przez Bianka » 2 cze 2009, o 21:18
Nie wiem co by sie stalo jakbym sobie pozwolila, mysle ze otoczenie wymaga ode mnie juz natychmiastowego poradzenia sobie z sytuacja i byloby rozczarowane? a moze zniesmaczone? powiedzialoby ze jestem slaba? pogardziloby mna? tak bylo kiedy pare lat temu chorowalam na depresje, przylepiono mi łate kogos słabego i niezrównoważonego:(
U mojej psycholog mam wizyte 5 czerwca:( ale nie wiem czy mnie nie skieruje teraz dalej bo juz wspominala o jakiejs specjalistce tylko od tego problemu...takze wybieram sie i wybieramy sie z mezem tylko z mezem to trudniej jak pisalam - praca.
"Piszesz, że za dłużo czasu spędzasz u rodziców, czy to znaczy, że jak mąż wraca do domu to Ciebie nie ma, czy jesteś u nich tylko w czasie dnia? Mówił Ci mąż, że źle mu bez Ciebie?"
- rodzice mieszkaja 70 km od nas tak wiec nie widzimy sie wcale:( dopiero w sobote wieczorem i w niedziele:(
- mówił mi wiele razy ale bylo duzo przeszkód, zaczelo sie od mojej rwy kulszowej kiedy to kurowalam sie u rodzicow bo tu mialam zabiegi, stracilam prace i zachorowalam na depresje poniewaz bal sie o mnie znowu zostalam u rodzicow bo jego cale dnie nie bylo, a potem przeprowadzilismy sie do nowego mieszkania, bez mebli, lodówki, kuchenki, światła wszedzie, smierdzacego tynkiem, bez tv, z materacem na podlodze, moj maz po prostu wracal wieczorem i nie bylo takiej mozliwosci zebym w pustych murach tam siedziala caly dzien bezczynnie bo ani ugotowac ani uprac ani nawet wlaczyc tv czy radia, patrzac w sciane bym oszalala wiec znowu zostalam u rodzicow, zawsze to bylo na chwile ze jak bedzie lodowka itp to bede juz z nim, nastepnie okazalo sie ze jestem w ciazy, czulam sie fatalnie, co dwie godziny musialam zjesc najlepiej zupe, w naszym mieszkaniu nie bylo kuchenki, poza tym musialam lezec takze znowu uznalismy ze na te 2 tyg. do kolejnej wizyty bede u rodzicow bo jest jedzenie, jest ktos ze mna gdyby cos sie dzialo....
a teraz stalo sie to co sie stalo i znowu boji sie o mnie a ja sama o siebie jesli zostane w tych paru scianach sama:(
Chce juz wrocic, niedlugo bedzie kuchenka, chce uruchomic ten dom bo jak narazie to tylko moj maz w nim spi i nic wiecej:(
jestesmy w rezultacie w rozlace...pojade do niego, chce juz zostac tam ale jednoczesnie baaarrrrdzo sie boje, nie chce zachorowac na depresje, byc moze ja mam juz, nie chce zachorowac bardziej, zwariowac:(
"Czujesz, że masz w rodzicach wsparcie? Możesz z nimi swobodnie rozmawiać?"
- no więc moi rodzice to ludzie ktorzy o problemach milczą, problem to temat tabu o ktorym najlepiej nie rozmawiac, najlepiej udawac ze go nie ma, nie mam mozliwosci za bardzo rozmowy o tym jak sie czuje bo robi sie niezrecznie, mama milczy albo zmienia temat, nie ma swobody, nawet nie umiem i nie lubie plakac przy niej...
- pomaga mi to ze w ogole moge zejsc do niej i pogadac o czymkolwiek innym, pojechac do miasta, cos ugotowac..
"Co miałabyś zrobić, by mieć poczucie, że go nie zaniedbujesz?"
Wrócić do niego:( boje sie tego i wiem ze on tez sie boji ale wiemy tez ze nie jest dobra dla malzenstwa taka rozłąka, trwa to juz ok. 8 miesiecy:(
"Czy nie możesz po prostu być z mężem, przytulić się do niego, pomilczeć, spytać jak mu minął dzień i jak sobie radzi w pracy czy obejrzeć film?"
- marze o tym co wieczór...