Ladybird, wszystko da się osiągnąć powoli, każdy w swoim tempie. Ważne, żeby być otwartym na zmiany i na analizowanie siebie. I trzeba zadawać sobie dużo pytań i szukać odpowiedzi. To niestety
zostaje już potem chyba na zawsze. Pytań typu: Dlaczego tak postępuję? Skąd we mnie takie przekonanie? Czego się tak naprawdę boję? Czy to miłość, radość, bliskość, czy to lęk np. przed samotnością, przed uznaniem, że jestem do niczego? Co jest tak naprawdę za tym, co mi się wydaje, że myślę, czuję? Czy czuję swoją wartość, nawet gdybym była na samotnej wyspie, czy tylko wtedy, kiedy inni mi ją "dają"? Czy o mojej wartości świadczę ja sama, czy muszę mieć faceta, wtedy dopiero czuję się wartościowa? Dlaczego czyjeś słowa czy zachowanie mnie tak irytują? Każde z tych pytań ma odpowiedź, która korzenie ma gdzieś w głębi mnie, może w moich rodzicach nawet, może nie jest to moje tylko ich?
Pomogło mi wiele osób podobnych do mnie, którzy byli na tej drodze gdzieś dalej albo szli razem ze mną. Pomogła mi terapia indywidualna oraz wiele nauczyło kilka spotkań w grupie.
Właśnie od grupy ludzi takich jak ja (takich popaprańców) nauczyłam się wiele cennych rzeczy. Opowiem Ci krótką historię. Jak pierwszy raz w życiu zetknęłam się z grupą, to byłam po określeniu, że coś ze mną jednak jest nie tak, ogólnym nazwaniu własnego problemu i po przeczytaniu iluś tam książek. Uważałam, że wszystko już wiem. I niektóre wypowiedzi, niektórzy ludzie denerwowali mnie sobą lub tym, co mówili. Wszak przeczytałam w książce i wiedziałam, jaki mają naprawdę problem! Byłam zdziwiona, że nikt nie prostuje ich myślenia, że denerwują tylko mnie. Po spotkaniu ktoś do mnie podszedł i powiedziałam mu o tym. Uśmiechnął się i powiedział: Jeśli coś cię rozdrażniło, to najpierw sprawdź, dlaczego, czy aby to nie jest Twój problem! I tę zasadę przyjęłam od tamtej pory na zawsze, jak coś mnie irytuję, sprawdzam w sobie nie w drugiej osobie dlaczego. A druga rzecz, którą usłyszałam: Każdy musi sam dojść do rozwiązania swojego problemu, jak mu będziesz starała się na siłę pokazać, gdzie tkwi błąd w jego myśleniu, to zareaguje agresją, bo on jeszcze nie dojrzał do przyjęcia prawdy.
A jeśli chodzi o to poczucie, że się znów coś nie udało, że się znów wdepnęło w to samo g... i oskarżanie siebie, żal do siebie, złość... Anonimowi alkoholicy, gdybyś słyszała ich historie, będą mówić o wielu nawrotach zachowań, o ludziach czasem najbliższych, których skrzywdzili... I na koniec powiedzą, że nie żałują tego, co zrobili. Paradoks? Nie! Bo bez wybaczenia sobie, nie da się iść do przodu. Można z rozpaczy znów zacząć pić, znów zacząć ten sam schemat - każdy swój. Dlatego coś tam się stało i już, nie obwiniaj siebie za kolejne potknięcie. Jak będziesz szła do przodu, to zobaczysz, że tych potknięć będzie coraz mniej. Patrz na cel, którym jesteś naprawdę szczęśliwa Ty. Nawet jeśli w tej chwili myślisz, że to szczęście, do którego na rozum powinnaś dążyć, gdzieś w Tobie wydaje Ci się nie do przyjęcia, to idź za nim. Ja też na pewnym etapie walczyłam ze sobą o to, żeby nie być naprawdę szczęśliwą, bo mi się wydawało to głupie, bo mi się wydawało, że zostanę tą beznadziejną kobietą, których nie lubią faceci, z którymi się zadawałam. Dziś z uśmiechem patrzę na siebie, że kiedyś myślałam, że większość żyje w matrixie, a tylko ja jestem tym Neo, który wie wszystko. Tylko ja wiem, jak kochać. O jakże się myliłam. Dziś takim mottem jest dla mnie tytuł książki "Pokochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz". Bo jak pokochasz siebie (tak naprawdę) to gwarantuję, że nie zwiążesz się z byle kim.