Trudny związek

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 5 lip 2009, o 15:33

---------- 15:28 05.07.2009 ----------

Aga, a jeśli to depresja... to co? Jak myślisz?

---------- 15:33 ----------

Ja to myślę sobie, że trzeba siebie zapytać, co jest dla mnie najważniejsze i co mogę i jestem w stanie dla tego czegoś zrobić. Gdybyś siebie Aga zapytała... to jaka byłaby odpowiedź?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 5 lip 2009, o 15:42

---------- 15:39 05.07.2009 ----------

no właśnie to co... nie znam się na tym, nie znam konkretnych źródeł, i nie wiem jak się sobie pomaga...
wiem że w praktyce z wizytą u psychologa mi nie wychodzi, (raz byłam ale powiedziała mi tylko to co sama wiedziałam), mała mieścina, za mało czasu, ciągle sama z dziećmi, może odwagi...potrafię znleźć w sobie siłę tylko żebym wiedziała jak, znała mechanizmy, miała jakąś wiedzę, jak się podnosić

---------- 15:42 ----------

Ja to myślę sobie, że trzeba siebie zapytać, co jest dla mnie najważniejsze i co mogę i jestem w stanie dla tego czegoś zrobić. Gdybyś siebie Aga zapytała... to jaka byłaby odpowiedź?[/quote]

miłość mojego mężczyzny........
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 5 lip 2009, o 16:26

Nie każdy potrafi sobie sam pomóc... nawet, jeśli wie, jak to zrobić i jakie są mechanizmy. A jeśli nie wie, Aga - no to zupełnie sobie nie pomoże. Jeśli utknęłaś na braku odwagi, to ja bym Cię bardzo zachęcała, byś jej trochę w sobie odnalazła.

aga30 napisał(a):miłość mojego mężczyzny........

Bardziej chodziło mi o coś niezależnego. Nie - co chciałabym dostać (bo to zależy od kogoś), ale jak ważna jest moja rola żony, matki, kochanki czy jeszcze jakaś tam.
Np. dzieci, czyli moja miłość do moich dzieci - co mogę zrobić, aby było im jak najlepiej i abym była dobrą matką.
Np. mąż, czyli moja miłość do niego - co mogę zrobić, ile mogę zrobić i czy chcę to zrobić.

Wydaje mi się, że kiedy już się to wie... obowiązki nie są męczarnią, dzieci mniej męczą, a życie rodzinne nie jest niewolą, a konsekwencją wcześniejszych decyzji. Czasami jest trudniej i ciężej... no ale to już taki balast dożywotni;)

Ja myślę, że Ty to wszystko doskonale wiesz... tylko w tej chwilowej dziurze zapomniało Ci się trochę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 6 lip 2009, o 00:14

Tylko że ja jestem w stanie, że nie chcę nic robić, dla nokogo, na niczym mi już nie zależy po i tal nic mi nie wychodzi, dla dziecie nie jestem w stanie nic zroić, bo nie umiem dać im miłości, nie mam zrozumienia (bo sama go nigdy nie dostawałam), a mężowi też nie chcę nic dawać, bo mam do niego wiele żalów, czuje się przez niego nie kochana już od dawna, sa też momenty że do niego podchodzę a on nawet nie reaguje....zresztą może rozczulam się tylko nad soba, i to ja jestem po prostu okropna, nic nie umiem ludziom dobrego dać
samo to jest straszne, że do dziś chyba mam żal do matki, że nie potrafiła mnie kochać, tylko moją siostrę, i że pozwoliła umrzeć memu ojcu z przepicia....choć pił przez tydzień ale tylko raz do roku, a przed śmiercią miał nawet wszywkę przez 7 lat i nie pił wcale....potem raz to zrobił, ona go wygoniła, potem chciał wrócić- nie przyjęła, i zaczął tak że aż po 4 m-cach skończył w wieku 48 lat....
a teraz pije mój mąż, choć nie tak....rzadziej się upija, ale często jest "po piwie"....nie rozumie jak się boję..!
i te dzieci...robię to co moja matka, jestem czuła dla młodszego, a nie potrafię dla starszego! on czuje to co ja kiedyś !! Dlaczego...!!!!!!!!! Przecież też jest mój !
Wiem jak będzie przez to cierpiał, Powinnam za to nie żyć !!!
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 6 lip 2009, o 10:56

aga30 napisał(a):Powinnam za to nie żyć !!!

Nie Aga... POWINNAŚ coś z tym zrobić. Mnie się wydaje, że nazbierane masz i nieuporządkowane. I dlatego jest Ci tak trudno. Masz dużo żalu i pretensji do innych... ja to rozumiem... ale trzeba to przerobić na coś, co da siłę żyć. Twoje życie, Twoje dzieci... to Cię nie mobilizuje? Nie spina do działania? Jak chcesz tak trwać? Bo trudno to nazwać życiem... jest czasami trudniej, ale generalnie jest czymś pięknym i warto to piękno wydobywać.

Ja bym Cię bardzo namawiała na terapię... zakręciłaś się straszliwie.


:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 6 lip 2009, o 16:33

wiem, że za dużo mam pretensji do wszystkich naokoło...potem przelewam je na siebie, i do siebie też mam pretensje...i tak na zmianę i koło się zamyka...koszmar
faktyczne krzywdy powinnam w końcu umieć wybaczyć, bo chyba ciągle nie mogę tego zrobić, i brać większą odpowiedzialność za swoje życie, i za to jak wygląda zamiast przerzucać ją na innych
jak tak siebie czytam...to jestem nieszczęśliwa bo: moja matka była dla mnie okropna, bo mąż jest dla mnie niedobry, dzieci też mnie z czasem opuszczą i w ogóle jak się na kogoś otworzę i komuś zaufam, to i tak w końcu będę ryczeć itd. itd.
sama się napędzam...a inni nie mogą już ze mną wytrzymać
albo wokół mnie znalazły się akurat takie zimne egoistyczne osoby albo nie potrafię uwierzyć że komuś może na mnie zależeć, ciągle czuję się olewana i pozostawiona sama sobie na tym świecie
nawet teraz jestem pewna, że ja tu się zamartwiam a mój mąż nie straci nawet minuty żeby pomyśleć o mnie
albo to ja jestem kompletną egoistką.......
pogubiłam się...
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 9 lip 2009, o 00:28

---------- 10:39 07.07.2009 ----------

Aguś, każdy chciałby być dla kogoś ważny. Jedyny i wyjątkowy. Żeby nie olewali i żeby im zależało. Czasami mamy obok siebie ludzi, którzy nam tę potrzebę realizują... a czasami jest pustynia. Czasami trzeba ileś dać, aby też dostać. Czasami dostanie się kiedyś dopiero.

Masz dzieci - jesteś dla nich BARDZO ważna, wiesz? Ważna i wyjątkowa. Może trudno im to okazać, bo może im nie ułatwiasz? Może za bardzo się skupiłaś na swoim mężu? Może trzeba zacząć żyć trochę swoim życiem?

Jak się dzisiaj czujesz?


---------- 00:28 09.07.2009 ----------

Hej Aga, jak się miewasz?

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 11 lip 2009, o 23:41

okropnie... bo przyjechał, dzień było miło, na drugi usłyszałam parę razy razy "żarty" w stylu że jestem durną babą, obraził się że ryba nie na czas, i przez parę godzin się nie odzywał, choć w poniedziałek znów jedzie..
nie wytrzymywałam tego siedzenia samej w pokoju i znów niestety zaczęłam gadkę jak się czuję, i jakie to my mamy problemy, zobacz co się dzieje itd...i poszedł spać na kanapę, bo "ze mną się wytrzymać nie da".....i siedzę tu teraz...zamiast cieszyć się z mężem krótkim weekendem...
Ostatnio edytowano 12 lip 2009, o 00:27 przez aga30, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez Carrie » 12 lip 2009, o 00:21

I tak właśnie sobie pomyślałam, że ja za jedną godzinę oddałabym tyle ...
A Ty masz Kogoś kilka kroków od siebie i taką sytuację ... :zalamka:
Avatar użytkownika
Carrie
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 lip 2009, o 17:37

Postprzez ewka » 12 lip 2009, o 01:30

Tak myślałam, myślę i chyba nigdy nie przestanę... a gdybyś Aga zainwestowała swój czas w coś, co dałoby Ci jakąś satysfakcję? Gdybyś miała jakieś swoje sprawy? Zajęcia? To mogłoby pomóc zbudować jakiś swój własny, fajny świat, w którym mąż nie byłby niezbędny, a ewentualne jego uwagi nie drażniłyby tak? Miałby ochotę na focha - a niech mu tam! Niech se ma!

Co o tym myślisz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 16 lip 2009, o 00:17

---------- 00:13 16.07.2009 ----------

ewka napisał(a):Tak myślałam, myślę i chyba nigdy nie przestanę... a gdybyś Aga zainwestowała swój czas w coś, co dałoby Ci jakąś satysfakcję? Gdybyś miała jakieś swoje sprawy? Zajęcia? To mogłoby pomóc zbudować jakiś swój własny, fajny świat, w którym mąż nie byłby niezbędny, a ewentualne jego uwagi nie drażniłyby tak? Miałby ochotę na focha - a niech mu tam! Niech se ma!

Co o tym myślisz?

dziękuję Ewciu że mi to cierpliwie powtarzasz, bo ja wiem już że to byłoby dla mnie zbawienne, i po każdym twoim poście, czuję kolejną mobilizację, i powoli zaczyna mi się w głowie i w sercu przestawiać
bo wiedzieć to jedno ale wprowadzić to w czyn i żyć według tego to jeszcze kawałek drogi..
ostatni weekend przed kolejnym wyjazdem był okropny jak już pisałam, znowu się rozkleiłam, strasznie trudne są dla mnie te sytuacje, albo za miękka jestem, ale teraz już jakoś lepiej, czytam, słucham, myślę, i "moc przbywa" :) skupiam się na sobie, czytam o kobietach które są wspaniałe i jednocześnie twierdzą że mówią "tak" miłości, ale..mężczyzna nie jest im niezbędny do życia...chcę stworzyć sobie życie które mi będzie odpowiadać, bo takie które on mi ofiaruje takie na pewno nie jest; i szukam siły wszędzie gdzie się tylko da
ale pewnie jeszcze nie raz do was zajrzę...
...bo bardzo mi pomagacie
dziękuję

---------- 00:17 ----------

czasem mi żal że to budowanie swojego życia, to takie odcinanie się od niego, ale...skoro nie wychodzi razem, to albo On albo Ja...
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 18 lip 2009, o 19:02

aga30 napisał(a):czasem mi żal że to budowanie swojego życia, to takie odcinanie się od niego, ale...skoro nie wychodzi razem, to albo On albo Ja...

Wiesz Aga... to niekoniecznie jest tak, że albo-albo. To może (może, bo gwarancji to niestety nie ma na nic) zadziałać tak, że to pozorne odcinanie może go właśnie bardziej przyciągnąć. Mężczyźni są zdobywcami, taka to natura... i jeśli coś im będzie "uciekało" - zwykle chcą to dogonić.
No i jeśli to "coś" polubisz, będziesz się z tym i w tym dobrze czuła... w jakiś magiczny sposób Twoje życie się wzbogaci. To tak działa.

No to niech ta moc przybywa!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 18 lip 2009, o 21:30

Kochana Ewciu
dzisiaj miał wrócić mój mąż po tygodniu kolejnej rozłąki, nie uprzedził mnie wcześniej, a ja umówiłam się wcześniej z koleżankami i dziećmi na łonie natury.. zresztą wyjechałyśmy o 13 a on wrócił dopiero o 17, zawsze po powrocie jest jakby stęskniony za domem, więc pomyślałam że nawet lepiej, że będzie miał spokój zwłaszcza że podobno całą noc pracował...i tak też było....po moim powrocie o 21 okazało się się, że mój mąż natychmiast wezwał sąsiada i kolegę, a moję dzieci przywitały go kompletnie pijanego, śpiącego w łóżku,
co mam zrobić w takiej sytuacji?
bo głupieję, mam ochotę zrobić mu (kolejną) scenę, a może "jest tylko człowiekiem".....powinnam być wyrozumiała- tego przecież oczekuje.....?
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez ewka » 19 lip 2009, o 10:36

Robienie sceny w momencie jego jakiegoś tam alkoholowego upojenia, to raczej sensu jakby nie ma. Pozostaje problem odłożyć na jutro (czyli na dzisiaj)... tylko że dla niego, jak mi się wydaje - problemu alkoholowego nie ma. Dlatego tak drążę, abyś to swoje życie budowała, bo to może Cię umocnić na tyle, że będziesz umiała z nim (takim właśnie) żyć lub napierać na terapię lub sama pójść na terapię... lub odejść Aga. Aby cokolwiek zrobić - musisz mieć na to siłę. On Ci jej nie daje, a raczej wręcz odwrotnie.

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 234 gości

cron