Monia ty mnie chyba zle zrozumialas piszesz ze moj maz nie chce przez to drugi raz przechodzic?? skad taki wniosek?wiadomo ze nikt nie chce drugi raz przez to przechodzic, dlatego strach przed ciaza druga, ale moj maz mowil od poczatku ze sprobujemy jeszcze raz...
piszesz ze mam sie zajac mezem...ja nie mam sily w tej chwili zajac sie niczym!!
mysle ze na tyle ile moglam to sie "zajelam" poniewaz pytalam go jak sie czuje, nie zaprzeczalam nigdy ze tez cierpi i tez stracil dziecko!! oraz nigdy nie zabronilam mu czuc tak jak on to czuje!!!!tlumaczylam ze nie musi przede mna udawac twardziela bo tak mu sie wydaje dla mnie lepiej...
piszesz "zadreczac" co to znaczy? uwazasz ze powinnam to zdusic w sobie dla dobra zwiazku? dla dobra wlasciwie czego? jesli ja sie z tym udusze to w ktorym miejscu bedzie to dobre dla naszego zwiazku??? Wiem ze tak kobiety robily i wlasnie wczoraj czytalam o tym artykul ze nie jest to wskazane! udawac ze nic sie nie stalo! mam prawo do żałoby i moj maz rowniez i on dobrze wie ze teraz nie bedzie lekko, bo nigdy nie jest kiedy umiera ktos bliski!
Jesli uwazasz ze zuzyl wszystkie sily to ciekawe co zrobi dalej kiedy to tak naprawde jest dopiero poczatek? mysle ze jest silniejszy niz mowisz, tych sil nam bedzie trzeba jeszcze dluuuugo.....
"madrze zapomniec" - nie wiem co tu masz na mysli?? bo to brzmi jak oksymoron!! zapomniec ze bylam w ciazy? zapomniec o moim dziecku? mysle ze zadna kobieta nie zapomina do konca zycia!
Cytat z artykulu"Poronienie jest stratą dziecka - upragnionego, oczekiwanego, ukochanego. Jest bólem - fizycznym - ale przede wszystkim bólem serca. Jest doświadczeniem, którego nikt i nic nie wymaże do końca życia z pamięci."
Piszesz "albo skrócił cierpienie do minimum bo jak trudno pogodzić się z utratą dziecka w późniejszym okresie ciąży, przy narodzinach, po powrocie do domu itd" - uwazasz ze kobieta ktora stracila dziecko w 9 tygodniu mniej cierpi niz ta ktora stracila je w 25?
otoz nie ma znaczenia ktory to byl tydzien!! stracilam dziecko, z ktorym juz bylam silnie zwiazana, codzien budze sie rano i wydaje mi ze jestem w ciazy dopiero po chwili okazuje sie ze nie, ta pustka i ból jest nie do opisania...moj maz powiedzial ze akurat tego bólu on nie pozna, bo nie nosil go w sobie...a jesli chodzi o terapie to moj maz bardzo chetnie na nia pojdzie, tez to powiedzial!!! przeszkoda jest jedynie czas jego pracy...
Twoja ocena jest kompletnie nietrafiona calej naszej sytuacji, moze nie czytalas uwaznie, bo akurat nigdzie nie napisalam ze moj maz nie cierpi z powodu tego co sie stalo...
http://www.poronienie.pl/stow_konf1.html przeczytaj sobie ten artykuł, to sie dowiesz ze moje uczucia sa adekwatne do sytuacji...
Zupelnie na marginesie, moj maz przeprosil mnie za tamten wieczor! jak to okreslil po prostu mu cos odbilo i popelnil blad...a Twoja kolezanka zrobila sobie duza krzywde!