Totalna olewka

Problemy z partnerami.

Totalna olewka

Postprzez rossi » 17 maja 2009, o 19:49

Witam.Jestem na tym forum po raz pierwszy i zupelnie nie wiem od czego zaczac. Czuje, ze moj maz kompletnie mnie lekcewazy , ignoruje i ma po prostu gdzies.Trwa to juz bardzo dlugo i mecze sie okropnie zyjac w takim zwiazku. Bywaly tez dobre chwile w naszym wspolnym zyciu, jednak
wciaz tkwia w mej pamieci te zle momenty.

Moze, aby uporzadkowac natlok mysli ,napisze co najbardziej rani mnie w Jego zachowaniu:
-nie odzywa sie do mnie calymi dniami, na podejmowane proby rozmowy odpowiadal, ze go mecze lub, ze znow zaczyna sie to samo
-zachowywal sie w stosunku do mnie w obecnosci innych osob nieelegancko zartujac sobie ze mnie, przeklinajac.Gdy mu to potem wypominalam stwierdzil, ze nie znam sie na zartach
-po dziewietnastu latach malzenstwa powiedzial w obecnosci moich rodzicow, ze Jego rodzice nie chcieli aby sie zenil.Tego nie zapomne nigdy.
-w obecnosci doroslych synow oglada sie za mlodymi dziewczynami i ocenia ich wyglad, komentuje jakie to fajne laski chodza ulicami miasta
-to jeszcze nie wszystko, ale na wiecej nie mam dzis czasu bo zaraz wroci moj starszy syn
Prosze o jakas wskazowke jak mam postepowac z moim mezem, bo wszelkie proby wyjasniania naszej zlej sytuacji spelzly na niczym.Przechodze chyba jakies zalamanie nerwowe albo nawet cos gorszego, poniewaz wciaz rycze a usmiech i radosc zycia schowalam do kieszeni.Staram sie jakos trzymac, dla siebie , dla dzieci. Poza tym pracuje i to tez jest pewna moja odskocznia od naprawde fatalnej atmosfery panujacej w domu.Pozdrawiam i licze na szczere odpowiedzi.
rossi
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 17:20

:(

Postprzez Monia0107 » 18 maja 2009, o 00:53

a te chwile dobre pzesłaniają wspomnienia złych....
skąd ja to znam.
żadna moja odp nie będzie ok.
- kryzys wieku 40 czy 50 ? ale chamstwa nic nie usprawiedliwia
nie jesteśmy ładniejsze niż 19 (10) lat wcześniej i o to zatroszczyli się nasi partnerzy a kobieta zajęta wychowaniem dzieci wbita w kierat niestety nie może się równać z zadbaną żoną czy kochanką i tu odezwą się zadbane mamy........i od razu odpowiadam nie wszystkie kobiety myślą o sobie, priorytety się zmieniają........chyba że ktoś pomaga rozpieszcza to wtedy żaden kłopot wyglądać lepiej od innych
- milczy bo niezadowolony z Ciebie a tak naprawdę to z siebie bo widzi w lustrze świetnego faceta który zasługuje na kogoś młodego chętnego... i zachwyconego przepraszam "starym pierdziochem",
- ośmiesza Ciebie bo sam jest niepewny i ... prostacki(mój mąż jeszcze 3 lata temu ten chwyt stosował- znamy się od 14 lat straciłam przez niego - jego zachowane, bylejaką pewność siebie, przstałam rozmawiać z ludźmi w jego obecności, co jeszcze spotęgowało niską samoocenę straciłam znajomych ) ale po ostrej rozmowie w której wbiłam mu do głowy że nie taki z niego Belmondo że gada jak potłuczony że ...tu miałam przykład ale może być ktoś zmyślony śmieje sie z niego przestał się tak zachowywać . Nadal ma to we krwi ale sie hamuje.
- a synowie jeśli masz z nimi dobry kontakt poproś ich o to żeby ojcu wyjaśnili gdzie jest jego miejsce i że ośmiesza się rozglądając np:" daj spokój tata gustu nie masz przecież to pustak umysłowy i pewnie panienka jest chora na ...........,
Cierpisz okrutnie i w moich słowach nie ma krztyny nakłaniania na rozwód ale na zmianę własnego zachowania bo znikniesz lub zachorujesz i nie poda Ci szklanki wody (niestety mimo moich starań mój mąż potrafi ślicznie zlekceważyć podstwowe moje potrzeby snu, odpoczynku, bezpieczeństwa)
mnie się nie udało do końca, mąż ma silny charakter to książkowy przykład egoisty.
Tak jak i ja teraz nie masz siły na podstępne działania.Po prostu na jego jakiekolwiek wyduszone słowo można powiedzieć znudzonym tonem "jeju znów się zaczyna", jak zacznie komentować zdziwiony nie słuchaj :) na pięcie zrób odwrót, warto też go przedrzeźniać, jeśli zacznie Cie obrażać wystarczy powiedzieć ze spokojną miną uważaj! oczywiście powie a co mi zrobisz? itd skwitować to p... uśmiechem, a synów mieć po swojej stronie aby nie dopuścić żeby powielili zachowanie ojca w swoich rodzinach.
zastanowi się że Ciebie jego zachowanie nie rusza. milczenie jest dalszą metodą znęcnia się, niech nie gada jak nie ma niczego ciekawego do powiedzenia....ty masz o czym i z kim rozmawiać praca ...może jest ktoś inny przyjaciółka przyjaciel=kolega.

Trzymaj się
usciski i buziaki
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Re: Totalna olewka

Postprzez ewka » 18 maja 2009, o 09:02

rossi napisał(a):wszelkie proby wyjasniania naszej zlej sytuacji spelzly na niczym

I może właśnie dlatego nie warto (na tę chwilę) niczego wyjaśniać? Ty go atakujesz, czepiasz się i ciągle masz jakieś pretensje... myślę, że tak to odbiera i nie traktuje tego serio. I właśnie dlatego na tę chwilę nie warto niczego prostować, a zająć się sobą, aby odbudować poczucie własnej wartości... bo jego zachowanie dość mocno Cię dołuje. Więc zająć się sobą, zyskać na pewności, odgryźć się gdzie się da i jak się da – nawet tak trochę wbrew sobie, nawet tak trochę na wyrost, trochę bezczelnie, dotkliwie - niech poczuje, jak to jest. Znaleźć czas (i ochotę!!!) na samodzielne wyjścia (koleżanka, kino czy choćby samotny spacer), zmienić fryzurę, przefarbować włosy, kupić czerwoną torebkę (chyba, że już masz)... generalnie - więcej luzu. Czy przez to jego zachowanie się zmieni, to nie wiem... ale musisz najpierw odzyskać siebie dla siebie, aby umieć zawalczyć. Lub mieć w nosie. Możliwe, że zacznie inaczej postrzegać... w każdym razie cokolwiek to przyniesie – zawsze na tym zyskujesz.

Już tak pomijając Twojego męża... ja mam jakieś takie wewnętrzne przekonanie, że jeśli ktoś się idiotycznie zachowuje, to sam odreagowuje jakieś swoje chore jazdy – przecież normalnie ludzie tak się nie zachowują. I nie o to chodzi, by to jakoś tłumaczyć... chodzi o to, że jeśli ktoś ma chore jazdy to najbardziej odbija się to na tych, którzy są „pod ręką”. No więc czy warto to tak bardzo brać do siebie?

I synowie... Monia już o tym wspomniała – porozmawiaj z nimi i może oni powinni ojcu zwrócić uwagę odnośnie tego, jak się odnosi do Ciebie. Synowie mają prawo życzyć sobie jakiegoś normalnego zachowania ojca WOBEC ICH matki.

Nie daj się zaszczuć!

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez rossi » 18 maja 2009, o 09:40

Dzieki serdeczne, nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze znajdzie sie osoba, ktora bedzie potrafila mnie zrozumiec. Wydawalo mi sie nawet czasami, ze moze rzeczywiscie przesadzam, ze robie z igly - widly, bo przeciez ludzie maja powazniejsze problemy i musza z nimi zyc.
Tak wlasnie postanowilam, nie odzywac sie do niego i traktowac Go jak powietrze.Moj maz rowniez nie zaspokaja moich podstawowych potrzeb. Gdy byly moje urodziny zlozyl mi zyczenia, ale dopiero po tym jak sie do Niego odezwalam, kiedys zostawil mnie sama gdy bylismy na rodzinnej uroczystosci u Jego krewnych. Wszystkie swieta, ostatnio nawet niedziele sa przeze mnie przeplakane.Nie zaprosil mnie na Sylwestra lub na wspolny wakacyjny wyjazd juz od wielu lat.A ja , ja po prostu mam tego dosc. Probowalam Mu to nawet tlumaczyc, ale nie nie daje to nic.
Zastanawiam sie czesto dlaczego to wszystko tak sie potoczylo i czy mozna jeszcze cos naprawic lub zmienic? Czasami wydaje mi sie to niemozliwe. Sa osoby z ktorymi moge otych swoich problemach porozmawiac, pisze swoich bo nie sa to nasze wspolne problemy. Maz nie potrafi lub nie chce mi pomoc, nie widzi co sie ze mna dzieje, ze mam rozchwiane emocje, moze widzi , ale to lekcewazy.

Wiem , ze powinnam pomoc sama sobie , zmienic sposob myslenia, olac Go, tak jak on to robi. Zyjemy pod jednym dachem a stajemy sie sobie coraz bardziej obcy, mijamy sie w milczeniu, schodzimy sobie z drogi, nawet juz probuje nie patrzec w Jego kierunku. To naprawde chora sytuacja.Chlopcy to obserwuja, ale nic nie mowia. Rozmawiam z nimi oczywiscie i probuje wyjasniac, dlaczego tak sie dzieje.Starszy powiedzial mi, ze o tym czy chce byc z ojcem czy nie - musze zadecydowac sama. Czasem mysle, ze samej byloby mi lzej i latwiej i pewnie bylabym szczesliwsza niz w takim chorym zwiazku.

A to przyklad bardzo swiezutki, z ostatnich dni. Nie bylo mnie w domu dwa dni, przed moim wyjazdem bylismy oczywiscie skloceni, tak jak zwykle.Przed wyjazdem zapytalam meza czy chce miec ze mna kontakt telefoniczny i czy zadzwoni do mnie. Na to On , ze to ja moge zadzwonic bo On nie ma nic na koncie. Potem niemalze na sile wcisnelam Mu moj numer telefonu, niemalze zmusilam Go,aby zechcial go zapisac w swoim telefonie. Bylo to NAPRAWDE UPOKARZAJACE. Po powrocie korzystajac z okazji, ze zostawil swoj telefon w domu , usunelam swoj numer. Moze wyda sie to komus smieszne i dziecinne, moze wlasnie takie jest .Nie wiem juz co mam zrobic aby On zechcial zmienic swoj stosunek do mnie.
rossi
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 17:20

Postprzez ewka » 18 maja 2009, o 09:57

rossi napisał(a):Nie wiem juz co mam zrobic aby On zechcial zmienic swoj stosunek do mnie.

Ja myślę, że powinnaś spróbować wykorzystać nasze wcześniejsze pomysły... czas pokaże, czy to zadziała. I myślę, że powinnaś zdać sobie sprawę, że z dnia na dzień raczej się nic nie zmieni i teraz powinnaś siły skierować na emocjonalne odklejenie się od niego. Tak myślę.

rossi napisał(a):Potem niemalze na sile wcisnelam Mu moj numer telefonu, niemalze zmusilam Go,aby zechcial go zapisac w swoim telefonie.

A po co to zrobiłaś? Jak wykorzystaliście możliwość rozmowy, kiedy wyjechałaś? Warto chociaż było "wciskać"?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez rossi » 20 maja 2009, o 10:31

Nie, nie bylo warto, bo wlasciwie do mnie nie zadzwonil.Dopiero drugiego dnia wieczorem raczyl zadzwonic i spytac czy ma po mnie przyjecha, bo z pracy do domu mam spory kawalek a wrocilam z wyjazdu dosc pozno.

Dzieki serdeczne za rady bede wcielac je w zycie. Czasem postaram sie cos tu jeszcze skrobnac.
rossi
 
Posty: 3
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 17:20

Postprzez wera » 20 maja 2009, o 13:33

Witaj Rossi.
Myślę, że powinnaś skupić się na swoich synach i sobie a męża po prostu olać. Zaberz swoich synów na wakacje czy pójdzie razem do kina i nie proponuj mężowi by poszedł razem z Wami. Traktuj go jak powietrze. Może za jakiś czas poczuje się odżucony i zrozumie jak Ty się czułaś gdy on odstawił Ciebie na boczny tor.
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ewka » 20 maja 2009, o 13:36

To powodzenia we wcielaniu;) Mam nadzieję, że (między innymi) będziesz skrobać o każdym maleńkim sukcesiku.

Trzym się
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 96 gości

cron