Toksyczna teściowa

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Toksyczna teściowa

Postprzez gabi_b » 4 maja 2009, o 19:09

Od dwoch lat jestem mezatka. Na poczatku naszej znajomosci bylam zachwycona mama mojego meza widzialm w niej ciepla, serdeczna, troskliwa osobe. Wszystkie problemy zaczely sie praktycznie natychmiast po slubie. Moja tesciowa stala sie bardzo zazdrosna o swojego syna, wszelkie okazywane mi uczucia w jej obecnosci, jak pocalunek czy uscisk spotykaly sie z komentarzem - "a mnie to nie przytulisz, nie pocalujesz, jestem zazdrosna". Niekiedy umawialam sie z mezem w miescie, szlam razem z tesciowa, jak tylko dostrzegla swojego syna natychmiast wybiegala przede mnie i krzyczla - "usciskaj mamusie". W domu caly czas nadskakiwala synowi - moze herbatki Tobie zrobic", "moze masz ochote na kanapke" mnie sie nigdy nie spytala.
Taka chorobliwa zazdrosc zmusiala nas do zamieszkania w Polsce (oczywiscie duzo zdrowia kosztowalo mnie naklonienie meza do przeprowadzki), tesciowa zostala w Stanach, pomimo jednak tak duzej odleglosci nadal ma silny wplyw psychoczny na mojego meza, rozmowy z nia wprowadzaja go w silna depresje. Caly czas mu mowi jak ja rani przez to, ze jest tak daleko, jak wspaniale by bylo gdybysmy mieszkali razem, wywoluje w nim niczym nie uzasadnone poczucie winy.
Najchetniej rozmawiala by z nim co dwa, trzy dni po kilka godzin. Ostatnio przez dluzszy czas nie mogla sie dodzwonic, zaczela nas posadzac ze jej unikamy, ze chcemy ja wyeliminowac z naszego zycia.
Nowym porblemem w naszych relacjach jest fakt, ze jestem w ciazy i juz niedugo pojawi sie jej pierwszy wnuk. Co kilka dni jestem zasypywana mailam'i pelnymi opisow i zdjec rzeczy ktore kupuje dla swojego wnusia.
Denerwuje sie jak ja cokolwiek kupuje dla mojego dziecka, twierdzi ze ona
o wszystko zadba. W ogole nie konsultuje ze mna co potrzebuje czy co mi sie podoba wszystko jest wedlug jej zdania i gustu, jednoczesnie oczkuje ode mnie wdziecznosci.
Jak sobie radzic w takiej sytuacji?
Planuje przyjechac do nas na cale wakacje, ja bede wtedy swiezo po porodzie, nie wiem jak nerwowo wytzymam jej porzaadki i brak szacunku do mojego zdania.
gabi_b
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 17:06

Postprzez caterpillar » 4 maja 2009, o 20:17

Witaj Gabi !

To faktycznie jakas horror mamuska :?

i dobrze ze do PL ma daleko.Wiesz jedno co mi przychodzi do glowy to delikatne z nia pogadac i okreslic granice a najlepiej jakby zrobil to Twoj maz.

w moim otoczeniu jest kilka osob ,ktore maja tego typu tesciowe i wiesz najwazniejsza w tym wszystkim jest postawa partnera wobec calej tej sprawy,bo jesli maz stoi murem za Toba to juz polowa sukcesu jakos da sie z tym zyc.

wiec mysle ,ze druga sprawa jest to aby Twoj maz zdawal sobie sprawe ze ma juz swoja rodzine i to RODZINA powina byc na pierwszym miejscu a nie rozkapryszona mamusia.

Wiem ,ze jest troche osob na forum z takimi doswiadczeniami wiec moze one cos konkretniej podpowiedza,powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez gabi_b » 5 maja 2009, o 09:02

Maz przewaznie jest po mojej stronie, jednak przy swojej mamie boi sie mnie popierac.
W zeszle wakacje tesciowa nas odwiedzila (dwa miesiace byla w Polsce) jak maz pare razy zaczal mnie bronic przed nia, to ona zrobila sie agresywna i zaczela mi prawic zlosliwe uwagii. Wydaje mi sie, ze wlasnie to spowodowalo ze on teraz boi sie przy niej zabierac glos.
Probowalam z nia delikatnie rozmawiac, ale to jest osoba, ktora nie toleruje jakichkolwiek uwag wzgledem siebie, natychmiast sie obraza i przechodzi do ataku slownego.
Bardzo narzuca wlasna wole i zdanie.
W zeszle wakacje zrobila mi przemeblowanie w szafkach w kuchni i lazience. O nic sie nie pytala tylko jak weszlam i musialam miec mocno zszokowana twarz, uslyszlam ze tak jest duzo lepiej poukladane i to jest nie do pomyslenia, ze ja mam w lazience cztery polki z moimi kosmetykami, a moj maz tylko jedna, wiec ona to naprawila.
Przez okres tych dwoch miesiecy jej pobytu mialam mnostwo podobnych sytuacji, jak tylko sie poskarzylam mezowi i on zaczynal dzialac to ja musialam sluchac jej przykrych komentarzy.
Ponadto tez w rodzinie meza zdaje mi sie, ze zle o mnie mowi bo czuje oziebienie w naszych relacjach.
Czesto tez mam watpliwosci co do wiarygodnosci historii opowiadanych przez tesciowa. Zdaje mi sie ze wiele rzeczy wymysla i dopasowuje rzeczywistosc do swoich potrzeb. Jej glownym celem jest wywolanie w synu poczucia winy, ze jego postepowanie (czyli zalozenie wlasnej rodziny i mieszkanie tysiace kilometrow od niej) jest przyczyna jej cierpienia i smutku. Maz jej tlumaczy, ze jest niemozliwe zebysmy razem mieszkali itd. ale po takich rozmowach jest bardzo rozdrazniony.
Ja za kazdym razem boje sie, co tym razem tesciowa wymysli, zeby za wszelka cene nas zmusic do powrotu. Wiem, ze jak teraz przyjedzie to jej glownym celem bedzie zmuszanie mojego meza do powrotu. Tesciowa caly czas podkresla, ze ona nie moze zyc bez swojego pierwszego wnuka, ze sobie poprostu tego nie wyobraza ze my mozemy zostac tutaj.
Mam wrazenie, ze moj maz od dziecinstwa podlegal silnej manipulacji przez matke, dopiero tutaj po dluzszym czasie rozlaki uwierzyl we wlasne sily i mozliwosci.
Tesciowa najchetniej tworzylaby z nami wspolny zwiazek, ona w centrum planujac nam wszystko i nie tylko nie liczac sie z naszym zdaniem czy potrzebami, ale jeszcze domagajac sie wdziecznosci za to, ze tak wspaniale nam wszystko organizuje. Od poczatku czuje sie jakby traktowala mnie jak swoja corke, a nie zone swojego syna.
W listach caly czas podkresla "chce byc czescia waszej radosci" - jak to rozumiec?
Jak wytrzymac dwa miesiace na 40m2 z malenkim dopiero co urodzonym dzieckiem i nia.
Zastanawiam sie czy lepiej od poczatku ostro stawiac granice, pomimo ze skonczy sie to wielka awantura, a ona i tak wszelkie zlosliwosci i pretensje bedzie kierowac tylko do mnie. Czy przez te dwa miesiace dac jej wolna reke, niech robi co chce, byc obojetnym na to, tylko powtarzac sobie, ze to zaledwie dwa miesiace, a potem rok spokoju.
Nie wiem jeszcze jak bede reagowac na jedyne dobre rady co do opieki nad moim dzieckiem, nie wiem czy w tej kwestii bede w stanie zachowac spokoj.
gabi_b
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 17:06

Postprzez caterpillar » 5 maja 2009, o 16:33

---------- 16:28 05.05.2009 ----------

ojeja Gabi a czy musicie brac mame akurat na ten czas do siebie?(chodzi o czas po porodzie)

Wiesz pomoc po porodzie jest wazna i czasem bardzo potrzebna jesli maz sam nie daje rady ALE do tego nadaje sie osoba,ktora chce POMOC a nie ustawiac wszystko po swojemu.
Powiem Ci tak mozesz bardzo rozne przechodzic porod i polog i ja mysle ,ze w tej kwestji powinnas przedewszystkim zadbac o swoj komfort i o komfort dziecka WIEC jesli obawiasz sie ,ze tesciowa bedzie rozstawiac Was po katach i robic wszystko po swojemu to 3 razy to przemysl ,czy nie lepiej narazic sie na focha z jej strony niz niszczyc sobie nerwy w pierwszych dniach.
Mozna zaproponowac mamie aby sie zatrzymala na ten czas gdzies indziej (u rodziny czy nawet w hotelu :roll: )
Gabi pierwsze dni z dzieckiem to taki maly kosmos,czas w ktorym musicie (a zwlaszcza TY) "dotrzec sie z malenstwem"poznac go,jego rytm.
Wiec fajnie jesli jest ktos kto pomoze,wezmie na spacer czy posprzata w domu..tylko no wlasnie..ja znam kilka historii gdzie takie tesciowe zamias pomagac dolewaly oliwy do ognia ,jatrzyly i wrecz przeszkadzaly :bezradny:

Powiem Ci o moim doswiadczeniu,mieszkam za granica z dala od rodziny i kiedy nam urodzilo sie dziecko radzilismy sobie zupelnie sami,moj facet wziol 2 tyg ojcowskiego i tyla...i wiesz mimo,ze mama mojego faceta jest ok. to ja mam ogromna satysfakcje,ze sami dalismy sobie rade :D

Gabi ,co do faceta...wiesz ja mysle,ze on caly czas jest zmuszany do wybierania miedzy Toba a matka,a tak nie powinno byc.
Milosc do matki ok. pomoc jej w roznych sprawach ok. ale jestescie teraz dwoma odrebnymi swiatami.
Do jego matki to niedociera,byc moze czuje sie w jakis sposob zagrozona,odrzucana,moze i samotna (dobrze by bylo gdyby znalazla sobie jakies zajecie najlepiej w postaci starszego pana :wink: )
Mysle ,ze oprocz rozmowy i asertywnego zachowania to niewiele mozecie w tej sprawie zrobic.

pytasz o granice
ja mysle ,ze nawet kosztem focha i obrazania sie (jesli nie pomagaja normalne rozmowy)warto jasno mowic ,ze takie zachowanie to juz jest wejscie z buciorami w nasze zycie.

i tak jeszcze mysle skoro maz nie radzi sobie z "odcieciem pepowiny sam" to zawsze moze skorzystac z pomocy psychologa.

pozdrawiam!

---------- 16:33 ----------

tak jeszcze pomyslalam o tej ksiazce..moze to cos da do myslenia mezowi

(jesli faktycznie mamuska ma takie zapedy)

http://www.medbook.com.pl/medhome/produ ... &code=5506
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez gabi_b » 6 maja 2009, o 08:45

Dziekuje Caterpillar za wsparcie.
Moja tesciowa kupila bilet jak tylko dowiedziala sie, ze jestem w ciazy.
Nie pytala sie nas kiedy by nam pasowalo ja goscic, jak podczas rozmowy maz powiedzial jej, ze moze lepiej zeby przyleciala troche pozniej (jak sie juz oswoimy z nowa sytuacja) to uslyszal, ze takie malenkie dziecko, dopiero co urodzone jest najkochansze i nie moze jej odbierac tej radosci.
Zastanawialam sie nad przenocowaniem jej u kogos z rodziny ale kiepsko z miejscem no i raczej wiekszosc osob za nia nie przepada, zeby tak przez dwa miesiace ja trzymac. Motel to znowu duzy wydatek dla nas, szczegolnie teraz gdy szykujemy rzeczy dla dziecka.
Teraz jak nad tym mysle to rzeczywiscie lepiej jednoznacznie postawic sprawe, niz dusic w sobie te wszystkie emocje. Nie wiem czy bede z nia jeszcze rozmawiac przed jej przylotem, ale jak juz tutaj przyleci, to jezeli cos nie bedzie mi odpowiadac bede jej o tym mowic wprost. W poprzednie wakacje, jak mnie czyms denerwowala to raczej milczalam, ewentualnie skarzylam sie mezowi, teraz widze jakie sa tego skutki. W ogole nie liczy sie z moim zdaniem, nawet jak ja o cos prosze to i tak robi po swojemu, jakbym w ogole o niczym jej nie mowila.
Wiem tez, ze nawet jak bede wprost mowic, to ona ma jeden staly zwyczaj, jak tylko cos jest nie po jej mysli, to natyczmiast sie obraza, polega to na tym, ze zamyka sie w pokoju, pakuje swoje rzeczy i twierdzi, ze jedzie do dalszej rodziny, jednoczesnie powtarzajac, ze gdyby wiedziala, ze tak bedzie goszczona to nigdy by nas nie odwiedzala, chce wywolac jak najwieksze poczucie winy, po takim przedstawieniu stara sie wrocic do normalnej sytuacji, jakby nic sie wydarzylo, jednoczesnie zaklada, ze to o co byla zrodlem sprzeczki bedzie po jej mysli, jak nie to jest powtorka i tak w kolko.
Zakladam, ze w tragicznej sytuacji, jak sobie nie bede dawac rady z nia to wyprowadzam sie do moich rodzicow. Boje sie tylko, zeby takie moje postepowanie nie zostalo przez nia wykorzystane do nastawiania mojego meza przeciwko mnie.
Tesciowa ma cos takiego w sobie, ze caly czas zali sie na samotnosc, czuje sie odrzucona, niedoceniana, pomimo ze ma meza (twierdzi ze bardzo udane malzenstwo) i pracuje zawodowo (nawet w weekendy), ma tez mnostwo kolezanek.
Bylam juz u psychologa, stwierdzil ze moja tesciowa to silnie toksyczna osoba a jej relacje z dziecmi byly egoistyczne i sluzyly nie przygotowaniu dzieci do samodzielnego zycia, ale pelnemu uzaleznieniu ich od niej, dzieki czemu ona czula sie spelniona i szczesliwa. Psycholog stwierdzil koniecznosc spotkania z moim mezem, ale ten nie chce nawet o tym slyszec. Od paru miesiecy staram sie go do tego naklonic.
Slyszalam o tej ksiazce i musze ja wreszcie przeczytac.

Pozdrawiam,
gabi_b
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 17:06

Postprzez Szafirowa » 6 maja 2009, o 09:53

Gabi, pod żadnym pozorem nie zgadzaj się na zaplanowaną wizytę teściowej.
Porozmawiaj z mężem i przekażcie jej decyzję o odwołaniu 2-miesięcznych wakacji u Was tak wcześnie jak to jest możliwe.
Myślę, że skuteczną bronią przeciwko takim osobom, jest wspólny front - Twój i męża, uprzejmość i żelazny upór i konsekwencja.

Fakt narodzin Waszego pierwszego dziecka jest jednym z kilku największych cudów wspólnego życia. Nigdy więcej już się to nie powtórzy. Czas tuż po narodzinach maluszka kiedy wracacie do domu musi być zarezerwowany tylko i wyłącznie dla Was, niezależnie od woli odwiedzin kogokolwiek.
To czas gwałtownych przemian życiowych, i czas na dostosowywanie się do nowej sytuacji. Będziecie poznawać Wasze dziecko, odkrywać nowy rytm rodzinnego życia. Na to trzeba czasu, spokoju, komfortu.
Niestety, trzeba również uważać na wszystkei względy zdrowotne, które się z odwiedzinami u dziecka łączą. Jak mawia stare mądre porzekadło - co za dużo to nie zdrowo i ja się z tym w 100% zgadzam.

Miesiąc temu urodził się syn naszych przyjaciół i świeżo upieczeni rodzice powiedzieli nam wprost, że dopóki mały nie skończy 2 tygodni życia, bardzo proszą, żeby nikt ich nie odwiedzał. To był czas zimna, deszczy i katarów ... dla mnie zupełnie zrozumiała, naturalna prośba. Odwiedziliśmy ich NA KRÓTKO kiedy Tomuś skończył 3 tygodnie, oczywiście wcześniej termin i godzinę wizyty ustaliliśmy z przyjaciółmi, tak żeby dostosować się do rytmu dnia maluszka. Nie wyobrażam sobie zwalać im się na głowę tylko z tego powodu, że mam chęć dzielić z nimi radość.
Radość ... no i owszem, ale w każdych kontaktach należy zachować daleko idący szacunek i ostrożność.

Powiem Ci Gabi, że kiedy urodziła się nasza córeczka (niedawno skończyła 2 latka) moi teściowie zobaczyli ją kiedy skończyła miesiąc. Dopiero po takim czasie gotowi byliśmy na to, żeby pojechać do nich w odwiedziny. Nikt nie sarkał na naszą decyzję, nikt nie wpychał się na siłę, nikt nie oznajmiał, że przyjedzie bo chce.
I tak być powinno.

Uważam, że tak długa wizyta u Was, w tak szczególnym i co tu ukrywać - męczącym dla Ciebie czasie, będzie wielką katastrofą.

Jak najszybciej powinniście teściową przeprosić za kłopot, i grzecznie bardzo grzecznie :D powiedzieć, że niestety, podjęliście taką decyzję i macie nadzieję i bardzo prosicie ją o uszanowanie Waszego postanowienia. Chcecie ze względu na dobro dziecka zminimalizować zagrożenia chorobami, i łagodnie wprowadzić maluszka w świat. Zaproponujcie pomoc w przebukowaniu biletu na inny termin. Bądźcie bardzo mili i uprzejmi, ale konsekwentnie trwajcie przy swoim !
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez caterpillar » 6 maja 2009, o 13:26

gabi to nie ty musisz ja przeczytac tylko Twoj maz,kurcze no! zgadzam sie z szafirkiem..grzecznie i stanowczo.

Wiesz gabi ja mysle,ze musicie z mezem popracowac nad waszym zwiazkiem..a zwlaszcza maz,bo bedzie ciezko..bo moze byc tak ,ze wiecznie bedziesz "ta druga" a pierwsze skrzypce odgrywac bedzie mamusia :?
zycze ci aby maz dal sie namowic na wizyte chocbys mala go straszyc rozwodem. :bezradny:
pozdrawiam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez gabi_b » 7 maja 2009, o 15:35

Wczoraj probowalismy pogadac z tesciowa, sie nie udalo, przeprowadzilismy rozmowe z tesciem, przedstawilismy sytuacje, ma porozmawiac z zona.
W najlepszej sytuacji uda sie przeniesc przyjazd z konca maja, na koniec lipca, bedziemy miec te dwa miesiace tylko dla naszej trojki. Tesciowa jako nauczycielka ma urlop do konca sierpnia, wiec jeszcze pozniejszy termin nie wchodzi w gre.
Maz z jednej strony stoi po mojej stronie, jak sie zale to zawsze podsumowuje, ze to ja decyduje i bedzie po mojej mysli a jego mama niech sobie gada, ale ostatnio zauwazylam, ze coraz czesciej broni mamusi, chyba za czesto sie na nia skarze, a on jest dosc wrazliwy.
Tak jak juz pisalam wczesniej, jezeli chodzi o zelazny upor, to z nia bardzo ciezko, ona poporostu nie przyjmuje do wiadomosci tego co jej nie odpowiada. Ostatnio zaproponowala, ze przysle hustawke i bujak dla wnusia. Razem z mezem stanowczo, ale grzecznie tlumaczylismy, zeby nie wysylala, bo to zdecydowanie za wczesnie, mamy malutkie mieszkanko, a jeszcze przez dlugi czas nie bedzie nam potrzebny taki sprzet. Potem dlugo tesciowa tlumaczyla nam, jak bardzo jest to nam potrzebne, na koniec powtorzylismy tylko zeby mimo wszystko nie przysylala tych rzeczy. Pare dni temu przyszla wielka paczka, a wsordku dwie hustawki i bujaczek no i co mamy teraz z tym zrobic? Moze jestem przewrazliwiona, ale sie na te rzeczy patrzec nie moge, czuje sie tak jakby calkowicie pomiatano moim zdaniem. Bez wzgledu na to ile razy sie ja o cos prosi ona i tak robi po swojemu, jeszcze ma taki zwyczaj, ze lubi dzwonic po rodzinie i prosic zeby oni namawiali nas na rzeczy, ktore jak ona proponuje to my stawiamy jej opor i jestesmy niechetni, oszalec mozna.
Przypomnialam sobie jeszcze takie zdarzenie jak u nas byla w zeszlym roku na wakacje, wtedy mnie dosc mocno zastanowilo. Jak tylko przyjechala dalismy jej nowiutka pizame specjalnie dla niej kupiona a ona wskoczyla w koszyle i krotkie spodnie mojego meza i powiedziala ze w tym jej sie bedzie najlepiej spalo. Potem jak poszla do kapieli to spytala, ktory to jest recznik mojego meza, zeby sie mogla powycierac :shock: pomimo ze przygotowalismy jej swiezy recznik.
Codziennie rano i wieczorem chodzila po domu w majtkach i cienkiej podkoszulce, nie jest ani szczupla, ani mloda wiec nie byl to zbyt estetyczny widok, ja bylam dosc skrepowana taka sytuacja. Tez rozwieszala wszedzie w domu swoja bielizne - majtki i staniki.
Jak tlumaczyc takie zachowania?
Oby tesciowi udalo sie jakos na nia wplynac.
Dziekuje za wsparcie.
gabi_b
 
Posty: 4
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 17:06

Postprzez caterpillar » 7 maja 2009, o 16:50

hmm no wiesz Twoja tesciowa jest dosc ekscentryczna i moze faktycznie zyje w toksycznej symbiozie z synem :?
(ja nie postawie ci tu diagnozy psychologicznej :wink: )

mysle,ze przesuniecie terminu na lipiec to i tak duzy sukces i oby sie udalo!

Mama mojego faceta jest dobra osoba no ale wlasnie ta nadgorliwosc...i jak mowi powiedzenie"nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu" :wink:
moze przesadnie ale tez potrafi czlowieka dobic.

Gabi jesli matka chodzi dziwnie ubrana to zawsze mona sprobowac jakos zartem zagadnac ..albo zwyczajnie olac :roll: trudno jesli to nas jakos duzo nie kosztuje..olac.



co do hustawki..ja bym powiedziala ,ze bardzo dziekuje za przesylke ale ,ze TERAZ nie mam na to miejsca(tak jak mamusi zreszta mowilismy)i ze damy na jakis czas znajomym,korych dzieci sa wlasnie w wieku "hustawkowym" :D i juz! :wink:


Jesli chodzi o meza..to ja mysle ,ze to normalne,ze broni gdy slyszy caly czas negatywne uwagi o mamie... kazdy by bronil.
Moze postaraj sie mowic tez troche dobrego...bo obiektywnie mowiac upierdliwa jest ale tez (z tego co piszesz) bardzo cieszy sie ze swojego wnuka :wink:
to tak dla rownowagi :D

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez limonka » 9 maja 2009, o 03:56

caterpillar napisał(a):

i dobrze ze do PL ma daleko.Wiesz jedno co mi przychodzi do glowy to delikatne z nia pogadac i okreslic granice a najlepiej jakby zrobil to Twoj maz.
w moim otoczeniu jest kilka osob ,ktore maja tego typu tesciowe i wiesz najwazniejsza w tym wszystkim jest postawa partnera wobec calej tej sprawy,bo jesli maz stoi murem za Toba to juz polowa sukcesu jakos da sie z tym zyc.
takimi doswiadczeniami wiec moze one cos konkretniej podpowiedza,powodzenia!


zgadzam sie w 100% dopiero jak moj maz wyznaczyl granice co wolno a co nie skonczyl sie moj horror i teraz relacje sa poprawne....musisz zbrac sily i stanac w swojej obronie...po porodzie potrzebujesz spokoju, ciszy i relaksu....a nie latajacej po malym mieszkanku tesciowej ktora bedzie ci dawala 100000 "sprawdzonych rad"

trzymaj sie i nie dawaj:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 266 gości

cron