nastała równowaga

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

nastała równowaga

Postprzez felicity » 29 lip 2007, o 00:47

[color=indigo][/color][size=18][/size] :lol: [size=18]A mi jest ani nie wesoło ani nie smutno, taka równowaga.
Kiedy¶ tu pisałam i bardzo mocno się zdziwiłam zmian± szaty graficznej, ale może to i lepiej…[/size]
[color=indigo]Też jestem dzieckiem alkoholika tak jak i Wy. I miałam różne stany w swoim życiu, przeszłam terapię, chodziłam na grupy wsparcia i w końcu zaprzestałam. Nie z tego powodu bynajmniej, że jest to nieskuteczne, ale poczułam swoj± siłę i chęć smakowania życia. Cieszenia się nim. To co najważniejsze na ten czas już uporz±dkowałam. Potrzebuję czasu na zasymilowanie tego w życiu codziennym.[/color]
Do dzi¶ nie mam dobrych relacji z ojcem już od lat i może to zabrzmi dziwnie, ale z tym oswoiłam się z tym. Przechodziłam różne etapy stanów emocjonalnych co do niego, od zło¶ci, poprzez żal, nienawi¶ć i silne poczucie odrzucenia. Przestałam oczekiwać tego, że pewnego dnia przyjdzie i mi powie, że żałuje że chce naprawić…To przerasta mojego ojca. Zreszt± nie wyobrażam sobie jak wielkie musi być w nim poczucie winy i jak bardzo musi on ci±gle szukać to nowych zaprzeczeń aby utwierdzać się w przekonaniu, że to nie jego wina… Zawiódł mnie z życiu, ale chyba zmęczyło mnie ci±głe odwracanie się za siebie.
Ja chce żyć inaczej. I jego cierpienie i to wszystko co przeżyłam buduje we mnie chęć zmiany. I to nie takiej „ja wam pokaże!” ale zmiany która wypływa gdzie¶ ze ¶rodka mojego serca. Życie moich rodziców było na tyle koszmarne, że jestem przekonana, że nie warto tracić czasu na wojnę i walczyć w s±dach przez kilka lat. I póĽniej płacić wysok± cenę pobytu w szpitalach, kłótniami, rozbiciem totalnym rodziny…Nie chce przymykać powiek i mieć takich wspomnień jak oni po latach. Już starczy. Do¶ć..
[color=indigo]Mam już 30 lat i nie chcę interpretować swoich decyzji czy zachowań ustawicznie przez pryzmat tego, że jestem DDA, urodziłam się w rodzinie z problemem alkoholowym i mam cechy osoby współuzależnionej. To nie kwestia ucieczki tylko uznanie, ze faktycznie tak było te sytuacje miały miejsce, ale dzisiaj jest inaczej. Dzisiaj ode mnie tyle zależy…Mogę robić mnóstwo fajnych rzeczy…Ci±gle się zmieniam i to jest takie fascynuj±ce jak± mamy w sobie moc sprawcz±, bo skoro przetrwali¶my w takim piekle to wykształcili¶my w sobie mnóstwo zaradno¶ci. Jako dzieci czuli¶my się pozornie bezpiecznie a tak naprawdę byli¶my po prostu samotni. Nie ma sensu ustawicznie wracać do tego ciemnego pokoju. Życie ma w sobie tyle odcieni że az zaczynam się obawiać, że to wszystko może mnie omin±ć. Dzi¶ wiem, że ludzie odważni też się boj± i że nie ma „normalnych” rodzin. Warto jest odpu¶cić, wybaczyć, zrozumieć…
:?[/color]
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez Pytajaca » 29 lip 2007, o 23:04

Bardzo wazny i odwazny post. I nie tlumaczyc wszystkiego przez pryzmat dda, bo tak sie nie da. Kazdy ma bowiem jakis wlasny ciern w zanadrzu.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 30 lip 2007, o 07:40

Super! I gratuluję doj¶cia do tych m±drych wniosków!

:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 30 lip 2007, o 17:05

a ja wprost zazdroszcze..(ale w dobrym tego slowa znaczeniu..:)
Mi ani ojciec ani matka nie daliw dziecinstwie wystarczajaco duzo milosci..Tato zginal w wypadku.Nigdy zadne z nich nie ppowiedzialo KOCHAM i wiem,ze mojej mamie to przez usta nie przejdzie. Ja mecze sie ze swoimi mechanizmami obronnymi(bo jak to inaczej wyjasnic?)
Chcialabym zyc swoim zyciem i bardzo pragnelabym,zeby bylo ono inne anizeli jest.
Pozdrawiam
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez felicity » 9 sie 2007, o 20:10

Wszystko w Twoich rękach! Dużo zależy od nas samych i tyle. Oczywi¶cie mam stany zw±tpienia, jednak to juz nie jest tak silny i głeboki dół jak kiedy¶. Najwazneijsze to robić co¶ ze sob±, szukać, próbować a nie stać w miejscu. Nawet ostatnio zł±pałam się na tym, że jak już DDA przejdzie podstawow± terapię, zapozna się z problemem, dokopie się do korzeni to nie wiadomo u kogo szukać pomocy. terpaeuci jakich spotkałam byli ok na czas wprowadzenia, zapoznania z problematyk±, a gdy wskoczyłam kilka stopni wyżej to juz wiadomo oczekuję czego¶ więcej, głębiej, nie chce stać w miejscu, ale wiecie jak to jest nie zadowoli mnie już byle rozmowa. I co u siebie zauważam to silne wchodzenie w role dzieciaka, tak mało nim się czułam w dzieciństwie, ze aż rozmakowałam się w tej roli...tymczasem kochani...!!!POZdr wszystkich!! :P
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 56 gości