Witajcie, pisze do Was bo juz naprawde mi ciezko.
Jestem z chlopakiem 3 lata, poznalismy sie przez internet, dzielilo nas wiele km. Mimo to jakos sie udawalo widzielismy sie bardzo czesto, mieszkalismy razem okolo pol roku, znamy sie dobrze. W te wakacje pojawila sie mozliwosc zamieszkania razem, razem 3 miesiace . Konczymy powoli studia i tez w sumie mielismy plany ze potem przeprowadze sie do jego miasta i bedziemy razem, to juz naprawde bliska perspektywa. A tu nagle moj chlopak...
przestaje sie ze mna kontaktowac z informuje mnie ze zapomnial mnie jako zywa osobe, ze stalam sie dla niego juz wirtualna bardziej niz realna. Ze on juz nie ma po prostu sily jezdzic (a pod koniec czerwca juz mozemy byc razem na cale wakacje), mowi mi ze chce byc sam, nie chce sie kontaktowac bo stalam sie wlasnie mu taka wirtualna. Jednoczesnie na moj szok i niedowierzanie, mowi ze nie chce sie rozstawac, ze to milczenie jego i rozstanie to dwie rozne sprawy, i ze zadne rozstanie...Zaproponowalam ze do niego przyjade skoro ma taki kryzys, ale nie chcial...powiedzial ze sie spotkamy, ale jeszcze nie teraz ?! I tak to on sie do mnie nie odzywa juz okolo 2 tygodni...raz zadzwonil pozno w nocy steskniony, wypytywal co robie, jak jestem ubrana, mowil zdrobniale, byl dawny soba...ale to bylo kilka dni temu i znow kompletna cisza...
Dodam ze wiem ze meczyl go zwiazek na odleglosc, nie lubil przez tel sie kontaktowac, mowil ze chce juz mnie miec tam blisko siebie...za miesiac mozemy byc razem, a on teraz sie poddal? nie wiem o co moze chodzic zupelnie i nie wiem co robic, czy walczyc, pisac do neigo, dzwonic, przypominac sie skoro zapomnial...wsiasc w pociag i tam po prostu 'na sile' do niego pojechac...a moze odpuscic i tez sie nie odzywac..