Moje dziecko nie żyje:(

Problemy z partnerami.

Postprzez impresja » 9 cze 2009, o 12:42

Bianka napisał(a):(( a wiecie co teraz mi mowi? ze on nie wie czy jego przeprosiny maja sens, bo mnie przeprasza a to nie dziala....a co by chcial zebym juz mu sie na szyje rzucila, brzydze sie nim w tej chwili!!!!! powiedzialam mu ze byloby jeszcze gorzej! i nie wiem kiedy ten wstręt mi minie :cry: :cry:


No coś w tym co On mówi to troche jest!!!
Tutaj tez na forum im wiecej Ci serca ktos daje to go opieprzasz i masz pretensje.
Ból bólem ,ale ty nie słuchasz nikogo i dajesz sobie pomóc ,tylko atakujesz.
To błedne koło ,ale to też minie ,bo skoro jesteś tutaj to jednak szukasz pomocy ,choć wydaje Ci się to teraz niemożliwe ,ale w środku jednak pali sie ogień życia i rozpali ,znajdziesz drogę.
impresja
 

Postprzez Bianka » 9 cze 2009, o 12:45

"Tutaj tez na forum im wiecej Ci serca ktos daje to go opieprzasz i masz pretensje."


:shock: nie rozumiem??
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez flinka » 9 cze 2009, o 12:49

Wrrr Impresjo jakby mąż się na mnie rzucił z pięściami to w d... mógłby sobie wsadzić te swoje przeprosiny. Bianko ja uważam, że to naturalne, że czujesz teraz do niego wstręt, a jeśli będziesz gorliwie przyjmować jego przeprosiny to wyrobisz w nim poczucie, że bić można, potem się przeprosi i wszystko będzie cacy.

Kochanie nie możesz się teraz pogrążać! Twój mąż ma wolne weekendy, dobrze kojarzę? To nie możecie chodzić na terapię w soboty? Jeśli on nie zacznie się leczyć to się nie zmieni, a Tobie będzie w tym związku coraz gorzej. No pomyśl jak wyobrażasz sobie wasz związek za 5, 10 czy 20 lat, chcesz w czymś takim żyć? Zastanawiam się czy bezpieczniej nie czułaś się u swoich rodziców (?) Bo teraz musisz myśleć i zadbać o siebie!

Masz zaplanowane regularne (cotygodniowe) wizyty u tej psycholog?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez impresja » 9 cze 2009, o 12:57

Bianka napisał(a):"Tutaj tez na forum im wiecej Ci serca ktos daje to go opieprzasz i masz pretensje."


:shock: nie rozumiem??


A szkoda ...........moze wlaśnie tutaj jest pies pogrzebany.?
impresja
 

Postprzez Bianka » 9 cze 2009, o 13:10

Flinko dziękuje za zrozumienie, wlasnie o to chodzi, nie raz przepraszal a to sie powtarzalo, on pracuje tez w soboty czesto do poznego wieczora:( musze jechac teraz do ginekologa:( takze pozniej odpisze szerzej, buziaczki
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 9 cze 2009, o 13:39

Trzymaj się Bianko :serce2:
A właściwie dlaczego Twój mąż całymi dniami pracuje i pracuje? Trochę to nienormalne... trzeba też odpoczywać i zajmować się też czymś innym, niż tylko pracą. Czy to dobrze robi jego rozlatanym emocjom?

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez magdi » 9 cze 2009, o 14:50

Bianko, Twój mąż nie ma prawa nigdy odreagowywać niczego na Tobie i to jest najważniejsze.
Teraz Ty jesteś najważniejsza i to Ty musisz się pozbierać. Możesz krzyczeć, płakać etc. Musisz przez ten etap swojego życia przejść tak jak TY tego potrzebujesz, żeby potem mieć siłę, pozbierać się i iść dalej.
Walcz i nie poddawaj się!
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasjopea » 9 cze 2009, o 18:52

I tak wiadomo,że wszystko się w końcu poukłada,spoko :)
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Nocna_ » 9 cze 2009, o 20:44

Witam po długiej nieobecności. Jak wiecie bardzo rzadko tutaj piszę ale często zaglądam i czytam. Ostatnio mnie nie było dość długo. Temat jest mi bardzo bliski więc postanowiłam go przeczytać i odpowiedzieć.

Nie całe pół roku temu poroniłam w 8 tygodniu ciąży. Ja doszłam już do stanu spokoju po żałobie. Wszyscy tutaj macie rację w tym co piszecie do Bianki tylko nikt nie bierze pod uwagę tego, że bianka tak naprawdę nie jest teraz sobą. Wy wszyscy czy my wszyscy patrzymy i czytamy jej relacje ale oceniamy ja na trzeźwo, naszym spojrzeniem realistycznym. Nie chce się tutaj rozpisywać na temat traumy itd. Są różne artykuły na ten temat ale tak narprawdę nikt nie wie jak reaguje kobieta po stracie dziecka jeśli sama tego nie przeżyła na sobie.

To co się dzieje z bianką teraz to są huśtawki hormonów tzw. emocjonalne przeżycia po stracie. Które potrafią ustąpić czasami dopiero po około miesiącu lub trwają dłużej. Ta agresja, pretensje, śmiech, płacz, samobójstwo o którym pisze. To jest jej krzyk o pomoc!! Pomoc w której sama raz daje sobie radę po czym nie daje rady. I to będzie trwało w kółko dopóty dopóki w jej przypadku mąż jej nie pomoże.

Ja przez to przeszłam to są tak skrajne i irracjonalne zachowania, że trudno osobie trzeźwo patrzacej obok je czasami zrozumieć i odbierać. Z tego co przeczytałam z jej postów bianka sobie sama nie pomoże nie ma szans na to. Dlaczego? Nie ma wsparcia w mężu a im dalej czytam tym jej stan zamiast się poprawiać to się coraz bardziej pogarsza. Zwróćcie uwagę na jej posty ona zaczyna pisać już o samobojstwie. Ja po trzech tygodniach zaczynałam powoli wracać do życia, uśmiechać się i widzieć pozytywne strony ale mi pomógł baaardzo dużo mąż przez to przejść. Bo dowiedział się co ma robić w takiej sytuacji i poprostu to robił nawet jak na niego wrzeszczałam w gniewie. Teraz jak czasami opowiada o tym to sama nie umiem zrozumieć dlaczego to i tak robiłam. Tak jakby opowiadał o kimś innym.

Mąż albo rodzice jej muszą pomóc, psycholog też ale w mniejszej części. Ona musi poczuć ciepło, miłość i zrozumienie dla sytuacji dopiero wtedy będzie wracać do siebie. A mąż tutaj odgrywa baaardzo dużą rolę do powrotu bo to jest jej najbliższa osoba do normalności.
Avatar użytkownika
Nocna_
 
Posty: 16
Dołączył(a): 4 sty 2008, o 21:31
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez Bianka » 10 cze 2009, o 10:51

Nie rozumiem tej czesci o pretensjach?? do kogo ja tu mialam pretensje?? raz do wypowiedzi Moni ktora mnie zaatakowala...a tak poza tym??
Wiele razy pisalam Wam jak jestem wdzieczna ze jestescie i mnie wspieracie, ze chce Wam sie to w ogole czytac...
a agresja? chodzi o silne emocje jakie przezywam?? jest mi troche przykro ze tak mnie ktos odbiera:( bo ja nie mam zlych intencji i do nikogo nie odczuwalam prentesji,a Impresji sie pewnie nie spodobalo ze napisalam ze nie zgadzam sie z powiedzeniem ze dostajemy tyle ile mozemy zniesc, ale to nie byly pretensje tylko inne zdanie na jakis temat, moje zdanie.

Ewko moj maz ma taka prace:( lepiej platna niz jakby pracowal w trybie 8 godzinnym, wiec narazie sie jej trzyma, szef mowi jak sie nie podoba to moze spadac:( taka prawda ze gdyby jego pensja byla mniejsza nie dalibysmy rady:( no i coz zrobic, rozglada sie za czyms innym ale jak narazie nic nie znalazl tak dobrze platnego, no ja tez sie rozgladam:/ ale do niczego sie nie nadaje...

Flinko nastepna wizyte mam 6 lipca bo p. psycholog ma urlop, moj maz zreszta tez i tez wyjezdzamy, a ogolnie to chodze do niej tak raz na 3 tyg. ona tak umawia, do niej sa tlumy...

Nie wiem czy juz Wam pisalam o wczorajszej wizycie u gin. wiec wszystko juz jest ok:) tak sie ciesze, wszystko sie zagoilo i wrocilo do normy, za 3 mies. mozemy, a nawet jak to okreslila powinnismy starac sie o dziecko...narazie o tym nie mysle, wydusilam z niej troche badan choc mowila ze robi sie je dopiero po 2 , 3 poronieniu:/ ja juz nie bede ryzykowac..

Nocna dzieki za to co napisalas, ja caly czas czuje ze bez wsparcia meza nie dam rady, pisalam to juz chyba na samym poczatku:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 10 cze 2009, o 20:25

Bianko,
tak jak pisze nocna wazne jest wsparcie meza...wiem ze mialas z nim problemy ....bianko wiem ze on pracuje i ciezko jest znalezc czas na lekarza...ale widze tez ze nie ma w nim woli zmian (z tego co piszesz)...moim zdaniem jak tak to zostawisz to nawet jak bedziesz miala dziecko..po chwili euforii problemy z mezem wyplyna...bo dziecko to nie tylko slodycz...sa tez choroby,, nieprzespane noce, brak kasy i inne spory..mysle ze to jest dopiero proba dla malzenstwa..... tak generalnie mysle ze nie sztuka jest wyjsc za maz, czy nasprowadzac dzieci na swiat ( w przypadku niektorych) a SZTUKA jest stworzyc szczesliwa rodzine i zwiazek oparty na na zaufaniu, respektowaniu wzajemnych potzeb i szacunku...czego CI ZYCZE!!!:):)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 10 cze 2009, o 21:08

Co racja to racja :( zorientuje sie ile ma woli ku temu :( mam nadzieje ze jakas jest bo kiedys juz przeciez chodzil na terapie:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Monia0107 » 11 cze 2009, o 01:21

".....do kogo ja tu mialam pretensje?? raz do wypowiedzi Moni ktora mnie zaatakowala... " Mimo Twoich ponownie nieodpowiednich słów jest mi naprawdę szczerze przykro z powodu Twojej - Waszej trudnej sytuacji
Tak to już jest, że powinnyśmy się chcieć rozumieć a po wyjaśnieniach stron odpuścić sobie bo forum nie jest po to aby sprawiać ból, własne przeżycia, wiek, odmienne podejście do rozwiązywania problemów to własnie ma pomóc zrozumieć - ogarnąć problem oczami innych.
Do tego momentu wyłącznie czytałam niektóre z wypowiedzi i tyle........... miałaś taką siłę, że wycofałam się z forum - tym zrobiłaś mi...krzywdę... bo zostałam sama z problemami.
Chciałam sprawdzić co u Ciebie - bo taki mój frajerski charakter a tu ... nie spodziewałam się że moją osobą wytrzesz sobie.....,
Forum widać uczy, że dobrymi chęciami piekło... a Ten który cierpi nie ma (może w tej akurat chwili) współczucia dla kogoś kto również potrzebuje pomocy.
Moja wcześniejsza wypowiedź sprawiła Ci ból jak napisałaś a tego Co Ty zrobiłaś nie widzisz...
Rozumiem Twoje wzburzenie wówczas (post przed moim również utrzymany był w podobnym tonie ale słowa skierowałaś do mnie) ale po tak długim czasie i obecnej sytuacji moją wypowiedź uważać za atak....?
Bianko życzę Ci żeby powolutku ale na trwałe odbudował się spokój i szczęście, sama wiem, że to bardzo mozolne i nie zawsze udane ale może w Twoim przypadku będzie lepiej
Pozdrawiam Lily i ........chyba wszystko jasne.
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Bianka » 11 cze 2009, o 01:37

Impresja napisala mi o pretensjach i dlatego wspomnialam o Tobie a nie tak jak Ty to rozumiesz...
mam duze poklady wspolczucia i empatii dla cierpienia innych osob, zawsze bylam ta ktora wszystkich dookola wspiera,doradza i jest na kazde zawolanie, napewno gdybysmy sie poznaly nie byloby takiej sytuacji, nie wiem dlaczego najpierw mi napisalas milo a pozniej odwrotnie i tak samo Impresja, pierwszy post mily drugi zwalajacy z nog, nie rozumiem tego i nie mam zamiaru tego rozgryzac bo nie mam sily na klotnie, to forum od dawna ratuje mi zycie, jestem tu od 2003 roku, nigdy nie mialam takiej sytuacji zeby sie klocic w swoim topiku gdzie pisze przeciez o sobie,nie po to pisze o swoich uczuciach zeby sie z nich tlumaczyc i ciagle musiec sie bronic, jestem wystarczajaco zmeczona.
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 11 cze 2009, o 01:55

Wyjeżdżacie... Bianko, to na pewno będzie dobry czas, byście się mogli do siebie zbliżyć i dobrze ten czas DLA SIEBIE nawzajem wykorzystać.

Będę trzymać kciuki
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 147 gości

cron