Mój chłopak utonął...

Problemy związane z depresją.

Mój chłopak utonął...

Postprzez UlaR » 7 lip 2009, o 10:57

Proszę Was pomóżcie mi... W ostatni weekend kiedy ja byłam z koleżankami nad jeziorem mój chłopak wyjechał nad inne jezioro z kolegami. Tam stała się tragedia... Był po nocnej zmianie, wyszedł z materacem na jezioro zasnął na nim i podobno we śnie z niego spadł... Nie mogę sobie wydarować że nie było mnie tam z Nim że nie zapobiegłam temu... Nie chce mi się już życ... Chcieliśmy się pobrać, nie wyobrażam sobie teraz życia z innym facetem, nie chcę żyć z innym :( Może ktoś z Was miał podobną sytuację, jak sobie poradziliście? I kolejna kwestia, ile czasu mam nosić po Nim żałobę? Mam 20 lat On miał 26... Proszę pomóżcie...
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez salome » 7 lip 2009, o 11:18

Żałobę noś tyle, ile będziesz czuła potrzebę.
Nie obwiniaj siebie o jego śmierć, bo nie mogłaś nic zrobić. Wg mnie jest coś takiego jak przeznaczenie - nawet jeśli starasz się do czegoś nie dopuścić, to i tak się wydarzy jesli tak spisany został los człowieka. Jesteś młoda i nie możesz zamykać się na świat. Dziś jest niewyobrażalne dla Ciebie życie z kimś innym, ale kiedys bedzie. Tu nawet nie chodzi o to, czy byliscie małżeństwem czy nie, bo jak dla mnie małżeństwonie daje żadnej gwarancji bycia razem. Przede wszystkim nie mieliście dzieci,a to pozwoli Ci w przyszłości rozpocząć całkiem nowe życie z człowiekiem,którego pokochasz. Na pewno pokochasz, bo serce ma to do siebie, ze w życiu kocha wiele razy i wiele osób...
salome
 

Postprzez ewka » 7 lip 2009, o 11:20

Współczuję Ula, strasznie mi przykro. Nie zawsze da się zapobiec. Nie zawsze da się być w miejscu, w którym być należałoby... a może tylko nam się tak wydaje. Ja wiem, że wiele rzeczy "przychodzi spoza nas"... są niezrozumiałe, niesprawiedliwe, krzywdzące lub takie nam się wydają. No ale przyszły i tego już nic nie zmieni - trzeba się pogodzić.

Żałoba (wg mnie) jest sprawą indywidualną... jak będziesz czuła.

Trzymaj się.
Ostatnio edytowano 7 lip 2009, o 11:21 przez ewka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez JA I TY » 7 lip 2009, o 11:21

To nie Twoja wina.
Idź do psychologa niech Ci pomoże wypłakać i ukoić żałobe i strate i wyprostuje Cię.
To nie był Twój mąż więc żałoba obyczajowa Cię nie obowiązuje.
Żałoba będzie dotąd dopóki nie uzdrowisz duszy i będziesz cieszyć się z jego zmartwychwstania jeżeli jestes chrystianką, czuć lub wierzyć w jego troske i opiekę w miłości i prawdzie.
Napewno nie chciałby żebyś rozpaczała tylko zachowała go w pamięci lub nie jak Ci wygodnie i ułożyła sobie życie.
Będzie wtedy radosny a jest już w chwale zmartwychwstania( chyba że mocno grzeszył to w czyścu-przedsionek nieba) i szczeście ogromne go rozpiera.
Napewno Cię widzi i słyszy więc rozmawiaj z nim cokolwiek masz mu do powiedzenia.
Wywal u psychologa całą złość, ból, płacz oraz wszystkie uczucia, myśli, problemy, konflikty wew. i wątpliwości.
JA I TY
 
Posty: 57
Dołączył(a): 20 cze 2009, o 19:22
Lokalizacja: Niedaleko Warszawy

Postprzez lili » 7 lip 2009, o 12:02

Ulu, serdecznie Ci współczuję
jesteś bardzo dzielna że w takiej chwili masz w sobie siłę, żeby zwrócić się do innych o pomoc i radę
to bardzo dobrze, że tak potrafisz, wielki szacunek dla Ciebie
odnośnie żałoby- uważam tak samo jak przedmówcy- tak długo jak długo będziesz czuła ją w sercu
trzymaj się ciepło :pocieszacz:
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Innuendo » 7 lip 2009, o 12:20

Ulu trzymaj się - wiem, że teraz jest czarno i wydaje sie beznadziejnie, ale za jakis czas będziesz spoglądać na życie inaczej, on zawsze będzie we wspomnieniach,
wiesz dawny przyjaciel przeżył coś takiego - gdy pływał z bliska osobą w jeziorze ona utonęła -tuż obok. miał kilkanascie lat wtedy, przeżył to strasznie, myślę że to zdarzenie ukształtowało jego ogromną wrażliwość i bogatą osobowość, po wielu juz latach ma on swoją rodzinę, żonę dzieci i uśmiecha się
daj czas czasowi
i korzystaj ze wsparcia ludzi ulu, może tez i psychologa, od tego właśnie sa by pomóc w kryzysie
ściskam cię!
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez UlaR » 7 lip 2009, o 13:15

Rozmawiam z nim cały czas ale są takie chwile że nie wierzę w to że on mnie słyszy... To mnie dobija... Jestem osobą wierzącą modlę się za niego, podczas najbliższej okazji ofiaruję mu odpust zupełny ale są takie chwile że nie wierzę że to coś pomoże...
Najbardziej boję się pogrzebu, tego że zobaczę go w trumnie, czuję przed tym straszny lęk nie wiem dlaczego bo z jednej strony proszę go żeby dał mi jakiś znak że jest przy mnie ale gdy nadchodzi wieczór zaczynam się bać że ten znak da... tak strasznie mi go brakuje...

i z góry dziękuję za tak szybką odpowiedź i ciepłe słowa naprawdę wiele to dla mnie znaczy...
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Księżycowa » 7 lip 2009, o 13:16

Kochana nie wiem co powiedzieć. Przykro mi to straszne. Nie umiem więcej napisać, ale trzymaj się jestem z Tobą :pocieszacz:
Księżycowa
 

Postprzez Innuendo » 7 lip 2009, o 13:44

to co ci się przydarzyło ulu jest .... no brak mi słów, ścina mnie z przerażenia, mam duży lęk o życie bliskich mi osób i tak się boję jakis przypadków, nie wyobrażam sobie przeżyć coś podobnego jak ty teraz, ale z drugiej strony wiem że mozna i znam ludzi którzy się z tym uporali, zycie zawsze pozostawia jeszcze coś do zaoferowania choć teraz tego nie widać
pogrzeb... dla mnie podobna trudna sytuacja, gdy uczestniczyłąm w pogrzebie bardzo mi bliskiej osoby - pamietam tylko 3 sekundy, nic więcej, nie brałam leków ale jakaś chemia mózgu działała, byłam otumaniona i wisiałam komuś na ramieniu, bardzo ważny są bliscy ludzie wtedy, bardzo... masz kogoś takiego kto teraz może ci podać ramię? rodzina? przyjaciele?
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez UlaR » 7 lip 2009, o 13:54

Mam... Ale mam wrażenie że umrę tam z rozpaczy... Że rzucę się na trumnę i nie będę chciała puścić, boję się że zwariuję
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Innuendo » 7 lip 2009, o 14:17

nie zwariujesz ulu, rozumeim te obawy, naprawdę, ale będą cie otaczać dobrzy ludzie, pomogą, przytrzymają, pozwolą płakać, nie przejmuj sie możliwą reakcja - nie przewidzisz jej tak naprawdę a jaka by nie byla będzie zrozumiała dla innych, pomogą
ja myśle o tobie i proszę jak juz bedziesz w stanie po pogrzebie napisz tu, podziel się
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez melody » 7 lip 2009, o 16:07

Ula, chciałabym Cię po prostu potrzymać za rękę :serce2:

mel.
melody
 

Postprzez UlaR » 7 lip 2009, o 17:14

Ja Go tak bardzo kocham... Nie wytrzymam tego
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Innuendo » 7 lip 2009, o 18:01

tak ci współczuję, siedze i się zastanawiam co ci napisać, i nie wiem..... :(
bedę tu , pisz cokolwiek chcesz ulu i ściskam cie serdecznie
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez matylda » 7 lip 2009, o 18:03

Współczuję, bardzo mi przykro.
Nie obwiniaj się, widocznie tak miało być... :(

Ściskam mocno. Dasz radę.
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 447 gości

cron