5 kochanek i jedna dziewczyna? co to ma znaczyc?

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 14 sie 2007, o 20:35

No to pomijaj ten temat,wogole nie zwracaj uwagi....po jakims czasie mu sie znudzi bo zobaczy,ze nie robi to na Tobie wrazenia.....czy jestes pewna,ze to facet odpowiedzialny a nie rozrywkowy,takie troche odnoislam wrazenie.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez rusałka » 14 sie 2007, o 20:37

nie do konca odpowiedzialny...
rusałka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 19:45

Postprzez bunia » 14 sie 2007, o 20:45

Na czym wiec budujecie ten zwiazek?...czy czasami nie jest szkoda Twojego czasu?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez rusałka » 15 sie 2007, o 10:32

Dobre pytanie. Jestesm z nim bo jest mi z nim dobrze. Ale wiem ze moglabym byc z kims, o kogo bym sie nie musiala martwic ze moze ma kogos na boku...
rusałka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 19:45

Postprzez Abssinth » 15 sie 2007, o 11:59

rusalka...jesli ci z nim dobrze, to badz sobie z nim luzno, milo i przyjemnie - ale rob to z glowa, nie angazuj sie, jesli ten czlowiek nie jest w stanie zapewnic Ci bezpieczenstwa i spokoju.
Znajdz sobie kogos jeszcze, zeby Tobie rowniez bylo dobrze na wielu frontach. Cokolwiek.

Zrob cos. Pomysl, czego tak naprawde od goscia chcesz? Co z tego, czego chcesz, mozesz od niego dostac realnie? Czy sa jakies szanse na to, ze Wasz zwiazek bedzie wygladal tak, jak Ty tego pragniesz?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Barbie* » 16 sie 2007, o 08:34

---------- 08:33 16.08.2007 ----------

Zawsze najlepsze w trudnych sytuacjach chyba sa pytania wprost. Powazna rozmowa, bez wymigiwania się od odpowiedzi.
Je¶li nie jest odpowiedzialny, to jeszcze wszystko przed Wami, bo faceci póĽniej dorastaj±:)
A tak calkiem serio, to dostajemy to, na co dajemy sobie pozwolić wiesz o tym?

Rusałko, czy w Waszym zwi±zku istnieje cos takiego jak czas na powazn± szczer± rozmowę? Je¶li tak, powiedz mu o swoich obawach i o tym że strasznie Cię denerwuje takie gadanie, bo nie wiesz co masz my¶leć. Musi to uszanowac i zrozumieć, bo po przemysleniu sytuacji, gdyby mój Narzeczony mi tak ci±gle gadał o tych kochankach, to może w pewnym momencie zaczęłabym miec podejrzenia-czy juz je ma czy może chce miec.

pozdrawiam!

---------- 08:34 ----------

Chociaz mój jest czasami bardzo zazdrosny, więc szybciuteńko załatwiłabym go własn± broni±;) :P
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez rusałka » 16 sie 2007, o 19:31

Dziekuje za slowa dajace do myslenia. Zastanawilaam sie nad tym i faktycznie nie duzo wyciagam z tego zwiazku. Ze sama duzo inwestuje, ze martwie sie, ze zzera to duzo moich nerowo i ze wiecej sie denerwuje niz to warte. bo przeciez zwiazki sa po to zeby byc z kims, kto bedzie wspieral i pomagal w trudnych chwilach, a on wtedy najczesciej ejst neidostepny i musze ze swoimi probelmami radzic sobie sama... wiec chyba raczej nie funkcjonuje to jak powinno. ale mimo to trudno jest mi jednoznacznie odgrodzic i zdystansowac sie od niego. rozumiem racjonalne argumenty i rozsadek mowi mi cos innego niz robie... i nie rozumiem tego...


a z drugiej strony wiem ze jest tylko ejdno zycie i musze je odpowiedno wykorzystac, ale czy on jest wlasciwa sosoba, to nie jestem do konca przekonana...

co zrobic?
bo nie umiem angazowac sie na pol gwizdka..
rusałka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 19:45

Postprzez bunia » 16 sie 2007, o 20:41

A wiec nie jest Ci tak z nim zupelnie dobrze.....napisz sobie na kartce za i przeciw....zobaczysz jak wypadnie bilans no i zastanow sie,sadze,ze nie ma na co liczyc,ze on sie zmieni....mimo wszystko pogadaj z nim tak abys ostatecznie miala pewnosc co do podjecia decyzji :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Pytajaca » 16 sie 2007, o 21:25

rusałka napisał(a): rozumiem racjonalne argumenty i rozsadek mowi mi cos innego niz robie... i nie rozumiem tego...


a z drugiej strony wiem ze jest tylko ejdno zycie i musze je odpowiedno wykorzystac, ale czy on jest wlasciwa sosoba, to nie jestem do konca przekonana...

co zrobic?
bo nie umiem angazowac sie na pol gwizdka..

Rusalko, tak to juz jest, ze wiekszosc z nas kieruje sei sercem i nie zawsze na tym dobrze wychodzi. Osobiscie polecam regule srodka - troche serce, a troche rozum. Nie daj sie wodzic za nos.

Oczywiscie, ze masz jedno zycie i chcesz byc szczesliwa. A wiec realizuj to.

Pozdrawiam!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez rusałka » 20 sie 2007, o 19:26

Nad plusami i minusami tego zwizku zastanawialam sie juz czesto. Tylko ze nie do konca da sie tak po rpostu racjonalnie pwoiedziec jest np. 10 plusow 15 minusow - bo ich jakosciowa wartosc jest rozna... gdyby zycie bylo proste i tylko tak ilosciowo kategoryzowane, to wszystko byloby prostsze... ale tak nie ejst...

czasem tak jest, ze zastanawiam sie nad odejsciem od neigo, ale gdy przychodzi juz ten moment zeby mu o tym powiedziec, to nie moge etgo zrobic, cos mnie powstrzymuje i wtedy wszystko jest dobrze i nie ma zadnych zlych stron.

a potem sie nad tym zastanawiam i mylse ze lepiej byloby to skonczyc i poszukac kogos, komu bede w pelni ufac i kto nie ebdzie mi ciagle mowil o swoich niby-kochankach.

nie chce byc dla kogos ciasteczkiem. jedna z wielu. a czasami mam wrazenie ze on tak wlasnei do tego podchodzi. i to mnie strasznie meczy....
rusałka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 19:45

Postprzez Pytajaca » 20 sie 2007, o 19:39

rusałka napisał(a):
czasem tak jest, ze zastanawiam sie nad odejsciem od neigo, ale gdy przychodzi juz ten moment zeby mu o tym powiedziec, to nie moge etgo zrobic, cos mnie powstrzymuje i wtedy wszystko jest dobrze i nie ma zadnych zlych stron.


A co to jest. co Cie powstrzymuje? Milosc? czy przyzwyczajenie? Kochanie? czy uzaleznienie? Mysle, ze tu wlasnei tkwi klucz do odpowiedzi na Twoj dylemat.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez rusałka » 20 sie 2007, o 19:58

A co to jest. co Cie powstrzymuje? Milosc? czy przyzwyczajenie? Kochanie? czy uzaleznienie? Mysle, ze tu wlasnei tkwi klucz do odpowiedzi na Twoj dylemat.


Mysle ze powstrzymuje mnie uzalezneinie i milosc. Brakwoaloby mi go, gdybym go zostwawila, tyko nie wiem czy jemu mnie by brakowalo. Wydaje mi sie ze naiwna jestesm.
rusałka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 19:45

Postprzez Pytajaca » 20 sie 2007, o 20:37

rusałka napisał(a):Mysle ze powstrzymuje mnie uzalezneinie i milosc. Brakwoaloby mi go, gdybym go zostwawila, tyko nie wiem czy jemu mnie by brakowalo. Wydaje mi sie ze naiwna jestesm.


Droga Rusalko! O ile milosc jest energia i sila, ktora daje moc - i Tobie i drugiemu czlowiekowi, to uzaleznienie niszczy i nie jest miloscia. W takim razie zapytaj siebie - co wybierasz - szczescie, zadowolenie, spelnienie w milosci, szacunek, wsparcie czy tez drugi biegun: szamotanine uczuciowa, doly, niepewnosc, ale ekscytacje i ciagle palpitacje serca? Tak sie zdarza, ze wystepowanie RAZEM w tym samym czasie tych przeciwleglych biegunow jest niezmiernie rzadkie, o ile w ogole mozliwe. Moim osobistym zdaniem - ta druga czesc, motylkowa, albo toksyczna szybko wypala zwiazek. Ten pelny jest wowczas, gdy przejdziesz do milosci, a nie zadurzenia, uzaleznienia czy jakkolwiek to zwal.

Nie jestes naiwna. Poszukujesz.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez rusałka » 21 sie 2007, o 19:35

szczescie, zadowolenie, spelnienie w milosci, szacunek, wsparcie czy tez drugi biegun: szamotanine uczuciowa, doly, niepewnosc, ale ekscytacje i ciagle palpitacje serca? Tak sie zdarza, ze wystepowanie RAZEM w tym samym czasie tych przeciwleglych biegunow jest niezmiernie rzadkie, o ile w ogole mozliwe. Moim osobistym zdaniem - ta druga czesc, motylkowa, albo toksyczna szybko wypala zwiazek. Ten pelny jest wowczas, gdy przejdziesz do milosci, a nie zadurzenia, uzaleznienia czy jakkolwiek to zwal.

Nie jestes naiwna. Poszukujesz.


ladnie napisane. faktycznie motam sie meidzy jednym a drugim i raz ejst mi dobrze, a potem z kolei czuje sie samotnie i nie tak jak powinnam ebdac z kims, komu by zalezalo. Tylko ze na swoj sposob to jest wazna dla mnie osoba. To z nim byl mojpierwszy raz, byc moze dlatego trudno mi sie z nim rozstac.
rusałka
 
Posty: 15
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 19:45

Postprzez bunia » 21 sie 2007, o 23:30

Oby to nie byl zwiazek z przyzwyczajenia lub ze strachu przed samotnoscia.....ludzie czesto boja sie podejmowac decyzje bo to przynosi zmiane a zmiana to cos niewiadomego.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: uzufzaca i 303 gości