dziwni rodzice ;|

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

dziwni rodzice ;|

Postprzez ona538 » 4 maja 2009, o 16:40

Witam.
Hm.. Zacznę od tego, że nie rozumiem swoich rodziców. Mam 16 lat, uczę się dość dobrze ( średnia ok. 4,9 ), nie pale, nie zażywam narkotyków a "pije" tylko symbolicznie jeśli jest okazja typu jakaś : 8nastka lub coś w tym stylu.
Zdaniem ojca " dziewczyna 16letnia nie powinna chodzić na dyskoteki. imprezy i szlajać się po dworze i wychodzić z domu ponieważ powinna siedzieć i myśleć tylko i wyłącznie o nauce a na zabawę jeszcze kiedyś przyjdzie może czas ". Jeśli chodzi o mamę to nie jest w porządku gdyż często zdarzają się sytuację kiedy obiecuje mi, że pójdę na jakąś imprezę, że przekona tata ale jak się później okazuję przed samym wyjściem nie mogę iść, ponieważ nie chce znosić kłótni z tatem na temat mojego wychodzenia z domu. Nie rozumiem. Najpierw obiecuje a potem ? :x Jeśli pokłóci się z tatem stara się robić mu jak najwięcej na złość i puszcza mnie na wszelkie zabawy na jakie tylko zamarzę sobie pójść a kiedy już pogodzi się z tatem koniec imprez itp. Bo przecież komu ma teraz robić na złość ? :shock: Kiedy zdarzają się takie sytuacje, że " obiecanki cacanki " porostu się do niej nie odzywam bo na prawdę mam dość. Jak można tak postępować ? ;/ Później przychodzi i przeprasza obiecuje poprawę a kiedy przyjdzie do soboty stanowczo zaprzecza i wypiera się tego co mówiła kilka dni wcześniej. Tato to w ogóle nie rozumie,że nie tylko nauką człowiek żyje. Dla niego zawsze jest za mało czy mam średnią 5.0 czy 5.5 :shock: Zawsze mówi o czasach w jakich to on żył. Nie chodził na zabawy a często nie miał nawet czasu na nauke ponieważ musiał pomagać swoim rodzicom przy codziennym obrządku. Ale przecież czasy się zmieniły. Ja pomagam rodzicom jak najwięcej oczywiście na miarę swoich możliwości. uczę się na prawdę nieźle a w zamian za to nie mogę pójść nawet na dyskotekę 200 metrów od domu " bo to nie jest konieczne" jak mówi tata .
Ech jak tu postępować z takimi rodzicami ? Rozmowa nic nie daje. W moim życiu według nich ma być tylko : nauka i obowiązki.
Może jakiś rodzic odpisze i powie co o tym myśli i dlaczego moi tak postępują.
Czekam na Waszą pomoc.
ona538
 
Posty: 14
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 16:08

Postprzez jaaaaa50 » 4 maja 2009, o 17:21

otóż Droga ''ona538'', jestem matką dwójki dzieci - hmm no jakich dzieci-w końcu są prawie dorośli, w wieku 17 i 18 lat ! no nie rozumiem Twoich rodziców!!! masz 16 lat i tak świetnie idzie Ci w szkole , bo w sumie nie jedna osoba chciałaby mieć taka średnią ocen w szkole gimnazjalnej !! Myślę, że powinniście dojść do jakiegoś kompromisu, bo zmarnujesz sobie całą młodość, mniej jednak wiem, że nie polega ona jedynie na uczeniu się, oprócz obowiązków powinnaś mieć także prawa !
jaaaaa50
 
Posty: 1
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 17:13

Postprzez wera » 4 maja 2009, o 19:36

Młody człowiek ma nie tylko obowiązki, ale rónież prawa i przyjemnośći. Sama toczyłam i tocze bój z rodzicami dokładnie o to samo, pomimo tego, że jestem od Ciebie trochę starsza. Moi rodzice i babcia, z tórą mieszkam uważają, że ja powinnam tylko pracować i pomagać w domu, a nie należy mi się żadne wyjście na dyskotekę czy spotkanie ze znajomymi.
Nie dziwię się, że masz tego dość.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ona538 » 4 maja 2009, o 19:42

to jest okropne. u tylko ciągle powtarzają ze to dla mojego dobra. jak ja mam nabrać jakiejś ogłady towarzyskiej w ogóle nie uczestnicząc w życiu "imprezowym". same obowiazki ! 0 przyjemności praw i relaksu ! :(
mówią że przyjdzie jeszcze czas . ale kiedy ? wtedy kiedy będę musiała zakuwać do matury ? a może dopadnie mnie jakaś choroba i już nigdy nie będę mogła gdzieś wyjść ? chociaż nie przesadzajmy. ale przecież nie pije nie palę i nie ćpam więc o co chodzi ? :cry:
ona538
 
Posty: 14
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 16:08

Postprzez wera » 5 maja 2009, o 15:35

Wiem, że to jest okrutne. Moi rodzice wiciąż mówią mi, że oni chcą dla mnie jak najlepiej. Twierdzą, że marwią się o mnie.
W oczach moich rodziców to wygląda tak: Najpierw szkoła, potem praca, facet, założenie rodziny i tak na prawdę w tym wszystkim nie ma miejsca na zabawę i życie towarzystkie.
Jak spotykam się z moim chłopakiem to wtedy bawimy się tyle ile tylko się da, bo jego rodzice mają zupełnie inne podejście.
jedyna rada to przeczekać, skończyć szkołe, zacząć prace i się wyprowadzić. Wiem, że to okrutne, ale tak to już jest z rodzicami. No chyba, że znajdziesz jakiś sposób na rodziców. Oni nie powinni Ci zabraniać życia towarzyskiego, tym bardziej, że świetnie się uczysz i nie mają z Tobą żadnych problemów.
Trzymaj się i pamiętaj, że jestem z Tobą :)
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ona538 » 5 maja 2009, o 15:40

dziekuje :D
ale co to za zyycie.. jak ja bede wposminac swoja mlodosc ? :(
bez zadnego wychodnego itp :( ?
tak mi sie chce potanczyc , zabawic ;/
ona538
 
Posty: 14
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 16:08

Postprzez lili » 6 maja 2009, o 12:50

ona 538,

czytam Ciebie i troche mi sie przypomina moja młodośc.

Byłam jedynym wyczekanym dzieckiem, oczkiem w głowie, które miało byc pilnowane za wszelką cenę i w ogóle nienarażane na jakiekolwiek niebezpieczeństwa.

Późno zaczęłam wychodzić z domu, 16 lat to pierwsza klasa liceum z tego co pamiętam, wtedy raz zdarzyło mi sie wyjsc z kolezanka-sasiadka na rower (rodzice znali ja i wiedzieli ze to osoba tzw. "bezpieczna") i wrocic po zmroku. Mialam byc w domu o 20, bylam 20 po 20. Dostalam w tylek. To byl ostatni raz kiedy Ojciec mnie uderzył.

18tki były wybłagane, tylko dlatego i dzięki temu argumentowi, ze przeciez wszyscy ida. Na wycieczki szkolne jezdzilam po wielkich prosbach, na kolonie nigdy nie bylam puszczana. Pierwszy raz na wakacje bez rodzicow pojechalam przed klasa maturalna.

Jesli chodzi o nauke, uczylam sie nawet lepiej, moja srednia byla zazwyczaj powyzej 5,5 :) a to i tak nie wystarczylo. Troche wlasnie ucieklam w nauke, to mi dawalo ukojenie, zapomnienie, zajecie. I tez sie nasluchalam cale zycie ze jak skoncze szkole to bede mogla poszalec, jak bede dorosla i bede na siebie zarabiac to bede mogla robic co chce. Troche to wszystko we mnie wzbudzilo nadmierny konformizm wobec rodzicow, glownie autorytarnego i despotycznego Taty. Dodam ze w kwestiach wszelakich uzywek tez bylam nieomal nieskazitelna.

Efekt byl taki, ze pierwsze blizsze relacje z ludzmi mialam dopiero na studiach.

Dzis mam 27 lat i rodzice powoli zaczynaja ubolewac nad tym, ze wszyscy naokolo zakladaja rodziny a ja nie. Cóż, późno zaczęłam. Wiem, że to może zbyt daleko idące uogólnienie ale mam wrażenie ze jakis związek tu jest.

Nie chce Ci dawac jakichs szczególnych rad, bo nie znam dokładnie Twoich rodziców ani Ciebie. Jedyne co moge powiedziec, to to, ze zaluje, ze ja sama nie zaczelam sie troche bardziej i troche wczesniej buntowac i stawiac na swoim. Dopiero teraz zaczynam sie czuc troche bardziej autonomiczna jednostka, majaca wplyw na swoje zycie, cieszaca sie z wolnosci i niezaleznosci. Skonczylam studia, mam prace, doksztalcam sie i jesli rodzice probuja mi cos narzucic przypominam im ich wlasne slowa z dziecinstwa "jak bedziesz na siebie zarabiac to bedziesz mogla robic co chcesz". Inna sprawa ze teraz slysze argumenty "my juz jestesmy starsi a Ty nie spedzasz z nami czasu i olewasz nas" czy cos w tym stylu, ale dzis wiem juz, ze i tak duzo czasu stracilam na banie sie ich i robienie wszystkiego pod nich i latwiej mi sie z tym poczuciem winy i chorej lojalnosci uporac.

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez wera » 6 maja 2009, o 13:24

Masz racje... co to za życie. Młodość to najpiekniejszy czas w życiu. Szkoda, że Twoi rodzice nie rozumieją tego, że masz prawo się wyszaleć. Sama chętnie poszłabym gdzieś potańczyć, poszaleć. Muszę jeszcze trochę wytrzymać, przeczekać. Za kilka miesięcy przenoszę się do innego miasta. Będę mieszkać 450 km od rodziców i wiem, że wtedy wybawie się za wszystkie czasy, a jak narazie zaciskam zęby i staram się iśc do przodu, nie poddawać się.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ona538 » 6 maja 2009, o 15:33

ja teraz zaczęłam się zadawać z troszkę innymi ludźmi którzy nie mają takich problemów z rodzicami ponieważ mają starsze rodzeństwo dzięki czemu mają również przetarte ścieżki jeśli chodzi o sprawy typu zabawy, dyskoteki czy 8nastki itp .

i dzięki temu że się z nimi koleguje sama zaczęłam się buntować i staram się stawiać na swoim. coraz lepiej mi to idzie ale jeszcze daleko do takiego prawdziwego luzu bo żeby iść na dyskotekę parę kroków od domu muszę ich prosić kilka tygodni wcześniej tak jakby to było coś na prawdę niedozwolonego.

a tak poza tym to jestem niewolnicą niespełnionych ambicji moich rodziców a w szczególności taty. . :(
chodzę do III klasy gimnazjum a on już karze mi decydować co będę studiować :shock: a przecież ja nawet jeszcze nie wiem do jakiego liceum chcę iść i na jaki profil.. :(
ona538
 
Posty: 14
Dołączył(a): 4 maja 2009, o 16:08

Postprzez wera » 6 maja 2009, o 21:46

Wiesz ja też sie buntowałam. Teraz przestałam. Mam jasno określony cel. Do października już mnie nie będzie w Szczecinie.
Ja też tak myśle. Moi rodzicą chcą dla mnie innego życia niż oni sami mieli. Długo próbowali podejmować za mnie decyzje, ale ja im na to nie pozwoliłam. Teraz ja decyduje gdzie pracuje, z kim sie spotykam. Moim rodzicą bardzo nie podoba się mój kolega policjant, ale ja sie tym nie przejmuje.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 289 gości

cron