przez Księżycowa » 4 lip 2009, o 17:56
Mój były mi kiedyś zarzucił i zrobił dziką awanturę dlatego, że pracuję trochę dalej od niego, no i przez to nasze plany poszły w łeb, bo po co w ogóle poszłam do pracy? No ciekawe po co się idzie do pracy, albo o to, że nie stałam pod sklepem i nie czekałam na niego tylko poszłam sobie kawałek dalej usiąść, bo miałam siatki pełne zakupów m. in. na jego kolację. Myślałam, że rozbijemy się autem. I to moja wina też, że on wtedy tel. z sobą nie zabrał, bo się tak bardzo do mnie śpieszył a ja mam go gdzieś, bo nie czekałam z tymi tobołami pod sklepem. Teraz widzę jaki to frajer i z tego powodu jestem zła na siebie samą, że pozwalałam się niszczyć takiej kreaturze, że go przepraszałam, obiecywałam, że już się nie powtórzy i będzie lepiej, ale lepiej być nie mogło, bo to wszystko i tak on prowokował i manipulował. Typowy toksyczny związek.
Staram się traktować to jako wskazówke i przestrogę, chociaż przyznam, że trudno mi przemówić sobie do rozsądku i jakoś to wytłumaczyć...