lili napisał(a):hm
też jestem trochę przed 30tką
ja od około 5 tygodni kolejny weekend spędzam sam, mało tego, w taki oto sposób, że nie wychodzę z domu od piątku wieczór do poniedziałku rano. Mam sesję i się uczę ale w zasadzie mogłabym gdzieś wyjść. Tyle że nie ma z kim. Troche niefajnie z tego powodu dlatego staram się zajmować czymś czas.
Mój spokój przy tym wszystkim wynika z tego, że wiem, że w życiu wszystko toczy się jak sinusoida. Był w moim życiu okres permanentnego szczęścia i totalnej endorfiny i wtedy to żadnego weekendu nie spędzałam w domu, wtedy to mało którą noc spędzałam w domu a jeśli już to z tabunem znajomych...
Teraz jest jak jest
Jak tylko się obrobię z obowiązkami wychodzę do ludzi.
Mam po prostu postanowienie że chcę kogoś poznać. Wreszcie kogoś normalnego, szczerego, dobrego i prawdziwego. Nie wiem czy się uda ale wiem, że ten ktoś sam do mnie nie przyjdzie. Jak znam życie to on już gdzieś w pobliżu jest tylko go nie dostrzegłam, więc muszę pobyć trochę w świecie żywych ludzi żeby go w końcu zobaczyć.
Jak mówi moje cudne motto, jest czas na łowienie ryb i czas na suszenie sieci, w to chcę wierzyć.
Zawsze staram się sobie tłumaczyć że wszystko jest po coś.
Gdybym kiedyś nie była megaszczęśliwa, teraz nie wiedziałabym co to smutek samotność i żal.
Gdybym teraz nie wiedziała czym jest tęsknota i poczucie pustki, jakże będę umiała kiedyś docenić, kiedy się skończą?
powaga, nie smuć się
będzie dobrze
ale aleeeeee na pewno trzeba pomóc losowi i wyjść do ludzi! pamiętaj
li