Moje dziecko nie żyje:(

Problemy z partnerami.

Postprzez zizi » 22 maja 2009, o 18:13

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez pysiunia » 22 maja 2009, o 19:07

Bianko trzymaj się! Dasz radę! :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Sciskam

Postprzez Monia0107 » 23 maja 2009, o 03:03

Bianko jak widzisz wiele kobiet straciło dzieci urodzone albo noszone i wyczekiwane.... nie jesteś sama tym bardziej że każdy Cię wspiera tutaj jak umie, postaraj się dbać o siebie, pomyśl że Musisz być zdrowa, dla siebie dla Męża który przeżywa podobnie jak Ty to nieszczęście(on nic nie może zrobić tylko Cię przytulić i niestety wiem to po swoich przeżyciach brak możliwości pomocy niszczy człowieka brutalnie ja wolałam cierpieć niż patrzeć jak osoba którą kocham choruje lub umiera) piszę tak żebyś nie zamknęła się we własnym świecie bo ewentualne nieświadome odtrącenie Męża skrzywdzi go a Ty będziesz coraz bardziej samotna. Postaraj się znaleźć pozytywną kropelkę, możesz zajść w kolejną ciążę bo utrzymujesz TĄ ciążę, ona powstała, inne dziewczyny tej szansy nie mają ani sztuczne sapłodnienie ani in vitro nie przynoszą skutku, masz kochającego męża!, przy kolejnej ciąży będziesz pod szczególną opieką- wyniki badań genetycznych itp.jak również wiek dziecka i jego wielkość - minimalne zagrożenie dla Twojego zdrowia przy zabiegu.Pustka, którą niewatpliwie odczujesz towarzyszy całe życie ale nie może spowodować ciagłego rozpamietywania i dreczenia. Kolejne dziecko potrzebuje spokojnej Mamy.Jest to wielki dramat ale mógł być większy.........np.dziecko chore, Ty chora po lub w trakcie ciąży. NIE MA W TEJ SYTUACJI ŻADNEJ TWOJEJ WINY.Widocznie taki był okrutny albo właśnie oszczędzajacy wiekszego dramatu PLAN)
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia a psychicznie ..... szukaj miejsc w których odpoczywasz, odtracaj ludzi wściubiajacych nos w Twoje sprawy tzw życzliwych, nie zamykaj się w sobie i jak tylko będziesz mogła napisz cokolwiek nawet emotikonem.
pzdr
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez mi » 23 maja 2009, o 10:35

:serce2: :serce2: :serce2: :cmok: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mi
 
Posty: 52
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 21:12
Lokalizacja: Mazowieckie "B"

Postprzez ewka » 24 maja 2009, o 11:13

:serce2: :serce2: :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 24 maja 2009, o 12:13

..... :serce2: :pocieszacz: :pocieszacz: :serce2: :serce2: :serce2: :kwiatek2: .....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Bianka » 24 maja 2009, o 15:35

Kochane dziewczynki, juz jestem po:( przezylam, czuje w pewnym sensie ulge ze juz po szpitalu, cały dzien czekalam pod kroplówkami, wieczorem dopiero mialam zabieg:(
Za to teraz jest strasznie, ta pustka nie do opisania, mam wrazenie ze zostawilam moje dziecko gdzies obcym ludziom, albo ze mi je zabrali i nie ma mnie przy nim, a powinnam byc:( tęsknie za nim:(

Wiem ze skoncentrowalam sie na sobie, ale staram sie mojego meza tez pocieszac, bo wiem ze tez to przezywa, bardzo sie bal o mnie jak bylam w szpitalu a jak przyszli po mnie na zabieg to prawie zaslabl, zrobil sie blady:(
mysle ze on bardziej sie bal o mnie, bo narazie nie czul tak jak ja obecnosci malenstwa:( nie mam mu tego oczywiscie za zle, wiem ze czekal na nie:(

Boje sie zostawac sama bo wtedy mam ochote krzyczec i znowu wylewam łzy, a od poniedzialku maz do pracy i nie wiem co to bedzie, jak zyc dalej i nie zwariowac:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez flinka » 24 maja 2009, o 15:49

Bianko czekałam na wiadomość od Ciebie :pocieszacz:

Jesteś bardzo dzielną babką, wiesz? Daj sobie teraz czas na przeżycie tego, na pozbieranie się, bądź dla siebie wyrozumiała. Dobrze, że masz poczucie bycia wspieraną i ważna dla męża. Jak mąż pójdzie do pracy to może zadbaj o to, by cały czas nie siedzieć w domu.

A tak na prawdę to nie wiem co napisać poza tym, że myślę o Tobie. Pisz tu Bianko, pisz, jeśli przynosi to choć małą ulgę...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez wuweiki » 24 maja 2009, o 16:21

Bianko...
ważne jest, abyś nie zamykała się w sobie z bólem, cierpieniem i rozmyślaniem przede wszystkim....
warto, abys się czymś zajęła, czymś co lubisz, wychodziła do ludzi, ale też dała sobie czas na fizyczny odpoczynek - wyspanie się, poczytanie książki...
wiem, ze na początku rozmyślania nie będą na to pozwalały, dlatego warto zająć się jakimiś czynnościami fizycznymi...
czas goi rany a Ty pamiętaj - to nie Twoja wina, że tak się stało ani niczyja... to się po prostu przydarza... taka jest natura, biologia, życie...
biologia sama reguluje...
pomyśl, że tak miało być, być może tak stało się lepiej dla Ciebie, Twojej rodziny i dla poczętego życia... kto wie czy nie było by trudniej, gdyby nie siły natury?
widzisz, przechodziłam przez poronienia ... dużo o tym czytałam, chciałam wszystko wiedzieć, zrozumieć... wiem dziś, że to się kobietom często przydarza i nie jest niczyją winą, ale naturalnym procesem, gdy coś tam przy zapłodnieniu i rozwoju zarodka pójdzie nie tak.... emocjonalnie to bolesne, bo kobieta widzi to nowo poczęte życie w sercu od początku jako swoje dzieciątko... dlatego tak boli, gdy dzieje się źle...
jednak jesteś, żyjesz, masz kochającego męża, który się o Ciebie troszczy.... życie się nie skończyło, ono wciąż trwa - w Tobie i w Twoim mężu i pomyśl o tym co przed Tobą... tego, co było, ani nie zmienisz ani nie cofniesz i jedyne co można zrobić, to pogodzić się i pozwolić sobie na życie właśnie teraz...
Bianko, jak to pięknie Ewka mówi - daj czas czasowi... czas ukoi ból, tylko daj mu szanse a przede wszystkim pozwól na to sobie, bo nie jesteś niczemu winna, pamiętaj! :serce2:
przytulam trzymaj się! :pocieszacz:
wuweiki
 

Postprzez Bianka » 24 maja 2009, o 16:46

Dziękuje za wsparcie, na Was zawsze moge liczyc:*

Jesli chodzi o poczucie winy to niestety nie bedzie prosto bo ciagle mnie dręczy ze nie wiedzialam dlugo ze jestem w ciazy bo jeden okres mialam normalnie juz jak w niej byłam, no i nie bralam kwasu foliowego i paliłam i sie napiłam:(((((( moze gdybym dbała o siebie....jak dostałam mocnego bólu brzucah to wzielam nurofen forte:(( moze to zaszkodzilo..

Wiem ze musze sie czyms zajac ale nie wiem czy mam sile, boje sie wychodzic bo nie moge zniesc widoku matek z wózkami, małych dzieci itp

Dzis dzwonila kolezanka ktorej piesek wpadl pod auto i nawijala o tym psie jak o dziecku, ze teraz obie mamy aniołki w niebie swoje:( w szpitalu jak bylam pod kroplowka tez dzwonila i ryczala ze jej piesek zginal i sie dziwila ze jej nie pocieszam, a ja po glupim jasiu nawet nie mialam sily mowic:( opowiada mi jak cierpi a ja nie moge tego sluchac, bo to nie to samo, ma juz nowego psa, a mi dziecka nic nie wroci:(

Czasem sobie mysle ze nie mam prawa cierpiec bo bylo male, bylo ze mna krotko, ze gorzej maja inne kobiety ktore stracily dzieci starsze, wiem to, ale mimo wszystko booooli:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez matylda » 24 maja 2009, o 17:37

Bianka napisał(a):nie wiedzialam dlugo ze jestem w ciazy...


Bianko,
Nie obwiniaj się proszę!
To nie jest Twoja wina, to nie jest niczyja wina. Przecież nie wiedziałaś...

Wiem, co czujesz. 3,5 roku temu byłam w podobnej sytuacji.

Przytulam mocno.
:serce:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez ewa_pa » 24 maja 2009, o 18:32

Nie obwiniaj się Bianko tego nikt nie dojdzie czemu a co do kolezanki ...cholerny brak wyczucia takie moje zdanie.
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Bianka » 24 maja 2009, o 23:30

Najgorsze sa wieczory i poranki, w nocy jak sie przebudzilam zapomnialam ze mojego aniołka juz nie ma, organizm sie jeszcze nie przestawil, bolał mnie brzuch i balam sie ze poronie, a potem mi sie przypomnialo ze przeciez juz nie jestem w ciazy:(

Sama sobie to wykrakalam, powiedzialam mamie ze fajnie jakby ciaza trwala miesiac, mialam na mysli ze po miesiacu bym urodzila dzidziusia, meisiac temu sie dowiedzialam ze jestem w ciazy a po miesiacu rowno juz nie jestem:(

Za tydzien mamy isc na wesele kolegi, wiem ze tam bedzie dwojka malych dzieci i bardzo sie boje:( jesli posadza mnie na przeciwko albo gdzies blisko nie wiem czy zapanuje nad sobą, czy nie zachowam sie głupio i zepsuje ich dzien:( bo np sie porycze..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ewka » 25 maja 2009, o 07:30

Dasz radę, Bianka. Zobaczysz, że dasz.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ewa_pa » 25 maja 2009, o 10:19

Dasz radę izolacja od matek z dziećmi po 1 nie jest mozliwa po 2 bedzie dla Ciebie niekorzystna ja rozumiem zal smutek uczucia przez które przechodzisz i wiem ze jest ci trudno ale na dłuższa mete nie da sie i jest niekorzystnie zyc pod kloszem.Jestem wspieram myslę ciepło o Tobie i ufam ze dasz rade na tym weselu
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości

cron