przez Sahara9 » 8 cze 2009, o 23:13
---------- 13:18 24.05.2009 ----------
(...) po zastanowieniu doszlam do wniosku ze to nawet ciekawe. dlaczego mam zyc za pomoca bodzcow z zewnatrz? reagowac na cos, co jest albo przyjemne albo przykre?
zastanowilo mnie co we mnie samej jest jakims glebokim pragnieniem, chceniem.
odwrocenie tego kierunku myslenia, w siebie, w mojej ocenie, bardzo mnie rozwinelo i zmienilo.
Tak tego nie potraktowałam, a faktycznie masz rację, cos w tym jest. Ja też czuję jakby coś się we mnie zmieniało. Pierwszy raz w zyciu nie cierpię z powodu odrzucenia i zdrady.Pierwszy raz w życiu zaczynam myślec o sobie, o tym, czego ja chcę,czego pragnę, nie w kontekscie mężczyzny, ale po prostu zycia. Wiem,że mam je jedno, jest gowniane, ale jest moje. Jest gówniane, bo źli ludzie je niszczą. Nie dlatego, że ja jestem zła. Nie chcę robić tego błędu, żeby znowu uzależniać swoje szczęscie od innych, od ich łaski i zainteresowania. Czy to jest po prostu tak, że kiedyś dojrzewamy do tego i zaczynamy wszystko wizieć inaczej?Niczym wisielec z tali Tarota...
Swojarogą, kółko różancowe zradzonych i porzuconych to świetny pomysł:)
---------- 23:13 08.06.2009 ----------
Nie mogę już tego znieść. Nie wiem czy mi ulży, gdy to napiszę, jednak piszę... Jestem samotna. Mam 33 lata, nie mam nikogo oprócz psa i rodziców. Gdy oni umrą nie będę miała żadnego powodu, by życ. Oni tak bardzo chcą, abym była szczęśliwa, też boją się,że zpstanę sam na sam ze swoją samotnością. Dużo o tym rozmyślam, moja depresja wraca. Zastanawiam się czy zdołam znaleźć w sobie tyle siły, aby życ dalej po ich śmierci, albo tyle odwagi, by się zabić? Wszyscy moi przyjaciele i znajomi mają domy, rodziny, dzieci. Ja nie mam z kim pojechać na wakacje. Chce mi się wyjść z domu i krzyczeć, błagać,żeby mnie ktoś kochał chociaż trochę.
Znowu zostałam zdradzona i porzucona, chociaż zaufałam po raz setny. Zawiodłam się. Teraz jestem sama w pokoju, patrzę w ścianę, obudziłam się i to zabolało. Chciałabym zasnąć już raz na zawsze.
Nie mogę już dłużej tak żyć.