żal

Problemy z partnerami.

Postprzez matylda » 22 maja 2009, o 15:32

lili napisał(a):Nie wiem co więcej mogę powiedzieć, choć wiesz, że czuję się podobnie. Nie wiem, jak inaczej ująć w słowa te emocje które teraz i Ty i ja czujemy.


Tego nie da się opisać słowami.

I jeszcze to cholerne poczucie winy, że gdybym postarała się bardziej, gdybym nie dystansowała się tak bardzo..., to może...

Życzyłabym sobie (i Tobie również), żeby przebłyski świadomości, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, wkradły się na zawsze do naszego życia.

No nic, swoje trzeba wypłakać, wycierpieć... i pogodzić się z samotnością.

:serce2:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez lili » 22 maja 2009, o 15:55

matylda napisał(a):[

I jeszcze to cholerne poczucie winy, że gdybym postarała się bardziej, gdybym nie dystansowała się tak bardzo..., to może...

...................

No nic, swoje trzeba wypłakać, wycierpieć... i pogodzić się z samotnością.

:serce2:


Jakie poczucie winy Matyldo? Obudź się! To on powinien mieć poczucie winy. Przepraszam, ale jak się miałaś bardziej starać? Na kolanach?

Nie myśl w ten sposób, bo po pierwsze jest zły, po drugie niedobry, po trzecie nieskuteczny a po wtóre błędny :) I do niczego Cię nie doprowadzi.

I nie trzeba się pogodzić z samotnością tylko sobie zakodować że to stan przejściowy. Bo tak jest.

Pozdrawiam ciepło

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez matylda » 22 maja 2009, o 18:38

lili napisał(a):Jakie poczucie winy Matyldo? Obudź się! To on powinien mieć poczucie winy. Przepraszam, ale jak się miałaś bardziej starać? Na kolanach?


No masz rację. Nie była, nie jestem i nie będę idealna, ale zawsze gram fair i w otwarte karty. Mówię wprost o tym, co lubię, co mi przeszkadza, czego nie akceptuję. Czego jak czego, ale braku szczerości nie można mi zarzucić.

A wina? Zawsze leży gdzieś po środku. Czasami zastanawiam się, czy i co mogłam zrobić lepiej. Niemniej, masz rację. Jeżeli ktoś przez ponad 3 miesiące (tyle wiem na pewno) gra na 2 fronty, to chyba raczej nie ja powinnam czuć się z tego powodu winna.

Dziś znów trochę poczytałam i znów wszystko zaczęło do mnie docierać. Przebudziłam się...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez matylda » 23 maja 2009, o 15:58

Asiu, witaj na froum :kwiatek:

Czytając Twój wątek rzuciły mi się w oczy dwie sprawy.

Joa napisał(a):Czasami zaluje, ze w ogole weszlam w ten uklad.. Wszyscy mowia, ze nie byl i nie jest mnie wart. Ja tez widze wiele jego wad , bledow i
sposob zachowan wobec mnie, ktore mi nie odpowiadaly i nie odpowiadaja.


Bardzo często jest tak, że kiedy kochamy nie widzimy prawdziwego "ja" naszego partnera. Często gęsto kochamy nasze wyobrażenie o nim niż jego samego, idealizujemy, liczymy na to, że się zmieni. Błąd! Ludzie nie zmieniają się ot tak, nie zmieniają się, gdy nie chcą się zmienić. Dlatego czasami warto posłuchać znajomych, bo oni widzą to, czego my często nie dostrzegamy, bo nie chcemy dostrzec. Niemniej, cieszę się, że Ty sama również zaczęłaś zauważać jego wady. Wierzę, że teraz będzie już z górki.

Joa napisał(a):Moja filozofia na dzis? Skupic sie na sobie, zatroszczyc sie o siebie tak jak nikt tego nie zrobil. Robie prawko i nie moge sie doczekac , kiedy zostane kierowca. Zaczynam terapie na poczatku czerwca , do tego kroku zbieralam sie prawie 6 lat i chyba najwyzsza pora. Moje zycie od zawsze bylo pelne cierpienia i mocno pochrzanione, czas poukladac sie w srodku, polubic siebie, pokochac zycie i nauczyc sie je przezywac.
Bede sie teraz bawic, robic to co lubie, oddawac sie przyjemnosciom, a najwiecej satysfakcji daje mi przebywanie z ludzmi i szczere rozmowy.


Skupić się na sobie? Jak najbardziej tak! Pokochać siebie? Kolejne tak! Tylko uważaj z tą zabawą ;) Żebyś nie popadła ze skrajności w skrajność tak, jak ja kilka lat temu, czego do dzisiaj żałuję.

Pozdrawiam ciepło.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez lili » 23 maja 2009, o 18:16

powiem Ci Joa (sorry Mati, bo to Twój post :) ) że kwestie wiary dośc dobrze rozumiem i czuje, bo to był jeden z powodów dla których rozeszliśmy się z moim eks.

Ja może nie ze do Częstochowy na kolanach ale wigilia w gronie rodzinnym chetnie i do kosciola i do Babci na cmentarz raczej raz w tygodniu niz raz w miesiacu i choc czasem mnie skreca jak slysze jakie glupoty wygaduja czarniw kosciele to jednak ta sfera jest czescia mojego zycia i tradycji z ktorej sie wywodze.

On uwielbial kosciol osmieszac, szkalowac, oczerniac, czasem slusznie a czasem przesadzajac, widzac ze ja sie przy tym czerwienie, i bez namniejszej krepacji przy osobach trzecich, wsrod naszych znajomych, pewnie by nie mial specjalnego oporu przy moich Rodzicach tak palnąć kiedyś przy wigilii....

Nigdy nie myslalam ze to sa tak wazne kwestie a jednak są.

Sorry MAt za offtopa :D

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez matylda » 25 maja 2009, o 08:24

---------- 20:42 23.05.2009 ----------

Wiara, religia, dobro i zło - temat rzeka...
Osobiście uważam, że wiara ma niewiele wspólnego z instytucją kościoła. Ważne, by rozróżnić dobro od zła, które w każdej religii interpretowane są podobnie...

Asiu, w takim razie czekam na wiadomość :)

---------- 08:24 25.05.2009 ----------

(...)
Stojąc gdzieś między prawdą a kłamstwem
Szukam mojej drogi
Widzę jak pośrodku miasta
Leży stos porzuconych marzeń
Z każdym dniem jest ich coraz więcej
Z każdym dniem umierają
Kiedy wiatr czasem z nimi tańczy
Wtedy chcą nas odnaleźć
(...)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez lili » 25 maja 2009, o 08:36

matylda napisał(a):(...)
Stojąc gdzieś między prawdą a kłamstwem
Szukam mojej drogi
Widzę jak pośrodku miasta
Leży stos porzuconych marzeń
Z każdym dniem jest ich coraz więcej
Z każdym dniem umierają
Kiedy wiatr czasem z nimi tańczy
Wtedy chcą nas odnaleźć
(...)


Nie nie Matylda, absolutnie, żadne porzucone marzenia niech Cie nie odnajdują, niech Cie odnajdują nowe NOWE nowe marzenia :)

Będzie dobrze :)

Co nie?

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez matylda » 25 maja 2009, o 10:40

lili napisał(a):Będzie dobrze :)

Co nie?


Jakoś to będzie...

Patrząc na otaczającą mnie rzeczywistość stwierdzam, że świat schodzi na psy. Tylko kasa i seks, seks i kasa... To rządzi światem! Wszystko kręci się wokół pieniędzy i seksu.

I co z tego, że mam marzenia? Co z tego? Jeżeli z dnia na dzień przekonuję się, że to tylko marzenia, które pewnie nigdy się nie spełnią, bo nie pasują do otaczającej mnie rzeczywistości...

Nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem. Nie potrafię zaufać, nie wierzę nikomu, nie wierzę w bezinteresowność. Przestaję też wierzyć w dobro...

Czasami mam ochotę pierdolnąć wszystko i zacząć żyć jak inni, dla których egoizm, interesowność to podstawa... Nie pasuję do tego świata, ot co!

:oops:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez impresja » 25 maja 2009, o 20:49

zacznij swoje życie opierać na sobie i na swoich wartosciach ,nie przejmuj sie cudzymi wartościami .Skoro stwierdzasz ,ze świat jest trudny to dostosuj swoje życie i sposób życia do świata nie niszcząc swoich wartości ,
Pomysl jak Ty możesz w takim świecie funkcjonować nie zaprzeczając sobie i nie żyjąć wbrew swoim wartościom.
A swoja drogą uważam ,że nie jest tak źle .Jest dużo wspanialych ludzi ,mądrych i wartosciowych . Szukaj
impresja
 

Postprzez matylda » 26 maja 2009, o 11:19

---------- 11:15 26.05.2009 ----------

:cry:

Rozmawiałam z nim dzisiaj. Musiałam. Sprawa służbowa. Był chamski i gburowaty. Zwróciłam mu uwagę, że pracujemy razem i należy mi się chociaż odrobina szacunku.

Powiedział, że nic mi się nie należy, nawet szacunek. Że nie zasługuję nawet na to, żeby mi "cześć" powiedzieć, bo nie jestem tego warta, że jestem nikim i mam zniknąć i że nie mam się do niego odzywać (przypomnę, że tydzień temu to on wysłał mi sms z pozdrowieniami, na który nawet nie odpowiedziałam).

Wkurwiłam się i powiedziałam mu, że jeżeli ona jeszcze raz zadzwoni do mnie (ostatnio dzwoniła w miniony czwartek) z zapytaniem "co mnie z nim łączy", to wyślę jej wszystkie sms i archiwum gg. Zaczął na mnie krzyczeć, że nie mam go straszyć...

Odeszłam i popłakałam się.

:zalamka:

---------- 11:19 ----------

Czemu on mi to robi? Co ja mu zrobiłam?
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez wuweiki » 26 maja 2009, o 11:33

matylda napisał(a):Patrząc na otaczającą mnie rzeczywistość stwierdzam, że świat schodzi na psy. Tylko kasa i seks, seks i kasa... To rządzi światem! Wszystko kręci się wokół pieniędzy i seksu.

I co z tego, że mam marzenia? Co z tego? Jeżeli z dnia na dzień przekonuję się, że to tylko marzenia, które pewnie nigdy się nie spełnią, bo nie pasują do otaczającej mnie rzeczywistości...

Nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem. Nie potrafię zaufać, nie wierzę nikomu, nie wierzę w bezinteresowność. Przestaję też wierzyć w dobro...

Czasami mam ochotę pierdolnąć wszystko i zacząć żyć jak inni, dla których egoizm, interesowność to podstawa... Nie pasuję do tego świata, ot co!

Matylda ... jest trudno, ale ja myślę, że najważniejsze jest tę prawdę zachowywać w sobie.... świata zewnętrznego nie zbawisz ani nie zmienisz...rzeczywistości nie nagniesz... myślę, że "mój świat" i "świat jaki widzę" może wynikać tylko ze mnie.... więc jeśli "pierdolnę wszystko, zacznę żyć jak inni, nie będę ufać, nie będę wierzyła nikomu i w bezinteresowność, przestanę wierzyć w dobro".... to co z tego świata zostanie? To jak walkover... zaprzeczenie sobie...
powtórzę słowa Impresji - zgadzam się z nimi, pozwalając sobie na podkreślenie tego, co wg mnie szczególnie istotne : "Pomysl jak Ty możesz w takim świecie funkcjonować nie zaprzeczając sobie i nie żyjąć wbrew swoim wartościom." ... możesz, bez względu na czas, miejsce i okoliczności...
Matylda, czytałam Twoje słowa na forum - tak wiele sukcesów w zyciu odnosisz - Twoich, które Ciebie cieszą.... to wynika z Ciebie, z tego że marzysz i się nie poddajesz zwątpieniu, pomimo tego że się pojawia :)
trąba do góry :kwiatek2:
[img]http://www.ekartki.pl/cards_files/14/14512_słoń.jpg[/img]
wuweiki
 

Postprzez limonka » 26 maja 2009, o 19:24

matylda sorry a moze i nie...ale twoj eks to zwykly palant.... jedna rzecza jest sie rozstac a druga rozstac po ludzku i na poziomie...mus on miec jakies problemy emocjonalne i wyzywa sie na tobie...tylko dlaczego??????? ciesz sie wiec ze pokazal prawdziwa twarz i nie marnujesz swojego cennego czasu...a mysle ze i ta nastepna pani jeszcze prze niego zaplacze:( ogranicz kntakty lub wyeliminuj do 0 skoro przynosza ci tylko smutek i placz:( :pocieszacz: a na gruncie sluzbowym wumus szacunek!!!!
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Szafirowa » 26 maja 2009, o 20:22

Kochana Matyldo ...
Moim zdaniem jest tylko jeden sposób na takiego człowieka.
Po prostu ... w kontaktach z nim być jego przejaskrawionym odbiciem.

On do Ciebie chamsko i gburowato ?
Ty do niego bardziej chamsko i gburowato.
Albo po prostu nie zauważasz tego ... wtedy jego wysiłki żeby Cię pognębić (bo taka motywacja wygląda z każdego jego działania ...) spełzną na niczym.

Absolutnie nie zwracaj mu uwagi na sposób jego wypowiedzi, ton, słownictwo ... to tylko woda na jego młyn - wie, bo ma wyraźny sygnał, że Cię to boli, dotyka, więc to dla niego doskonała okazja, żeby Ci dokuczyć i poniżyć Cię.

Nie wdawaj się z nim w żadne zbędne dyskusje, poza konieczną wymianą zdań w temacie stricte służbowym. Trzymaj się konkretów, tego o czym pomówić trzeba. Nie mów mu o NIEJ, nie groź że coś jej powiesz, wyślesz, uświadomisz itp. ponieważ to go tylko prowokuje do kolejnych ataków na Ciebie. Służbową rozmowę możesz przeprowadzić z nim bez powitania, bez pożegnania, bez kurtuazji ... i bez poruszania innych tematów.

Traktuj go jak powietrze ... ignoruj, lekceważ, pogardzaj nim ... a szybko przyjdzie ten dzień, w którym on rzeczywiście stanie się dla Ciebie jak powietrze - niewidzialny.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez lili » 26 maja 2009, o 20:40

Mat

widzisz

skoro mądrzejsi ode mnie radzą Ci to samo co ja radziłam, to może posłuchaj? :)

Dystans, olew, zlew, obojętność, beznamiętność, formalność, oschłość.

Przejdzie mu wnerw, gwarantuje.

pozdrawiam

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez matylda » 26 maja 2009, o 21:38

---------- 21:08 26.05.2009 ----------

No to coś na dokładkę...

Po tej akcji dzwonił do mnie 3 razy. Za pierwszym i drugim razem odebrałam. Miałam podejść do niego, bo chce przejrzeć mój telefon (sprawdzić kiedy jego panna dzwoniła) i to już, bo zaraz wychodzi do domu. Powiedziałam, że nie mam czasu, że jestem zajęta i rozłączyłam się. Przecież nie rzucę wszystkiego i nie pobiegnę na drugi koniec firmy, tylko dlatego, że książę mnie o to prosi - a to był jego główny argument "przecież ja Cię proszę..." -czytaj: "jak możesz nie mieć dla mnie czasu..."

Olałam jego prośby. Nie jestem panienką na posyłki. W odpowiedzi po kilku minutach dostałam sms o treści "jesteś żałosna". Nie odpisałam ani słowa. Później dzwonił kolejny raz - nie odebrałam, wyłączyłam telefon.

Nie wiem o co mu chodzi. Musi mieć poważny problem ze sobą. Równy tydzień temu wysyła mi pozdrowienia, a dzisiaj dowiaduję się, że jestem żałosna i nic nie warta...

---------- 21:22 ----------

limonka napisał(a):wyzywa sie na tobie...tylko dlaczego???????


Nie wiem. Ja potrafiłam zachować się jak człowiek, mimo tego jak on mnie potraktował (zdrady, kłamstwa, oszustwa, etc.).

Czemu się wyżywa? Może boli go to, że mu się postawiłam? Że wiem dużo więcej, niż on by chciał, żebym wiedziała? Że popsułam jego plan? Że nie dam już się wodzić za nos i wykorzystywać? Że poznałam jego kłamstwa? Że już mi nie zależy? A może po prostu "kobieta życia" mu nie daje... :twisted:

To jest człowiek, który nie znosi krytyki i porażek. Często zachowywał się jakby był pępkiem świata. I nagle trafił na osobę, która już pokazała, że się nie da i dużo może...

---------- 21:24 ----------

lili napisał(a):skoro mądrzejsi ode mnie radzą Ci to samo co ja radziłam, to może posłuchaj? :)


:buziaki:

---------- 21:38 ----------

Szafirowa napisał(a):Albo po prostu nie zauważasz tego ...

Absolutnie nie zwracaj mu uwagi na sposób jego wypowiedzi, ton, słownictwo ...

Traktuj go jak powietrze ... ignoruj, lekceważ, pogardzaj nim ... .


Uważam, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Właśnie dlatego nie odpisałam na jego sms, nie odebrałam telefonu.

Pewność siebie, stanowczość, a nawet bezczelność w stosunku do jego osoby (oczywiście jeżeli będzie taka potrzeba) i pełen profesjonalizm - od dzisiaj będą mi towarzyszyć na każdym kroku.

"Tak długo, jak z czymś walczysz, tak długo dajesz temu moc. Dokładnie taką moc, jaką wkładasz w tę walkę. Tak więc musisz przyjąć demony, bo kiedy z nimi walczysz dajesz im siłę..."
Anthony De Mello
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 356 gości

cron