oszukiwanie samego siebie

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 4 maja 2009, o 18:13

:roll:
:kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez sikorkaa » 4 maja 2009, o 18:57

woman napisał(a):A co, pouczę se po raz ostatni :P


no pewnie - nie mowi sie 'ino' ino 'tylko' :zalamka: tak mi sie wydaje, ze sie w zawodzie polonistki nie spelnilas. ale jakby Ci tu powiedziec nie kazdy musi obracac sie tu w poprawnej polszczyznie. istnieja rozne gwary, dialekty, narzecza i w zaleznosci od regionu polski roznie sie mowi (niekoniecznie wedlug przyjetej normy slownikowej). wiec tego rodzaju uwagi mozesz sobie darowac. niczego one do tego postu nie wnosza. za chwile sobie bedziemy kazdy przecinek sprawdzac (nie mowiac juz o literowkach :szok: ) i komu to potrzebne??
sikorkaa
 

Postprzez mahika » 4 maja 2009, o 19:39

juz kiedys taka była dyskusja na ten temat... o błędach... nie. ja wale mase błędów, wcale nie specjalnie, albo z braku oczytania, za szybko pisze na klawiaturze... i traktuje to miejsce jako wolne od cenzorów...

kwiatki rozdaję :kwiatek: z okazji imienin :P
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez lili » 4 maja 2009, o 20:24

no i proszem

rozmowa siem potoczyła sie w zupełnie niepszewidzianym kierónkó więc morze nie tszeba jej jórz bendzie usuwać?

ps. ja tesz uwielbiam pouczać jenzykowo ale narpierw zawsze sie upewniam rze pouczana osoba sobie tego rzyczy. Muj talęt, wiedza i mondrość nie karzdego krencom tak samo

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez mahika » 4 maja 2009, o 20:25

hi. ledwo przeczytałam co napisałas lili.
musze teraz popracowac nad czytaniem :lol:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez woman » 4 maja 2009, o 21:13

mahika napisał(a)::roll:
:kwiatek:

senkju :wink:

lili napisał(a):Muj talęt, wiedza i mondrość nie karzdego krencom tak samo

mnie krencom te fszystkie zalety :D
pozdro dla fszystkich piszoncych :P
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez lili » 4 maja 2009, o 21:29

woman napisał(a):
lili napisał(a):Muj talęt, wiedza i mondrość nie karzdego krencom tak samo

mnie krencom te fszystkie zalety :D
pozdro dla fszystkich piszoncych :P


ffffshystkie sie pishe

pozdr

lili

ps. jednak nie ma to na zły humor jak dekoncentracja czymkolwiek, choćby przedrzeźnianiem na idiotyczny temat...
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez mahika » 4 maja 2009, o 21:41

---------- 21:39 04.05.2009 ----------

a ja jestem przeciwna krytykowaniu innych za zakładanie kilku wątków, bo jesli ktos ma potrzebę to czemu nie.

to nie forum komputerowe, bezduszne, gdzie kiedy ktos zapyta np. jaki laptop jest najlepszy dostanie zjebki od 15 osób i linki do tych samych tematów. to są bezduszne rzeczowe fora....
tu piszemy zeby sie wygadac, wykrzyczec, wypłakac albo pocieszyc ze wszystkimi, grają emocje....
więc odsyłanie do innego wątku, bo taaaaki juz był, pisałas o tym samym, jest nie na miejscu, moim skromnym zdaniem..

rażą mnie błędy robione celowo typu koffam, bądź twory typu lofciam.

myśle też ze to niegrzecznie wytykanie cudzych błędów. mimo ze je u innych widzę to nietakt by był z mojej strony gdybym publicznie zwracała komus uwagę.

takie podsumowanie własnych myśli, zastanawiałam sie czy nie załozyc osobnego wątku, ale po co draznic wrażliwe oczka innych, prawda?

---------- 21:41 ----------

ten_z_przeciwka
jakim mentorem??? jade sie tam wyszalec ze starymi, jak ja przyjaciółmi a nie prawic morały ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: oszukiwanie samego siebie

Postprzez pysiunia » 4 maja 2009, o 21:47

lili napisał(a)::(

wyjechałam, miałam odreagować, było...miło i fajnie. I co z tego. Nie umiem przestać myśleć i wcale nie jest dobrze. Myśli siedzą i nie chcą pójść. Mam wrażenie że im bardziej staram się być dzielna i zacząć dalej normalnie żyć, tym bardziej mi to nie wychodzi. Tym bardziej wmawiam sobie coś, czego nie ma. Wcale nie jest mi lepiej i czas jeszcze nie zaleczył ran a mija właśnie 6 tygodni i ja się czuję coraz gorzej. Tak cholernie mi czegoś brakuje. Czegoś. Jego.

:(


Ech, to przychodzi z czasem, u mnie to samo :(
Tyle czasu minelo, a tesknota jeszcze wieksza niz na poczatku. Trzeba to jakos przetrwac :roll:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez mahika » 4 maja 2009, o 21:48

:P
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez pysiunia » 4 maja 2009, o 21:52

[quote="ten_z_przeciwka"]Myślę, że to kwestia reorganizacji dziennej rutyny. Teraz po rozstaniu mam mnóstwo czasu, z którym nie wiem co zrobić i nie zawsze potrafię go pożytecznie wykorzystać. Pojawiają się myśli, jak to razem zabijaliśmy nudę, jak wspólnie ostatnio byliśmy w tym miejscu, z tym znajomymi...
Trudno tak na zawołanie z siebie wypluć tyle wspomnień. Staram się go wypełnić nauką, pracą. Planuję remont w mieszkaniu, żeby jakoś myśli skierować na coś innego, ale po chwili i tak moja uwaga mimowolnie zawraca np. w kierunku nadchodzących wakacji, które mieliśmy już zaplanowane, a teraz... Teraz w zasadzie wydają się zbędne.
Nie pękaj lili, czas leczy rany :)


Jakbym o sobie czytała, echhh.... :(
To chyba najtrudniejsze, zapełnić pustkę po bliskiej osobie, i w życiu i w sercu :wink: Pomyślę o dodatkowym zajęciu, bo już wszystko lśni w domu od tego zapełniania czasu :lol: :wink:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez lili » 4 maja 2009, o 22:23

no i zapędziłam się w kozi róg

bo z tego wszystkiego to teraz wydaje mi się, że wszyscy (prawie) są mili i serdeczni na siłę, żeby mi nie było przykro czy co, że się mój wątek wypalił czy tez przedawnił, opcjonalnie znudził, oklepał.

Ech.

Chyba to nie mój dzień dzisiaj

dobrej nocy Wam tam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez woman » 5 maja 2009, o 11:19

Lili, a cóż TY nawymyślałaś po nocy :)
To juz nie masz innych zmartwień :wink:

Tak to jest po rozstaniu Lili, że mamy wrażenie, iż z czasem jest coraz gorzej, jakbysmy się cofały wstecz, a wszyscy dookoła pierniczą, że czas leczy rany bla bla bla.....
Tak jest rzeczywiście, ale trzeba przejść i ten etap, kiedy rozpaczamy, idealizujemy bylego partnera, tęsknimy do bólu, kiedy nawroty rozpaczy dają się we znaki.
Cały problem w tym, aby nie pogrążać się w tym stanie, starac się coś robić, oderwać myśli, pracować, wyjeżdżać, spotykac się z ludźmi.
Na początku to będzie na siłę, ale z czasem odnajdziesz radość w swoim nowym początku.
Będzie dobrze Lili, innego wyjścia nie ma :)
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez lili » 5 maja 2009, o 12:47

uhm :?

wiem

tylko już mi się siły kończą na wmawianie sobie że to minie i czekanie na to aż się poprawi

chyba się stanę taka zimną suką bez uczuć, nie wiem tylko ja tego dokonać:roll:

pzdr

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Lelula » 5 maja 2009, o 13:02

a mnie po 5 latach bycia oszukiwaną i zwodzoną, gdy w końcu znalazłam siłę, by to przerwać pomogło...bycie kimś innym...

może mnie teraz potępicie...trudno...

Przez pięć lat byłam z mężczyzną starszym ode mnie 9 lat. Kochalam go bardzo, wiedziałąm że chcę z nim stworzyć dom, rodzinę...Jemu jednak się do tego nie spieszyło...i tak sobie "chodzilismy" bez żadnych perspektyw na przyszłość...

Ppo pięciu latach życia w próżni (to dłuzszy temat- ale to twój wątek Lili... :wink: ) postanowiłam związek zakończyć. Wynajęłam mieszkanie, wyprowadziłam się. Tylko Bóg wie, jak straszny to był czas. Noce przepłakane w poduszkę, wycie i szlochanie na cały głos...kompletnie zaniżona samoocena...
oprócz tego "na zewnątrz" musiałam dalej udawać wiecznie wesołą, uśmiechnietą dziewczynę- żeby nie martwić przyjaciół, rodziców...

pomogło mi "udawanie kogoś kim nie jestem". Przez cały okres mojego związku nie wychodziliśmy nigdzie. Gdy zerwałam, mimo, ze nie krecą mnie imprezy, zaczęłam się wyrywać do klubów. Na początku było bardzo, bardzo ciężko. Ale na siłę starałam się tam dobrze bawić. Udwałam swobodną laskę, dobrze się bawiłam na parkiecie.
Z zupełnego odrętwienia wyrwali mnie inni faceci. Ok, przyznaję się, może nie było to za mądre, ale mam na swoim koncie trzy przygody "na jedną noc" ( choć dalej z jednym z tych chłopkaków utrzymuję znajomość "kawowo- rozmawiającą" już bez łóżka)
I może tak jak napisałam wcześniej nie było to zamądre z mojej strony, ale to własnie ci faceci pozwolili mi na nowo uwerzyć, ze jestem fajną, ładną kobietką. I pomogli mi odkryć, że jednak nie dłonie i usta mojego poprzedniego chłopaka były te "jedyne" i "do końca życia" Bo przez ostatnie trzy lata kochaliśmy sie tylko dwa razy a cały czas żyliśmy jak brat z siostrą. Czułosci kończyły się na buziaku na dobranoc

Nie wiem, czy dobrze wam to wszystko wyjaśniłam...Lili może spróbuj iść w te stronę...nie każę ci od razu wskakiwać komuś do łóżka..ale wycodź do ludzi i uzmysłów sobie, że jesteś fantastyczną wyjątkową kobietą. i jeśli jesteś nam tutaj na forum tak bardzo potrzebna, to co dopiero w życiu prywatnym;)

Trzymaj się, czas jest najlepszym lekarstwem. Ale też od nas zależy, jak ten czas wykorzystamy. Płakanie w poduszkę i zadreczanie się raczej nie jest najlepszym rozwiązaniem

buziak!
Avatar użytkownika
Lelula
 
Posty: 176
Dołączył(a): 14 sty 2009, o 16:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 160 gości

cron