Mysia witaj.
w jakiś swój sposób domyślam się, co możesz czuć, bo praktycznie przez większą część swojego życia zadręczałam się brakiem akceptacji siebie samej...nie przekonywały mnie nawet argumenty najbliższych mi osób, przyjaciół... nadal uważam siebie za brzydulę
ale.... zrozumiałam, że jestem jaka jestem, mam właśnie TO A NIE INNE ŻYCIE, takie a nie inne ciało i taki, a nie inny charakter ...wiesz jak to zmieniłam? odważyłam się stanąć przed lustrem, zupełnie szczera ze sobą, popatrzyłam sobie w oczy, przyjrzałam sobie bez określania "tłusta", "brzydka" "krzywe" "nieładne" ...po prostu patrzyłąm tylko tak, jakbym patrzyła na nowo widziany obiekt ....trudne to było, owszem... ryczałam przy tym jak bóbr.... ale po prostu zobaczyłam, że OTO JA, własnie ja, nie ktoś inny, ale ja....moje odbicie, a nie kogoś innego... i pojęłam, że dotąd całe życie marnowałam na użalanie się nad sobą, nad tym, czego zmienić nie mogę i że było to bez sensu...
przyjęłam siebie taką jaka jestem, z całym inwentarzem
.... nie było i nadal nie jest łatwo, bo jeśli rozrabiałam około 40 lat, to trudno jest za pstryknięciem palcami zmienić sposób myślenia o sobie i życiu...
wiesz.... to wszystko jest tylko w Twojej głowie, w myslach, którymi sama siebie napędzasz, a które budzą się pod wpływem jakichś bodźców... jakich, to tylko Ty sama wiesz.... wspominasz o tym, że
"mogłabym całe zycie byc sama bo lubie samotnosc, wtedy czuje sie soba i akceptuje sie, nie porownuje sie do nikogo i jest mi dobrze ale wystarczy ze np jade na zajecia i juz sie przypatruje jakie te dziewczyny ładne, zgrabne, pewne siebie a ja....mam 170 cm waze 65 kg, moze i nie jestem grubas ale szczupła to tez nie"
widzisz, że to tylko kwestia myśli? Jak jesteś sama, bez zewnętrznych bodźców - jest ok.... gdy tylko taki bodziec się pojawi w postaci choćby "ładniejszych" wg Ciebie koleżanek - już nie jest ok.... a przecież wciąż jesteś tą samą Mysią
jeżeli jest Ci trudno samej to uporządkować - a z Twojej wypowiedzi wynika, że tak, że Ci ciężko z tym.... to czy myślałaś o tym, aby zwrócić się o pomoc do psychologa?
pytam, bo wiem, że im dalej w las tym więcej drzew i jeśli TERAZ z tym nie zaczniesz pracować, coś robić - to prawdopodobnie z czasem będzie Ci jeszcze trudniej... a choćby z tego powodu, że jak każdy człowiek - będziesz coraz starsza, więc i ciało będzie się zmieniało... to tak na podstawie moich doświadczeń...
najgorsze co można zrobić, to usiąść i płakać i w tym utknąć.... owszem, czasami dobrze jest się wypłakać, wywalić złe emocje, ale po tym wstać, "otrzepać" z negatywnej aury, otrzeć łzy i szukać metody, aby rozwiązać problem
pozdrawiam.
p.s. tak się składa, że też mam +/- 170 cm wzrostu i wiem, że waga 65 kg jest akurat