gdy on mówi "nie jestem teraz gotowy na..."

Problemy z partnerami.

Postprzez matylda » 10 maja 2009, o 12:33

dobranocka napisał(a):nie mam 20 lat tylko 30 i mężczyźni i miłość w tym wieku to trochę inna bajka niż 10 lat temu. Spotyka się na swojej drodze osoby z bagażem doświadczeń, większą ostrożnością, niektórzy nawet kalkulują. Dla mnie idealistki było to swojego rodzaju nauką


Zgadzam się. Im człowiek starszy, tym trudniej zbudować związek. Przykre doświadczenia z przeszłości często sprawiają, że podchodzimy z większą ostrożnością i mniejszym zaufaniem. Poza tym jest jeszcze kwestia przyzwyczajeń z poprzednich związków...

Inaczej patrzymy na życie, często mniej idealistycznie niż kiedyś. I wydaje mi się, że im człowiek starszy, tym więcej kalkuluje, co mu się opłaca, a co nie. I pewnie, niestety, często ludzie wiążą się z poczucia rozsądku niż z prawdziwej miłości.

Smutne to, ale prawdziwe :(

Też mam 30 lat. Gdzieś tam w środku wierzę w prawdziwą miłość, ale coraz słabiej. Nie jestem pewna, czy będę umiała kochać tak jak kiedyś. Nie jestem pewna, czy będzie mi to dane. Wiem natomiast, że nie chciałabym być z kimś tylko dlatego, by nie być samą, z rozsądku.

No i się rozmarzyłam...
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez dobranocka » 10 maja 2009, o 12:47

Także nie będę z kimś z rozsądku, nie potrafiłabym udawać uczuć. Nie tracę wiary jednak, że poznam kogoś kogo pokocham ze wzajemnością.

Czasem wydaje mi się, że sporo mężczyzn pochodzi z innej planety;)
Eh....
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez ewka » 10 maja 2009, o 12:48

dobranocka napisał(a):Czasem wydaje mi się, że sporo mężczyzn pochodzi z innej planety;)

Sporo? Ja myślę, że zdecydowana większość... o ile nie wszyscy;))
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez matylda » 10 maja 2009, o 12:50

Przecież nie od dziś wiadomo, że oni wszyscy są z Marsa... ;)
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez dobranocka » 10 maja 2009, o 12:55

tak ale czasem się zdarza, że k i m spotykają się jednak na jednej planecie i potrafią wspólnie na niej żyć i się dogadać heheh - jeny mam nadzieję:)
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez matylda » 10 maja 2009, o 13:57

---------- 13:07 10.05.2009 ----------

Podobno nadzieja umiera ostatnia...

---------- 13:57 ----------

"Po minionych złych deszczach i burzy
Powracają burze i złe deszcze,
Ale ciągle nadzieja mi wróży,
Że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze..."

Leopold Staff
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

:/

Postprzez Sylwusia123 » 10 maja 2009, o 19:06

Może i macie rację. Jest jeszcze jedna sprawa- ja znam tą dziewczynę... To jest moja znajoma. Nie odbiłam jej go, nie myślcie tak;) Oni nawet ze sobą nie chodzili. Już jakiś czas nie spotykam się z nim, ale piszemy. robiłam nawet już tak, że postanowiałam, że nie będę do niego pisać i pierwsza się odzywać. To wtedy pisał on. Gdyby nie chciał ze mną utrzymywać kontaktów to przecież by się nie odzywał. Kiedyś była taka sytuacja, że powiedziałam, że usunę się, jeśli jest jakaś osoba do której coś czuje. A on na to, żebym nawet tak nie mówiła i że kiedyś myślał, że wyjdzie mu coś z jedną osobą ale że była to pomyłka. I póżniej po jakiś czasie miała miejsce sytuacja, którą opisałam wczoraj (jego wyznanie, że coś do mnie czuje itd.).
Sylwusia123
 
Posty: 4
Dołączył(a): 10 maja 2009, o 00:28

Re: ;/

Postprzez matylda » 10 maja 2009, o 19:22

Sylwusia123 napisał(a):Poznałam chłopaka, z którym dobrze mi się rozmawiało, zaczęliśmy się spotykać, narobiłam sobie nadziei, powiedział nawet, że coś do mnie czuje. Po tym wyznaniu po ok. dwóch dniach powiedział, że nie jest jeszcze gotowy na związek, że to wszystko szybko się toczy, że chciałby być ze mną, lecz nie może zapomnieć jeszcze o przeszłości.


Masz siłę, żeby czekać? Aż tak bardzo Ci na nim zależy? Przecież on powiedział, że nie chce się wiązać, że nie jest gotowy... Tak naprawdę nie wiadomo, ile czasu zajmie mu uporanie się z przeszłością...

Nie chciałabym, żebyś była lekiem za jego złamane serce, a tak to wygląda. Facet zostawił sobie furtkę w postaci Twojej osoby. Od Ciebie zależy, co z tym dalej zrobisz. Wierzę, że podejmiesz słuszną decyzję.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez dobranocka » 10 maja 2009, o 20:01

Ja widzę Sylwusia trochę niejasności i sprzeczności, nie że chcę zniechęcać ale spójrz:
- spotykaliście się i powiedział że coś do Ciebie czuje a za 2 dni, że nie jest gotowy na związek - czyli nie chce być z Tobą (jak się podoba, czuje się coś do drugiej osoby to chce się z nią być - tak uważam)
- nie uporał się jeszcze z przeszłością ale nic nie czuje do tamtej dziewczyny (więc w jakim sensie nie może zapomnieć o przeszłości, o czym, kim?)
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

;/

Postprzez Sylwusia123 » 10 maja 2009, o 21:27

Też tu widzę niejasności i nie potrafię tego zrozumieć. Jest jeszcze jedno wytłumaczenie, jestem młodziutka, teraz mam maturę. Być może uważał, że jeśli zaczniemy chodzić przed maturą, a później coś by poszło nie tak z egzaminem dojrzałości to ja albo ktoś z mojej rodziny mógłby go za to obwiniać. Pierwszym pretekstem jaki podał była właśnie moja nauka, a później jak mu napisałam esa czy właśnie nauka jest prawdziwym powodem i żeby odpowiedział szczerze, to wtedy napisał mi właśnie o tym, że jeszcze nie jest gotów i o tej przeszłości. Tak więc czekam jeszcze do końca matur. Jeśli nic się nie zmieni, on nie zaproponuje spotkania, i zobaczę, że mu nie zależy to chyba kończę tę znajomość.
Sylwusia123
 
Posty: 4
Dołączył(a): 10 maja 2009, o 00:28

Postprzez matylda » 10 maja 2009, o 21:50

Masz rację, skup się na nauce, to teraz jest dla Ciebie najważniejsze.
I proszę, przestań go tłumaczyć i usprawiedliwiać. Zaraz się okaże, że wszystko można jakoś wyjaśnić... No właśnie, jakoś...

Przepraszam, że tak bezpośrednio, ale ja właśnie tak to widzę.

Trzymaj się!
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez Sylwusia123 » 8 cze 2009, o 00:05

---------- 23:24 10.05.2009 ----------

Nic nie szkodzi, że tak bezprśrednio, ja oczekuję szczerych wypowiedzi;) No zobaczymy jak to będzie. Dam znać na forum jak to się wszystko potoczyło :)

---------- 00:05 08.06.2009 ----------

Miałam dać znać jak to wszystko się potoczyło. A więc powiedział mi, że jest osoba do której nadal coś czuje i że możemy być tylko przyjaciółmi.
Sylwusia123
 
Posty: 4
Dołączył(a): 10 maja 2009, o 00:28

Postprzez janiol » 8 cze 2009, o 23:08

Hej

Mezczyzni i kobiety nie sa tak rozni od siebie jak by sie moglo wydawac....
np. i tu podpowiedz dla Dobranocki... jesli bedziesz cos robic, pokazesz ze sie starasz - stracisz - kobiety reaguja podobnie. Im bardziej facet sie stara tym bardziej pokazuje, ze nie jest zbyt wartosciowym kaskiem dla kobiety.
Zostaw sprawe niech sie toczy.... jak facet ma jaja i bedzie chcial... to zrobi co trzeba:), przeciez nie interesuja Cie goscie, ktorzy nie wiedza czego chca?
Zdecydowanie zacznij rozgladac sie za innymi obiektami.

Pozdrawiam
janiol
 
Posty: 30
Dołączył(a): 14 kwi 2009, o 22:44

Postprzez Kolla » 26 paź 2009, o 22:29

Potrzebuje waszej rady, opinii, pomocy..
3 miesiące temu poznałam faceta-rozwodnika. Poznaliśmy się przez portal randkowy Był krotko po rozwodzie, choć rozstali się na dobre rok temu, a przez ostatnie 4 lata kilka razy się rozstawali. PO ostatnim rozstaniu spotykał się z kilkoma kobietami.
Na początku było super. Był czuły, delikatny, piekielnie inteligentny i błyskotliwy. Naprawdę wartościowy facet, któremu warto dać szansę. I tak się zachowywał. Mieszkamy 50 km. od siebie, widywaliśmy się w tygodniu i w weekendy. Z jego inicjatywy. Spędzaliśmy naprawdę fajny czas. Widać było, że tez mu zależy by cos w tej znajomości było. Byliśmy ze soba naprawde blisko fizycznie i psychicznie. Po 1,5 miesiąca cos zaczęło się psuć. Cos mi nie grało, choć nie wiedziałam dokładnie co. Odkryłam, że nadal ma swoje profile na 3(!) portalach randkowych i jest tam b. częstym gościem. Nie wytrzymałam i podszyłam się pod jedną z kobiet proponując spotkanie. A on…zgodził się…Wiem, że zrobiłam źle, ale nie wytrzymałam. Przynajmniej wiem na jak wygląda rzeczywistość. Od tego momentu było coraz gorzej. Zasiał we mnie straszną nieufność. Rozmawialiśmy o tym nie raz. Mówił, że to tylko z ciekawości, że chciał podbudowac swoją wartość, że chcę także wyłączności itp. W końcu powiedział, że naprawdę chciał się zaangażować, ale że nie jest gotowy na powazny związek i nie wie czy kiedyś będzie. Że nie odbiera tej naszej znajomości tak jak ja, a widzi, ze ja podchodze bardzo emocjonalnie, a on mi niczego nie obiecywał. Że dla niego to znajomość bez zobowiązań i niczego prócz pociągu nie czuje, choc jestem mu bliska i choć bardzo by chciał. Kurcze, a jak mam podchodzić, gdy sypiamy ze sobą, gdy dawał wszelkie znaki, że chciałby by coś w tego wyszło. Przeciez ja nie chciałam żadnej deklaracji, bo na to zdecydowanie za szybko, chce tylko uczciwości, wyłączności. A co z tego wyjdzie zobaczymy za jakiś czas. Tydzień temu mielismy powazna rozmowę. Przyznał, że nie był w porządku wobec mnie przez te portale, ale z żadna niby się nie spotkał. Stanęło na tym, że na jakiś czas „zwieszamy” znajomość (3-4 tygodnie w samotności, bez siebie i innych), może to da mu czas na poukładanie w głowie, na zrozumienie czego chce i czy chce spróbować, bo jestem fantastyczną kobietą na potencjalną partnerkę. Spytałam czy się rozstajemy i by to nazwac po imieniu, ale stwierdził, ze to tylko zawieszenie, że jest dobrej myśli, że potrzebuje czasu. Ale jeśli będziemy chcieli się skontaktować, pogadać to jak najbardziej można.Ja to czuję inaczej-chce byśmy odsunęłi się od siebie, to potem rozstanie będzie łatwiejsze dla mnie.
Mija tydzień bez żadnego kontaktu z jego strony. Ja tez się nie odzywam. Widzę, że on nadal jest aktywny na portalach.
Ja też jestem po rozwodzie, tez jestem pokiereszowana przez życie i tez się boję. Jego zostawiła żona dla innego (ale nie wiem co było tak naprawde powodem, ze to zrobiła)
Co o tym sądzicie? Czy myślicie, że on może przemyśleć sprawę i zdecydowac, że chce spróbować? Czy jest tak jak ja myśle,że to tylko złagodzenie bólu?
Ja naprawdę jestem w psychicznym dołku. Może nie jest tak źle, może to faktycznie czasowe, musi miec czas, a ja już sobie wkręcam najgorsze..
Bardzo boli myśl, że po mnie spotka inna kobietę, w której się zakocha, że będzie gotowy na powazny związek ale już z inna, kolejna kobietą.
Czasem mam ochotę już teraz napisać, że to nie ma sensu, a czasem chcę poczekać do godziny „0”, poczekac na jego ruch, co zrobi..Nie umiem się niczym zająć, skupić na niczym..
czy jest na co czekać? czy jest sens?
Proszę, jakie jest Wasze zdanie, co o tym sądzicie. Co ja mam robić?
Kolla
 
Posty: 14
Dołączył(a): 26 paź 2009, o 20:15

Postprzez dobranocka » 26 paź 2009, o 22:45

Kolla, wysłałam na priv
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ijisuvapajo i 275 gości

cron