Witam serdecznie,
czy ktos z grupy mial jakis kontakt lub ma doswiadczenie w sprawie osob z osobowoscia paranoiczna? Jak sie zachowywac w stosunku do zony, ktora podejrzewa wszystkich, w szczegolnosci mnie o wszystko? Jak zachecic do badan lekarskich?
Jestesmy malzenstwem od 7 lat (40 i 33l), mamy dziecko. Zaczelo sie od samego poczatku, albo i nawet wczesniej, ale do niedawna nie kojarzylem mozliwosci zaburzenia. Co kilka dni zona miala pretensje przechodzace w obrazanie i klotnie o cos co sie wydarzalo w domu, w jej pracy, na zakupach. Jakies drobiazgi w moim zachowaniu, pojedyncze slowa sa dla niej dowodem na cos. W tym czasie stracila prace 4 razy. Zawsze byly jakies konflikty presonalne, w tym podejrzenia o molestowanie, zarowno przez mezczyzn jak i kobiety. Najwiekszym wrogiem jest jej tesciowa i szwagierka. Choc jestesmy za granica i nie ma kontaktu z nimi, temat i pretensje wraz z wyzwiskami pojawiaja sie niemal co dziennie. A nawet juz wybiegaja w przyszlosc, co mam mowic badz nie gdy bede w Polsce za jakis czas.
Moze dodam, ze zona pochodzi z rozbitej rodziny, praktycznie wychowana przez babke. Jej matka tez zachowuje sie w "dziwny" dla mnie sposob, praktycznie przy kazdych odwiedzinach dochodzilo do klotni miedzy nia i moja zona. Kilka razy wyjechala obrazona. W stosunku do swojej rodziny moja zona tez zachowuje ogromna selekcje informacyjna. Z niektorymi osobami nie utrzymuje kontaktu, gdyz jak twierdzi ja obrazili badz obgaduja lub chcieli wykorzystac.
Nie mamy juz zadnych znajomych lub kogos, kogo mozna odwiedzic, spotkac sie, pogadac. Gdy nowe osoby proponuja na przyklad, moze wpadniecie na objad, 'to jest to znak, ze cos chca, a z "tu nazwa narodowsci" nie ma co sie zadawac' - wedlug slow zony.
Przez prawie perwsze 6 lat staralem sie zonie tlumaczyc, ze tak nie jest jak mysli. Zawsze rozmawialem, czesto rozmowy toczyly sie do pozna w nocy. Na ogol do niczego nie prowadzily, a w zonie narastala niechec do mnie. Gdy sie zorientowalem, ze moze to byc jakies zaburzenie przestalem tlumaczyc. Jedynie neguje gdy mowi jawna nieprawde. W efekcie zona zaczela powtarzac stare watki w kolko. Ale niestety zona takze planuje rozne przedsiewziecia, na ktore trudno przystac. Zmusza mnie do pisania listow z pretensjami do roznych ludzi, organizatorow kursu jezyka na przyklad, ktorzy uprzejmie proponuja, ze choc nie mogoga oddac zaplaconej kwoty (z powolaniem sie na przepis) to proponuja wziecie tych straconych godzin nawet w przyszlym roku. Wedlug zony jest to dowod, ze chca ja zmusic do chodzenia na kurs, choc sama sie wczesniej przez zapisala. Obecnie jest to ostatnia szkola w naszym miescie gdzie mogla chodzic. Na pozostalych kilku juz sie "poznala".
Z drugiej strony potrafi logicznie myslec, laczyc fakty, uczyc sie obych jezykow. Czyta ksiazki w roznych jezykach, choc o jednej tematyce - zdrowie i zdrowa dieta. W krotkich chwilach, gdy jest w normalnym nastroju, jest naprawde fajna osoba.
Co robic? Jak ja ratowac przed postepujaca podejrzliwoscia o wszystko? Jak przezyc samemu w takim zwiazku? A co z dzieckiem?
Bede wdzieczny za co kolwiek napisane na ten temat. Moze ktos z Was ma jakies doswiadczenie z tego typu zachowaniem? A moze zlo tkwi we mnie ale go nie rozpoznaje?
Zycze Wszystkim milego i cieplego dnia
Mikolaj