Nałóg

Problemy związane z uzależnieniami.

Nałóg

Postprzez endrju » 15 maja 2009, o 23:02

Nie wiem czy było to pytanie czy go nie było, szczerze mówiąc wali mnie to, potrzebuję głównie wyrzucić nieco z siebie.
Sytuacja jest taka - codziennie wlewam w siebie co najmniej 4 piwa, czasem nawet nie bardzo mam na to ochotę, ale taki mam schemat dnia, który boję się zburzyć. Rano czuję się nieźle, nawet jak nie mam mozliwości dłuższego spania, zawsze pamiętam co robiłem, co pisałem. Złapałem się na tym, że często gęsto czekam do tej 21., bo o tej godzinie zaczynam odpoczywać. Komputer, butelka i ja - teraz czuję swobodę, odpoczywam. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że wiem do czego prowadzi nadużywanie. Stłuszczenie, marskość, w międzyczasie alkoholowe zapalenie wątroby. A jak marskość to wodobrzusze, wynicowaine pępka, obrzęki, ginekomastia, przy odrobinie szczęście encefalopatia wątrobowa. Mało fajne. Szkoda tylko, że nie potrafię inaczej spędzać wieczorów. Jak piję w towarzystwie to ograniczam się do 2 piw, ale po powrocie do domu doprawiam się - żeby się lepiej spało.
GGTP robiłem kilka miesięcy temu, było ok. Ale mam plan w najblizszym czasie zobaczyć co tam u wątróbki słychać, czy mocno ją zakatowałem czy mogę jeszcze pobalować. Jak uda mi się któregoś ranka wytrwać na czczo, bez kawy, to skoczę do labu i porobię testy. W sumie ciekawe co tam siedzi. Inna sprawa, że z pewnych powodów powinienem zrobić USG jamy brzusznej, ale boję się usłyszeć "steatosis hepatis".

I na koniec - pierwszy raz w życiu to piszę - tak, jestem alkoholikiem.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez christmas_tree » 16 maja 2009, o 12:37

ojojojoj, skad ja to znam :-D oj jak dobrze!
tez niby "dbalem" o watrobe, robilem tesy, a to w sumie bylo "zabezpieczanie" sie, ze taki troskliwy jestem, kontroluje picie, tymczasem prawdziwa sprawa - to codzienne picie nabierajace rozmachu.
Codzienne - znaczy regularne, bez ktorego nie mozesz zasnac. To nieistotne, czy 2 piwka czy 4, w koncu dojdzie sie do uzaleznienia. Masz dobre informacje, czym to grozi, no to teraz nie ma co okrecac w bawelne - daj watrobie wakacje, najlepiej jak najdluzsze.
Ja doskonale zdaje sobie sprawe, tak trudne jest panowanie nad sklonnoscia do alkoholu, wiec przestalem pic w ogole i nie zamierzam (przynajmniej dzisiaj - jako rzecze Pukapuk). I mam swiety spokoj - po prostu nie.
Tobie zycze spokoju ducha, chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez pukapuk » 16 maja 2009, o 18:28

endrju witaj w firmie :lol: 8) A poważnie to sobie myślę ze mimo nonszalanckiego podejścia do tematu z charakterystycznym przekrzywionym zawadiacko beretem to ty się boisz ale się nie do końca chcesz przyznać więc zakładasz maskę ;.... "ale mam plan w najblizszym czasie zobaczyć co tam u wątróbki słychać, czy mocno ją zakatowałem czy mogę jeszcze pobalować"..
Taką postawę "walącą" jak piszesz to ja miałem 20 lat i myślałem ze jestem taki mundry że nikt mi nie podskoczy lecz fakty są inne.....
napisałeś :.... Jak piję w towarzystwie to ograniczam się do 2 piw, ale po powrocie do domu doprawiam się - żeby się lepiej spało....
Wniosek; brak kontroli MIMO JEJ ułudy niby się powstrzymałeś ale MUSIAŁEŚ dopić.
napisałeś : ...siebie co najmniej 4 piwa, czasem nawet nie bardzo mam na to ochotę, ale taki mam schemat dnia, który boję się zburzyć....
Wnisek ; kompletny brak kontroli zachowania kompulsywne i zaprzeczenie mimo braku ochoty MUSZE KURWA WYPIĆ TO PIWO 8)
A na koniec dla własnego spokoju piszesz :.....I na koniec - pierwszy raz w życiu to piszę - tak, jestem alkoholikiem.
Alkoholicy to przeważnie ludzie nadwrażliwi inteligentni i zajebiście zakłamani a im więcej mądrości, łaciny tym trudniej przestać pić i zdać sobie sprawę co tak naprawdę kryje się za powiedzeniem : Mam na imię Mariusz i ja jestem alkoholikiem. Taka deklaracja to pełna świadomość że nie ma kontrolowanego picia, że alkohol jest dla mnie zwykła trucizną która powoli zabija mnie i rani moich bliskich . To unikanie bicia piany i nonszalancji do własnej choroby . To sztuka przyznania się do swoich ograniczeń i zakłamanego świata magicznego myślenia. To świadomość ,że pycha i poczucie mocy nie są dla mnie . To umiejętność stawiania granic sobie i innym . Pozdrawiam Mariusz.
christmas_tree :lol: pozdrawiam .
pukapuk
 

Postprzez endrju » 16 maja 2009, o 23:08

Tak czytam co piszesz i wiesz co? W większości spraw masz rację.

Dyskutowałbym co do kwestii ranienia rodziny, bo chyba zbyt dobrze się maskuję, nie orientują się co i jak. Inna sprawa, że może gdyby nie rodzina (tak naprawdę to chyba tylko na papierze) to to wszystko inaczej by wyglądało.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez pukapuk » 17 maja 2009, o 08:21

endrju Fajnie że nie dostałeś nerwa bo to świadczy o tym że umiesz przyjąć informację a to jest podstawa :wink:
Maskowanie się przed bliskimi to forma oszustwa i jest to krzywdzenie . Ciekawa natomiast jest informacja że rodzina jest na papierze .... alkoholizm jest między innymi poszukiwaniem akceptacji i uzupełnianiem deficytów jakie mamy z dzieciństwa nikt się nie rodzi alkoholikiem tylko się takim staje po drodze. Warto zadać sobie pytanie CZEMU piję i czemu mi to służy i co się jeszcze musi zadziać bym przestał pić . Pozdrawiam.
pukapuk
 

Postprzez endrju » 17 maja 2009, o 21:03

pukapuk napisał(a):endrju Fajnie że nie dostałeś nerwa bo to świadczy o tym że umiesz przyjąć informację a to jest podstawa


A czym się tu denerwować. Wkurzałbym się, gdybym próbował siebie oszukać, a ten etap mam za sobą (że "wszystko będzie dobrze", "wszystko się ułozy"). Teraz przechodzę przez etap olewczo-prześmiewczy z dwoma hasłami przewodnimi: "schrzaniłem sporo spraw, nie spełnię swoich marzeń" i "co ja mam teraz zrobić".
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez pukapuk » 17 maja 2009, o 21:24

napisałeś ....."schrzaniłem sporo spraw, nie spełnię swoich marzeń" i "co ja mam teraz zrobić".
Prosta sprawa zacznij od NIE PICIA . :P
pukapuk
 

Postprzez endrju » 17 maja 2009, o 21:30

pukapuk napisał(a):napisałeś ....."schrzaniłem sporo spraw, nie spełnię swoich marzeń" i "co ja mam teraz zrobić".
Prosta sprawa zacznij od NIE PICIA . :P


Widzisz, tyle tylko, że picie nie jest przyczyną tych rozterek a raczej ich konsekwencją. Jedną z niewielu rzeczy, które sprawiają mi jakąś przyjemność (inną jest jazda samochodem, tu się relaksuję).
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez pukapuk » 17 maja 2009, o 21:33

[quote="endrju"]

Widzisz, tyle tylko, że picie nie jest przyczyną tych rozterek a raczej ich konsekwencją.
Ale konsekwencją picia jest pogłębienie tych rozterek i dokładaniem sobie nałogu który nie pomaga w ich rozwiązaniu a wręcz przeciwnie.
Już bronisz swoje picie .
pukapuk
 

Postprzez endrju » 17 maja 2009, o 21:37

pukapuk napisał(a):Już bronisz swoje picie .


Próbuję je jakoś tłumaczeyć. To może inaczej - do kogo zwrócić się o ewentualną pomoc? Poprostu chciałbym wiedzieć, gdybym kiedyś miał dla kogo się starać.
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez pukapuk » 17 maja 2009, o 21:48

napisałeś ;Poprostu chciałbym wiedzieć, gdybym kiedyś miał dla kogo się starać.
Już masz dla kogo DLA SIEBIE . Bo tak naprawdę to postanowiłeś się gównianie czuć z jakiegoś powodu. To ty decydujesz jak się będziesz czuł a nie okoliczności ! Masz wybór bo kiedyś to może być nigdy albo za jakiś czas okupiony gównianym samopoczuciem.
Jesteś inteligentny gość więc poddaj się ocenie fachowca idź do przychodni uzależnień umów się z terapeutą sprawdź. Jeżeli chcesz napisz na priv skąd jesteś podam ci grupy AA .
Szkoda życia jak będziesz czekał na nie wiadomo co to się to skonczy wiadomo czym.
Ja mam za sobą 20 lat chlania coś wiem .
pukapuk
 

Postprzez wuweiki » 17 maja 2009, o 21:57

endrju napisał(a):gdybym kiedyś miał dla kogo się starać.

Witaj Endrju...
kiedyś... właśnie o to chodzi... nie 'kiedyś' bo co to jest to 'kiedyś'? masz tylko 'teraz' i albo teraz chcesz, albo nie chcesz...
miał dla kogo ..to to samo, co 'kiedyś' ...to Twoje życie, które masz właśnie teraz, a nie 'kogoś' i 'kiedyś'... przestaje się pić, ćpać, zażerać dla siebie, teraz, codziennie, całodziennie....
uzależniony, który sobie myśli 'kiedyś', 'dla kogoś', albo zaczyna się zastanawiać 'o kurde, do końca życia nie będę mógł ani ani trochę ' to jest na prostej drodze do zamkniętego kręgu pozostania w 'ciemnej d...e' uzależnienia ;)
z Twoich słów to ja widzę że zatrzymujesz się w tym tzw. zamkniętym kręgu zaprzeczeń i iluzji... samooszukiwania się 'że nie, ja jeszcze nie, nie teraz'
wuweiki
 

Postprzez pukapuk » 17 maja 2009, o 21:59

:oklaski: :oklaski: :oklaski: Kobiety są jednak bardziej odważne .....
pukapuk
 

Postprzez endrju » 28 kwi 2010, o 22:12

---------- 22:30 17.05.2009 ----------

Być może staram się bagatelizować problem, jakoś to wszystko usprawiedliwiać, może moje postępowanie sprawia, że to wszystko się nakręca i potęguje. Ale ja w chwili obecnej nie wiem jak inaczej mógłbym spojrzeć na świat. Nie wiem czy mam zaczynac leczenie, czy sam to wszystko ogarnę (mam zrywy, że próbuję) a jeśli zaczynać to czy najpierw leczyć depresję i ewentualne inne zaburzenia, a później wyłazić z alkoholizmu (tu powstaje kwestia interkcji alkoholu z lekami) czy odwrotnie czy może równolegle. Nie wiem czy mam lecieć do dziekanatu po dziekankę na podreperowanie zdrowia czy ciągąć to ze studiami. Wielu rzeczy nie wiem.

---------- 22:12 28.04.2010 ----------

Nie wiem czy warto pisać, bo trochę tu nie zagladałem, ale piszę.

Największy kryzys miałem w okolicy wakacji i jesieni, pod koniec wakacji zdarzyło się coś, co może dopchnęło mnie do dna, od którego choć trochę odskoczyłem (strata aparatu fotograficznego, i to, co gorsze, na trzeźwo - roztargnienie). Przez jesień trochę popijałem, naturalne, że mniej niż w wakacje, bo przecież trzeba chodzić na uczelnię. Tu nawet nie chodzi o kaca, bo takowego to nie miewam, tylko o dyskomfort, że "ktoś wyczuje", o niewyspanie i inne takie. Więc jesienią no i zimą leciały po 3 piwa na wieczór i tak sobie żyłem. Robiłem to co do mnie należało na studiach, egzaminy zaliczałem, jakoś szło. Wiosną (albo na przełomie zimy i wiosny) postanowiłem się ograniczyć. nie pamiętam czy spowodował to jakiś bodziec, czy to wyszło tak samo z siebie. Były po 1-2 butelki piwa. Później piłem wino, po kilka kieliszków dziennie, czasem przeplatane z piwem. Czyli wszystko się kręciło wokół alkoholu, tyle, że starałem się ogranczać wypijane ilości. A teraz, od lanego poniedziałku, jestem bez alkoholu - ostatnie piwo wypiłem w święta. Nie to, że ktoś stoi nade mną i grozi mi palcem "nie pij, nie pij" - chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jakie mam doświadczenie z alkoholem (a na pewno nikt ze studiów, tam jestem uważany za abstynenta), jakoś nie ciągnie mnie do picia. Pisałem kiedyś, że nie wyobrażam sobie co można robić wieczorami bez picia, jednak coś można - siedzę przed komputerem, piję herbatę, sok, jem kolację i chodzę wcześniej spać. Alkohol w domu mam, w kuchni stoją dwie Łomże czekające na konsumpcje - jak będę miał smaka na piwo to pewnie sie jedną poczęstuję, ale chwilowo nie zamierzam wracać do wakacyjnego stylu picia (czyli 4-6 piw/wieczór).

A kasa, którą wydawałem na piwo ląduje w kopercie - po sesji będize nowy aparat :)
endrju
 
Posty: 50
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 20:27

Postprzez pszyklejony » 28 kwi 2010, o 23:19

Na każdego przychodzi pora, na siłę ciężko coś zdziałać.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość