pomóżcie mi to przerwać

Problemy z partnerami.

Postprzez woman » 11 maja 2009, o 17:33

Zagubiona, naprawdę nie chcę robić Ci przykrości, ale on Cię nie szanuje i okazuje to każdym słowem i czynem :-(
Pora zdać sobie z tego sprawę i zacząć szanowac siebie.
Juz Ci kiedyś napisałam, że jedyne co możesz zrobic w tej sytuacji to zachować twarz, nic więcej.
Nie zmusisz go żeby chciał, widzę że jedynie przyduszony składa jakies deklaracje na odczepnego, ale nie ma to zupełnie pokrycia w czynach.
Bardzo mi przykro, że się tak szarpiesz.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez smerfetka0 » 11 maja 2009, o 21:32

---------- 17:44 11.05.2009 ----------

mi też jest przykro tylko ja wiem z jednej strony że z tego nic nie będzie i lepiej jak bym sobie dała spokój a z drugiej jak tylko próbuje i zaczynam myśleć że mi się uda on i nadzieje biora taka gore ze pewnie znalazla bym w takim momencie usprawiedliwienie na najgorsze jego czyny wobec mnie.

jedyną radą jest znalezienie sobie kogos.. oczywiscie nie na sile ale zeby ktos mi stanal na drodze zeby sie wszystko zrodzilo naturalnie a nie z przymusu. ale nie wyczaruje sobie nikogo przeciez.

z drugiej strony mam glupie ochoty trwac przy nim bo to mnie boli.. i czasami jest fajnie.. niz sie odsunac definitywnie bo to wtedy nie "boli" a "napier..".

za przeproszeniem


jego szczescie ze go tu nie ma tylko siedzi tak daleko sobie bo na wlasna odpowiedzialnosc poszlabym i kopnela go w jaja. ....

---------- 21:26 ----------

i dzisiaj tez go nie bedzie... :cry:

---------- 21:32 ----------

rozrywa mnie
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez matylda » 11 maja 2009, o 21:39

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez woman » 11 maja 2009, o 21:42

:pocieszacz:

zagubiona, pozwolę zacytować sobie pewną piękna wypowiedż z wątku obok
carita napisał(a):Wszystko, jak w moim ulubionym porównaniu, że miotając się po łące, żeby złapać biedronkę, co najwyżej możemy zadyszki dostać, a wystarczy się położyć na tej łące, spokojnie zamknąć oczy, a biedronki same cię obsiądą

to naprawdę działa
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2009, o 21:43

Oj biedna :pocieszacz: . Nie wiem co mogę Ci powiedzieć poza tym, że chyba się jednoczymy jednak Trzymaj się
Księżycowa
 

Postprzez smerfetka0 » 11 maja 2009, o 21:50

nigdy nie szukalam na sile faceta.. naprawde oni sami sie zlazili.. ale jak juz mi zalezy nie umiem odpuscic.

ale dlaczego? cala jestem zalana lzami.. druga noc.. cala sie trzese.. jutro mam mature ktorej nie zdam bo sporo rzeczy nie umiem. nie poradze sobie. wole naprawde dzisiaj sobie cos zrobic niz to juz znosic. nie wytrzymuje
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez woman » 11 maja 2009, o 21:54

Zagubiona, co Ty opowiadasz na Boga dziecko!!!
Nie jest tego wart, nawet w 1 procencie, pomyśl o tym.
A matura to nie koniec świata, pomyśl, że w tej chwili to taki armagedon, ale kiedyś będziesz się z tego smiała.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez smerfetka0 » 11 maja 2009, o 21:59

przez takie armagedony kiedy wszystko najwazniejsze m sie zwalilo nie dalam sobie rady i dwa razy probowalam przejsc na druga strone.
naprawde nie wytrzymuje tego bolu.
no co mam zrobic? nie wytrzymuje jest tak silny
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez woman » 11 maja 2009, o 22:03

Nie masz tam kogoś, rodziców, siostry, brata, kogoś zaufanego z kim można tak od serca porozmawiać?
Rozmowa zawsze pomaga, ja się człowiek wygada i wypłacze to jest troszkę lżej.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez smerfetka0 » 11 maja 2009, o 22:05

nie pojde do mamy bo nie moge
siostra w londynie..

niestety nie mam
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez April » 11 maja 2009, o 22:13

---------- 22:06 11.05.2009 ----------

Oj Zagubiona. nie wiem co Ci powiedziec.
zal mi Ciebie strasznie bo motasz sie ze złymi emocjami.
powiem cos co zapewne nie jest fajne:
gdy byłam mała biłam się z siostrą. zawsze po twarzy. targałam za włosy kopałam plułam itd... zawsze po tym szłam do łazienki i przewaznie czyms ostrym robiłam sobie wielka szramę na twarzy przewaznie na policzku a potem szłam do ojca i skarzyłam na siostre ojcu ze mnie pobiła....
siostra dostawała a ja do dzis nie potrafię sobie tego zachowania wybaczyc.
pozniej miałam w domu takie drzewko szczescia cholera wie co i kto mi to wmówił ale miało przynosic szczescie. codzien kleczałam przed tym drzewkiem modlac sie o "ciszę w domu" nadaremnie...
któregos dnia drzewko "wypierdoliłam"
do dzis nie umiem wybaczyc sobie tamtych zachowan.
pozniej miałam straszny nawyk który trwa do dzis. nie umiem go nazwac.
pozniej jak na złosc zakochiwałam sie przezywałam katusze itd.
chciałam zawsze duzo, a miałam mało.
pozniej miałam chłopaka, zlego chłopaka miesiacami wypłakiwałam sobie oczy az gdy mnie uderzył...odeszłam
do dzis nie umiem sobie wybaczyc jak głupia i naiwna byłam.
...az trafiłam do liceum. trzy przełomowe lata które ukształtowały moja psychikę.
Zagubiona wiele sytuacji w zyciu uczy nas by nie postepowac tak a nie inaczej.
raz pakujemy sie w takie gówno z ktorego wyjsc sie nie da,
chciałam Ci powiedziec ze nic na siłe.
miałam wspaniała przyjaz i wspaniałe przyjaciołki...rozpadło sie. malo płakałam. miałam wiele razy motylki w brzuchu wiele razy nóz w rekach i tabletki. nie zrobilam nic. albo brak odwagi albo madrosc. nie wiem co głupsze. pozniej miałam Anioła pozniej Diabła pozniej znów Anioła, pozniej ja byłam diabłem i kochałam sie bez zabezpieczenia. w ciaze nie zaszłam dzieki Bogu, pozniej obwiniałam wszystkich za wszystko , to ze takie liceum to ze taki chłopak to ze taka rodzina...to ze ta zdrada to przez niego....
potem nienawidziłam cały swiat ze mam maturę ze musze choc nie doroslam. a na koniec sam rozstałam sie z Aniołem.
bez łez płaczu itd.
a teraz jest tak.
jestem po maturze. prawie. jeszcze tylko jeden egzamin. z mezczyzna którego kocham i nienawidzę ,zarazem z Panem X. który kusi mnie od zawsze. z matka histeryczką i opanowanym ojcem, z jednym problemem zdrowotym i bolącym zebem.
oprocz tego wszystkiego wiem ze w zyciu pragnę spokoju i opanowania, umiejetnosci rozmawiania w cztery oczy w ciszy bez krzyków i wrzasków, nie sms nie mail nie gg ...nie ten swiat. moze i zmienia sie forma przekazywania informacji ale nie zmieniaja sie odczucia..
zagubiona tak naprawdę zycze Ci bys obiektywnie spojrzała na zycie.
bez ciagłego nie umiem nie uda mi sie itd.
strach i lek i łzy sa od zawsze.
ale mozna płakac z usmiechem na twarzy tak jak ja dzis.
zmeczona po ustnym polskim zdjadłam wszystko co było w kuchni i popiłam tigerem . w pokoju mam burdel i mama krzyczy z braku sił zaczełam płakac i sie smiac. czuję sie szczesliwa pomimo ogromu zła jaki w okoł mnie panuje.
słonecznych dni zyczę Ci w Twej duszy
pozdrawiam
April

---------- 22:13 ----------

co ten facet ma w sobie takiego ze tak cierpisz?
odpowiedz mi
April
 

Postprzez woman » 11 maja 2009, o 22:13

Zagubiona, jak mam Ci wytłumaczyć, że to wszystko co teraz przechodzisz to jest nic w perspektywie całego życia, to chwila, moment...
Za rok, dwa, nie będziesz nawet pamiętac o tym, choc teraz tak bardzo Ci źle...
Jutro ostatni dzień matur tak? Jeszcze troszkę, zaciśnij zęby, dasz radę.
O wyniki będziesz się martwić potem.
Pan X też będzie kiedyś tylko plamką na Twej pamięci, oby jak najmniejszą...
Wszystko przemija, świat idzie dalej, choć dla Ciebie on w tej chwili sie kończy, to obiektywnie patrząc nic takiego sie nie dzieje.
To tylko matura i złamane serce, jak miliony innych na świecie.
Wszystkie z nas to przeszły i Ty też dasz radę, to tak jak z porodem :-)
Przytulam Cię mocno.
Ostatnio edytowano 11 maja 2009, o 22:16 przez woman, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez smerfetka0 » 11 maja 2009, o 22:15

---------- 22:14 11.05.2009 ----------

wytlumacz to mojej mamie ktora sie wscieknie jak nie zdam
nie pojde po odbior swiadectwa bo sie tam zalamie i spale

zawsze bylam dobra..moze za dobra
ale jak tak mozna kogos traktowac?! nic nie poradze ze to tylko jest ostatecznym wbiciem tego gwozdzia ktory tkwi mi w plecach... to wszystko nie jest przez niego ale on zlozyl ostateczny cios..
a ja zaplakana.
nie chce isc tam jutro.
nie chce go znac
nie chce nic czuc
ani przezywac tego co mnie czeka
to za ciezkie

---------- 22:15 ----------

a co ja w sobie mam ze mnie to zawsze spotyka? :cry:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez woman » 11 maja 2009, o 22:19

No wścieknie się i co dalej... Pokrzyczy, pokrzyczy i przestanie.
A może Jej nie doceniasz, może za mało ufasz mamie, przecież Cię kocha jak to mama, może zrozumie.
Czy ona wie co się dzieje w Twoim życiu?
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez smerfetka0 » 11 maja 2009, o 22:25

nie nie wie i o polowie lepiej zeby sie nigdy nie dowiedziala bo mi nigdy nei wybaczy..
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości