mąż odszedł po raz drugi

Problemy z partnerami.

Postprzez Szafirowa » 5 maja 2009, o 12:41

Nawet mając adwokata i rozwód bez orzekania o winie musisz pojawić się w sądzie.
I zeznawać.
I odpowiadać na pytania zadawane przez sąd.
I przedstawić świadka.Musi być dwóch swoich świadków, którzy będą mogli zaświadczyć o rozkładzie pożycia małżeńskiego.
I Twój mąż będzie musiał przedstawić swojego świadka.

Droga Undset ... dla siebie samej - w Twojej sytuacji ... to tylko i wyłącznie z orzeczeniem o winie męża.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez undset1 » 5 maja 2009, o 12:52

oh, szafirowa... tak się boję... strasznie :(
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez Szafirowa » 5 maja 2009, o 13:02

:pocieszacz: Znam tylko kilka osób, które równie dzielnie jak Ty radziły sobie w tych trudnych sytuacjach.
Ty Undset jesteś już brylantem.
Jesteś tak oszlifowana, że pospolite diamnety tracą przy Tobie cały blask i urok, jesteś twarda jak najtrwardsza stal.

Wiem, że się boisz. I wiem jak bardzo.
Ale to cholerstwo ma to do siebie, że trzeba to po prostu przeżyć ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Lelula » 5 maja 2009, o 13:12

popieram Szafirową. Podczytuję sobie Twój wątek Undset, zostało mi kilka stron "ze środka"
przeszłaś ogromną metamorfozę. Gdy kiedyś znajdziesz siłe i przeczytasz swoje pierwsze strony z tego wątku i skonfrontujesz je z sytuacją "z teraz" zobaczysz to

jesteś silna, masz w sobie dużo pewnosci siebie...a strach...strach jest zawsze...zawsze boimy się tego, co nam nieznane, boimy sie klamstwa i upokorzen ( w tym wypadku na sali sądowej)a ale...Undset...prawda wybroni sie sama...a w twoim sercu zostanie tylko to, co ty chcesz, by tam zostalo...albo wspomnienie wspanialej milosci do meza z poczatkow waszego zwiazku, albo nienawisc do niego i bol, ktory jest teraz...to od ciebie zalezy, co chcesz, by bylo
tak samo od niego zalezy, jak bedzie o tobie myslal...i zadna twoja decyzja o rozwodzie "za porozumieniem stron" tego myslenia w nim nie zmieni...bo on nie dojrzal jeszcze do tego, zeby z szacunkiem spojrzec na ciebie jako wieloletnia partnerke, zone, przyjaciolke...to moze przyjdzie z czasem...a moze u niego nie...


dla Ciebie jak najlepiej- rozwód z orzeczeniem o winie...!! Pomysl o Julce. Jestes za nią odpowiedzialna!
to nie miejsce na roztkliwianie sie nad soba i nad nim. Zycie jest niestety za ciezkie, zeby sobie pozwolic, szczegolnie w twojej sytuacji, na odpuszczanie tego, co ci sie nalezy!

a strach?...bedzie i to ogromny. Ale pomysl, ze to tylko chwilka..to nic . Zacisniesz zęby i dasz radę

Przeciez jesteś wspaniałą, silną i mądrą "mądroscią zyciową" kobieta!

Trzymam kciuki!
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Postprzez ewka » 5 maja 2009, o 13:28

Dasz radę, Undset :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 5 maja 2009, o 14:12

PEWNIE ZE DASZ RADE...A POTEM JUZ Z GORKI:):) :pocieszacz:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez mg007 » 5 maja 2009, o 14:32

---------- 14:28 05.05.2009 ----------

dasz rade! Ja tez zadam orzeczenia o winie. Sad zadecyduje, ale czuje ze musze tak postapic.
Co do rozwodu bez orzeczenie - nie potrzebni sa zadni swiadkowie i jesli strony sa zgodne, to sprawa konczy sie zazwyczaj na jednym posiedzeniu. Chyba, ze Sad zadecyduje, ze rozwod zle wplynie na dziecko (ale nie bywa to czesto).
Ale mysle, ze powinnas znalezc w sobie sile i sprobowac powalczyc.

---------- 14:32 ----------

a na pytania Sadu i tak bedziesz musiala odpowiadac, bo Sad musi stwierdzic braz wiezi Was laczacych. Jesli odpowiesz na te pytania, to odpowiesz tez na kilka innych. To bedzie bolesne, ale czy nie zalowala bys, gdybys nie sprobowala?
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez zizi » 5 maja 2009, o 19:10

ja też jestem myślami z Tobą

:pocieszacz:

wierzę,że masz dośc...boisz się....

pomyśl ile już przeszłaś.....teraz idź dalej....

dasz radę :tak:

na pewno nie będzie Ci łatwo stanąć na wprost mężczyzny ,z którym żyłaś......

ale dasz radę....
i nie martw się zbytnio na zapas...nie ma żadnego scenariusza....sądy są dla ludzi......będziesz odpowiadać na pytania Sądu...dasz radę ...

jeszcze trochę ......potem odetchniesz.....

teraz ..."przed " jest Ci ciężko....ale my tu jesteśmy z Tobą...i będziemy dopingować Cię...przytulać..i trzymać kciuki....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez undset1 » 5 maja 2009, o 20:25

własnie pojechalam po córeczkę do dziadków, mąż ją odprowadził - specjalnie wyjrzałam przez okno by go zobaczyć, by dać sobie czas na ochłonięcie...

jest ślicznie opalony, przystojny,znajomo-nieznajomy... kocham go... :cry:

ale jakiś zimny zdaje się jego chłód, jego dłonie trzymające telefon nie są już z te same

zabolało... ukłuło.. mocno.. a po chwili zelżało...

odeszłam od okno, pomyślałam o nim a potem w samochodzie puściłam głośno rocka, zagłuszyc myśli się nie da, ale wtedy musze bardziej się skupić na prowadzeniu..
teraz córeczka już śpi.. a ja czuje się tak dziwnie... za tydzień staniemy na przeciw - jak obcy ludzie, a nie tacy, którzy kiedyś pieścili się dotykiem

on będzie próbował przejechać mnie walcem niezawinionej nienawiści, ja mam nadzieję zniosę jego wzrok i głos.. i nie rozpłaczę sie...

choć go kocham... bardzo... chce pokazać mu zimną obojętność...

nie wiem czy psychicznie jestem w stanie to zrobić, ale znajomi zawsze mi mówili, że minełam się z powołaniem i powinnam była zostać aktorką..

niech to zatem będzie moja życiowa rola... :cry:

a potem w domu ... zwinę się w kłębuszek bólu w łazience i kiedy córeczka zaśnie wyryczę cały żal i ból i niemoc panowania nad własnym losem...

takie jest moje postanowienie... spróbuję :cry:
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez cvbnm » 5 maja 2009, o 20:40

z mojego doswiadczenia - taka rola daje niesamowiat satysfakcje i jest takim zasilaczem na inne zle momenty. jest dokonaniem, ktore zostaje na cale zycie. to jest jak matura, albo inny egzamin.

wytrzymaj, a nie bedziesz zalowac
cvbnm
 

Postprzez zizi » 5 maja 2009, o 21:22

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez pysiunia » 5 maja 2009, o 22:34

undset1 napisał(a):własnie pojechalam po córeczkę do dziadków, mąż ją odprowadził - specjalnie wyjrzałam przez okno by go zobaczyć, by dać sobie czas na ochłonięcie...

jest ślicznie opalony, przystojny,znajomo-nieznajomy... kocham go... :cry:

ale jakiś zimny zdaje się jego chłód, jego dłonie trzymające telefon nie są już z te same

zabolało... ukłuło.. mocno.. a po chwili zelżało...

odeszłam od okno, pomyślałam o nim a potem w samochodzie puściłam głośno rocka, zagłuszyc myśli się nie da, ale wtedy musze bardziej się skupić na prowadzeniu..
teraz córeczka już śpi.. a ja czuje się tak dziwnie... za tydzień staniemy na przeciw - jak obcy ludzie, a nie tacy, którzy kiedyś pieścili się dotykiem

on będzie próbował przejechać mnie walcem niezawinionej nienawiści, ja mam nadzieję zniosę jego wzrok i głos.. i nie rozpłaczę sie...

choć go kocham... bardzo... chce pokazać mu zimną obojętność...

nie wiem czy psychicznie jestem w stanie to zrobić, ale znajomi zawsze mi mówili, że minełam się z powołaniem i powinnam była zostać aktorką..

niech to zatem będzie moja życiowa rola... :cry:

a potem w domu ... zwinę się w kłębuszek bólu w łazience i kiedy córeczka zaśnie wyryczę cały żal i ból i niemoc panowania nad własnym losem...

takie jest moje postanowienie... spróbuję :cry:


Undset1, pół wieczoru zajęło mi przeczytanie Twojego wątku. Szczęka mi totalnie opadła w dół i poryczałam się jak bóbr... :cry: :cry:
Jesteś wspaniałą kobietą, bardzo silną i potrafisz kochać całym sercem.
Mocno trzymam kciuki żebyś wyszła na prostą i odnalazła swoją drogę i swoje szczęście. Dla Ciebie i córeczki. Głęboko wierzę, że po złych dniach przychodzą cudowne i po deszczu zaświeci słońce.
Mocno ściskam :pocieszacz: :kwiatek: :kwiatek:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez undset1 » 12 maja 2009, o 11:18

tak pięknie wszystko kwitnie, a u mnie wszystko tylko gnije...

pomięte mam serducho i wciąż tęsknię za nim... tyle spraw wyszło na jaw.. że zdradzał, że oszukiwał, że kłamał, że zawodził na okrągło..

że tak pięknie mówił, że chcę mieć rodzinę a ja mu ją zabieram...

ciągle nie moge wyzwolić się z poczucia winy.. już więcej wiem i rozumiem, ale jednak cały czas wydaje mi sie że mogłam coś zrobić żeby uratować rodzinę dla mojej córki...

powiedzcie kochani -- czy tak miało być? czy możliwie jest nie widzieć kiedy kogoś poznajemy że jest to człowiek który pragnie na chwilę i odchodzi? czy możliwe że nie znamy kogoś z kim się praktycznie wychowaliśmy?

dręczą mnie te pytania co dzień potwornie, szukam momentu w którym popełniłam błąd i zmieniłam go w potwora,,,, czy to możliwe że to jednak moja wina.???

napiszcie szczerze do bólu
undset1
 
Posty: 142
Dołączył(a): 7 gru 2008, o 20:04
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez woman » 12 maja 2009, o 11:35

Undset, powiem Ci jak ja to widzę obiektywnie.
Twój mąż to człowiek niedojrzały i samolubny. Potrafi się jednak zaprezentowac z jak najlepszej strony, potrafi stwarzać pozory współczucia i empatii, bo jest mu wygodniej widziec tak siebie.
Kiedy ma taką potrzebę przemienia się w skrzywdzonego i cierpiącego, tak naprawdę wszystko to ma swój cel i służy tylko zaspokojeniu sumienia które gryzie.
Nie mogłas zmienić go w potwora, to niemożliwe.
Nie mogłaś zrobić nic ponadto co zrobiłaś, bo zmienic może sie tylko on sam, przy ogromnej pracy i determinacji.

Najwyraźnej on tego nie chce, funduje Ci tylko głodne kawałki, robiąc smutne oczy podczas poważnych rozmów i udając wielce cierpiącego.
Jednak póxniej podczas konfrontacji, kiedy sytuacja nie jest wyreżyserowana przez niego traci panowanie i pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

Undset, nie wiń siebie, Ty go tylko kochalaś i chciałas stworzyć rodzinę swojemy dziecku.
Jestem przekonana, że dla córeczki lepiej mieć rodziców mieszkających osobno, niż pod jedny dachem obcych sobie ludzi, gdzie mama pragnie, kocha, cierpi a on zawsze ucieka, kłamie i oszukuje.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez impresja » 12 maja 2009, o 12:30

Przeczytaj "Wampiry emocjonalne" Bernsteina,są dostępne teraz w empikach.
Ta książka odpowie Ci na wiele pytań dotyczących niezrozumiałego zachowania męża i pokaże część metod ,którymi posługuje się taki człowiek ,żeby polepszyć SWOJE samopoczucie kosztem innych osób.
A swoją drogą zastanawia mnie ogormna wyroaumiałość kobiet na tym forum dla podłych ,bezczelnych ,grubiańskich zachowań mężczyzn. Nie mówi sie wprost ,ze ktoś jest po prostu łobuzem (bo jak inaczej nazwac bicie i znecanie się nad kobietą,porzucanie dziecka ,rodziny) tylko szuka się chorób i problemów w facecia,po to tylko żeby ............żeby wlaśnie co??? uchronić siebie przed rzeczywistoscią ,że pomyliłyśmy sie,że źle wybrałyśmy .........czy przed bólem i strachem przed samotnością ,,,,,,,,,a moze lęk przed pustką ,ktora w nas hula jak wiatr...........zawsze jakikolwiek facet to w końcu portki na wieszaku w domu nie? A może boimy się ,ze koleżanki pomyslą ,że poniosłyśmy porażkę ,bo nie umiałyśmy sobie życia ułożyć? Moze to wstyd??
Nie wiem ..............każdy swoje wie.............ale uważam że draństwo należy nazywać po imieniu a nie dorabiać mu teorie ,że gość miał trudne dzieciństwo ,albo jest chory na jakieś uzależnienie.

Undstet należy sobie jasno powiedzieć ,że to jest łobuz................a psychologom zostawić dywagacje dlaczego...............
impresja
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 289 gości