Jasna chole**! Jak ja mam tego dość!!!!
Znowu te qrews*** myśli!!!!
Ile jeszcze? I po jaką q*** choler***! Po co? Dla kogo? Za co....
Wiem - nie myślę rozsądnie, nie myślę normalnie.. WIEM!!!!
I co z tego?!
CIERPIĘ JAK JASNY GWINT! i NIC MI Q* Z TEJ pier****nej WIEDZY!
No co mi powiecie???????
Dobrze będzie? Jasne!!!!!
Dobrze!!!
Jak jasna cholera!!!!!
Tak dobrze że zrzyam się sobą po stokroć.
Wiem....
Minie....
Jak zawsze... Jak zwykle....
Minie....
Wypali mnie jak kwas. Zostawi kikut człowieka. Spalone zwłoki i zgliszcza. Jak juz nie będzię miała nad kim sie pastwić.... minie....
Co zostawi ze mnie?
Wywleczone trzewia, okrwawiony szkielet, rozszarpane mięśnie, przemielony mózg, roztrzaskane serce... Tak, przeżyję....
Cierpienie, cierpienie, cierpienie....
Co mi powiecie na pocieszenie...?
Nie wiele...
20 lat qre**kiego cierpienia. Walka każdego dnia... I po co? Po co...
Bo tak trzeba?
Czytałam swój pamiętnik... To jakaś cholerna farsa. 1992 r. - wszystko jest tak jak było, jest tak jak przewidziałam. No i po co było sie tak męczyć? Nie lepiej było sobie od razu palnąc w łeb?!
Czy ja jakaś cholerna masochistka jestem?
Ani słowa!!!!!!
Nic mi nie chrzańcie o samosprawdzającej się przepowiedni!
Ani słowa!
Walczyłam.. I q***wa dupa!
Spadam!
Wiem, to rozpacz... ale musze ... muszę... Inaczej nie wytrzymam.
A gdzieś jest spokojny świat. Są kwietne łąki... słoneczny świat.... spokojny morski brzeg....
Pewnego dnia wrócę tam.
Spotkam....
Powitają mnie...
I będzie dobrze. Spokojnie. Bezpiecznie...
Już zawsze...
Tak będzie... Będzie.
Wiem.