zła?

Problemy z partnerami.

zła?

Postprzez Baj » 25 maja 2009, o 23:04

Doby wieczór ja tu nowa, czytam i czytam i myśle ze sporo tu życzliwych ludzi. a ja... poproszono mnie o radę a ja prosze Was. A historia jest taka.
Ona świetna, dobra, wrażliwa dziewczyna on książę z bajki. Wielka miłość i cudny ślub. Ona tak szczęsliwa jak tylko można - wydawało się ze miłość unosi ją nad ziemią kiedy prowadził ją do ołtarza. Tacy szczęśliwi obydwoje. A ja jej przyjaciółka szczęśliwa ich pięknem. Dalej piękny dom i fajna praca, on troskliwy ona dobra i kochająca i tak przez 2 lata, i nagle ... Ona zakochała się w innym. Tak, że nie moze żyć. Ale jak to tak pyta? przecież jej mąż dobry i kochany i to jej poczucie winy. zadręczy się. Nie chce skrzywdzić męża, nie potrafi być bez tamtego. Mówi, że przysięgała więc nie moze odejść ale widzę że nie radzi sobie z zostaniem. Wyprowadziła sie do wynajętego mieszkania - mąż ją wspiera bo moze ona potrzebuje przemyśleć parę spraw. Tamten wspiera i mówi, że chce z nią być ale jeśli ona powie nie to odejdzie, a ona ? ginie w oczach. nie je nie spi płacze i boi się decyzji. Mówi, ze nikt nigdy tak jej nie rozumiał. Nikt tak bez potrzeby słów nie potrafił dostrzec co jej w duszy gra a i z wzajemnością. Tylko dlaczego taka miłość i takie cierpienie ? Jak być szczęśliwą nie krzywdząc nikogo, jak być szczęsliwą nie krzywdząc siebie? powiedzcie jak tu zdecydować. Wiem, że każdy musi sam w swoim sercu rozstrzygnąć ale... poradźcie proszę. Może Wasze bezstronne opinie pomogą.
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez Mgielka » 26 maja 2009, o 10:03

Witaj Baj :)

Twoja przyjaciołka zakochana wyszła za wspaniałego człowieka jak piszesz i po 2 latach pokochała kogos innego.. hmm jesli by kochała na maxa i do utraty tchu swojego meza to by sie nie zakochała w innym dla ktorego wyprowadzila sie z domu.. moim zdaniem przepraszam za szczerosc ale nie kochala na maxa swojego meza bo ja jestem tego zdania ze w zyciu prawdziwie kocha sie tylko raz a skoro wychodzi sie za maz to trzeba byc pewnym swoich uczuc.. ona byla a teraz... niech wybierze tak zeby potem nie zalowala swojej decyzji zeby to NOWE uczucie nie okazalo sie tylko przelotnym zauroczeniem
pozdrawiam
M.
Avatar użytkownika
Mgielka
 
Posty: 216
Dołączył(a): 8 sie 2007, o 21:51
Lokalizacja: wielkopolska

Postprzez lili » 26 maja 2009, o 10:13

Nie zgadzam się z Tobą Mgiełka

nigdy nie wiesz, jak pisał Twardowski, mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.

Człowiek z wiekiem się zmienia, zmieniają się jego priorytety, patrzenie na życie, Zycie go zmienia, staje się mniej spontaniczny ale też bardziej umie odróżniać prawdziwe od udawanego...

Oczywiście nie popieram osoby o której pisze autorka postu, to znaczy rozumiem ją, bo znam milion historii kiedy po ślubie ktoś sobie uświadomił, że związał się nie z tą osobą co trzeba, że to ze strachu przed samotnością czy coś w tym rodzaju.
Nigdy nie wiesz kogo spotkasz jeszcze w swoim życiu i jak ten ktoś na Ciebie podziała i jakie wywrze wrażenie. Dzisiaj ten kto jest obok Ciebie wydaje Ci się spełnieniem marzeń, a jutro poznasz kogoś i pokochasz miłością o jakiej nie śniłaś, że istnieje...

na tym polega sztuka dorosłego życia, tak mi się wydaje. W innym poście na tym forum zadałam pytanie czym jest miłość i doszłam do konkluzji, że małżeństwo jest zobowiązaniem, wolą i nad tym można panować, jakoś tym sterować, odpowiadać za swoje czyny. Miłość to uczucie, spontan, albo się kocha albo nie. I małżeństwo chyba niewiele ma tu do rzeczy...

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Megie » 26 maja 2009, o 10:15

" Zeby to nowe uczucie nie okazalo sie przelotnym zauroczeniem..."

tez mysle, ze warto na to uwazac...
milosc jest duzo glebsza niz tylko chwila, milosc czasem jest trudna zwlaszcza kiedy pojawia sie proza zwyklego zycia..
Zakochiwac sie bez opamietania mozna wiele razy w zyciu, ale milosc jedną i nie powtarzalna mozna zbudowac tylko raz, mysle, ze to trudna praca ale warto..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez kropelka » 26 maja 2009, o 10:17

Podobno każda następna miłość jest większa...Uważam,że nie powinnas ani Ty ani nikt radzic przyjaciółce co począc.
Trudna to decyzja.
...odejsc i zatapiac sie w romantycznym związku ginąć w otchłani hipnotycznej ekstazy...mówić nie ruszając ustami...byc słuchaną nie mówiąc...to chyba zdarza sie tylko raz.A co jesli nie i za dwa lata znowu...?A co jesli tamten okaze sie złym...?A co z jej mężem...?
...zostac i zasypiac do konca zycia u boku kogos kogo sie nie kocha...zamykac wieczorem oczy i marzyc o tamtym...otwierac je rano i pragnąc go jak nikogo dotąd...

Nie rozumiem tylko jak mogla tak kochac męża i ni stąd ni zowąd sie zakochac w kims innym?
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez Mgielka » 26 maja 2009, o 10:19

Lili ja tylko wypowiedzialam sie w swoeje kwesti kazdy ma inne zdanie....
ale Megie tez dobrze napisala

wiem ze zycie uczy ale naprawde wg mnie kocha sie raz... a szkoda pieknego małżenstwa dla " zauroczenia"

M.
Avatar użytkownika
Mgielka
 
Posty: 216
Dołączył(a): 8 sie 2007, o 21:51
Lokalizacja: wielkopolska

Postprzez cvbnm » 26 maja 2009, o 11:06

bardzo wspolczuje twojej przyjaciolce

bylam w podobnej sytuacji, rozdarta pomiedzy obowiazkiem i lojalnoscia a uczuciem ktore zdawalo sie byc doswiadczaniem jedynej w swiecie prawdy

sadze ze w tej sytuacji ta dziewczyna nie moze kochac meza, i powinna sie zdobyc na szczerosc wobec niego. powiedziec mu odwaznie ze nie kocha. i nie asekurowac sie litoscia. to nie fair wobec faceta. na prawde, nikt nie chcialby byc 'kochany" z poczucia winy ze sie go rani nie kochajac. ja na pewno nie.
straszne meki przezywa czlowiek w oczekiwaniu na decyzje. ten facet sie tez meczy, czeka i zyje w zawieszeniu. im dluzej to bedzie trwalo tym gorzej bedzie sie czul po odrzuceniu. na prawde latwiej jest sie pogodzic ze ukochana znalazla wieksza milosc niz ze ukochana mna gardzi.

dziewczyna musi podjac decyzje, nikt tu jej nie pomoze. nie da sie tu nikogo nei skrzywdzic. ale jedno skrzywdzenie da szanse trzem osobom na ulozenie zycia, zas tkwienie w zawieszeniu niszczy wszystkie trzy.

to pisze z doswiadczenia tak ja to wszystko przezylam
moze tu jest inaczej

pozdrawiam i bardzo wspolczuje
cvbnm
 

Postprzez Baj » 26 maja 2009, o 16:15

Piękne i mądre słowa, Dziękuję.
I wiem, że ta tak trudna decyzja może być podjeta tyko przez moją przyjaciółkę.
Cokolwiek, ktokolwiek radziłby i tak to ona sama musi wziąć odpowiedzialność za to co postanowi.
To, czy będzie szczęśliwa to jedna wielka niewiadoma. I Nigdy nie dowie się czy gdyby postąpiła inaczej to byłoby lepiej.
Dziękuję Wam za mądre słowa i życzliwość.
Jak się człowiek miota i oskarża o winy niezawinione to naprawdę ważne gdy ktoś powie: nie jesteś zła, takie rzeczy zdażaja się też i innym.
I zgadzam się też, że najgosze to trwać w nieprawdzie, i zwodzić ale potrzeba czasu by być pewnym, że decyzja o takiej wadze jest podjeta w pełni świadomie.
Mam nadzieję, że uda jej sie podjąć decyzję i pogodzic z jej konsekwencjami.
Myślę, że gdyby ona zrozumiała jak mogła tak mocno kochać męża i tak niespodziewanie przestać - byłoby jej łatwiej - to naprawdę niewyobrażalne dla nikogo kto ich zna.
Mam nadzieję, że skoro tak się stało to nowa miłość okaże się być naprawdę prawdziwą, taką po kres.
A swoja drogą los naprawdę bywa bardzo przewrotny - wydawałoby się, że miłość to tylko dobro a tu... :?:
Baj

Mam nadzieję, że
Baj
 
Posty: 40
Dołączył(a): 25 maja 2009, o 21:50

Postprzez wuweiki » 26 maja 2009, o 16:38

gdy się pomyli zakochanie, zauroczenie, fascynację, pożądanie.....itd.itp. z miłością...
to wszystko przemija i gdy emocje opadają, okazuje się że miłości nigdy nie było.. a gdy pojawia się kolejna fascynacja, silniejsza, mocniejsza, świeża, nowa...historia może się powtórzyć... kto wie, co takie doświadczenia mogą sprawić...
i czy zainteresowani wyciągną z takiej historii wnioski.
myślę, że życie każdemu daje wszystko, co mu potrzebne... to ode mnie zależy, czy zechcę to zauważyć... i bez znaczenia, jak to jest postrzegane przez innych - czy jako szczęście, czy nieszczęście... w każdej chwili mamy to, czego nam potrzeba...
tylko że każda niewykorzystana chwila powoduje konsekwencje... życie to droga i wciąż nowe doświadczenia... konsekwencje biją w nas, a człowiek przeważnie wtedy zrzuca na los, okoliczności, winę innych, brak szczęścia... na zewnętrzne czynniki... i tak to się toczy.
a po mojemu miłość nie ogranicza do kochania tylko jednego człowieka... można kochać wielu, bardzo wielu... miłośc ma różne smaki..
wieloma można się też fascynować :)
jest taka opowieść o tym, czym jest miłość...jedna z wielu opowieści ;)
"miłość, to mieć coś najcenniejszego na świecie, a tego nie posiadać"
więc cóż zrobić, gdy się chce posiąść kogoś na własność i wyłączność?
takie moje rozważania w kwestii miłości.
wuweiki
 

Postprzez lili » 26 maja 2009, o 21:03

ja to w ogóle myślę, że małżeństwo to najtrudniejsza sprawa w życiu. trudniejsza nawet niż macierzyństwo. bo przecież dziecko podobno kocha się bezwarunkowo.

a drugiego człowieka kocha się, w międzyczasie dzieje się życie, różne rozczarowania, smutki, żale, kłamstwa, niespełnione oczekiwania i to na pewno wpływa na uczucie, na zaangażowanie, zaufanie, na rodzaj relacji między ludźmi.

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 85 gości

cron