---------- 21:48 08.07.2009 ----------
Witaj ChatNoir86 na forum
Zamilkłaś, ale liczę, że jeszcze tu zajrzysz. Ja też się okaleczałam, od ostatniego razu minęło chyba półtora roku, sama już dokładnie nie pamiętam. Dlatego jeśli mogę Ci w jakiś sposób pomóc to jestem...
Rozumiem, że okaleczenia to coś co ciągle pojawia się w Twoich myślach, tak? Przypuszczam, że trochę o tym czytałaś, ale spytam czy znasz książkę "Autoagresja - mowa zranionego ciała"? Mi podsunęła ją kiedyś bliska osoba i może nie tyle, że pozwoliła mi pokonać tendencje autodestrukcyjne, ale na pewno lepiej zrozumieć dlaczego to robię i co mi wtedy towarzyszy.
Wiesz z samookaleczeniami jest tak, że są one tylko objawem. Im mocniej się w tym pogrążamy tym bardziej wydaje się, że są one problemem samym w sobie. Koncentrujemy się na wstydzie, tym jak to ukryć i czy walczyć z kolejnym autodestrukcyjnym impulsem czy nie. A tak na prawdę trzeba zająć się tym, co jest przyczyną tego, że sięgasz po rozbite szkło. Myślę, że w przypadku samookaleczeń bardzo trudno sobie poradzić bez pomocy psychologa czy terapeuty. Być może można to wszystko zależy od tego ile cierpienia chowasz za swoimi ranami. Rozumiem, że Ty jeszcze nie sięgnęłaś po pomoc, nic o tym nie napisałaś (?)
Najważniejsze jest byś zaobserwowała co czujesz przed tym, w czasie okaleczania i po. Wtedy możesz znaleźć odpowiedź na pytanie, gdzie tkwią przyczyny i co Ci to daje. A może wiesz? Zastanowiło mnie Twoje zdanie, że udajesz, że nie masz problemów i to, że się wstydzisz... Czy nie jest może tak, że okaleczenia pozwalają Ci je wreszcie dostrzec, może też pozwolić na chwilę słabości? Pozwalasz sobie czasem być bezradną? Może daje Ci to też coś innego, to możesz wiedzieć bądź odkryć tylko Ty... Czasami odpowiedzi jest kilka.
Czego potrzebujesz, by przestać się okaleczać? Wiem, że to nie jest łatwe pytanie, możesz potrzebować czasu i pomocy, by znaleźć na nie odpowiedź.
Napiszę Ci czego ja potrzebowałam. Było to prawo do tego, by móc być słabą, bezradną i równocześnie by ktoś się mną zaopiekował - kryło się pod tym zauważenie, że cierpię i po prostu bycie ze mną. Bardzo potrzebowałam usłyszeć zdanie: "Nie musisz się okaleczać, jeśli powiesz mi, że cierpisz, uwierzę Ci".
Może za jakiś czas będziesz gotowa napisać więcej o tym co przeżywasz. Uwierz mi, że to przyjazne i bezpieczne miejsce, tu możesz pobyć sobie słaba i nie stanie się nic strasznego. Jakby co to jestem i chętnie z Tobą porozmawiam.
Pozdrawiam cieplutko!
---------- 21:49 ----------
zwykle udaję, że ich nie dostrzegam, albo że je wyolbrzymiam...
Jeszcze jedno. Ktoś Ci bliski w ten sposób podchodził do Twoich problemów? Nie musisz tu odpowiadać, jeśli nie chcesz.