temat jest zbędny...

Problemy związane z depresją.

Postprzez melody » 7 sie 2007, o 13:31

Flinko, to wszystko co piszesz jest bardzo piękne, ale wyczuwam w tym nutę idealizmu. Nie, nie, to nic złego oczywi¶cie. Ja też taki idealizm w sobie mam. Tylko widzisz, siedzenie i wyszukiwanie sensu w upadkach nie przynosi mi już żadnej ulgi. Był czas kiedy o tym rozmy¶lałam w podobny do Ciebie sposób. Co¶ wówczas z tego brałam dla siebie zapewne; czego¶ się uczyłam. To jednak w dalszym ci±gu jest życie w ¶wiecie własnych przemy¶leń i wyobrażeń.
Masz rację pisz±c, że potknięcia i upadki s± wpisane w życie każdego człowieka. Je¶li s± to konstruktywne upadki, to ¶wietnie. Ale nie jest konstruktywne leżenie na ziemi z uczuciem bycia skopanym; ani też takie nie s± natrętne my¶li, by sięgn±ć za nóż. Smutek w czystej postaci jest piękn± emocj±, która nas rozwija. Ale smutek przybieraj±cy patologiczne rozmiary?...
Masz rację Flinko pisz±c, że mam prawo (jak każdy) do słabo¶ci, do odpoczynku i że nie muszę być zawsze aktywna. To jasne. Ale ja napisałam o tym wszystkim wła¶nie dlatego, że najczę¶ciej idę przez życie w sposób pasywny; wycofuję się z wielu rzeczy, unikam działania i to jest problem – izolacja samej siebie.
Je¶li chodzi o zakładanie fałszywych masek przed ludĽmi, masek o u¶miechniętej twarzy – nie robię tego. Żyłam w ten sposób przez „całe wieki”, aż do momentu, gdy co¶ we mnie pękło tak mocno, że zaczęłam chrzanić to, co powiedz± inni na widok zapłakanej twarzy. A co mówi±? Pocieszaj±, oferuj± wsparcie i często zdradzaj± się z własnymi problemami. S± to momenty, które bardzo przełamuj± samotno¶ć, moj± samotno¶ć. A jednak nie przestaję póĽniej wycofywać się z takich kontaktów. Prawdopodobnie gdzie¶ w głębi siebie bardzo boje się blisko¶ci.
Czy mój wewnętrzny ¶wiat przynosi mi ból? Zdecydowanie nie. Gdyby tak było, to może w jakiej¶ chwili desperacji zdecydowałabym się go opu¶cić. Problemem jest to, że „za moment” zacznę bardziej samodzielne życie, skończę studia, znajdę się na rynku pracy, spotkam się walk±, której nie chcę przegrać. Potrzebuję więc siły, pewno¶ci siebie... to wszystko.

Ivonko, staram się codziennie analizować swoj± sytuację i wnioski s± takie jak to powyżej napisałam. Ale spokojnie, ja nie oczekuję, że Ty, czy ktokolwiek inny powie mi co mam robić; nie oczekuję rozwi±zania. Wiem, że tylko ode mnie zależy to, jak poradzę sobie z konkretn± sytuacj±. Prawdopodobnie muszę przyj±ć do wiadomo¶ci, że moj± skaz± jest fakt, iż, systematycznie, co parę miesięcy moje neuroprzekaĽniki zatrzymuj± się w miejscu. Rozumiesz chyba dlaczego tak bardzo mnie to wytr±ca z równowagi? Ivonko, ja mam za sob± 5 lat psychoterapii z jedn± stanowcz± decyzj± o zakończeniu jej, a zatem z jedn± dłuższ± przerw± i jednym też powrotem. To jest prawie 200 godzin spędzonych w gabinecie terapeuty. Nie, oczywi¶cie, że tego nie żałuję. Mówię tylko jaki s± fakty, by¶ Ty, czy ktokolwiek inny mógł lepiej zrozumieć to, czemu wiele od siebie wymagam.

Ivonko, Flinko, dziękuję Wam za Wasz czas i uwagę, jak± mi ofiarowujecie.

mel.
melody
 

Postprzez flinka » 7 sie 2007, o 14:59

Czekałam tu Mel na Ciebie...
Pewnie masz rację, że to idealistyczne podej¶cie, ale z drugiej strony wierzę, że z każdego momentu w życiu czerpiemy jakie¶ do¶wiadczenie. Może się chronię za takim przekonaniem, mogłabym stwierdzić przecież jak wiele straciłam przez te lata mojego życia, np. przez chowanie się w samotno¶ci i mam tego ¶wiadomo¶ć, ale chcę też dostrzegać to co zyskałam. I masz rację ja też wci±ż chowam się w swoim ¶wiecie. Ale jestem przekonana, że gdyby nie do¶wiaczanie smutku, droga przez terapię, może i zw±tpienia byłaby¶ kim¶ innym. Zapewne to zbyt wysoka cena za zmiany czy naukę, może za bardzo doszukuję się w tym jakiej¶ wyj±tkowo¶ci...

Idziesz przez życie w sposób pasywny? Zastanawiam się co masz na my¶li... Na pewno to nie jest pasywno¶ć w działaniach skierowanych na innych, nie znam drugiej osoby, która daje tyle od siebie. Nieraz mam wrażenie, że bierzesz na siebie raczej zbyt wiele. Zawsze starasz się pomóc, starasz się wywi±zywać z wziętych na siebie spraw. I robisz to najlepiej jak potrafisz. Je¶li przyj±ć, że jeste¶ pasywna to w czerpaniu czego¶ dla siebie, unikasz kontaktów z ludĽmi, robienia czego¶ co jest skierowanie tylko na Ciebie, dla przyjemno¶ci i w tym zapewne się izolujesz. Rozumiem to, że boisz się blisko¶ci, że wycofujesz się gdy dystans staje się zbyt mały. Rozumiem to, bo przeżywam to podobnie. Boli mnie gdy relacje s± powierzchowne, ale gdy staj± się albo mog± stać się bliższe to uciekam. My¶lę, że boję się zranienia, boję się, że się otworzę, zaufam, a kto¶ mnie odrzuci i boję się, że przywi±żę się zbyt mocno. Zastanawiała¶ się sk±d u Ciebie się to bierze? Dotykała¶ kiedy¶ tematu?

Nawet je¶li leży się długo to przecież kiedy¶ w końcu się podnosi, a na to, żeby się podnie¶ć trzeba przecież uzbierać siły. Można nie mieć sił, żeby wstać z łóżka, a kiedy się z niego wreszcie wstanie to jest dla tego człowieka osi±gnięcie, mimo że dla większo¶ci to oczywisto¶ć, codzienno¶ć. A natrętne my¶li, by sięgn±ć po nóż? Za to, że przychodz± przecież nie odpowiadasz, ważne jest co z nimi zrobisz. To już niestety rodzaj uzależnienia - słabo¶ć alkoholika nie polega na tym, że gdy jest Ľle nachodz± go my¶li o wódce, tylko na tym, że po ni± sięga.

Mam wrażenie, że boisz się gdzie¶ w głębi samodzielno¶ci (chociaż równocze¶nie o niej marzysz)... Ale ta walka jest tak na prawdę wszędzie i w szkole, i na studiach, i kiedy zajmujesz się wolontariatem, i kiedy jedziesz na kolonie itd. Ty już jej do¶wiadczyła¶... A nasilenie i rodzaj tej walki zawsze zależy od drogi, któr± pójdziesz... Czym innym jest walka o awans a czym innym walka o potrzeby czy bezpieczeństwo dziecka. My¶lę, że taka walka nie zawsze jest obci±żeniem, może też dodawać siły, motywacji do kolejnych działań.

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez melody » 7 sie 2007, o 18:09

Dziękuję, że czekała¶ Flinko.
Widzisz, ja już przestałam patrzeć na ludzi z dużymi problemami emocjonalnymi jakby to byli jacy¶ wybrańcy, którzy to otrzymali niezwykł± szansę poznania jakiej¶ prawdy; wzniesienia swojego życia za pomoc± terapii na głębsze jego tory... Trzeba sobie jasno powiedzieć, że depresja nie jest pozytywnie wzbogacaj±cym do¶wiadczeniem, lecz konsekwencj± zaniedbań w dzieciństwie; jest patologicznym stanem, który może doprowadzić do samobójstwa. Pozytywne do¶wiadczenia to te, które rodz± się póĽniej, z chwil±, gdy człowiek otrzymuje pomoc (być może pierwsz± w jego życiu) i zaczyna stawać na nogi. Błędem byłoby jednak założenie, że dzięki depresji stałam się tym, kim teraz jestem. Stałam się tym kim się stałam dzięki spotkaniu wspaniałego człowieka, mojego terapeuty, który wiele mnie nauczył. Ale równie dobrze mogłabym spotkać kogo¶ podobnego w innym czasie i miejscu, nie będ±c tak bardzo wewnętrznie potłuczon± i też do¶wiadczyć czego¶ podobnego. Ideałem natomiast byłoby przyj¶ć na ¶wiat w rodzinie tworzonej przez dojrzałych, silnych i ¶wiadomych siebie rodziców.
Zauważyłam, że w naszej kulturze łatwo ulegamy przekonaniu, jakoby cierpienie uszlachetnia. Ja jednak nie uważam tego za globaln± prawdę.
Flinko, nie postrzegam siebie jako kogo¶ kto tak wiele daje siebie innym. Być może się staram, ale nie jestem w tym nikim wyj±tkowym. Sama znam ludzi, którzy potrafi± być jeszcze bardziej oddani wszelkiemu pomaganiu innym. A moja pasywno¶ć, izolacja wynikaj± niejednokrotnie z tego, że jestem do¶ć mocno nie¶miała i z dużym lękiem wchodzę w nowe sytuacje. Oczywi¶cie wchodzę w nie, przełamuję się, ale płacę póĽniej cenę w postaci gwałtownego obniżenia nastroju, co jest zapewne jakim¶ mechanizmem obronnym, albo po prostu czystym „podkładaniem sobie kłody pod nogi”, tak, często odnoszę wrażenie, że bojkotuję sam± siebie.

Blisko¶ć. Czy dotykałam tego tematu? Oczywi¶cie. S±dzę, że mój lęk przed blisko¶ci± wynika w dużej mierze z tego, iż jako dziecko nie zaznałam takiej prawdziwie zdrowej blisko¶ci i dlatego dzisiaj po prostu nie wiem jak mogłabym się odnaleĽć w takim kontakcie. Wła¶ciwie to nawet nie muszę się odnajdować, bo przyci±gam do siebie ludzi, którzy boj± się blisko¶ci jak ja. A zatem nasze relacje ł±czy tajny kontrakt o zachowaniu dystansu. Także ja i każda z tych osób stwarzamy jedynie pozory blisko¶ci. To o czym mówię, to pewien niuans, który trudno mi wyja¶nić w kilku zdaniach.

„(...) słabo¶ć alkoholika nie polega na tym, że gdy jest Ľle nachodz± go my¶li o wódce, tylko na tym, że po ni± sięga” – bardzo podoba mi się to zdanie, jest bardzo trafne.

Czy boję się samodzielno¶ci? Nie. I nie wiem sk±d masz takie wrażenie Flinko, ale zawsze możesz mi to wytłumaczyć. Dla mnie samodzielno¶ć jest czym¶ bardzo znanym, czym¶ w czym łatwo mi się odnaleĽć. Ja po prostu nigdy nie byłam zaopiekowan± córeczk± swoich rodziców. Od najmłodszych lat za to musiałam być samodzielna i odpowiedzialna za siebie i za brata. O szczegółach nie chce mi się pisać, wyczerpywałam ten temat już wielokrotnie.
A ta walka, o której wspomniałam gdzie¶ tam w poprzednim po¶cie; walka której będę musiała się podj±ć w momencie znalezienia się na rynku pracy, to nie jest taka sama walka, jakiej mogłam do¶wiadczyć w szkole. Nie jest to dla mnie porównywalne. To s± zupełnie inne do¶wiadczenia, stawka jest znacznie wyższa. Ja nie boję się podj±ć za to odpowiedzialno¶ci. Przeciwnie. Ja się boję sytuacji, że gdy mi się co¶ nie uda – gdy nie zdobędę dobrze płatnej pracy, to nie będę miała szansy na samodzielno¶ć. Będę musiała pozostać w domu moich rodziców i co wtedy? Będę miała dzień w dzień „dzień ¶wira”... St±d tak bardzo mnie martwi moja niepewno¶ć siebie, moja nie¶miało¶ć, lękliwo¶ć...

Pozdrawiam Cię Flinko,
mel.
melody
 

Postprzez flinka » 7 sie 2007, o 19:32

Wiesz na poziomie racjonalnym nigdy nie uważałam, że cierpienie uszlachetnia, bo przecież może prowadzić do degeneracji czy samobójstwa. Ale u¶wiadomiła¶ mi co¶ bardzo ważnego, że faktycznie w jaki¶ sposób idealizowałam (i w jakim¶ stopniu dalej to robię) depresję, zawsze broniłam się przed uznaniem jej za chorobę, patologię. Traktowałam j± gdzie¶ pod¶wiadomie jako jak±¶ drogę życiow±, wydawało mi się, że jest ochron± przed pustk± emocjonaln± i życiow±. My¶lałam nieraz, że gdy ona zniknie nie zostanie już nic (pewnie dlatego też broniłam się tak przed lekami), po prostu nie umiałam znaleĽć nic czym mogłabym wypełnić swoje życie. Szukałam przez ni± bardzo mocno zrozumienia, wsparcia i troski zarówno u innych jak w sobie samej, szukałam jakiego¶ głębszego sensu. Ale faktycznie gdybym otrzymała to wcze¶niej, nie musiałabym tego szukać w tak patologiczny sposób. Tak terapia jest tylko kompensacj± tego czego się nie dostało w odpowiednim czasie.

"Sama znam ludzi, którzy potrafi± być jeszcze bardziej oddani wszelkiemu pomaganiu innym." - A może by¶ popatrzyła na tych, którym inni s± kompletnie obojętni lub podchodz± do nich z niechęci± lub wręcz pogard±, a takich jest niestety więcej. Spróbuj docenić to co robisz. Wkładasz w to przecież dużo wysiłku, serca, wrażliwo¶ci, dobroci i ponosisz niestety też spore koszty emocjonalne. A przecież mogłaby¶ po prostu zrezygnować... Wiem, że może boleć gdy patrzy się jak innym to samo zadanie przychodzi z łatwo¶ci± (i nie chodzi mi tu o zawi¶ć, tylko u uczucie braku). U mnie wiele rzeczy rozbija się o strach przed now± sytuacj±, nowymi zadaniami kiedy¶ się wycofywałam, a teraz zamiast tego hamuję łzy i idę, no bo przecież trzeba i¶ć do przodu. Wiem, że dużo Cię to kosztuje, ale radzisz sobie często w bardzo trudnych sytuacjach, w których jestem przekonana, że wielu by się nawet nie próbowało podj±ć. Mel dla mnie jeste¶ ciepł± i wrażliw± osob±, która ma wielkie serce dla ludzi.

Co do samodzielno¶ci to faktycznie Ľle odebrałam to co napisała¶, wyszłam za bardzo od siebie i chyba pod tym kontem to czytałam. A ja przeciwnie zawsze byłam chroniona przed samodzielno¶ci± w sensie życiowym i moim rodzice najchętniej dalej by mnie chronili, natomiast emocjonalnie było raczej na odwrót.
"St±d tak bardzo mnie martwi moja niepewno¶ć siebie, moja nie¶miało¶ć, lękliwo¶ć..." - Mam poczucie, że bardziej jest w Tobie strach, że w jakie¶ sytuacji to się ujawni niż faktycznie to pokazujesz na zewn±trz, ale może się mylę...

Pozdrawiam Cię ciepło
Ostatnio edytowano 7 sie 2007, o 20:04 przez flinka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez hope » 7 sie 2007, o 19:36

Melody, nie obawiaj się że twoje potknięcia sprawi±, że kto¶ straci wiarę w sens swojej walki. Nie chciałam wywierać żadnej presji pisz±c mój post do ciebie parę dni temu.

Odpowiadam dopiero teraz bo jacy¶ wandale w niedzielę rozwalili mój samochód (który mam od kilku tygodni) i byłam zajęta formalno¶ciami: papierek na papierku, czekanie, podpisy itd.

Muszę zmykać.
Jak mi się uda to odezwę się póĽniej.
Pozdrawiam
hope
 
Posty: 93
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 09:00

Postprzez melody » 8 sie 2007, o 11:41

Hmm, mówisz Flinko, że zawsze broniła¶ się przed uznaniem depresji za chorobę. Ale przecież nie powiedziałaby¶ człowiekowi przeżywaj±cemu swój depresyjny epizod, że oto został powołany do zbawienia ¶wiata na drodze męczeństwa, prawda? Depresja jest chorob± i to chorob± uleczaln±, trzeba mieć tego ¶wiadomo¶ć (szczególnie tego ostatniego). Ale też nie można się zapętlić i patrzeć na cierpi±c± osobę przez pryzmat choroby. Na pierwszym miejscu – człowiek i jego sposób przeżywania. Na drugim miejscu – depresja. I my¶lę, że Ty potrafisz zachować t± kolejno¶ć.
A czy terapia jest tylko kompensacj±? Nie, terapia w ogóle nie jest kompensacj±; ona nie wyrównuje braków społecznych. Psychoterapia to pomoc, leczenie i jedna z alternatyw – dla mnie najcenniejsza.

Nie wiem Flinko, czy u ludzi czę¶ciej można dostrzec pogardę dla innych, czy raczej chęć niesienia im pomocy. Tzn. z t± pogard± to bym się w ogóle nie zgodziła. Zapewne spotykamy się na co dzień z ignorancj±, ale nie pos±dzałabym nikogo o pogardę. Je¶li kto¶ widzi cierpienie i nie reaguje na nie, to my nie możemy wiedzieć jakie s± ku temu powody. Fakty natomiast s± takie, że w Polsce działa spora sieć wolontariuszy, a ile do tego jest tych nie zarejestrowanych, którzy czy to zrobi± starszej s±siadce zakupy, czy wysłuchaj± ze zrozumieniem czyjego¶ dramatu? Przeczuwam, że wcale nie tak mało. Owszem, bardzo często można dostrzec sytuację, kiedy to kto¶ wzywa pomocy, a wokół jest tłum ludzi i nikt nie reaguje. Ale to nie dzieje się z powodu podło¶ci tych osób, lecz z powodu ogromnej mocy wpływu społecznego, jakim te osoby ulegaj±. Także jak widzisz, ja nie jestem nikim wyj±tkowym, a już na pewno nie jestem altruistk± (altruizm to w ogóle jest rzadko¶ć). Moje motywu ku temu by gdzie¶ zadziałać, by w czym¶ pomóc s± często nasycone egoizmem (np. decyduję się pomóc komu¶ by poczuć się kim¶ dobrym, a zatem by podnie¶ć poczucie swojej warto¶ci).
Dziękuję natomiast za Twoje miłe słowa skierowane w moj± stronę bo to zawsze bardzo przyjemne przeczytać o sobie co¶ takiego.
A co do mojej niepewno¶ci siebie w kontaktach z innymi i nie¶miało¶ci, to nie boję się, że te cechy się ujawni± w jaki¶ sytuacjach ponieważ ja ich nie ukrywam. Je¶li kto¶ przebywa ze mn± na co dzień, to może je obserwować do woli. Martwi mnie to, co napisałam – istnienie tych cech i słabe radzenie sobie z nimi. Czasem my¶lę, że mam fobię społeczn±...

Hope, niczym się nie przejmuj, powiedz lepiej co z samochodem? Poradziła¶ sobie ze wszystkim?

PS. Stłumiłam już cały swój żal i zaczynam zwyczajnie funkcjonować.
melody
 

Postprzez hope » 8 sie 2007, o 19:43

Nie mam teraz dostępu do internetu i tylko z doskoku tu zagl±dam (od jutra nawet to mi się nie uda) Mam tylko chwilkę, więc nie mogę sie rozpisać.

Melody, w samochodzie parę rzeczy do wymiany, ale będzie na chodzie.

Samochód miał byc moim oknem na ¶wiat. Ale też ogromnym wyzwaniem. Aktem zuchwalstwa nawet :) Prawo jady zrobiłam wiele lat temu. Od tamtej pory nie jeĽdziłam. M±ż nie ma prawka i na samochodach w ogóle się nie zna więc cała masa spraw spada na mnie. Bardzo się boję tej odpowiedzialno¶ci. Sto razy juz go chciałam sprzedać. No, teraz, bez szyb i z innymi znakami szczególnymi mało kto by go chciał:)

Napisała¶, Melody:
"A ta walka, o której wspomniałam gdzie¶ tam w poprzednim po¶cie; walka której będę musiała się podj±ć w momencie znalezienia się na rynku pracy, to nie jest taka sama walka, jakiej mogłam do¶wiadczyć w szkole. Nie jest to dla mnie porównywalne. To s± zupełnie inne do¶wiadczenia, stawka jest znacznie wyższa. "

Dla mnie trudniejsze było przebrnięcie przez studia (nawroty depresji), obawa że zawiodę rodziców, że nie dokończę tego na co po¶więciłam tyle lat i kosztowało tyle wyrzeczeń. Teraz nie czuję tej presji. Jako¶ sobie poradzę.

Nie chciałabym się czuć tak jak wtedy gdy miałam 20 lat. Zahukana, zakompleksiona, bardzo nie¶miała szara myszka. Teraz tez jest różnie. Ale jednak lepiej (figure też mam lepsz± niż w okresie szaleństwa hormonów:)

Może za tydzień uda mi się w końcu na spokojnie prze¶ledzić psychotekstowe rozmowy. Teraz musze się już odmeldować.
Pozdrawiam was ciepło.
hope
hope
 
Posty: 93
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 09:00

Postprzez melody » 10 sie 2007, o 17:15

Samochód jako akt zuchwalstwa? Bardzo mi się to podoba, czuję się zachęcona by pomy¶leć o prawku :wink:
Wiesz, przypominam sobie teraz jak to jeszcze w czasie liceum spore grono koleżanek z zapełem po¶więcały czas na robienie prawa jazdy, opowiadaj±c często, że jazda samochodem ¶ni im się po nocach. Ja nie miałam takich objawów, tzn. nigdy nie ¶niły mi się auta i dlatego też nigdy się tym nie zainteresowałam :wink:
A tak naprawdę to nie lubię samochodów, (za to cieszyłabym się posiadaj±c własny poci±g) ale gdzie¶ tam na li¶cie swoich celów warto by było chyba i zrobienie prawka umie¶cić - tak czuję. Tak czy siak, dzielna z Ciebie kobitka, Hope :)

Dzisiaj, kiedy jestem spokojniejsza, my¶lę, że moje lęki o przyszło¶ć nie musz± mieć swojego odzwierciedlenia w przyszło¶ci. Przecież ja też mogę sobie poradzić, prawda? (to pytanie chyba najbardziej kieruję do samej siebie)

W ¶rodę, po napisaniu ostatniego posta zdołałam się trochę rozruszać, wyj¶ć z tego emocjonalnego i fizycznego zastoju. Upiekłam więc ciasto, przygotowałam obiad, pozmywałam podłogi. Byłam zadowolona. A póĽniej odezwał się mój wewnętrzny krytyk, który mi mówił: "upiekła¶ ciasto z prostego przepisu więc nie wysiliła¶ się za bardzo. Obiad? Przecież nie zaj±ł Ci wiele czasu. Porz±dki? To nie jest jakie¶ trudne."
I tak oto moje zadowolenie zaczęło przeistaczać się we frustrację.
Mam nadal problem z tym bojkotowaniem samej siebie.

Pozdrawiam!
mel.
melody
 

Postprzez flinka » 12 sie 2007, o 20:16

Cze¶ć Mel :) (mam ochotę się do Ciebie u¶miechn±ć, tak wbrew szarzyĽnie za oknem)

Jak tam samopoczucie?

Co do mojego podej¶cia do depresji to masz rację, tak wła¶nie patrzyłam i patrzę na innych. A co do siebie to długo miałam problem z odgraniczeniem siebie od depresji, depresji od mojego wewnętrznego ¶wiata. Bałam się j± odrzucić, bo chyba tak dokońca nie znałam innego ¶wiata i gdzie¶ w sobie miałam takie prze¶wiadczenie, że wraz z ni± zniknę i ja (oczywi¶cie nie dosłownie). Wci±z gdzie¶ w sobie mam takie podziały na ¶wiat wewnętrzny - bezpieczny, znajomy, czasem smutny i samotny oraz zewnętrzny - niepewny, obcy, będ±cy zagrożeniem, ale daj±cy możliwo¶ci i poczucie prawdziwego życia. Poza tym zapewne miałam nadzieję, że kto¶ mnie dostrzeże, zaopiekuje się mn± lub choćby zapyta.

Zapewne między terapi± a kompensacj± nie można postawić znaku równo¶ci. Napisałam to bardziej w przeno¶ni. Terapia d±ży do kompensacji (jest ona jedn± z funkcji terapii), choć oczywi¶cie nie jest możliwe by w pełni j± uzyskać, zawsze może być tylko czę¶ciowa - rozbity dzbanek po sklejeniu, choćby najbardziej precyzyjnym nie będzie już pierwotnym dzbankiem. I tu się z Tob± zgadzam. To pewnie tak jak socjalizacja w ¶rodowisku rodzinnym i resocjalizacja w póĽniejszym wieku, kiedy doszło już do zaburzeń funkcjonowania w społeczeństwie.

Może masz rację, że na codzień często się nie dostrzega ludzi nios±cych pomoc, choć faktycznie je¶liby spojrzeć na to szerzej (nie tylko w kategorii wolontariatu) zapewne byłoby ich o wiele więcej.
"Moje motywu ku temu by gdzie¶ zadziałać, by w czym¶ pomóc s± często nasycone egoizmem (np. decyduję się pomóc komu¶ by poczuć się kim¶ dobrym, a zatem by podnie¶ć poczucie swojej warto¶ci)." - Jako¶ nie wierzę, by kto¶ pomagał innym, nie czerpi±c przy tym nic dla siebie. S±dzę, że zawsze robi się to robi w jakiej¶ mierze dla siebie - by poczuć się lepszym, by nadać swojemu życiu sens, by wypełnić czas, by poczuć się komu¶ potrzebnym, itp. Ale nie uważam, że to egoizm, bo przecież równie dobrze można żyć tylko dla siebie, zamiast komu¶ pomóc usi±¶ć przed telewizorem. Dla mnie KAŻDY człowiek, który po¶więca cz±stkę siebie dla innych (niech to będzie nawet płatna praca, ale wykonywana z zaangażowaniem i oddaniem) jest kim¶ wyj±tkowym. I pozwól, że dla mnie w swoim zaangażowaniu emocjonalnym będziesz kim¶ bardzo warto¶ciowym, choć zgodzę się, że nie jeste¶ w tym jedyna na ¶wiecie. :wink: Ale to dobrze.

"Czasem my¶lę, że mam fobię społeczn±..." - Ale potrafisz się jednak przełamać. I wiesz kiedy Cię spotkałam byłam zaskoczona, że można być tak otwartym w okazywaniu ciepła, przekazywaniu czego¶ od siebie. I my¶lę, że to powinna¶ w sobie pomimo swoich zahamowań cenić. :)

Pozdrawiam Cię
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez melody » 13 sie 2007, o 22:48

Hej Flinka, dziękuję za u¶miech :)

Czuję się zupełnie dobrze, kawka po meksykańsku rozgrzała mnie od ¶rodka :wink: To co teraz zaprz±ta moj± głowę to egzamin poprawkowy, rozs±dek mi podpowiada, że trzeba by już zajrzeć do tego stosu makulatury, który upchnęłam pod biurko. Tylko, kurczę, dopóki nie poczuję adrenalinki, to nie wiem czy sumienno¶ć zwycięży. No nic, w każdym razie teraz idę poczytać "Pta¶ka" :wink:

Ciepło Cię pozdrawiam!
mel.
melody
 

Postprzez misia » 14 sie 2007, o 00:24

Witaj Melody! Tak poczytałam sobie to o czym piszesz i my¶lę, a wręcz jestem przekonana, że dasz radę :))) To nie jest ¶wiatełko w tunelu, to już wschód słońca. Nie odchodĽ od ¶wiata wewnętrznego i marzeń, bo one tak naprawdę pomagaj±, a nawet się spełniaj±-jak dobrze marzysz :)))
I nie matrw się prac±, tak jako¶ czuję, że się nie poddasz, nie ulegniesz temu choremu "wy¶cigowi szczurów" , ale będziesz samodzielna i spełnisz się, czego Ci bardzo życzę. Jeste¶ młoda i piękna, nie chcę, żeby to brzmiało banalnie, ale my¶lę, że wiesz co mam na my¶li (patrz: Twój cytat). Teraz trzymam kciuki za Twój egzamin poprawkowy, na pewno się uda, a jak nie-to nie koniec ¶wiata, jest jeszcze komis :) ( ale po co skoro zdasz ten)
A wiesz ile trzeba siły , żeby upiec ciasto, ugotować obiad i wyszorować podłogi :) Nie ma siły, dasz radę! To intuicja ma.
pozdrawiam cieplutko
misia
 
Posty: 10
Dołączył(a): 11 sie 2007, o 17:07

Postprzez melody » 15 sie 2007, o 15:12

Misia, dziękuję Ci za Twoj± energetyzuj±c± wiarę we mnie :) Teraz pozostaje mi tylko uważać, by nie popa¶ć w próżno¶ć :wink:

Pozdrawiam Cię rado¶nie :)
mel.
melody
 

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 314 gości