przez Kolla » 26 paź 2009, o 22:29
Potrzebuje waszej rady, opinii, pomocy..
3 miesiące temu poznałam faceta-rozwodnika. Poznaliśmy się przez portal randkowy Był krotko po rozwodzie, choć rozstali się na dobre rok temu, a przez ostatnie 4 lata kilka razy się rozstawali. PO ostatnim rozstaniu spotykał się z kilkoma kobietami.
Na początku było super. Był czuły, delikatny, piekielnie inteligentny i błyskotliwy. Naprawdę wartościowy facet, któremu warto dać szansę. I tak się zachowywał. Mieszkamy 50 km. od siebie, widywaliśmy się w tygodniu i w weekendy. Z jego inicjatywy. Spędzaliśmy naprawdę fajny czas. Widać było, że tez mu zależy by cos w tej znajomości było. Byliśmy ze soba naprawde blisko fizycznie i psychicznie. Po 1,5 miesiąca cos zaczęło się psuć. Cos mi nie grało, choć nie wiedziałam dokładnie co. Odkryłam, że nadal ma swoje profile na 3(!) portalach randkowych i jest tam b. częstym gościem. Nie wytrzymałam i podszyłam się pod jedną z kobiet proponując spotkanie. A on…zgodził się…Wiem, że zrobiłam źle, ale nie wytrzymałam. Przynajmniej wiem na jak wygląda rzeczywistość. Od tego momentu było coraz gorzej. Zasiał we mnie straszną nieufność. Rozmawialiśmy o tym nie raz. Mówił, że to tylko z ciekawości, że chciał podbudowac swoją wartość, że chcę także wyłączności itp. W końcu powiedział, że naprawdę chciał się zaangażować, ale że nie jest gotowy na powazny związek i nie wie czy kiedyś będzie. Że nie odbiera tej naszej znajomości tak jak ja, a widzi, ze ja podchodze bardzo emocjonalnie, a on mi niczego nie obiecywał. Że dla niego to znajomość bez zobowiązań i niczego prócz pociągu nie czuje, choc jestem mu bliska i choć bardzo by chciał. Kurcze, a jak mam podchodzić, gdy sypiamy ze sobą, gdy dawał wszelkie znaki, że chciałby by coś w tego wyszło. Przeciez ja nie chciałam żadnej deklaracji, bo na to zdecydowanie za szybko, chce tylko uczciwości, wyłączności. A co z tego wyjdzie zobaczymy za jakiś czas. Tydzień temu mielismy powazna rozmowę. Przyznał, że nie był w porządku wobec mnie przez te portale, ale z żadna niby się nie spotkał. Stanęło na tym, że na jakiś czas „zwieszamy” znajomość (3-4 tygodnie w samotności, bez siebie i innych), może to da mu czas na poukładanie w głowie, na zrozumienie czego chce i czy chce spróbować, bo jestem fantastyczną kobietą na potencjalną partnerkę. Spytałam czy się rozstajemy i by to nazwac po imieniu, ale stwierdził, ze to tylko zawieszenie, że jest dobrej myśli, że potrzebuje czasu. Ale jeśli będziemy chcieli się skontaktować, pogadać to jak najbardziej można.Ja to czuję inaczej-chce byśmy odsunęłi się od siebie, to potem rozstanie będzie łatwiejsze dla mnie.
Mija tydzień bez żadnego kontaktu z jego strony. Ja tez się nie odzywam. Widzę, że on nadal jest aktywny na portalach.
Ja też jestem po rozwodzie, tez jestem pokiereszowana przez życie i tez się boję. Jego zostawiła żona dla innego (ale nie wiem co było tak naprawde powodem, ze to zrobiła)
Co o tym sądzicie? Czy myślicie, że on może przemyśleć sprawę i zdecydowac, że chce spróbować? Czy jest tak jak ja myśle,że to tylko złagodzenie bólu?
Ja naprawdę jestem w psychicznym dołku. Może nie jest tak źle, może to faktycznie czasowe, musi miec czas, a ja już sobie wkręcam najgorsze..
Bardzo boli myśl, że po mnie spotka inna kobietę, w której się zakocha, że będzie gotowy na powazny związek ale już z inna, kolejna kobietą.
Czasem mam ochotę już teraz napisać, że to nie ma sensu, a czasem chcę poczekać do godziny „0”, poczekac na jego ruch, co zrobi..Nie umiem się niczym zająć, skupić na niczym..
czy jest na co czekać? czy jest sens?
Proszę, jakie jest Wasze zdanie, co o tym sądzicie. Co ja mam robić?