Alkoholizm ojca staje się coraz bardziej uciążliwy...

Problemy związane z uzależnieniami.

Alkoholizm ojca staje się coraz bardziej uciążliwy...

Postprzez Księżycowa » 28 cze 2009, o 20:49

Robi się coraz gorzej.
Ojciec ma trudną sytuację z pracą. Nie zna się na internecie i chce, żebym mu wyszukała ogłoszenia, albo podała jego. Z resztą do brata też z tym przychodzi. Problem w tym, że my nie możemy się z nim dogadać. Staramy się go nauczyć, wytłumaczyć mu, ale nie dajemy rady. Nie potrafię tego wytłumaczyć, to tak jakbyśmy my mówili mu jedno a on mówił coś innego. Rozumuje rzeczy, na które my byśmy nie wpadli, przekręca, przeinacza fakty. Mam do nas pretensje, że z nami się nie można dogadać...
Prawda jest taka, że zaczęliśmy od niego uciekać, bo jesteśmy zmęczeni. Jest mi przykro, bardzo przykro, że tak jest, chciałabym mu pomóc, ale nie potrafię. To się mija z celem.

Poza tym ostatnio spadł jeszcze niżej... Upił się tak, że poszedł spać, brudny, w ubraniu, nie świadom niczego... Na drugi dzień słyszałam jak mówił, że kończy z piciem a wczoraj było podobnie... Jest mi przykro jak na to patrze, to dla mnie uciążliwe, bo chciałabym mu pomóc naprawdę... Ale on nie chce, nie chce iść się leczyć. Problemów całe mnóstwo. Babcia coraz bardziej chora, prawie jak dzieckiem trzeba się nią zajmować, ta sprawa z instruktorem, praca...
Jak ja mam się zachować względem ojca? Jak mam się od tego jakoś odciąć, kiedy na to patrzę...

Moja psycholog, powiedziała mi jak choroba alkoholowa postępuje, jak działa na mózg. Mówiła, że to zachowanie ojca jest w tym przypadku normalne, bo nie leczy się a choroba robi swoje.

Znacie sposób jak nakłonić alkoholika, żeby się przyznał, że nim jest i poszedł się leczyć? Przecież mówił, że musi skończyć pić, to chyba wie, że coś jest nie tak... Sama nie wiem. Ponakładało mi się wszystko.
Wiem, że z ojcem bęzie gorzej, jeśli nie pójdzie się leczyć, i ja sobie nie wyobrażam tego oglądać :cry:
Księżycowa
 

Postprzez pukapuk » 28 cze 2009, o 21:46

Witaj kasiorek. Dobrze że masz kontakt z psychologiem, to ważne bo ojciec wami manipuluje on tak naprawdę nie chce znaleźć pracy i próbuje winę zwalić na was. Pamiętaj NIE JESTEŚ odpowiedzialna za picie ojca TO ON PIJE i ma problem !!! Jak alkoholik jest pijany to rozmawiasz z butelką :( ABY POMÓC ALKOHOLIKOWI TRZEBA GO ZOSTAWIĆ ! To jest najlepsza pomoc i jest to doświadczenie paru milionów nie pijących alkoholików !!! Ja też jestem tego dowodem :lol:
pukapuk
 

Postprzez Księżycowa » 28 cze 2009, o 21:55

Witaj, dziękuję za wpis.

On na trzeźwo za bardzo nie kontaktuje i tak się zachowuje. Po pijanemu w ogóle o pracy nie mówi.

Mówiłam o tym sposobie mamie i neurolog, który skierował mnie do psychologa też, ale ona nie słucha. Powiedziała, że to jest głupie, że będzie jeszcze gorzej... I przypuszczam, że tak by było, w przypadku mojego ojca. Chciałabym się mylić...

On stara się, łapie się każdej pracy w swoim fachu, do którego wrócił, ale nie potrafi tego zrobić tak jak każdy człowiek. Nie wychodzi mu i ja wiem, że to przez chorobę, nawet jeżeli jest trzeźwy.

Szukam sposobu jak mu przepowiedzieć i przekonać ale go chyba nie ma... :cry:
Księżycowa
 

Postprzez pukapuk » 28 cze 2009, o 22:06

No i będzie gorzej tak czy tak . Ale ten sposób jest dobry bo albo się zapije szybciej i zostanie to rozwiązane albo się przestraszy i zrozumie że to nie dla niego . Moze się to wydawać okrutne no bo to ojciec i takie tam ... Ale fakty są inne alkoholik w dupie ma rodzinę jak pije i stosuje rożne sztuczki by pic . Więc niech pije do obucha . Ale żadnej akceptacji jasne komunikaty łącznie z izbą wytrzeżaień i zgłoszeniem do sądu o nakaz leczenia. Im szybciej zacznie się zdecydowanie działa tym mniej bólu .
pukapuk
 

Postprzez Księżycowa » 28 cze 2009, o 22:29

Sytuacja jest taka, że moja mama ma chorą matkę bardzo i musi być przy niej 24 godz. na dobę, więc odejść nie może. Prędzej sąd, jakaś sprawa... ale ona twierdzi, że nie dałaby rady finansowo, choć ja mam inne zdanie. Ja pracuję i brat i ona jakoś interesik mały rozwija, choć to początki i jest krucho... Myślę, że matka szuka pretekstów, by nie robić z tym nic, chyba ze strachu.

Twierdzi, że nie wiem co przeszła. Możliwe... jestem ciekawa czy gdybyśmy opowiedziały sobie swoje problemy ciągle by tak sądziła i uważała, że mało wiem i nic nie rozumiem... Może zrozumiałaby jakie mam teraz problemy...

Wyjścia z sytuacji nie widzę. Jedyne co mogłabym zrobić dla siebie, to się wyprowadzić a nie stać mnie na to... Chyba, że z kimś na pół się złożyć a chętnych brak. Muszę poczekać, ale jak tylko zrobię prawko, to biorę dodatkową pracę, postaram się... Bo wyjścia innego nie widzę a matka chyba nie chce widzieć...
Księżycowa
 

Postprzez wera » 29 cze 2009, o 23:59

Twój Ojciec chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że ma poważny problem. moi rodzice uważają, że są zdrowi i wcale nie przesadzają z alkoholem. Ostatnio usłyszałam od babci, że piwo to nie jest alkohol.

Jakie masz relacje z bratem?

Mój młodszy brat broni rodziców podobnie jak babcia, więc ja jestem sama a reszta jest przeciwko mnie.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Księżycowa » 30 cze 2009, o 14:11

Z bratem? Jeżeli chodzi o picie ojca, on się w ogóle nie odzywa. Rozmawiałam z nim o tej sytuacji i on powiedział, że po prostu z nim nie rozmawia w ogóle, bo się nie da. Ja robię to samo... Mój brat ma 30 lat, zupełnie inaczej patrzy na to. A relacje między nami.... ogólnie dobrze się dogadujemy, a od kiedy nie jestem już manipulowana przez byłego, też oki. Są zgrzyty, wiadomo. Dobrze, ale tylko po ,,wierzchu" tzn. że nie rozmawiamy o tym, co czujemy. Ja jak byłam mała zamknęłam się w sobie, nie potrafiłam sobie poradzić z sytuacją, a teraz nie potrafię mówić o uczuciach, uczę się tego dopiero, ale droga długa przede mną, chociaż udało mi się przekroczyć pewne granice kilka razy.

To tyle...

Mam jeszcze siostrę, w tym samym wieku, co brat, ale ona nie mieszka już z nami... Ja właściwie często czuję się jakbym była z tym wszystkim całkowicie sama...
Księżycowa
 

Postprzez wera » 30 cze 2009, o 14:45

Mój brat też nie chce rozmawiać ze mną o chorobie rodziców. No i w dodatku jest jeszcze przeciwko mnie. Jak coś nie jest po jego myśli to oczywiście się ze mną kłoci, potem leci do mamy. Zawsze musi być tak jak on chce.
Jest dla mnie miły tylko wtedy, gdy coś ode mnie chce.

Ja też byłam i wciąż jeszcze jestem zamknięta w sobie. Czasami nawet nie potrafię otworzyć się przed swoim chłopakiem.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Księżycowa » 30 cze 2009, o 15:43

Oj biedactwo. Wiem jak Ciężko jest żyć z kimś w wziązku po lub przy takich przeżyciach :pocieszacz: .

Chodzisz może na terapię? Z własnego doświadczenia wiem, że to bardzo wiele daje, ale i Ty musisz dać wiele od siebie...
Księżycowa
 

Postprzez wera » 30 cze 2009, o 16:05

Niestety na terapię jeszcze nie chodzę. Mam nadzieje, że niebawem będę ją mogła zacząć (czekam aż powstanie nowa grupa).

Aktualnie czuje się jak na kołowrotku...więc nic sensownego nie napiszę...przepraszam :(
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Amir » 1 lip 2009, o 19:48

wera, daj sobie prawo do niepisania rzeczy madrych, tobie zdechla sytuacja, z ktora wiazalas nadzieje na wyzwolenie, mi zdycha aktualnie czlek, ktory nie powinien, ale... to wszystko minie i i kiedys tam na kazda z tych rzeczy spojrzymy, jak na maly problem

poki co mamy prawo pisac jak umiemy, a jak to odbieraja inni, to juz nie nasza pilka

prosze, pisz jak mozesz...
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez wera » 1 lip 2009, o 20:28

Amir, bardzo Ci dziękuje za wsparcie. Czasami wole nie pisać niż pisać jakieś same bzdury. Fakt jednak pozostaje faktem - w chwilach gdy nie wysyłam CV i nie biegam na spotkania siadam do kompa i siedzę na tym forum po kilka godzin dziennie. Dzięki ludziom, którzy tutaj są jeszcze potrafię się podnieść i iść dalej. Dziękuje Wam wszystkim za to.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez pukapuk » 12 lip 2009, o 10:55

Wera nie ważne, ile razy się zaryje pyskiem w glebę, ważne jest ile razy się podniesiemy
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 12 lip 2009, o 10:57

pukapuk napisał(a):Wera nie ważne, ile razy się zaryje pyskiem w glebę, ważne jest ile razy się podniesiemy

bardzo dziś potrzebowałam i ja tych słów... dzięki Pukapuk :kwiatek2:
wuweiki
 

Postprzez wera » 12 lip 2009, o 11:16

Tych wzleotów i upadków miałam w swoim życiu już niesamowicie duż.
Dziś kolejny bardzo cięzki dzień w moim życiu - wracam do domu od Radka. Jest cięzko się znów rozstać na niewiadomo jak długo...
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość