witaj Szafirowa!
przede wszystkim - chyle glowe przed Twoja sila i checia walki o siebie. to bardzo wazne.
wiesz, zastanawialam sie dlugo...
mysle, ze obydwoje przechodzicie wielki kryzys. taki sprawdzian na zycie i bycie razem.
Ty jestes w ciezkiej sytuacji, biorac pod uwage Twoj stan zdrowia, male dziecko i dziewczynki. oczekujesz od partnera wsparcia, ktorego on nie potrafi/nie chce/nie moze Ci dac. no bo w koncu kasa to nie wszystko. i masz do tego prawo. jest Ci zle, nie jestes pewna jak to wszystko sie potoczy, i po prostu chcialabys sie na nim oprzec, pomimo tego, ze masz w sobie tyle sily.
a on? jak on sie w tym wszystkim znajduje. wg Ciebie zmienil sie - bo nie jest facetem, ktorego pokochalas. pytanie teraz czy pokazuje swoje prawdziwe oblicze czy tez sam ciezko znosi ta burze zycia. bo nie wierze, ze tez w jakis tam sposob nie przezywa Twojej choroby, malego dzidziusia i odpowiedzialnosci za dwojke Twoich malenst. czy jego reakcja nie jest strachem, lekiem przed przyszloscia? moze do tego nie dojrzal? a moze w takich wlasnie kryzysowych sytuacjach wychodzi jego prawdziwa natura?
nie mysl, ze chce go usprawiedliwiac, bo tak nie jest.
Ty znasz go lepiej od nas, wiec moze postaraj sie na to spojrzec z boku.
wiesz, fakt, ze chce zabrac Natalie a dziewczynki zostawic samopas nie swiadczy zbyt dobrze o jego odpowiedzialnosci i troski o Ciebie. nie wywiazuje sie z obietnicy, ktorej sie podjal. ale moze jest to tez jego reakcja na cos, czego w tej chwili nie mozna wytlumaczyc w racjonalny sposob.
Szafirowa, kochana, bardzo, bardzo ale to bardzo jestem z Toba, cokolwiek postanowisz. tylko prosze Cie, nie podejmuj decyzji pod wplywem chwili.
najpierw zadbaj o swoje zdrowie. dziewczynki Cie potrzebuja.
sciskam mocno,
Biedrona