Od dwoch lat jestem mezatka. Na poczatku naszej znajomosci bylam zachwycona mama mojego meza widzialm w niej ciepla, serdeczna, troskliwa osobe. Wszystkie problemy zaczely sie praktycznie natychmiast po slubie. Moja tesciowa stala sie bardzo zazdrosna o swojego syna, wszelkie okazywane mi uczucia w jej obecnosci, jak pocalunek czy uscisk spotykaly sie z komentarzem - "a mnie to nie przytulisz, nie pocalujesz, jestem zazdrosna". Niekiedy umawialam sie z mezem w miescie, szlam razem z tesciowa, jak tylko dostrzegla swojego syna natychmiast wybiegala przede mnie i krzyczla - "usciskaj mamusie". W domu caly czas nadskakiwala synowi - moze herbatki Tobie zrobic", "moze masz ochote na kanapke" mnie sie nigdy nie spytala.
Taka chorobliwa zazdrosc zmusiala nas do zamieszkania w Polsce (oczywiscie duzo zdrowia kosztowalo mnie naklonienie meza do przeprowadzki), tesciowa zostala w Stanach, pomimo jednak tak duzej odleglosci nadal ma silny wplyw psychoczny na mojego meza, rozmowy z nia wprowadzaja go w silna depresje. Caly czas mu mowi jak ja rani przez to, ze jest tak daleko, jak wspaniale by bylo gdybysmy mieszkali razem, wywoluje w nim niczym nie uzasadnone poczucie winy.
Najchetniej rozmawiala by z nim co dwa, trzy dni po kilka godzin. Ostatnio przez dluzszy czas nie mogla sie dodzwonic, zaczela nas posadzac ze jej unikamy, ze chcemy ja wyeliminowac z naszego zycia.
Nowym porblemem w naszych relacjach jest fakt, ze jestem w ciazy i juz niedugo pojawi sie jej pierwszy wnuk. Co kilka dni jestem zasypywana mailam'i pelnymi opisow i zdjec rzeczy ktore kupuje dla swojego wnusia.
Denerwuje sie jak ja cokolwiek kupuje dla mojego dziecka, twierdzi ze ona
o wszystko zadba. W ogole nie konsultuje ze mna co potrzebuje czy co mi sie podoba wszystko jest wedlug jej zdania i gustu, jednoczesnie oczkuje ode mnie wdziecznosci.
Jak sobie radzic w takiej sytuacji?
Planuje przyjechac do nas na cale wakacje, ja bede wtedy swiezo po porodzie, nie wiem jak nerwowo wytzymam jej porzaadki i brak szacunku do mojego zdania.