Abssinth napisał(a):Twoj facet nie traktuje Cie w porzadku.
tak po prostu.
dlaczego sobie na to pozwalasz?
Na to nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Czasem myślę, że szanuję siebie, że nie będę sobie pozwalać na coś takiego. Ale ja nie potrafię się kłócić, nie potrafię postawić na swoim, żeby mnie przepraszał i czuł się winien. Chcę by zawsze było dobrze, zdarza sie też, że kiedy mam zły humor i autentycznie wściekam się o byle powód to wychodzi później na to, że czuję się winna, że miałam pretensje i nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
meanwhile napisał(a):Takie zachowanie to "nowość" w Waszych relacjach, czy to już nawykowe?
Nie było tak, właściwie nigdy się nie kłóciliśmy, aż nas samych to dziwiło. Kłótnie pojawiły się jakiś rok temu, kiedy nasz interes zaczął się rozkręcać. Ja siedziałam w domu i zajmowałam się naszym sklepem internetowym, a on pracował dalej w firmie od 7-15. Heh sprostowanie. Jego interes. Pojawiały się pretensje w stylu "a co robiłaś jak mnie nie było", "czemu to nie zrobione", "znowu sie pomyliłaś", na początku to były łagodne pretensje, później zaczęliśmy się ostrzej kłócić. Ale nigdy nie było jak jest teraz
lili napisał(a):Może sama powiedz mu kiedyś jak bedzie zmywał naczynia zamiast "kochanie przyłóż sie bardziej bo widze tu wczorajsze resztki" cos w stylu "co za tumanem trzeba byc zeby nawet nie umiec zmyć naczyń?!"
moze wtedy zrozumie?
I tu jest o wiele gorzej. Bo nie zdarza się by zmywał, nie zdarza się również by odkurzał, prał, prasował, gotował, robił zakupy. Matka wychowała go w kompletnym braku jakichkolwiek obowiązków. Rozpieściła go usługując mu i dając na wszystko kasę, wynagradzając mu tym, że ojciec odszedł, a gry wrócił był śmiertelnie chory i zmarł. Z resztą zachowanie jego mamy też sprawia mi przykrość, może już nie taką jak kiedyś, bo kiedyś było gorzej. teraz złagodniała względem mnie. Była/jest wścibska, nadgorliwa i ma się za lepszą od wszystkich, to nie jest raczej moja ocena. "Ja jestem wspaniała", "Byłabym najlepszym prawnikiem, psychologiem, lekarze" to jej słowa i wiele innych można by było przytaczać. Synowi też wpoiła takie mniemanie o sobie.
Czytam sama siebie i Wasze wypowiedzi i z jednej strony myślę sobie - jaka to ja jestem biedna, ale z drugiej zaś strony opisując Wam to wszystko również jestem stronnicza, może wyolbrzymiam, a Wy dziewczyny jesteście dla mnie takie dobrze, że wspieracie mnie. Zdaje się, że przydała by się jakaś opinia na mój temat, przecież na pewno popełniam masę błędów, przecież musi być też również moja wina, nie może to wynikać tylko z jednej strony, bo jeśli tak by było to mój związek jest cholernie toksyczny