest kto za co odpowiada, ona za kuchnię - matce mianowicie nie trafia żaden argument zdrowotny, żaden głos lekarza, mój nikogo...
- im bardziej tłusto i obficie tym lepiej jak dla niej
- temat żarcia pojawia się wciąz i wciąż - nie da się już tego wytrzymywac spokojnie - a może zjesz jeszcze... x 1000, a muszę coś kupić bo nic w domu nie ma - o święta cierpliwości!! - kuchnia pęka w szwach, wszystkie szafki, lodówa, stół, pod stołem, skrytki,itp
- odkrywam, że miewa chyba potajemne skrytki w innych pokojach - ze słodyczami i ciastami kupnymi, chyba to podjada? albo tylko chowa? nie wiem nie złapałam za rękę...
- ręcę mi opadają, nic do niej nie trafia, rozmów nie podejmuje, leci do kuchni coś pichcić,
to musi byc choroba, obsesja, psychiczne zaburzenie... w sumie zawsze miała z tym na bakier ale to się chyba nasila z wiekiem...
albo mi się oczy bardziej otwierają
znacie coś podobnego?