Jak przetrwac ten ciezki okres.

Problemy z partnerami.

Postprzez lili » 5 maja 2009, o 12:44

trzymaj się chłopaku ciepło i mocno,
życzę siły i spokoju :pocieszacz:

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Szafirowa » 5 maja 2009, o 13:06

---------- 12:49 05.05.2009 ----------

FandyMan ... może pomocny będzie Ci temat, którego tytułu niestety nie pamiętam, ale założył go niejaki GTI, nietrudno będzie Ci znaleźć, bo rozrósł się do stron kilkunastu.
Poczytaj ... ja widzę wiele analogii. Niestety.

---------- 13:06 ----------

Proszę, wyszukałam:
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=794
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 5 maja 2009, o 13:26

Musiał nadejść moment, w którym trzeba tak naprawdę "zobaczyć"... i zobaczyłeś. Bardzo dobrze, że już, zaoszczędzono Ci czas, który byłby czasem kompletnie straconym.

Dasz radę, wiem to. Trzymaj się
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez FandyMan » 5 maja 2009, o 23:23

Dzieki Szafirowa za linka. Ciekawe czy historia gti zakonczyla sie jego calkowitym wyleczeniem. Mam nadzieje ze u mnie nie bedzie tyle stron:). Jak sadzicie jaka jest najlepsza droga na danie komus do zrozumienia ze nie chce sie juz kontaktu? Slyszalem taka wersje ze zamiast cokolwiek pisac i tlumaczyc ze to juz koniec kontaktow nalezy wogole sie nie odzywac i nie odpowiadac na telefony i maile.

Dzieki Ewka za wsparcie. Naprawde ciesze sie ze moge na Was liczyc i zawsze cos napiszecie jak czlowiekowi zle.

Pozdrawiam
FandyMan
 
Posty: 19
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 00:04

Postprzez Szafirowa » 6 maja 2009, o 07:35

Drogi FandyMan,
Myślę, że najprostszą i najczytelniejszą drogą jest powiedzenie wprost: nie chcę z Tobą utrzymywać żadnego kontaktu, proszę żebyś to uszanowała. Wiedz również o tym, że nie będę odpowiadał na Twoje zaczepki, prowokacje czy prośby.
Ot i tyle.
A później już tylko konsekwencja z Twojej strony. W zachowaniu się względem ex.
Życzę Ci wytrwałości.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 6 maja 2009, o 07:41

FandyMan napisał(a):Slyszalem taka wersje ze zamiast cokolwiek pisac i tlumaczyc ze to juz koniec kontaktow nalezy wogole sie nie odzywac i nie odpowiadac na telefony i maile.

Po zapowiedzi, że NIE CHCESZ - nie reagować na żadne próby kontaktu. To wg mnie jest najskuteczniejsze... jeśli będzie próbowała, to się i tak w końcu zniechęci. Trzeba "tylko" wytrwać... a Ty wytrwasz. Tak czuję.

:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lili » 6 maja 2009, o 10:34

podpisuję się pod tym, co piszą poprzedniczki, w ostateczności metoda "spadaj na bambus bo właśnie się zakochałem". Działa niezawodnie :?

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez cvbnm » 6 maja 2009, o 13:09

moze sie nie wpisze jakos oryginalnie ze swoja "propozycja", ale wydaje mi sie- tak ze strony kobiety - ze gdybym byla nia, ta dziewczyna, ktora najwyrazniej bardziej analizuje fakty niz slowa, (a z faktow wynika, ze kontakt miedzy wami jest), oraz stosuje metode "sprawdzania" czy na pewno (pociskanie, pociskanie, pociskanie) dotarlo by do mnie rzeczywiscie uciecie kontaktu. ale mysle tez ze czulabym jakas niesprawidliwosc, tajemnice, co sie "kryje" za tym naglym zerwaniem kontaktu?
wiec sumujac, dalabym jej wyrazny i czytelny komunikat (zrywam z toba, bo masz innego, nie akceptuje przyjazni w takiej postaci, nie widze dla siebie korzysci z takiego kontaktu czy cos takiego) oraz idace za tym fakty (zmiana numeru telefonu, jakies symboliczne usuniecie konta internetowego, konsekwentne unikanie odpowiedzi na jej pytania, itd)

czyli: pozegnanie, i konsekwentne trzymanie sie na dystans
cvbnm
 

Postprzez lili » 20 maja 2009, o 23:01

Fandy?

minęły dwa tygodnie, co u Ciebie?
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez FandyMan » 21 maja 2009, o 00:09

Nic sie nie zmienia poki co. Natomiast doszly mnie sluchy ze jest juz sama i mieszka u kolezanki i nawet jej siostra mi to potwierdzila bo przypadkowo zamienilem z nia pare zdan na gg. Mowila ze popelnila koszmarny blad i strasznie tego zaluje. Chcialaby bardzo sie ze mna spotkac i mi wszystko wytlumaczyc dlaczego sie tak zachowywala jak byla z nim. Tylko tyle w zasadzie wyniklo z tej rozmowy z jej siostra. Ja sie nie odzywalem ale ona ewidentnie szuka kontaktu.

Jesli chodzi o nasze relacje przed tym co zaszlo to widze z perspektywy czasu duzo zaniedban popelnionych przez obie strony i ze wcale nie musialo tak byc jak sie stalo. Moglismy tego uniknac oboje. Najgorsze jest to ze ja ja wciaz kocham pomimo tego co sie stalo... Coraz bardziej nurtuje mnie pytanie a co jesli bysmy sie jednak spotkali? A za nim nastepne - co zrobic z tym co zaszlo jesli nawet bysmy kiedys doszli do porozumienia? Czy da sie to pokonac? Czy te relacje nie bylyby juz inne?

Pozdrawiam
FandyMan
 
Posty: 19
Dołączył(a): 16 kwi 2009, o 00:04

Postprzez lili » 21 maja 2009, o 09:28

te relacje byłyby inne... i tyle powiem :)

pozdrawiam ciepło

ps. co do tego, że teraz widzisz że były wczesniej zaniedbania z obu stron... Myślę, że nie ma sensu teraz tak myslec bo wpadniesz jeszcze na pomysl ze to Ty zawiniles i to Ty ja w to wpedziles. Jak mnie facet zrobil w konia to w chwili slabosci doszlam do wniosku ze to ja jego zmusilam do klamstwa oszustwa i zdrady. Kazdy odpowiada za siebie.
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 79 gości

cron