Witajcie,
to ciąg dalszy sprawy, którą poruszyłam w temacie "mętlik w głowie". W skrócie : mieszkam od roku z facetem, którego bardzo kocham. Ostatnio poruszylam temat - co dalej z nami. Ja chcę czegoś więcej, zaręczyn, ślubu. On najpierw mówi, że nie chce, później, że tak. Powiedział, że mnie nie kocha, po czym powiedział, że mu na mnie zależy i boi się mojej wyprowadzki. Wyjechalam do domu na tydzien, mial to przemyslec. Wróciłam i rozmowa w której podjęta decyzja, ze jestesmy dalej razem i on godzi się na mój warunek-czyli śłub. Minął kolejny tydzien, zadnej zmiany w nim nie widziałam. Przyjechala jego mama..Zapytałam czy rozmawial z nią o nas. Odpowiedź nie... kolejne pytanie czy i co zamierza w naszej sprawie. Odpowiedź nie wiem...
Ja już nie wiem co mam zrobić. Mętlik w głowie to się ma jak nie jest się zdecydowanym czy kupić białe czy czarne rajstopy. Tu chodzi o całe moje życie. Kocham go, nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ale zmuszac kogos do ślubu... Ile razy pytam czego chce, mówi, że nie wie, ze to nie moja wina tylko on sam nie wie. Rozmawiałam z jego mamą. Poprosiła mnie, zebym sie jeszcze nie wyprowadzała, zebym poczekała..Tylko na co ja mam czekać? Jest starszy ode mnie o 10 lat, ma stałą pracę, mieszkanie, samochód..krótko mówiąc ustabilizowane życie. A na myśl o ślubie reaguje jak 15-latek. ("Przecież ja jestm jeszcze mały"). Przerasta mnie to, bo stanowimy dobrą, zgraną parę a ta jego niedojrzałość lub cokolwiek innego rozwala nasz związek, na ktorym mi tak bardzo zależy. Co ja mam robić?? Pomóżcie mi, bo już nie mam ani sił ani wytrwałości...