Moje dziecko nie żyje:(

Problemy z partnerami.

Postprzez kasjopea » 6 cze 2009, o 15:15

---------- 15:11 06.06.2009 ----------

Ja też się cieszę ,że jesteś z nami :cmok: i napewno nikogo nie zamęczasz,wiele bym dała żeby tylko móc Cię pocieszyć.

---------- 15:15 ----------

Nikogo nie męczysz swoją osobą,wiele bym dała żeby móc Cie pocieszyć :cmok:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Abssinth » 6 cze 2009, o 16:04

Bianeczko...

sciskam na odleglosc...gdybym byla w poblizu, zrobilabym Ci teraz herbatke, posadzila na kanapie, otulila Cie cieplym kocem, siadla z Toba i powiedziala - placz...placz, ile chcesz, placz, ile musisz...

...nie musisz byc zrobiona z zelaza, wiesz?

mecz nas, ile Ci potrzeba :)

xxxxxxxxxxxxxxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez kasjopea » 6 cze 2009, o 16:51

Bianko Droga jeśli wyrzucisz z siebie emocje to napewno pomoże.Nie żałuj nas,po to jesteśmy. :buziaki:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez lili » 6 cze 2009, o 23:04

Aha!

no i ja też tu jestem!
zaznaczam swoją obecność!

chociaż nie piszę to jestem i czytam. I słucham :)

Trzymaj się ciepluuuuutko :cmok:

pozdrawiam

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Bianka » 8 cze 2009, o 11:43

Moj maz rzucil sie na mnie wczoraj :cry: czy moze byc gorzej?? nie wyobrazalam sobie zeby moglo byc jeszcze gorzej, oczywiscie za chwile przepraszal...dlaczego kiedy staram sie podniesc, lekko niesmialo podnosze glowe to od razu dostaje w łeb, za duzo traum, zyje po to zeby cierpiec a ja nie chce juz cierpiec, skonczyly sie moje sily, chce umrzec, bylam tak blisko smierci, bylam grobem dla mojego dziecka:( nie chce zyc!!!najlepiej bedzie jak wroci po tych swoich 20 godzinach w pracy i znajdzie mnie martwą, ciekawe co wtedy powie??!!cyz wtedy zrozumie ze jedna osoba nie moze tyle zniesc, ok moze ktos moze ale ja nie moge, chce zeby cierpial, jak mam zyc dla kogos takiego...nie chce nie chce nie chce, chce do mojego dziecka i do mojegoi dziadka, snilo mi sie to nawet :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez magdi » 8 cze 2009, o 11:57

Bianka, jak to się rzucił? Napisz coś więcej, proszę. Czy myślisz, że naprawdę najlepiej będzie odejść, uciec? Pomyśl ile osób będzie za Tobą płakało? Pomyśl, że jak odejdziesz to zabierzesz sobie szansę na przeżycie czegoś dobrego co na pewno jeszcze na Ciebie czeka. Odezwij się i napisz co się wczoraj wydarzył. Przytulam Cię mocno :pocieszacz:
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bianka » 8 cze 2009, o 13:54

Nie wiem co napisac, poszlo o pianke do capuccino i jakby mu sie cos uruchomilo, osoby ktore mnie znaja dluzej pewnie pamietaja ze mial problemy z agresja, chodzil na grupe dla przemocowcow i przez jakies 2 lata byl spokoj, do wczoraj :cry: :cry: :cry: powinnam zauwazyc oznaki ale je zlekcewazylam
bo to wychodzi wtedy kiedy jest jakis ciezki problem do poradzenia sobie, on nie rozumie ze wtedy trzeba trzymac sie razem, wspierac :cry:
nie umie reagowac na problem inaczej niz zloscia, jak mozna o bzdure stracic panowanie nad soba, to juz wie najlepiej on, probowalam z nim wczesniej rozmawiac zeby tylko nie kumulowal w sobie uczuc, to nie, wolal sklumulowac i wyladowac na mnie kiedy juz mu tama peknie :cry:
tak samotna nie czulam sie juz dawno a moze nigdy :( na co ja mam czekac, od lat czekam na to cos dla czego niby warto zyc, nie widze sensu, mam dosc tego bolu, myslcie sobie ze sie uzalam czy co tam, on mi odebral ostatnie sily jakie mialam do walki, zostalam z niczym :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez cvbnm » 8 cze 2009, o 14:06

twoja sytuacja jest bardzo trudna.
mysle ze nie powinnas oczekiwac wsparcia od niego. on tego nie potrafi dac.

masz dobra terapeutke, skup sie na terapii, na sobie.
zbuduj sile na sobie....
cvbnm
 

Postprzez magdi » 8 cze 2009, o 14:07

Tak mi przykro Bianko, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym Cię teraz przytulić, podać Ci rękaw do wypłakania :pocieszacz: Ale jeśli chodzi o sytuację z mężem to w pełni Cię rozumiem. Mój mąż ogólnie można powiedzieć jest w porządku - rzadko pije, pracuje, zajmuje się dzieckiem, nie zdradza, ale....Co jakiś czas funduje mi kilka dni lub weekendy jak z koszmaru. Nie bije mnie co prawda, ale jest zimny, daleki, obojętny, wrzeszczy, wypomina mi wszystko, przywołuje sytuacje sprzed lat, obraża mnie i moją rodzinę, olewa dziecko, wyładowuje się na mnie słownie maksymalnie. Potem mu mija i wszystko wraca do normy, aż do następnego razu. Także Bianko jest nas już dwie. Bianko, nie uciekaj, nie odchodź. Ja wiem jak bardzo teraz jest źle, w jaki dół wpadłaś, ale spróbuj jeszcze trochę powalczyć. Pisz tutaj, krzycz i płacz tutaj. Pamiętaj, że na tym portalu jest naprawdę wiele wspaniałych osób, które chętnie słuchają, pomagają, wspierają, a jak trzeba to ochrzanią i przywrócą do pionu.
Ja czytam Twój wątek od początku i myślę o Tobie i jestem z Tobą kochana :cmok:
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez kasjopea » 8 cze 2009, o 20:21

Kochana Bianko ,to przykre że tak się zachował ale powinnaś trochę zrozumieć i jego On też stracił dziecko,lecz nie potrafi tak jak Ty okazać swoich uczuć,wyrzucić z siebie emocji.Jest mężczyzną ,po prostu.Jak sama wiesz powodem sprzeczki nie było nic takiego poważnego.Mślę jednak że w nim też coś pęknie i wtedy dopiero będziecie się wzajemnie wspierać.Tymczasem Kochana trzymaj się,nie odchodż od nas,nie pisz tak smutno,bo i nam też bedzie smutno.Przytulam mocno. :cmok: Będzie dobrze zobaczysz ale daj sobie i mężowi trochę czasu :kotek:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez flinka » 8 cze 2009, o 21:59

Bianko ja pamiętam Twoje wcześniejsze posty o mężu..... To trudna i bolesna sytuacja. I może pomimo wszystko warto teraz się zastanowić co dalej. Tak, możesz mi powiedzieć, że teraz nie masz na to siły. Ale zawsze znajdzie się jakieś "ale". Mieliście iść na wspólną terapię, myślę, że jeśli chcesz, by Twoje małżeństwo za 5, 10, 20 lat nie wyglądało tak jak teraz to musisz zacząć działać. Mąż sam z siebie się nie zmieni. Terapeuta pomoże Wam nauczyć się rozmawiać o emocjach, rozwiązywać problemy nie przez przemoc czy wyjazdy do rodziców. Bianko porozmawiaj z mężem o terapii! No chyba, że widzisz inne wyjście, jeśli tak to wybierz je, ale zacznij działać!
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Bianka » 9 cze 2009, o 00:49

---------- 00:45 09.06.2009 ----------

On nie ma czasu, tak mi powie, i tak zreszta jest! np dzis...pojechal na 3:30 wrocil 23, jak mam sie umowic na ktora godz. z tym psychologiem?????

mam go dosc,akurat to ze on tez stracil dziecko nie tlumaczy jego zachowania, no bo jak? stracil wiec mnie pobije?? nienawidze zycia, zdechne zobaczycie ze tak sie stanie, sama teraz mam ochote kogos pobic, ja umarlam a on niech robi co chce....

---------- 00:49 ----------

a tak poza tym to jestem pijana, powrocily stare nalogi, picie, palenie, koncze sie....i nikt mnie nie uratuje, bo on mnie dobija!!!! sama sie tez nie uratuje, jak? jak? ha ha ja nie mam po co zyc, nie mam nikogo, stracilam wszystko co mialam chce mi sie wyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyc :cry: :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez impresja » 9 cze 2009, o 10:13

Mogę Cie zapewnić Bianko z całą stanowczoscią ,że dla Ciebie tez kiedys zaświeci słonce .Nie mogę tylko powiedziec Ci kiedy ,ale tak bedzie.
Ja to wiem na pewno:)))))))))))))
Jak długa droga przed Tobą tego nikt nie wie,dla jednoego to kilka lat ,dla drugiego kilkanaście,ale przychodzi czas ,że słonce zaświeci. Wspominsz kiedyś moje słow .A Jak dużo bólu jeszcze przeżyjesz tego nie wiem.?
Ale człowiek jest bardzo wytrzymały,nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.
Dostaniesz tyle bólu ile zdołasz znieść ,a potem będzie juz tylko lepiej.
Bo doświadczenie jest po to ,zebyś nauczyła się i przekonała ,ze wszystko jest w twoich rękach. Cale myślenie i wyciaganie wniosków i kształtowanie życia i nawet podnoszenie sie z cierpienia ,którego obecnie doświadczasz.
Zapamietaj .i dla Ciebie zaświeci słońce:)))))))))))))))
impresja
 

Postprzez magdi » 9 cze 2009, o 11:29

Bianko nie umiem znaleźć słów pocieszenia, jestem z Tobą i myślę o Tobie. Tak jak pisze impresja, kiedyś w końcu i Ty zobaczysz słońce. Każdy ból, choćby nie wiem jak wielki z czasem staje się lżejszy, aż w końcu nadchodzi taki dzień, że chociaż wciąż nas boli, to odkrywamy, że ten ból jest mniejszy, a my potrafimy się uśmiechać. Czas, czas, czas - tylko tyle można powiedzieć. To jest najlepszy lekarz, w zasadzie to jest jedyny lekarz.
A na razie płacz, krzycz, wyj - rób to co przynosi Ci ulgę. No i oczywiście pisz tutaj.
Jesteśmy, czekamy, będziemy starały się pomagać :pocieszacz:
magdi
 
Posty: 155
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:02
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Bianka » 9 cze 2009, o 11:37

Ja mam dosyc juz doswiadczania cierpienia, to nie sa pierwsze traumy jakich doswiadczam, a gwałt a molestowanie?? nie uwazacie ze z tych ciezszych wiekszosc zaliczylam?? to chyba nie jest normalne, to jakas kara za grzechy tylko za swoje to ja juz nawet za te jeszcze nie popelnione zaplacilam:((( Nie zgadzam sie ze czlowiek dostaje tyle ile moze zniesc, a co z samobojcami? jest moment ze jest tego cierpienia zbyt wiele i czlowiek nie widzi sensu dalej ciagnac, ja szczerze tez juz nie widze:(( zauwazylyscie ile on zepsul, bylam po psychologu, wyplakalam sie u niej...byl moment ze pomyslalam ze moze kiedys faktycznie bedzie lepiej i to nagle wszystko schodzi na drugi plan bo on mi robi cos takiego:((( a wiecie co teraz mi mowi? ze on nie wie czy jego przeprosiny maja sens, bo mnie przeprasza a to nie dziala....a co by chcial zebym juz mu sie na szyje rzucila, brzydze sie nim w tej chwili!!!!! powiedzialam mu ze byloby jeszcze gorzej! i nie wiem kiedy ten wstręt mi minie :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 286 gości

cron