Chce to uratowac ,pomozcie...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 12 maja 2009, o 11:32

Agik, pewnie to jakas zapowiedz, bo nie irytuje mnie juz wcale, co rozni ludzie do mnie pisza. Ich wypowiedzi sa takie ,jak oni sami ,a rozni sa ludzie na swiecie ,wiec trzeba ich takimi przyjac.
Nawet Impresja ze swoimi podejrzeniami mnie nie wkurzyla. usmialam sie tylko w duchu ,jak tp przeczytalam ,co ma do powiedzenia.
Jest lepiej czuje to.

Szkoda, ze jednak nie ustrzeglam sie przed emocjami bedac z Panem na Ktorym Mi Zalezy.
Analizuje moje zachowanie ,kazdy moj blad. On jeszcze wyciagal do mnie reke, jak natknelismy sie na siebie w sadzie przypadkiem, gdzie poszlismy mysec, i okazalo sie w to samo miejsce. Zawolal mnie ,poprosil o rozmowe, a ja sie odwrocilam w druga strone.
Potem w domu chcial ugody ,a ja powiedzilam ,ze musimy sie pewnie rozstac w przyjazni ,bo nasze cele zyciowe sie roznia.
Obrazil sie wtedy i pewnie wtedy podjal decyzje.
W nocy nie przytulilam sie, wiem ze chcial ,czulam to cala soba,ale chcialam zeby on to zrobil .
Ale ze mnie kretynka... bede sie teraz biczowac...
Rozumiem swoje bledy ,choc nie tylko ja zawinilam .On tez za bardzo chcial najpierw, wiec poplynelam .
Czy mozna cos jeszcze zrobic ?
Przeciez to nie jest nic strasznego ,ze uleglam emocjom. Ludzie robia sobie gorsze rzeczy ,rozne swinstwa, a ja tylko chce byc z kims, moze za szybko...
Chcialabym ,zeby zrozumial , spojrzal na mnie z innej strony ,bo moglam mudac to czego oczekiwal ,cieplo , zrozumienie ,zainteresowanie. tego nie otrzymal od kobiet, zimnych wyrachowanych ,ktore zyly nie z nim ,a obok niego.
Niestety ,trudno miec wszystko . Idealow nie ma.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez carita » 12 maja 2009, o 11:53

Nie musisz się tu przed nikim bronić. Piszą tu głównie osoby, które czują lub czuły tak samo jak Ty. Ja piszę o sobie, nawet jeśli czasem nie używam pierwszej osoby. Po to, że jeśli z czymś się utożsamiasz, to bierzesz to sobie, a jak nie to nie bierzesz i już. Nie musisz nic tłumaczyć, bo nikt z nas nie jest sędzią ani terapeutą i nikt w taką rolę wchodzić nie powinien. No więc ja (podkreślam ja, żeby znów nie było) kiedyś tam miałam taki swój "skarb", że jestem taka inna niż wszyscy, taka wyjątkowa, że do mnie ludzie i faceci lgną, że jestem ciepła, wyrozumiała, idealna... :) No i kiedyś jak już mi ta wspaniałość zaczynała bokiem wychodzić, bo żaden związek nie dawał szczęścia, a było ich coraz więcej i coraz szybciej i coraz bardziej psychodelicznie... To mi ktoś pokazał, że ja mam nie skarb, tylko garb. I jak ślepa dziewczynka chciałabym się z tym garbem przykleić do płaskiej ściany. Próbuję znaleźć faceta, z którym będę mieć dobry związek ze wszystkimi komponentami dobrego związku. Ale jakoś żadna prosta ściana mi nie chciała pasować, bo była za prosta, za nudna, zero fascynacji, a próba stanięcia pod nią kończyła się tym, że coś ciągle uwierało, bo ja miałam garb. Za to świetnie dopasowywałam się do tych ścian, które miały wgłębienie na mój garb. Takie "malutkie" deficyciki: a to, że ktoś go nie rozumiał, z to, że był pogubiony, a to, że zbyt zamotany w sobie, a to, że trochę za dużo pił, brał, a to, że żona go nie rozumie, a przecież seks jest najważniejszy na świecie... No i tak się na chwilę dopasowywaliśmy do siebie szczelnie. Na chwilę, bo na dłużej to chyba ta dziura w ścianie pochłonęłaby mnie w całości. No i co dalej z tym skarbem-garbem? Najlepiej byłoby go usunąć. Ale jak usunąć coś, co stanowi o mnie, co jest najlepszą częścią mnie, jak mi się wtedy zdawało? Nie zostanie nic, może jakaś szara myszka, której nikt nie zauważy... Garb jednak stawał się już tak ciężki, że nie do zniesienia. Usunęłam go (tak to napisałam w jednym króciutkim zdaniu, ale jeśli ktoś to robił, to wie, ile to kosztuje). Teraz pasuję do prostych ścian, poukładanych facetów, choć stare jeszcze daje znać o sobie. I teraz dopiero widzę jasno, że wtedy byłam żałosna, uważając, że jestem taka cudowna, lepsza od innych. A dziś nie czuję się wcale szarą myszką. Jestem dumna ze swojej siły i z drogi, którą przeszłam. To kim jestem teraz to prawdziwa ja, mała dziewczynka, którą się wreszcie zaopiekowałam. I co nieprawdopodobne: ci faceci, co mnie fascynowali niegdyś, dziś nie są w stanie wzruszyć mnie niczym, z tymi drugimi jest odwrotnie.
Życzę Ci Ladybird właśnie takiej integracji w sobie, żeby nic nie krzyczało w środku, żeby nic w środku nie było nieszczęśliwe. A to, co piszę, to tylko takie tabliczki informacyjne na Twojej własnej drodze i chciałabym, żebyś tak je przyjęła. I pomyśl też o tym, że wcale nie jest tak łatwo pisać o sobie tyle negatywnych rzeczy, o sobie, nie o Tobie!
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez agik » 12 maja 2009, o 12:02

---------- 11:56 12.05.2009 ----------

Oj, juz przestań...
Stało się i sie nie odstanie.

Biczowanie Ci niepotrzebne, potrzebna Ci jakas ochrona na zaś.
Wracam do pytania sprzed paru postów- JAK planujesz to zrobić?

---------- 12:02 ----------

Carita
Aż mnie zatkało...
Kapelusz z głowy...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Sanna » 12 maja 2009, o 12:14

Do Carity:
bardzo, bardzo mądry post.
Trochę się pośmiałam ( teraz już mogę ) jak kiedyś myślałam o sobie, że jestem lepsza: bo taka inna, zaj...., skomplikowana, emocjonalna, porywcza, fascynująca itp. itd. - no i sądziłam że to jedynie słuszny model, bo przecież inna nie byłabym sobą, moje życie okrojone z wybuchów nie byłoby pełnym życiem, byłabym jakąś nudną ciepłą kluchą! :)
Teraz napawam się spokojem, rozsądkiem i zadowoleniem ( choć czasem stare wraca) i nie czuję się wcale ciepłą kluchą.
Jakie podobne te schematy.
Pozdrawiam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 12 maja 2009, o 12:39

Ja też to myślenie, że inna (lepsza, wyjątkowa, zaj...) mam za sobą. I nigdy nie chciałabym do tego wrócić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 12 maja 2009, o 12:42

Dziewczyny, jakie Wy mądre jesteście :D
Carita, niniejszym nabawiam się kompleksów. Pięknie piszesz i do tego wielce do rzeczy 8)
A myslałam, że jestem taka wyjątkowa, nadzwyczajna i w ogóle naj...
Nie przeżyję :P
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Megie » 12 maja 2009, o 12:50

a ja mysle, ze jestem najpiekniejsza i najmadrzejsza i najwazniejsza i JA
i wszyscy na okolo mnie w tym utwierdzaja!
szok,

pzrepraszam nie wytrzymalam...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Ladybird » 12 maja 2009, o 13:03

dzieki Carita.. tylko jak tego dokonalas?

Zauwazylam ,ze nie wychodza mi te moje posty. Wcale sie nie uwazam za naj...oj wcale. napisalam o swoich zaletach ,bo je mam. wady juz same odkrylyscie.
Wyjatkowa tez jestem, bo kazdy z nas jest niepowtarzalny i wyjatkowy i chcialabym ,zeby tak mnie odebral moj facet.
Teraz chcwiowo nie mam sily na jakies glebsze analizy siebie samej .Moze jak sie pozbieram przyjdzie czas. Zazwyczaj tak jest. Jak doszlam do siebie po rozstaniu z R. zaczelam prace nad soba.
teraz jest zle ze mna, popadlam w desrukcje, nie mam sily na codzienne zycie, a co dopiero na udoskanalanie siebie.
Przyznam szczerze ,ze caly czas mysle o tym co zrobilam ,a moglam nie zrobic i ogarnia mnie zal.
Zyje tez nadzieja ,ze moze przemysli...
Nie umiem sobie poradzic..
Zle mi okropnie, sni mo sie po nocach ,pisze listy ,ale na papierze, bo tak sie nie da wyslac.
Nie wiem ,jak sie pozbierac.. :(
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Abssinth » 12 maja 2009, o 13:12

---------- 13:03 12.05.2009 ----------

sorry megie....

musze Cie uswiadomic...z przykroscia to czynie.....

ale tak naprawde to JA jestem najpiekniejsza i najmadrzejsza, i najwspanialsza, i najnajnajsza !

(i mam wiecej swiadkow na to niz Ty :P )

---------- 13:12 ----------

a teraz na powaznie..... (w tym samym czasie pisalysmy z Lady, i tak wyszlo).

Lady - nie znasz tego czlowieka.
znasz jego slowa.
widzialas go...ile razy w zyciu?
on ma prawo zmienic zdanie, ma prawo miec inne plany na przyszlosc, ma prawo miec wiele roznych powodow, dla ktorych nie chce sie z Toba wiecej spotykac.

slyszalas o jego przeszlosci, o tym, ze nikt go nie chce itp.
byc moze napotkal na swojej drodze kobiety, ktore maja wiecej instynktu samozachowawczego.
byc moze to jest jego staly typ podrywu - tak to juz dziala, ze sa kobiety na tym swiecie, ktore sie lubia opiekowac.
byc moze.


nie wiesz i nie jestes w stanie wiedziec.
poznalas kogos i narobilas sobie planow na przyszlosc, w ogole nie uwzgledniajac tego, ze on nie jest przedmiotem, ktory sobie mozesz ustawiac.
ze on moze miec inne plany, inne pomysly, inny sposob podejmowania decyzji.

teraz robisz sobie filmy - ze gdyby to, gdyby tamto, to wtedy byloby lepiej.

Lady, naprawde chcialabym, zebys potrafila na siebie spojrzec z boku.

zebys znalazla poczucie wlasnej wartosci - zebys umiala powiedziec, ze cos Ci sie nie podoba (bo Tobie sie nie podoba), ze czujesz sie szczesliwa z tym czy tamtym aspektem swojej psychiki(bo Tobie sie ten aspekt podoba,a nie bo ktos Ci powiedzial), zebys umiala znalezc Siebie, a nie pusta ladnie pomalowana skorupke.

Carita dobrze napisala.....
garb trzeba zrzucic...
...i wtedy znajdzie sie prosta sciana, o ktora sie bedzie mozna oprzec.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sanna » 12 maja 2009, o 13:34

Ladybird napisał(a):dzieki Carita.. tylko jak tego dokonalas?

Wyjatkowa tez jestem, bo kazdy z nas jest niepowtarzalny i wyjatkowy i chcialabym ,zeby tak mnie odebral moj facet.
(


Tylko czy niektóre cechy tej wyjątkowości jak nadmierna emocjonalność, brak dystansu, rozkminianie czegoś co być może mogło zaistnieć tylko w twojej wyobraźni to skarb czy garb?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Megie » 12 maja 2009, o 13:34

sorry megie....

musze Cie uswiadomic...z przykroscia to czynie.....

ale tak naprawde to JA jestem najpiekniejsza i najmadrzejsza, i najwspanialsza, i najnajnajsza !

(i mam wiecej swiadkow na to niz Ty )


:roll: o czym tu mowic....
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 12 maja 2009, o 13:36

,Lady
A co Ty na to, zeby w cholerę wyłaczyc komputer i nie właczać aż do wieczora?
Znów mam wrażenie deja vu ( chyba tak się to pisze)
To już było...Zaczynasz sie nakręcać w samobiczowaniu, oskarżaniu siebie, żalach. A im więcej osób Ci odpisuje tym bardziej się zamykasz w pretensjach do siebie.

A po co?
Może tak przejść się, przytulić do drzewa, do konia, uspokoić myśli, może zjeść lody?

Nic Ci nie da to samobiczowanie. Wszystko juz wiesz.
Stało się i się nie odstanie.

Trza się podnieść.
Podniesiesz się, wiesz to tak samo dobrze, jak ja.

No!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez carita » 12 maja 2009, o 13:39

Ladybird, wszystko da się osiągnąć powoli, każdy w swoim tempie. Ważne, żeby być otwartym na zmiany i na analizowanie siebie. I trzeba zadawać sobie dużo pytań i szukać odpowiedzi. To niestety :) zostaje już potem chyba na zawsze. Pytań typu: Dlaczego tak postępuję? Skąd we mnie takie przekonanie? Czego się tak naprawdę boję? Czy to miłość, radość, bliskość, czy to lęk np. przed samotnością, przed uznaniem, że jestem do niczego? Co jest tak naprawdę za tym, co mi się wydaje, że myślę, czuję? Czy czuję swoją wartość, nawet gdybym była na samotnej wyspie, czy tylko wtedy, kiedy inni mi ją "dają"? Czy o mojej wartości świadczę ja sama, czy muszę mieć faceta, wtedy dopiero czuję się wartościowa? Dlaczego czyjeś słowa czy zachowanie mnie tak irytują? Każde z tych pytań ma odpowiedź, która korzenie ma gdzieś w głębi mnie, może w moich rodzicach nawet, może nie jest to moje tylko ich?
Pomogło mi wiele osób podobnych do mnie, którzy byli na tej drodze gdzieś dalej albo szli razem ze mną. Pomogła mi terapia indywidualna oraz wiele nauczyło kilka spotkań w grupie.
Właśnie od grupy ludzi takich jak ja (takich popaprańców) nauczyłam się wiele cennych rzeczy. Opowiem Ci krótką historię. Jak pierwszy raz w życiu zetknęłam się z grupą, to byłam po określeniu, że coś ze mną jednak jest nie tak, ogólnym nazwaniu własnego problemu i po przeczytaniu iluś tam książek. Uważałam, że wszystko już wiem. I niektóre wypowiedzi, niektórzy ludzie denerwowali mnie sobą lub tym, co mówili. Wszak przeczytałam w książce i wiedziałam, jaki mają naprawdę problem! Byłam zdziwiona, że nikt nie prostuje ich myślenia, że denerwują tylko mnie. Po spotkaniu ktoś do mnie podszedł i powiedziałam mu o tym. Uśmiechnął się i powiedział: Jeśli coś cię rozdrażniło, to najpierw sprawdź, dlaczego, czy aby to nie jest Twój problem! I tę zasadę przyjęłam od tamtej pory na zawsze, jak coś mnie irytuję, sprawdzam w sobie nie w drugiej osobie dlaczego. A druga rzecz, którą usłyszałam: Każdy musi sam dojść do rozwiązania swojego problemu, jak mu będziesz starała się na siłę pokazać, gdzie tkwi błąd w jego myśleniu, to zareaguje agresją, bo on jeszcze nie dojrzał do przyjęcia prawdy.
A jeśli chodzi o to poczucie, że się znów coś nie udało, że się znów wdepnęło w to samo g... i oskarżanie siebie, żal do siebie, złość... Anonimowi alkoholicy, gdybyś słyszała ich historie, będą mówić o wielu nawrotach zachowań, o ludziach czasem najbliższych, których skrzywdzili... I na koniec powiedzą, że nie żałują tego, co zrobili. Paradoks? Nie! Bo bez wybaczenia sobie, nie da się iść do przodu. Można z rozpaczy znów zacząć pić, znów zacząć ten sam schemat - każdy swój. Dlatego coś tam się stało i już, nie obwiniaj siebie za kolejne potknięcie. Jak będziesz szła do przodu, to zobaczysz, że tych potknięć będzie coraz mniej. Patrz na cel, którym jesteś naprawdę szczęśliwa Ty. Nawet jeśli w tej chwili myślisz, że to szczęście, do którego na rozum powinnaś dążyć, gdzieś w Tobie wydaje Ci się nie do przyjęcia, to idź za nim. Ja też na pewnym etapie walczyłam ze sobą o to, żeby nie być naprawdę szczęśliwą, bo mi się wydawało to głupie, bo mi się wydawało, że zostanę tą beznadziejną kobietą, których nie lubią faceci, z którymi się zadawałam. Dziś z uśmiechem patrzę na siebie, że kiedyś myślałam, że większość żyje w matrixie, a tylko ja jestem tym Neo, który wie wszystko. Tylko ja wiem, jak kochać. O jakże się myliłam. Dziś takim mottem jest dla mnie tytuł książki "Pokochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz". Bo jak pokochasz siebie (tak naprawdę) to gwarantuję, że nie zwiążesz się z byle kim.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez cvbnm » 12 maja 2009, o 13:45

"Zyje tez nadzieja"...
raczej nie jest to nadzieja


tylko zyczenie, projekcja, iluzja, marzenie, fantazja, wymyslem, wyobrazeniem, czy cos takiego

taki harlekinek, zero prawdy

i niestety zdaje sie ze milosc na tym polega, zakochanie, czy tez milosc, na jakims odurzeniu, nienormalnosci, zyciu zludzeniami...

zakochani ida wpoprzek normalnosci, spotykaja sie najdziwaczniej jak tylko mozna, i wyrabiaja najdziwaczniejsze rzeczy pod sloncem.

nie ma zadnych facetow ktorym mozna ufac, sa tylko tacy, ktory tez ulegli odurzeniu, sa nienormalni i zachowuja sie wariacko

jesli sie ktos nie zachowuje wariacko, znaczy nie jest zakochany

lady najwyrazniej sie zadurzylas, i co wiecej opierajac sie na wlasnych wyobrazeniach a to najglupsze zadurzenie.

ja sama miliony razy ulegam jakiemus zaczadzeniu, ale jakos szybko umiem sie otrzasnac, zwlaszcza ze tak samo - ulegam iluzji, nie ma prawdziwych zakochnych we mnie ksiazat, sa tylko moje wyobrazenia karmione wyobraznia, tesknota, pragnieniem.

od jakiegos czasu interesuje mnie realnosc, i to nie jest nic wspolnego z miloscia, milosc wtedy wogle nie ma prawa bytu. w swiecie realnym nie ma zadnych praw milosci, poniewz milosc z zalozenia jest lekkim zwichrowaniem umyslu i ciala.

mysle ze to jakas jeszcze gorsza bajka z tym rozsadkiem, wiara w szczerych, ufnych i takich na ktorych mozna polegac ludziach
ze tylko z takim bedzie udany zwiazek. ja uwazam ze takich ludzi po prostu nie ma.
mysle udany zwiazek moze byc z najgorsza swinia, jesli maja ze soba wspolne interesy i dziala chemia
nie jest wiec istotne czy on klamie, ale raczej czy te klamstwa sa widoczne. nie jest tez istotne czy jest ladny, ale czy jego aparycja "dziala" na mnie, nie jest w koncu istotne czy jest rozsadny i uczciwy, tylko czy dostal odlotu na Twoj widok.

no i Lady, nie dostal

uwiadl raczej, niz sie wzniosl na wyzyny uczuc. zakochany facet zachowuje sie dziwacznie, ale to nie polega na wyjezdzaniu i urywaniu kontaktu.
cvbnm
 

Postprzez Ladybird » 12 maja 2009, o 14:04

No i dostalam niezlego kopa, wiem ,ze sie nie zadurzyl ,ale mogl.
boje znowu spieprzyc cos nastepnego ,chce byc inna ,zdystansowana, madra.
A jesli chodzi o pokochanie siebie ,to sa ogromne zmiany we mnie. latami pracowalam nad poczuciem wlasnej wartosci ,nad zlikidowaniem chorobliwej niesmialosci .
Jako mloda dziewczyna uwazalam sie za najgorsza, najbrzydsza, niewrta zainteresowania.
Balam sie wszystkich ,a juz szczegolnie chlopcow ,potem mlodych mezczyzn.
Nikt mnie nie chcial w zwiazku z tym, albo mysleli ,ze jestem zadufana a sobie.
Tyle lat ciezkiej pracy ,malymi kroczkami ,przelamywaniem swoich lekow, naprawde sie zmienilam, pokochclam siebie. tak ,bylam sama przez wiele lat i bylam szczesliwa.
Ja zwyczajnie tesknie zakims, ciagle sama musze podejmowac trudne decyzje, nie mam nikogo ,jak mi zle, nie mam nikogo ,jak mi sie zacznie wszystko psuc, jak nagle w studniu popsuje sie cos i zostaje bez wody ,jak zle sie czuje i musze wstac i odwiezc dzieci ,zrobic obiad, jak jestem chora ,a i tak musze...
Wieczorem nie mam do kogo sie przytulic, nie ma nikogo ,kto mnie obejmie ,jak mi zle, wszystko sie wali i powie - nie martw sie ,masz mnie ,damy rade...
Czy chce duzo ???
Chce normalnosci ,wsparcia, poczucia bycia kochana.
Czy to nadaje sie na psychoterapie?
To naturalna potrzeba kazdego czlowieka..
A im bardziej chce, bo czas plynie ,tym bardzij sie gubie i popelniam bledy przynowej znajomsci.
Kolosie zamyka,nie wiem jak sie z tego wydostac. :(
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 105 gości