---------- 11:00 08.05.2009 ----------
wiatajcie, wczoraj napisal, ze podjedzie porozmawiac i przyjechał, znowu bylo to samo, jak ja go ogranczianm, jak chlopakom jest go zal, ze mam isc do psychiatry, ajk zaczelam zarumentowac moje potrzeby, ze jestem jeszcze mloda, ze tez lubie sie bawic, ze chcialalabym z nim wyjsc ponbawic sie chcociazby na jego urodziny, a on wli sie wtedy nawalic z kumpalmi w pracy, a mnie zabrac na impreze rodzinna wsrod mamy, taty, babcci, itp. przy kawie i herbacie...
bo tak jest, jedyne gdzie wychodzimy razem sie pobawic, to sylwester.
faktycznie to ja stwierdzialm ze niechce z nim chodzic i jego znajomymi, bo wclae sie nie bawil, tylko siedzial i pil piwo, a ja chcialam sie pobawic
Zakomunikowal ze jutro, czyli dzis, nie przyjedzie, bo idzie z kolegami na imprezke, i co ja mam zrobic, nie wytrzyamalam i zaczelam plakac:( bo rece mi opadaja, a pzoniej mowi mi jak kumple maja fajnie ze swoimi zonami, kotre nie widza pretensji, to powiedzialam, ze nie widza bo pewnie sa kurami domowymi i akceptuja to ze maz woli bawic sie z kumplami, niz z nimi
a ja taka nie jestem, zazdroszcze para na studiach, ktore ida potanczyc, spotkac sie ze nzajomymi, powyglupiac i pobawic sie, a tu u nas, to zawsze osobno, nawet swoje urodziny woli pic z kumplami, a mnie zabrac na posiadowke z rodzicami.....
nie mam juz sil....
za tydzien mam bal, mialo byc tak pieknie......, 30 mam rozdanie dyplomow, mial byc, jako gosc, teraz bede sama jak palec, gdy bede czytac moje nazwisko, i za co.......
---------- 11:04 ----------
ja plakalam, a on sie smial.... nie wiem dlaczego tak go kocham.....