Zmęczony samotnością

Problemy z partnerami.

Zmęczony samotnością

Postprzez miguel » 17 maja 2009, o 16:37

Dziwna sprawa bo z jednej strony niby całkowicie się przyzwyczaiłem ale z drugiej....to przyzwyczajenie zaczyna mnie męczyć. Od czasu do czasu uświadamiam sobie że jednak dobrze by było kogoś poznać bo samemu jakoś trochę smutno (zwłaszcza że nie mam przyjaciół). Mijają miesiące, właściwie nawet już lata........i nic się nie zmienia. Niestety matka natura poskąpiła mi urody przez co nie jestem szczególnie atrakcyjny dla płci przeciwnej co raczej stawia mnie na straconej pozycji.
Po prostu nie wiem co mam zrobić. Czy definitywnie dać sobie z tym spokój i wyprzeć pojawiającą się od czasu potrzebę czy może żyć w złudnej nadziei? Perspektyw niestety nie ma, latka lecą, praktycznie 30 na karku. I co z tym zrobić? Kompletnie już nie mam koncepcji.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez sikorkaa » 17 maja 2009, o 18:48

kolego, a co Ty robisz by kogos poznac?? wychodzisz do ludzi? na imprezy? do znajomych? a moze jakies serwisy randkowe?
a moze kompleksy Cie ograniczaja?

pomysl o innych walorach Twojej osoby - i tych widocznych i tych nie.
bo wiesz, kiedy drugiej osobie nie moge zaoferowac np. zgrabnej pupy czy jedrnego biustu to 'lapie' ją na szeroki usmiech, poczucie humoru czy calkiem niezle zdolnosci taneczne.

zacznij od dostrzezenia w sobie pozytywnych cech, a wowczas i inni zaczna je dostrzegac bo beda one przez Ciebie eksponowane.
sikorkaa
 

Postprzez lili » 17 maja 2009, o 19:17

miguel

uroda to akurat najmniej ważna cecha. Kobiety niedowidzą :) Ja uchodzę za bardzo atrakcyjną dziewczynę i widzę, że działam na facetów; niemniej faktem jest, że wszyscy z którymi byłam byli albo szkaradni albo co najmniej brzydcy. Za to byli zajebiści.

Więc tez myślę, że problem leży raczej w Twoich kompleksach, bo to one nas ograniczają, a nie to co dała nam natura.

Odnośnie czy dać sobie spokój czy szukać?
No raczej że szukać.
Człowiek jest stworzony do życia z ludźmi i wśród ludzi, nawet taki samotnik co lubi sam w ciszy czytać książkę potrzebuje potem komuś opowiedzieć, co przeczytał

Ale szukać efektywnie = aktywnie!

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: Zmęczony samotnością

Postprzez matylda » 17 maja 2009, o 19:36

miguel napisał(a):Czy definitywnie dać sobie z tym spokój i wyprzeć pojawiającą się od czasu potrzebę czy może żyć w złudnej nadziei? Perspektyw niestety nie ma, latka lecą, praktycznie 30 na karku. I co z tym zrobić? Kompletnie już nie mam koncepcji.


Nie szukać na siłę, ale rozglądać się, wychodzić, nie siedzieć w domu, po prostu żyć... :)

Dla mnie, kobiety 30-letniej, dużo bardziej pociągający jest intelekt, osobowość i poczucie humoru, niż wygląd modela. Patrząc na moich były stwierdzam, podobnie jaki Lili, że urodą nie grzeszyli ;) Ale dla mnie byli wyjątkowi i naj :) (dodam, że też niczego mi nie brakuje).

Tak więc, Miguel, głowa do góry!
:buziaki:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez miguel » 17 maja 2009, o 19:46

---------- 19:38 17.05.2009 ----------

sikorkaa napisał(a):kolego, a co Ty robisz by kogos poznac?? wychodzisz do ludzi? na imprezy? do znajomych? a moze jakies serwisy randkowe?
a moze kompleksy Cie ograniczaja?

pomysl o innych walorach Twojej osoby - i tych widocznych i tych nie.
bo wiesz, kiedy drugiej osobie nie moge zaoferowac np. zgrabnej pupy czy jedrnego biustu to 'lapie' ją na szeroki usmiech, poczucie humoru czy calkiem niezle zdolnosci taneczne.

zacznij od dostrzezenia w sobie pozytywnych cech, a wowczas i inni zaczna je dostrzegac bo beda one przez Ciebie eksponowane.


Dzięki za odpowiedź:)

Co robię? Nie jestem desperatem więc nie staję na głowie i nie szukam na siłę. Znajomych mam niewielu ale w miarę możliwości widuję się z nimi (ale to stałe grono więc nikogo nowego nie poznam) Na imprezy rzecz jasna nie chodzę bo zwyczajnie nie mam z kim (zresztą pasuję tak jak kwiatek do kożucha:D)
Portale randkowe....heh.....to akurat przerabiałem i to dosyć gruntownie. Panie były zainteresowane dopóki nie widziały zdjęcia (na którym notabene wyglądam trochę lepiej niż w rzeczywistości):) - wtedy następowała ewakuacja niczym w 40 z Dunkierki. W związku z tym nie chciałbym mieć więcej do czynienia z tym tworem - po co łapać niepotrzebne doły?

Widzisz........mam poczucie humoru (acz specyficzne) i jestem dość sympatycznym facetem z odrobiną swoistego uroku. I uwierz mi to na nikim nie robi żadnego wrażenia.
Aha - i nie mam kompleksów nie mam, wyleczyłem się z nich:) Po prostu obiektywnie rzecz biorąc jestem nieatrakcyjny (wręcz aseksualny)

---------- 19:46 ----------

lili napisał(a):miguel

uroda to akurat najmniej ważna cecha. Kobiety niedowidzą :) Ja uchodzę za bardzo atrakcyjną dziewczynę i widzę, że działam na facetów; niemniej faktem jest, że wszyscy z którymi byłam byli albo szkaradni albo co najmniej brzydcy. Za to byli zajebiści.

Więc tez myślę, że problem leży raczej w Twoich kompleksach, bo to one nas ograniczają, a nie to co dała nam natura.

Odnośnie czy dać sobie spokój czy szukać?
No raczej że szukać.
Człowiek jest stworzony do życia z ludźmi i wśród ludzi, nawet taki samotnik co lubi sam w ciszy czytać książkę potrzebuje potem komuś opowiedzieć, co przeczytał

Ale szukać efektywnie = aktywnie!

pozdrawiam

lili


Najwyraźniej wspomniani brzydali przy mnie wyglądali by jak modele z żurnala:) Najwyraźniej jest jakiś powód który sprawia że kobieta automatycznie mnie skreśla.

A propos szukania - jest w tym mały problem bo za bardzo nie ma gdzie. Oczywiście możesz się posiłkować historiami jak to tatuś poznał mamusię w sklepie mięsnym lub w poczekalni u chirurga szczękowego.....ale co z tego? :)
W ogóle stwierdzam że zwyczajnie nie potrafię poznawać ludzi bo wszyscy których znam/znałem trafili się albo w szkołach albo w pracy:)
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez lili » 17 maja 2009, o 19:55

oj no, ale, ejże........

a ja to gdzie poznałam swoich niedoszłych ? W szkole lub na uczelni lub w pracy. Gdzie niby indziej?
Romantyczne historie o tym jak wpada na siebie dwoje ludzi przy śmietniku przy wyrzucaniu śmieci i trafia ich strzała amora albo zderzą się stojąc na przystanku i nagle ich olśni raczej są z palca wyssane.
Pewnie czasem się zdarzają ale raczej rzadko.

Więc ja bym się rozejrzała w najbliższym otoczeniu bo tylko wtedy masz szansę spędzając z kimś dużo czasu (w szkole bądź na uczelni bądź w pracy) poznać tego kogoś dobrze, zakochać się krok po kroczku. No i podobno pod latarnią najciemniej...

pozdrawiam

lili

ps. A co do jeszcze urody- to że to znowu podkreślasz, choć już kolejna dziewczyna Ci mówi że to nie gra roli, świadczy o tym, że to dla Ciebie duży problem. Więc zrób coś z tym. Wybierz się do fryzjera i porządnie ostrzyż, może zapisz na siłownię albo zacznij biegać. Zrób coś z tym, żeby się dobrze poczuć we własnym ciele. Nie wiem co robią faceci w takim wypadku, ale kobiety zazwyczaj kupują szpilki, malują paznokcie na czerwono i fundują sobie nowy tusz do rzęs. I działa.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez bunia » 17 maja 2009, o 20:07

....wiesz "kazda potwora znajdzie swego amatora"....sorry ale widzac czasami tak mieszane pary pod wzgledem urody,ze jestem sklonna wierzyc w to powiedzenie....urody nie zmienisz(przynajmniej bez chirurgii) ale myslenie mozesz....badz taki jaki jestes - to najbardziej sie oplaca.....wdziek osobisty i komorki pod czapeczka...to jest to :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez miguel » 17 maja 2009, o 20:14

lili napisał(a):Więc ja bym się rozejrzała w najbliższym otoczeniu bo tylko wtedy masz szansę spędzając z kimś dużo czasu (w szkole bądź na uczelni bądź w pracy) poznać tego kogoś dobrze, zakochać się krok po kroczku. No i podobno pod latarnią najciemniej...


Pomysł fajny pod warunkiem że w najbliższym otoczeniu są jakieś panie. Przecież nie będę podrywał własnej matki :lol:
Szkoły skończyłem, w pracy 100% facetów a wśród garstki znajomych znajomych 90% facetów i kilka mężatek:) I co z tym fantem zrobić? :)
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez sikorkaa » 17 maja 2009, o 20:18

miguel napisał(a):Przecież nie będę podrywał własnej matki :lol:


no pewnie, ze nie, to juz byloby gorsze, niz moda na sukces :lol:
sikorkaa
 

Postprzez wuweiki » 17 maja 2009, o 20:36

Witaj Miguel...
ale jest jedno {co najmniej} "ale" ... na to, aby ktoś do Ciebie przyszedł do domu i Ciebie odnalazł i aby to była właśnie TA osoba - szansa jest dużo mniejsza, niż w sytuacji, gdy Ty wyjdziesz do ludzi...;)
napisałeś, że "W ogóle stwierdzam że zwyczajnie nie potrafię poznawać ludzi bo wszyscy których znam/znałem trafili się albo w szkołach albo w pracy:)"
no to właśnie może warto wyruszyć w inne, nowe miejsca ? :) przysłowiowe "tyłek w troki i hajda" :D
pewnie znasz powiedzenie "każda potwora znajdzie swojego amatora"? ;) a znasz bajkę o Shreku? a opowieść o...
zresztą co ja plotę ;) nie wiem, może jestem kosmitką, ale moje serce i oczy widzą piękno gdzieś głębiej niż tylko w powierzchowności.... i nie jestem w takim widzeniu świata osamotniona... myślę, że to dobra wiadomość... bo wiesz co jest moim zdaniem tak naprawdę najważniejsze? ktoś już powyżej to napisał... o już widzę :D - Sikorka "zacznij od dostrzezenia w sobie pozytywnych cech, a wowczas i inni zaczna je dostrzegac"
właśnie sprawdzam to na sobie :D ...nie ma co tracić życia na zadręczanie się ...trzeba odważyć się na podniesienie śmiało głowy i wyruszenie w życie takie jakie się ma, bo innego nie będzie :)....z mojego doświadczenia wiem, że najgorszym rodzajem samotności nie jest bycie i życie w pojedynkę, ale - pozwalanie sobie na użalanie się, że nikt mnie nie chce, bo {i tu wymienić pasujące}... i ciągłe podbijanie sobie samemu tego bębenka... i jeszcze gorsza - samotność wśród tzw. bliskich, którzy są, a jakby ich nie było....
pozdrawiam!
p.s. bardzo mi się podoba sposób, w jaki piszesz.... ładnie, jest w tym subtelne poczucie humoru i takie hmm... wysmakowanie ...nie umiem tego określić słowami.. po prostu mi się podoba Twój styl..

aha... napisałeś:
"Po prostu obiektywnie rzecz biorąc jestem nieatrakcyjny (wręcz aseksualny)
a czyj to obiektywizm? ;)
wuweiki
 

Postprzez miguel » 17 maja 2009, o 21:12

x-yam napisał(a):no to właśnie może warto wyruszyć w inne, nowe miejsca ? :) przysłowiowe "tyłek w troki i hajda" :D

Czyli jakie? Zlot hodowców pytonów? Kółko gospodyń wiejskich? Dyskoteka w remizie?

x-yam napisał(a):pewnie znasz powiedzenie "każda potwora znajdzie swojego amatora"? ;) a znasz bajkę o Shreku? a opowieść o...
zresztą co ja plotę ;) nie wiem, może jestem kosmitką, ale moje serce i oczy widzą piękno gdzieś głębiej niż tylko w powierzchowności.... i nie jestem w takim widzeniu świata osamotniona...

Moje eksperiencje zaowocowały ciekawym spostrzeżeniem. Otóż mam wrażenie że kobiety posiadają przedziwną umiejętność oszukiwania samych siebie (i przy okazji innych) W opowieści o tym mitycznym wnętrzu człowieka wobec którego wygląd zupełnie się nie liczy dawno przestałem wierzyć. Rzeczywistość pokazuje bowiem coś zupełnie innego.
Oczywiście jest to bardzo ważny aspekt ale sam w sobie nie wystarcza.
Tak się bowiem składa że w związkach damsko-męskich występuje element hmm intymny i raczej nie pójdziesz do łóżka z facetem który jest kompletnie nieatrakcyjny

x-yam napisał(a):p.s. bardzo mi się podoba sposób, w jaki piszesz.... ładnie, jest w tym subtelne poczucie humoru i takie hmm... wysmakowanie ...nie umiem tego określić słowami.. po prostu mi się podoba Twój styl..

Bezużyteczny talent numer 22;)

x-yam napisał(a):"Po prostu obiektywnie rzecz biorąc jestem nieatrakcyjny (wręcz aseksualny)
a czyj to obiektywizm? ;)


Obiektywizm potwierdzony latami obserwacji i doświadczeń:)
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez smerfetka0 » 17 maja 2009, o 21:19

wtrącając do tematu obiektywizmu.

moja koleżanka, osoba bardzo skryta i nieśmiała, nie potrafiąca jakoś zagadać chłopaka, wręcz swoją postawą wkurzająca i odpychająca... nigdy nie miała chłopaka, ba.... nigdy nawet z żadnym nie"kręciła"

jest wysoka.. szczupła.. ma ładną fryzurę.. łądną buźkę, śliczne ciemne loczki... nie żadna miss świata.. ale przyjemna i ładniutka.

taka mała wzmianka dająca do myślenia.. a o gustach się nie dyskutuje..jednej się podobasz innej nie. normalna sprawa i rzecz. a Ty co do swojego wyglądu nigdy nie będzie obiektywny.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorkaa » 17 maja 2009, o 21:36

miguel napisał(a):Bezużyteczny talent numer 22;)



mmm .... :) no to wymieniaj te 21 pierwszych - szybciutko ;)
sikorkaa
 

Postprzez wuweiki » 17 maja 2009, o 21:39

miguel napisał(a):Czyli jakie? Zlot hodowców pytonów? Kółko gospodyń wiejskich? Dyskoteka w remizie?

a tego to ja już nie wiem... masz szare komórki, jesteś inteligentny no i chcesz coś zmienić w kwestii to sam wymyśl, co nowego, czego jeszcze nie znasz, mogło by Ciebie zaciekawić :lol:
miguel napisał(a):Otóż mam wrażenie że kobiety posiadają przedziwną umiejętność oszukiwania samych siebie (i przy okazji innych) W opowieści o tym mitycznym wnętrzu człowieka wobec którego wygląd zupełnie się nie liczy dawno przestałem wierzyć. Rzeczywistość pokazuje bowiem coś zupełnie innego.

wiara nie ma tu nic do rzeczy... może nie trafiłeś jeszcze na TĘ kobietę, może nie ten czas... może to/tamto... tego nie wie nikt.... ja napisałam wyłącznie o sobie i nie odpowiadam za poglądy czy postrzeganie rzeczywistości przez inne kobiety... ba! - nawet przez innych ludzi ;)
"raczej nie pójdziesz do łóżka z facetem który jest kompletnie nieatrakcyjny"
nie pójdę... bo nie idę do łóżka z facetem 'dla' lub 'dzięki' jego "jakiejś obiektywnie pojętej atrakcyjności" ... a poza tym może mi wyjaśnisz, co to znaczy ta obiektywnie pojęta atrakcyjność? :)
jeden lubi na grzyby inny woli na ryby... i nie wmówisz mi, że to, co dla Ciebie jest nieatrakcyjne/atrakcyjne, jest takim również dla mnie :) tak samo jak nie wmówisz mi, że cokolwiek na tym świecie jest kompletnie nieatrakcyjne :)
Bezużyteczny talent numer 22;)

a to już Twój problem, że z niego nie korzystasz ;)... no i popatrz... nr 22, to poza nim jeszcze 21 innych niewykorzystanych? :lol:
Obiektywizm potwierdzony latami obserwacji i doświadczeń:)

phi... czyli subiektywizm :lol: - to tak żartobliwie... a poważnie to na tyle na ile to możliwe rozumiem, że uważasz siebie za całkowicie pozbawionego cech atrakcyjnych człowieka .... tylko że w tej polemice nie ma jednej dobrej odpowiedzi ani prawdy.... bo Ty się opierasz na latach Twoich doświadczeń, które wcale nie są wg mnie wyznacznikiem tego, co Ciebie spotkać może w przyszłości... a ja się opieram na moich doświadczeniach i znajomości siebie samej ;) i moim postrzeganiu świata... to o czym dyskusja? ...de gustibus non est disputandum :D
nawet nie możesz z całą pewnością stwierdzić, że dla wszystkich osób, z którymi tu piszesz okazałbyś się nieatrakcyjny :)
no chyba że możesz..... :?:
;)
wuweiki
 

Postprzez lili » 17 maja 2009, o 21:42

miguel napisał(a):Moje eksperiencje zaowocowały ciekawym spostrzeżeniem. Otóż mam wrażenie że kobiety posiadają przedziwną umiejętność oszukiwania samych siebie (i przy okazji innych) W opowieści o tym mitycznym wnętrzu człowieka wobec którego wygląd zupełnie się nie liczy dawno przestałem wierzyć. Rzeczywistość pokazuje bowiem coś zupełnie innego.
Oczywiście jest to bardzo ważny aspekt ale sam w sobie nie wystarcza.
Tak się bowiem składa że w związkach damsko-męskich występuje element hmm intymny i raczej nie pójdziesz do łóżka z facetem który jest kompletnie nieatrakcyjny



Bredzisz kolego, nawet nie wiesz jak.

Czy gdybyś wyglądał jak Brad Pitt (uogólniając na potrzeby tego topicu przyjmijmy że Brad Pitt podoba się prawie wszystkim ), to chciałbyś żeby dziewczyna szła z Tobą do łóżka tylko z powodu ładnej buźki, a w głębi serca myślała sobie "co za palant, choć ładny"?

Do łóżka nie idzie się, bo ktoś Ci się podoba ani nie rezygnuje się z tej części życia tylko dlatego, że ktoś się nie podoba. Kobiety to dziwne stworzenia, i jeszcze raz powtarzam, co napisałam wyżej - niedowidzą.

A poza tym- z tym wyglądem jeszcze: coś co dla jednego jest wadą, dla innego jest zaletą. Jeśli jesteś np. żenująco niski jak na ideał faceta, to gwarantuję Ci, że jest mnóstwo dziewczyn 1,50m które przy Tobie nie będą się czuły jak dzieci i nie będą musiały patrzeć w niebo żeby spojrzeć Ci w oczy. Jeśli jesteś łysy jak kolano, to co druga dziewczyna ma włosy słabe lub wypadające lub przetłuszczające się i czułaby się przy Tobie źle jeśli miałbyś czuprynę jak ci panowie z reklam szamponów na porost włosów. Jeśli jesteś garbaty to można by Cię przezywać Quasimodo, ale można też wnioskować, że jesteś wybitnym myślicielem, który spędził życie nad książkami, w związku z czym jego wiedza powala na kolana, a nic nie jest tak seksowne jak intelekt...
Czy mam dalej wymieniać przykłady?

pozdrawiam
Ostatnio edytowano 17 maja 2009, o 21:52 przez lili, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości

cron