Koniec i...POCZATEK...

Problemy z partnerami.

Koniec i...POCZATEK...

Postprzez ramona » 9 sie 2007, o 04:02

Witam Was Kochani moi! kurde, nie wiem jak zaczac... ....
Mam taki burdel w glowie...staram sie nie pokazywac...
Wczoraj wrocilam do Anglii po miesiecznej przerwie...wszystko od nowa...ehhh....wrocilam do zrodel. Przez telefon mowil mi inaczej, jak wrocilam kompletnie sie odcial ode mnie, ale nie do konca...dzwoni...chce sie spotkac, ale jak ja dzownie to wylacza telefon...Jak widzileismy sie to przytulal sie do mnie, rozsadek mowil zeby tego nie robil, no i jego rozsadek w sumie tez...ale to zakrecone...chyba potrzebuje duzo czasu by to sobie poukladac...bol po rozstaniu..
To dopiero drugi dzien...
Glowa mi peka..........................................!!!!!!!!!!!!!!
Choc sa duze przeswity, ze tak jest dobrze ze to juz koniec to uczucia daja gore...Gdzie to we mine siedzi...??
W zyciu radze sobie dobrze, ale jesli wchodza glebsze uczucia to jestem totalna kaleka...
Tak mi ciezko bez niego...
Ehhhhhhhhhh....trzeba sie zastanowic nad sensem zycia i poukladac sobie w glowce wszystko jeszcze raz.....ciezkie zadanie...
Przepraszam za chaotyczny list...sama mam chaos w glowie i nie umiem tego ulozyc co pisze w normalnym pozadku...to i tak nie jest to co dokladnie czuje...........
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewka » 9 sie 2007, o 09:29

Z czasem my¶li się uporz±dkuj± i nabior± wyrazu... teraz pewnie za dużo emocji. Trzeba dać czas czasowi, a on swoje zrobi o ile nie będzie się mu przeszkadzało.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 10 sie 2007, o 20:26

---------- 12:17 09.08.2007 ----------

Bardzo staram mu sie nie przeszkadzac...Wczoraj za duzo poimrezowalam, by zapomniec i sie rozluznic, no i na to wyszlo, ze nie jestem w takim stanie pracy szukac....Juz 2 dzien. Trzeba sie wziasc w garsc!!I zaczac normalmnie zyc.
Chcialabym byc taka silna, jak mowie ludziom ze jestem, bo im mowie, ze tak mialo byc, ze niby nie jest ze mna tak zle...

---------- 20:26 10.08.2007 ----------

I znowu placze... :cry:
Kiedy to minie i po co ja tu w ogole przyjechalam, czemu nie umialam przewidziec, ze nam sie nie ulozy :cry:
Widzialam sie z nim wczoraj i doszlo do czegos wiecej, myslalam ze tego chce. Ale teraz to tak strasznie przezywam...
Moze powinnam sie odciac od niego komletnie, on ciagle powtarza mi ze nie chce stracic kontaktu ze mna. Moze lepiej zerwac z nim kontakt, ale tak sie boje, ze go juz strace na zawsze...
Ale to co sie dzieje, to mnie zabija. Dlaczego on mnie trzyma przy sobie, a zarazem odpycha...nie rozumiem, nie mam juz sil na to.....tak mi zle.. :cry:
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez Pytajaca » 10 sie 2007, o 22:51

Rozne moga byc powody...Podejrzewam, ze on moze byc Borderline...Poczytaj wiecej w necie na ten temat. Jesli nawe tnie ejst, jes to NA PEWNO nie fair zachowanie w stosunku do Ciebie!

W Twoim przypadku staralabym sie jednak zakonczyc te znajomosc. Czasami inaczej nie mozna. Musisz byc silna. Masz jakichs znajomych tam w tej Anglii?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 10 sie 2007, o 22:57

ramona napisał(a):Ale to co sie dzieje, to mnie zabija. Dlaczego on mnie trzyma przy sobie, a zarazem odpycha...nie rozumiem

Bo mu na to pozwalasz.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 11 sie 2007, o 10:16

Mam znajomych,
bez nich nie dalabym tu rady. Sa bardzo pomocni i dobrzy dla mnie.

Moze to jest to-moze mu pozwalam...Ale po co mu ja?Dlaczego nie chce sie zajac swoim zyciem, on nie potrafi zrozumiec, ze po zwiazku, nie da sie od razu zaprzyjaznic...Jak mnie widzi to dotyka wlosow, rak...Wczoraj dzwonil czy nie przywiesc mi cos do jedzenia, powiedzialam ze nie.

Ale zarazem mowi, ze utrzyma ze mna zawsze kontakt, nawet jak bedzie mial dziewczyne - to strasznie boli jak tak mowi, bo ja juz bym totalnie z nim wtedy zerwala kontakt...Ale jesli ja mu mowie o tym, ze moge miec ewentualnego chlopaka to sie zlosci i jest zazdrosny.
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewka » 11 sie 2007, o 11:30

Piszesz Ramonka o tym, czego on chce, co robi i jak Ci przeszkadza w zamknięciu za tym wszystkim drzwi. A czego Ty chcesz? Odpowiada Ci to? Chyba nie... więc dlaczego w to "wchodzisz" i dlaczego mu na to pozwalasz?

Ten obiecany kontakt "na zawsze" jest (moim zdaniem) zupełnie niepotrzebny. No bo po co? Może przeszkadzać Tobie, Twojemu ewentualnemu facetowi i ewentualnej dziewczynie Twojego ex.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 11 sie 2007, o 11:58

Czuje sie jak opuszczone dziecko :( Wiem, ze nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem i czasu sie nie cofnie, a z reszta juz od samego poczatku to nie byl odpowiedni facet dla mnie. Ambicji zero, tylko trawka i kumple i rozwalanie pieniedzy mu w glowie. Nie bede sie nad tym zastanawiac jak jego zycie sie ulozy, choc czesto samo mi to do glowy przychodzi...I jakby to zycie ulozylo mi sie z nim, chyba nie za fajnie.
Chyba musialam tu przyjechac, by wlasnie definitywnie poczuc , ze to koniec, zostajac w Polsce bez powrotu tutaj, nie dotarlo by to do mnie i dluzej trwalo oddalenie sie od niego, na razie nie moge sie i tak pozbierac i ciagle mysle o nim a do tego dochodza stresy, ze jestem bez pracy...Jak nie znajde pracy to chyba do domu pojade...I pomysle nad inna droga juz bez niego...ale jestem zamotana, nienawidze tego. Chyba okazalam sie taka slaba, a moze to normalne, bol po stracie powoduje taki spadek energii zyciowej? brak perspektyw? Bo ja to teraz mam... Czuje sie bezsilna wobec "nowego" zycia...
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez agik » 11 sie 2007, o 12:04

Więc dobrze się stało...
Mocna jeste¶- więc powiem po prostu- poboli i przestanie.
Oczekujesz pomocy od przyjaciół- i dostaniesz ja na pewno!
Jakby co- to jest to swietne forum, i ja tez jestem, jakby co
Dasz radę!!! Damy radę...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ramona » 11 sie 2007, o 12:21

Dziekuje za cieple slowa, chyba to mi jest teraz potrzebne. I przypominanie sobie, ze dobrze sie stalo.
Szkoda, ze uczucia nie mozna nastawic tak jak rozsadek, choc wtedy byloby to za proste i zycie byloby za nudne...a tak uczucia dzialaja jakby wberw nam a rozsadek musi sobie z tym poradzic.
Oj, pocierpie jeszcze troche...
Teraz dodatkowo ten problem, ze jestem bez pracy...Nie mam jej w ogole, a mysle o podniesieniu kwalifikacji, a na to wszystko sily narazie brak...mam nadzieje, ze niebawem sie pojawi...
Pozdrawiam cieplutko!
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez Pytajaca » 11 sie 2007, o 21:28

ramona napisał(a):bol po stracie powoduje taki spadek energii zyciowej? (...)
Teraz dodatkowo ten problem, ze jestem bez pracy...Nie mam jej w ogole, a mysle o podniesieniu kwalifikacji, a na to wszystko sily narazie brak...mam nadzieje, ze niebawem sie pojawi...


Tak, energia siada czasem az na dno...No ale pozniej przeciez od tego dna odskakuje jak szalona! Oczekuj tego wlasnie, bo to sie stanie ktoregos pieknego dnia! U mnie sie wlasnie juz wydarza.

Spokojnie. Ja tez bylam niecierpliwa, a prace znalazlam i to takze w chwili, gdy zapadala decyzja o powrocie do kraju. I to jest - powiem szczerze - praca marzen.

Dobrze, ze masz znajomych, to wazne. Wychodz, usmiechaj sie do siebie, nawet na przekor sobie samej, a ktoregos dnia doznasz olsnienia. Ja wczoraj doznalam wracajac do domu. Cieszylam sie jak dziecko, ze dzieki temu rozstaniu moglam sie znalezc w tak wspanialym miejscu, w ktorym jestem aktualnie - i z takimi ludzmi wokol! No bo nie ma tego zlego... Glowa do gory!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 12 sie 2007, o 00:00

Wierzycie w afirmację? Ja wierzę... można się tak "ustawić", że głowa mała;))
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 12 sie 2007, o 01:41

Cos juz dzieje sie niesamowitego :) Odkad zerwalismy definitywnie, w moim zyciu wreszcie zaczynaja sie dziac dobre rzeczy :shock:
Tyle czasu bylo tylko zle, nie zebym zalowala czasu spedzonego z nim, czy cos takiego, bo nigdy nie bede zalowala. Minal 3 dzien od ponownego przyjazdu do Anglii, rozstalismy sie, ja przezywam szok, ale zaczely sie dziac dobre rzeczy...ahhh...Mam nadzieje, ze to nie chwilowe polepszenie humoru. Widuje go, ale zaczynam dochodzic do wniosku, ze dobrze sie stalo.
Intuicja jednak mnie nie zawodzi - kazdy mi mowil, zebym juz nie wracala na stare smieci, ale ja wlasnie uwazalam, ze na starych smieciach bede mogla zaczac budowac cos pieknego. Wiec tu defnitywnie moge pozegnac stary zwiazek, i rzeczywiscie moze to do mnie dotrzec, ze to juz koniec, moge wylizac swoje rany i w neutralnym miejscu, ale jednak bezpiecznym zaczac nowy etap zycia.
A wiec co do tych dobrych rzeczy, ktore mi sie przytrafiaja (w koncu po dlugim czasie)
-minely 3 dni a juz dzis znalazlam mile miejsce do pracy - co prawda na pol etatu, ale atmosfera w tym miejscu poprostu jest super, no i malymi kroczkami bede mogla dojsc do czegos wiecej
-taki drugi maly sukces - moze mniej wazny, ale wreszcie udalo mi sie zalozyc lepsze konto w banku, wczesniej probowalam, ale nic z tego nie wychodzilo
-najwazniejsze-zaczynam miec nadzieje na lepsze jutro, plany powracaja, ale jeszcze duzo trzeba przemyslec, a do tego warto poprzebywac samemu.
To na tyle pozytywow - szok, ze po tak krotkim czasie.

Moze to wlasnie afirmacja, albo ktos z gory pokazywal mi ze szlam niewlasciwa droga?...hmmmm...

Pozdrawiam:)
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez agik » 12 sie 2007, o 01:47

Wiedziałam, że dasz radę!!!:D
Dobrze będzie, zobaczysz...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ramona » 12 sie 2007, o 18:35

---------- 01:52 12.08.2007 ----------

Mam nadzieje, ze juz bede taka silna i na tej sile bede budowac swoje szczescie - trzeba wsluchac sie w siebie i poobserwowac swiat z boku czasami :)

tej sily i szczescia sobie i wam z calego serca zycze :!: :!:

---------- 18:35 ----------

Jednak dol mnie dopadl niepostrzezenie...
Bylam dzis pierwszy dzien w pracy i bylo super, choc narazie dostalam tylko 10h, i ma wzrosnac do ponad 20h, ale mi ten uklad pasuje, bo nie ide do tylu z finansami, a moge poszukac czegos lepszego.A miejsce i ludzie naprawde super.
Ale moj byly, hehe...byly, ma dzis wolne wiec zastanawialam sie co tez robi, czy mysli o mnie. Jednak nie dociera do mnie, ze to juz koniec, jeszcze jest we mnie promyczek nadziei, ze sie zmieni, ze przyjdzie i powie, jaki to on byl glupi i od tej pory wszystko sie zmieni...Choc pewnie tak nie bedzie... :cry: Tak tesknie za nim, choc nie wiem za czym...Mieszkalam z nim, to mialam go na codzien, choc i tak go prawie nie widywalam, to zawsze myslami bylam z nim i wiedzialam, gdzie go ostatecznie znajde...Chcialabym juz zapomniec...Szkoda, ze mozgu nie mozna zresetowac...
Ale nic trzeba sie podniesc, otrzepac z blota i isc dalej pod gore, moze kiedys bedzie z gorki :roll:
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 317 gości