a ja to tlumacze tak:
po pierwsze, wierze w reinkarnacje.
po drugie, wierze, ze przychodzimy na ten swiat po to, by siebie i innych czegos nauczyc. Wedlug tej koncepcji, wszystko, co nas spotyka, jest celowe i zdarza sie po to, bysmy wyciagneli z tego lekcje i wyciagneli wnioski. Jesli nie wyciagamy wnioskow, swiat i nasz wybrany 'przdmiot nauki' kopie nas coraz bardziej, jest nam coraz ciezej- tylko po to, zebysmy wreszcie te wnioski wyciagneli i zrobili cos, co pozwoli nam wyzwolic sie z chorego ukladu, lub ten uklad wykorzytsac dla naszego i ogolnego dobra.
wezmy przyklad tego chorego dziecka, ktore rodzi sie z ciezkim kalectwem - ono przychodzi na swiat po to, zeby nauczyc sie zyc godnie i dobrze pomimo tego obciazenia. Po to, zeby jego rodzice mogli sie nauczyc opieki i milosci do kogos, kto potrzebuje ich czasu, sily i uczucia...przychodzimy tutaj, bo nasza dusza wybrala sobie takie,a nie inne doswiadczenia (a dusza jest nieskonczenie madrzejsza, niz nasz swiadomosc:) ).
przyklad kogos, kto cale zycie placze sie w chore zwiazki - przyszedl tutaj po to, by nauczyc sie mowic NIE zlemu, obrazliwemu, uragajacemu godnosci zachowaniu. I taka jest jego/jej zyciowa lekcja.
Oczywiscie to tak w skrocie, bo calej tej filozofii nie da sie w dwoch zdania ch strescic...
a jesli chodzi o prawo karmy - tak, ma tutaj zastosowanie. bo nasze uczynki maja takie, a nie inne efekty...parwo karmy to nie prawo kary, tylko prawo przyczyny i skutku.
pozdrawiam Was
A.