przez pozytywnieinna » 8 lip 2009, o 11:40
najlatwiej zranic najblizsza osobe, a wtedy rany sa bardzo glebokie i bardzo dlugo sie goja, czasem pozostaja na cale zycie.... tak czulam sie rok temu, teraz to troche minelo, ale jednak rysa pozostala....
Ona kocha go calym sercem, pierwszy raz naprawde kocha, sex z nim to nie sex, ale cos mistycznego, czuje to co powinna czuc, kocha sie z nim dusza!bo kocha jego i czuje sie kochana.
To pierwszy jej prawdziwy dom, czuje sie jakby nalezala do niego... kocha go calym sercem i wciaz ma wrazenie, ze robi dla niego za malo, ale on to wrazenie podsyca,wytyka bledy, nie daje szansy na poprawe, pokazuje jak bardzo odbiega od idealu... wiec stara sie jeszcze bardziej, ale zawsze cos odbieglo od jego wyobrazenie, nie ta zupa na obiad, za dlugo pracuje, za krotko sprzata, za malo sie maluje, ten kolor bluzki mu sie nie podoba.... nie znosi jak ona wyraza swoje zdanie, twierdzac ze jest to atak na niego, wiec ona przestaje MOWIC, boi sie, ze jej slowa zle zrozumie..
co to ma wspolnego z sexem? ano ma! bo on kaze ja za te bledy odrzuceniem, przestaje z nia sypiac, probuje z nim rozmawiac, pyta dlaczego? ale nie dochodza do niczego, on mowi tylko o sobie... nie slucha jej... wiec ona stara sie jeszcze bardziej, jest z dnia na dzien bardziej zmeczona, im bardziej sie stara tym bardziej on ja odrzuca... czuje sie coraz gorzej psychicznie... nie rozmawia juz z nim o tym, bo on nie slucha, swoje frustracje obraca przeciwko niemu, coraz czesciej wybuchaja awantury o byle co... bo ona czuje sie jak gosposia, sprzataczka, kucharka, ale nie jak kobieta... czuje sie brzydka, popada w paranuje, patrzy w lustro i czuje sie niechciana i niekochana. choc zawsze miala kompleksy, teraz siegaja one zenitu, zaczyna bac sie ludzi... przestaje wierzyc w siebie na kazdej plaszczyznie, wiec on odsuwa sie jeszcze bardziej... z czasem on przestaje ja nawet przytulac, ona czuje sie bardzo samotna...
i tu kobiety reaguja w rozny sposob, jedne znajduja kochanka, by sie dowartosciowac, inne zamykaja sie w sobie, ona kocha go za bardzo, by moc go zdradzic, jest wobec niego do bolu lojalna, czeka wiec i z dnia na dzien czuje sie gorzej, jak pies wyrzucony na bruk... nie czuje sie wazna w jego zyciu, nie czuje sie kobieta....
obwinia siebie, gdyby byla ladniejsza, zgrabniejsza, madrzejsza, gdyby byla idealem... ale w duszy czuje, ze przeciez kazdy robi bledy i to, ze nie umyla lodowki, czy zapomniala czegos kupic to nie jest zbrodnia, ale tak zaczyna to odczuwac... tylko z dnia na dzien czeka...
w koncu on ja zostawia...
ona traci wszystko! ma jednak silny charakter, buduje swoje zycie od nowa, udaje jej sie z wyjatkiem jednego, nie umie poradzic sobie z odrzuceniem... choc minelo juz bardzo wiele czasu, nadal czuje sie brzydka i nie czuje sie kobieta... on juz po rozstaniu mowi, ze napewno jeszcze ulozy sobie zycie... ale ona wie, ze tak latwo jej sie nie uda i teraz po tak dlugim czasie wie ze miala racje...
nie jest w stanie podac nawet reki mezczyznie, bo ma taki gleboki uraz, nie mowiac o ulozeniu sobie zycia... na mysl, ze mogla by sie z kims zwiazac kurczy sie w sobie...
tak bardzo boi sie odrzucenia, ze samotnosc staje sie jej wiezieniem... on ulozyl sobie znow zycie a ona cierpi, bo nadal sie obwinia, ze nie byla idealem...
czasem zupelnie nie zastanawiamy sie jakie konsekwencje ma na innych nasze zachowanie, jedno slowo przez nas szybko powiedziane i zapomniane, moze dla innych byc zmiana na cale zycie... zmiana na gorsze... dlaczego tak latwo nam ranic innych? odruch obronny? jak ja zranie to ktos nie zdazy? a moze ten ktos tak bardzo kochal, ze juz nigdy nie bedzie soba, juz nigdy nie bedzie w stanie sie naprawde smiac i na zawsze straci czesc swojej osobowosci... zastanawiam sie jaki sens jest lojalnosci? potepiamy kobiety, ktore zdradzaja, nie pytajac o przyczyne, a takim kobietom w mojej opini jest latwiej, bo nie zamykaja sie na cale zycie, bo w jakis sposob radza sobie z odrzuceniem, a moze gdyby ONA znalazla kochanka, to nie czulaby sie odrzucona do dnia dzisiejszego? a moze gdyby on chcial na chwile przestac patrzec na siebie i zobaczyc jak ona podle sie czuje i dlaczego krzyczy? bo on jak mowila to sluchal, ale nie slyszal, nie widzial jej bolu i blagania, zeby wiecej jej nie ranil...