Pomóżcie mi zrozumieć

Problemy z partnerami.

Postprzez matylda » 30 maja 2009, o 21:55

Jesteś kobietą kochającą za bardzo!
Jesteś kobietą, która obsesyjnie boi się być sama!
Jesteś kobietą, jakich wiele na tym forum!

I wcale nie jesteś pokręcona.

Poczytaj książki na ten temat, np. "kobiety które kochają za bardzo", czy "biegnąca z wilkami". Te książki pomogą Ci zrozumieć, co jest nie tak, jak unikać podobnych błędów w przyszłości.

:serce2:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez impresja » 30 maja 2009, o 21:56

Dwie kaleki fizyczne jakoś dadzą sobie radę ,bo rozumieją swoje potrzeby ,ale psychiczne juz nie .Bo każdy ciągnie kołdrę do siebie.
Dlatego dobrze sie stało ,a jeszcze to co zacytowała Matylda ,to tym bardziej potwierdza ,że nie ma za czym płakać.
impresja
 

Postprzez limonka » 31 maja 2009, o 03:01

dziewczyny dobrze pisza....wiesz z tym 'walczeniem " o kogos to roznie bywa...bo jak tylko jedna strona walczy a druga ma to w przyslowiowej dupie to raczej z tej walki nic nie bedzie:(:( co najwyzej zmarnujesz nasteny rok u boku kogos "kto nie wie co czuje":(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez blue_g1 » 26 cze 2009, o 19:53

Powiedzcie mi Kochane jak mam zapomnieć?
Jestem w rozsypce od ponad miesiąca.
Schudłam już 6 kg, sypiam okazjonalnie, zawaliłam moją własną firmę :(
Nie potrafię zapomniec, nie potrafię przestać kochać, obsesyjnie myślę o nim i płaczę, płaczę, płaczę...
Czemu jestem taka słaba? Ja kobieta, która radzi sobi z życiem (a raczje radziła), potrafiła ostro negocjować z klientami - nagle umarła i ma wszystko w d**** przez jednego faceta.

Chciałabym go nie kochać, chciałabym zapomnieć o jego istnieniu.
Wiem, że mnie nie kocha.
Wiem, bo przez 3 pierwsze tygodnie próbowałam się z nim kontaktować (a raczej po ludzku poniżałam się prosząc o powrót).
On mnie kompletnie zignorował. Nie odzywam się do niego od 10 czerwca, ale to niczego nie poprawiło w mojej sytuacji.

On - bawi się i pewnie ma już dziewczynę, bo do domu wraca dopiero koło północy od miesiąca.
Nawet nie zadzwoni, nie zapyta co ze mną, czy sobie radzę...
Przekreślił jednym ruchem prawie 4 lata i pocieszył w innych ramionach.

Nie wiem czy kiedykolwiek zaufam jeszcze innemu mężczyźnie. Miałam za sobą już jeden trudny związek,bardzo niedojrzały (z obydwu stron) i teraz wreszcie sądziłam, że znalazłam mojego partnera na resztę życia. Mimo problemów jakie bywały (ale kto ich nie ma...).
Teraz czuję żal, ból, smutek, rozpacz i mimo, że wiem, że mnie nie kochał - jedyne czego pragnę to jego powrót (wiem to straszne, załosne i niske uczucie).

Nie wiem co robić, nie wiem jak dać sobie z tym radę. Ludzie dookoła mnie już mówią, że takiego doła jeszcze nie widzieli.
Cholernie boli jak on układa sobie życie, wyć mi się chce - nawet teraz :(
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez matylda » 26 cze 2009, o 22:29

Blue,
Myślałaś o pomocy specjalisty? O wizycie u psychologa, może psychiatry?
Ja myślę, że warto. Sama z takiej pomocy korzystałam (i korzystam).

Widziałam, że czytałaś mój wątek, więc zapewne wiesz w jakim byłam stanie kilka miesięcy temu. Teraz jest lepiej, dużo lepiej.

Jestem przekonana, że terapia i czas zrobią swoje i pozwolą Ci stanąć na nogi. Musisz być dzielna, zebrać siły i zacząć żyć. Nie możesz pozwolić sobie na to, by przez inną osobę spieprzyć sobie życie.

Wiem, że boli. Zawsze boli po stracie bliskiej osoby. Ale uwierz mi, że to minie. Zapewniam.

Przytulam mocno!
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez blue_g1 » 26 cze 2009, o 22:42

Wiem, że powinnam pójść gdzieś po pomoc, ale póki co jeszcze brak mi odwagi, a może błędnie zakładam, że jednak dam radę... sama nie wiem.
Poza tym - mam trochę złe podejście do terapii, może dlatego, że moja bliska koleżanka korzystała z takiej pomocy, wielu renomowanych terapeutów, a mimo to - nadal ma ogromne problemy (nie mam motywacji nie widząc pozytywych wyników i niej).

Nie sądziłam, że kiedykolwiek w życiu tak skończę, bez pomysłu na dalsze życie.
Żałosne, ale nadal marzę, żeby wrócił, a on już nawet nie pamięta, że ja istnieję ito tak blisko niego ;(
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 26 cze 2009, o 23:09

Blue droga. :cmok: Przeczytałam kilka Twoich postów i już wiem o co chodzi.My biedne ,nieszczęśliwe ,zagubione kobiety.Skąd ja to znam...Wiem jakie to jest poniżające walczyć o czyjeś uczucia,wyrzec się siebie, prawie dosłownie.Nie mniej wyrzutów sumienia że prosiłaś go o powrót.Dobrze zrobiłaś ,przynajmniej masz pewność i jasność sytuacji że nie chce już z Tobą być.Wiem to jest bolesne,lecz teraz będziesz wiedziała że musisz nad sobą pracować żeby zapomnieć.To bardzo trudne ,ale musisz być silna.Z Tobą napewno jest wszystko w porządku, to on ma ze sobą problem.Musisz stanąć na nogi ,nie daj mu satysfakcji że sobie nie radzisz,pokaż że jesteś silna.Bóg raczy wiedzieć ile razy ja kasowałam jego numer w telefonie pożniej wprowadzałam go ponownie :D od tego zawsze zaczynałam "leczenie" na niego.Potrzeba czasu to normalne,nie da się tak od razu przekreślić wspólnych lat razem spędzanych.Uwierz jednak że na Ciebie czeka jeszcze KTOS tylko musisz się "ogarnąć"Weż się w garść nie pozwól żeby jakiś samiec rujnował Ci życie.Jest piękna pora roku,wykorzystaj ją na pozytywne myślenie i głowa do góry. Wiesz Blue ,moje ulubione powiedzenie to:co nas nie zabije to nas wzmocni:Pozdrawiam mocno Blue.
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez blue_g1 » 26 cze 2009, o 23:19

Dziękuję za te słowa i w głebi duszy wiem, że Wy tu wszystkie macie rację i generalnie dobrze radzicie, bo to wszystko wynika z Waszych doświadczeń.
Tylko czemu tak trudno to przyjąć do wiadomości :( ?

Wiem, że MUSZĘ się ogarnąć, ale wiem też, że ja już nie chcę kolejnego partnera. Zanim pojawił się "ON" byłam sama 3 lata i świetnie sobie radziłam, nawet nie tęskniłam za mężczyzną.
Jak się pojawił, zrujnował mi ten samotny świat i choć początkowo mocno się broniłam, w końcu zakochałam się na zabój i w rezultacie dostałam po tyłku.
ON tak mnie kochał, życie chciał ze mną spędzić, ale po 2,5 roku jak się okazuje mu przeszło i przez ostatni rok już tylko udawał uczucie do mnie (swoją drogą to strasznie podłe tak się kimś bawić i go zwodzić - jakbym ja nie miała uczuć...).
Teraz nie potrafię zacząć znów żyć sama, wszystko sprawia mi trudność :(
Numeru z komórki nie muszą kasować, bo i tak znam go na pamięć, ale nie odzywam się do niego, nie dręczę jego i siebietymi kontaktami.

Wiem, że nie wróci, a jednocześnie czekam, że może jednak zadzwoni... (durna, ja durna jak but z lewej nogi).
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 27 cze 2009, o 16:36

---------- 16:33 27.06.2009 ----------

Zawsze jest ta nadzieja ,ta cholerna nadzieja...że może jednak, a tu nic się nie dzieje.Numer też znam na pamięć :D ale i tak go kasowałam idiotyczne prawda?To wszystko z bezradności,złości.Miotałam się długi czas ale w koncu zrozumiałam,że nie jest wart moich uczuć ,zwykły drań i nic więcej,ale tak z drugiej strony nie mogłam mieć mu za złe że przestał mnie kochać bo przecież nie da się nikogo zmusić do uczuć.Teraz ja jestem w związku w którym ja nie kocham i co?Jest dla mnie bardzo dobrym człowiekiem lecz nie potrafię się zmusić do uczuć.Nigdu mu nie powiedziałam że kocham.Rozum podpowiada co innego a serce co innego.Co ma większą moc nie trudno zgadnąć.Wiesz może spróbuj nawiązać z nim kontak i zaproponować poprostu przyjażń,wtedy może będzie łatwiej powoli odejść.No wiesz tak bez zobowiązań żeby był jakiś kontakt.Tylko że wtedy też nie jest bezpiecznie bo zaraz chce się czegoś więcej...bliskości itd.i znowu problem ale można spróbować trochę pogadać na stopie koleżeńskiej.Bardzo Ci współczuję Blue i rozumiem ale zobaczycz to powoli minie .Teraz tak tylko Ci się wydaje że nie możesz być w innym związku ale to nieprawda.Przytulam mocno :pocieszacz:

---------- 16:36 ----------

Dopuki nie zrozumiesz istoty tego co się dzieje .nie wybaczysz mu będzie Ci bardzo trudno.
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez blue_g1 » 27 cze 2009, o 18:53

kasjopea - najgorsze w tym, że ja nawet nie jestem na niego zła.
Powinnam być, ale nie potrafię, bo wciąż go kocham :(
Dziś wyję od rana, bo wiem, że nie wrócił na noc do domu - czyli nowy związek kwitnie :cry:

Ja nie mogę się pozbierać, pokłóciłam się dziś z rodzicami, spędziłam pół dnia w centrum handlowym, wydałam majątek na ciuchy i nadal płaczę.
Wariuję już.
To ponad miesiąc, a ja mam wrażenie, że z każdym dniem kocham go mocniej. Każdego faceta spotkanego nawet przypadkiem traktuję jak najgorszego wroga.
Siedzę sama w domu, bo 1 moja niby przyjaciółka chyba ma dość mojego płakania (i w dodatku opiekuje się sama dwójką dzieci), a druga mieszka strasznie daleko ode mnie (wybudowała daleko dom) i też nie ma dla mnie czasu.
Nie jestem typem imprezowiczki i nie mam wielu znajomych, do tego pracuję na własny rachunek, więc nie mam też przyjaciół z pracy :(
Wiem, że to wygląda na żałosne użalanie się nad sobą, ale z każdą chwilą wyraźniej widzę jak marne i durne jest moje życie.
Gdyby nagle mnie zabrakło - nikt by nawet nie zauważył.
Chyba naprawdę przeżywam jakieś załamanie nerwowe, bo nie potrafię zupełnie funkcjonować w świecie.
:cry:
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 27 cze 2009, o 19:22

---------- 19:15 27.06.2009 ----------

Każdy ma prawo mieć czasami doła.Ty masz powód to nie ulega wątpliwości.Nie jesteś na niego zła bo go kochasz i tęsknisz to naturalne.Ale przestań wyć, cholera ,przepraszam chciałabym Cię pocieszyć ale nie wiem już jak...Może zadzwoń do niego i poprostu zwyczajnie porozmawiaj o byle czym,jak minął dzień o pogodzie nie wiem o czym jeszcze.Badż jednak twarda i nie daj poznać po sobie że jest Ci aż tak ciężko.Może taka zwyczajna rozmowa trochę Cię uspokoi.Opowiedz mu co u Ciebie w pracy,ale nie proś żeby do Ciebie wrócił .Twoje życie nie jest ani marne ani durne.Nie możesz przez jednego faceta marnować sobie życia bo nie warto.Pokaż mu klasę i na litość wyjdż gdzieś to zmieni na chociaż krótki czas Twoje patrzenie na świat.Wiesz tak naprawdę życie potrafi być bardzo nieprzewidywalne, może jest jeszcze szansa że będziecie razem,tylko spokojnie.Opracyj sobie jakąś swoją strategię ale pamiętaj nie daj po sobie poznać że aż tak bardzo Ci na nim zależy może wręcz przeciwnie.Traktuj go normalnie jak dobrego znajomego jeśli uda Ci się z nim porozmawiać.trzymaj się Blue

---------- 19:22 ----------

Co się tyczy Twojego patrzenia na mężczyzn to jest chyba naturalne.Przez jakiś czas też tak miałam.Póżniej postanowiłam sobie że już nigdy nie pozwolę żeby jakiś facet mnie zranił.Wybrałam inną opcję ,teraz to ja postanowiłam być górą.Szukałam "ofiary"żeby sobie po kimś pojezdzić i co o zgrozo! trafiłam na dobrego człowieka tyle że ja go nie kocham.Teraz ja mam trochę wyrzuty sumienia ale reasumując jest nam ze sobą dobrze :D
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez blue_g1 » 27 cze 2009, o 19:25

kasjopea - nie mogę dzwonić, bo on ostatnio (jak pisałam ostatnio 10.06) już ne chciał odbierać tel ode mnie.

Początkowo odbierał po pierwszym dzwonku, ale ja ciągle mówiłam jak bardzo cierpię (wiem, że źle robiłam) i on chyba stracił ochotę, żeby tego słuchać :(

Zrozumiałam jak żałośnie się zachowywałam, więc przestałam go nękać i od tamtego momentu on najwyraźniej jest szczęśliwy, bo sam kontaktu ze mną nie szuka (a ma możliwość, bo jak pisałam mieszkamy obok siebie i zawsze mógłby zadzownić, przypadkiem spotkać na dworze etc.).
Niestety - on nie chce :(
Wiem, że nie wróci - bo nie kocha (gdyby kochał nie zachowywałby się tak). To, że mówił, że nie wie co czuje, to była tylko wymówka przy rozstaniu, bo nie chciał mi powiedzieć wprost NIE KOCHAM CIE.
Ogólnie po naszym rozstaniu ciągle mówił, że nie wie co czuje, że chyba mu przeszło itd. Nigdy nie miał odwagi powiedzieć wprost jak jest.
Jednak jego zachowanie w tej chwili mówi już wszystko :(
Wychodzę z domu jak pisałam - dziś od rana do 17 latałam między ludźmi, ale to nic nie daje, bo nawet w tłumie myślę o nim, wypatruję go wszędzie.

kasjopea - jak widzisz - telefonowanie nie ma sensu, tym bardziej, że prawdopodobnie już z kimś jest (z kimś i gdzieś te noce spędza skoro nie ma go w domu...).
Chcę zapomnieć, chcę go znienawidzieć, ale nie potrafię :(

Ja nie chcę szukać ofiary.Kiedyś już probowałam związku bez miłości, z rozsądku i wyszło tragicznie - nie mogłabym tak postąpić. Zresztą ja jestem głupia romantyczka i marzę o swoim księciu z bajki, którym niestety był ON.
Mimo tego, że mam sporo lat - zachowuję się jak rozhisteryzowana 15-latka ;(
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 27 cze 2009, o 19:34

---------- 19:33 27.06.2009 ----------

Widzę że ta sytuacja naprawdę trochę Cię przerosła.Szkoda że we wcześniejszych telefonach mowiłaś mu o swoim żalu i tęsknocie to go prawdopodobnie zniechęciło do odbierania telefonów od Ciebie.Trudno rozumiem Cię.Może spróbuj jeszcze za jakiś czas ,ale normalnie bez marudzenia jeśli chcesz mieć z nim jakiś kontakt albo napisz smsa_co u Ciebie ,zwyczajnie :).Może na swoją deprechę spróbuj jakiś łagodnych środkow farmakologicznych to też pomaga.

---------- 19:34 ----------

Nie możesz pozwolić żeby ten mężczyzna zapanował na całokształtem Twojego życia bo widzę że tak jest.
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez blue_g1 » 27 cze 2009, o 19:36

brałam pramolan - przypisała mi lekarka rodzinna, ale się skończył i poza tym nie widziałam efektu.

tak- sytuacja mnie przerosła, pierwszy raz w zyciu.

nawet kiedy lekarze podejrzewali u mnie SM byłam twarda i nie załamałam się (zreszta nadal żyję na bombie zegarowej, bo wyniki miałam niejednoznacze), a teraz przez faceta posypałam się jak domek z kart.
mam dość...
blue_g1
 
Posty: 36
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 20:14

Postprzez kasjopea » 27 cze 2009, o 19:44

---------- 19:43 27.06.2009 ----------

Postaraj się być twarda.Zastanów się czy on naprawdę zasługuje na Twoją miłość ,czy jest wart tych łez.Przypomnij sobie jego wady napewno było coś co Cię w nim denerwowało :) pewnie nie był idealny ,postaraj się je zwielokrotnić może wtedy będzie łatwiej...

---------- 19:44 ----------

może nie zakręcal tubki popaście do zębow może łazil w brudnych skarpetkach może chrapal może nie byl zbyt czuły i troskliwy...
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 82 gości